sobota, czerwca 02, 2018
Przeczytania... (268) Douglas Smith "Rasputin. Wiara, władza i zmierzch dynastii Romanowów" (Wydawnictwo Literackie)
Rasputin. Dla moich rówieśników (tj. 50+) droga do dochodzenia kim był ów raczej zaliczała się do dość pokrętnych. Prędzej do uszu naszych wpadł refren piosenki zespołu "Bony M.". Później było kino (w moim przypadku film "Agonia" w reż. Elema Klimowa z 1981 r., w roli głównej Aleksiej Pietrienko), a dopiero później poważniejsza literatura (w moim przypadku "Obalenie caratu" prof. Ludwika Bazylowa) i ta bardziej podkasana (jak "Święty demon Rasputin i kobiety" René Fülöp Millera). Nie wiem, jak zakwalifikować pracę Andrew Cooka "Zabić Rasputina". Po co ja o tym tak rozciągle dywaguję? Proste: chodzi o to, że sięgam teraz po tom bardzo obszerny, opasły. I nie chodzi o sezonowe zainteresowanie tematem, co starałem się ujawnić. Wydawnictwo Literackie funduje nam ucztę: Douglas Smith "Rasputin. Wiara, władza i zmierzch dynastii Romanowów", w tłumaczeniu Łukasza Müllera i Michała Romanka.
Nie sądzę, aby przeszło dziewięćset stron (w tym przypisy, bibliografia, indeks osób) robiło wrażenie na prawdziwie zainteresowanym czytelniku. Nie odstraszy go na pewno. Tak obszerna biografia raczej witana powinna być z zachwytem. Nareszcie mamy rzetelny obraz Григо́рийa Ефи́мовичa Распу́тинa. Nie dysponuję wiedzą, aby dokonywać jakieś analizy porównawczej innych, tej miary publikacji. Takich po prostu nie ma. Chce mi się wierzyć, że Wydawnictwo Literackie pójdzie za ciosem i wkrótce ujrzą światło dzienne biografie cara Mikołaja II, carowej Aleksandry (Alix von Hessen-Darmstadt), ba! Piotra Stołypina. Ale to tylko moje marzenia. Książka Douglasa Smitha wypełnia pewną próżnię, niszę. Zbyt wiele wokół Rasputina narosło mitów. Starczy wrzucić hasło "Rasputin" do wyszukiwarki internetowej. Ostrzegam, mogą otworzyć się niepożądane strony.
Biografia Rasputina, to tez doskonały pretekst, aby przyjrzeć się historii Rosji w latach 1869-1916 (lata życia głównego bohatera). "Hipnotyczna, dzika i erotyczna" - doskonale ujął to znawca tematyki rosyjskiej Simon Sebag Montefiore. Chyba nawet po takiej zachęcie trudno pozostać obojętnym wobec tej lektury. Zacytowanie tego brytyjskiego historyka (i popularyzatora historii) to doskonały chwyt marketingowy. Argument - "za". Od Wydawnictwa Literackiego pochodzi zapewnienie: "Setki stron dokumentów odkrytych w archiwach siedmiu krajów [...] powstała niezrównana, najpełniejsza biografia jednej z najbardziej tajemniczych postaci współczesnej historii".
Sam Autor, to amerykański historyk, którego "Rasputin" jest już drugą książką, jaką publikuje cenne Wydawnictwo Literackie. Przed czterema laty ukazała się monografia "Skazani. Ostatnie dni rosyjskiej arystokracji" (w tłumaczeniu Sebastiana Musielaka). Osobiście zaskoczyła mnie informacja, że był osobistym tłumaczem prezydenta Ronalda Reagana (1981-1989). Angaż w bardzo młodym wieku czy może chodzi o okres po 1989 r.? Tego nie wiemy.
"Sto lat po śmierci Rasputin pozostaje spowity zasłoną mitu, właściwie niewidocznym spod grubej warstwy wszystkich tych plotek, oszczerstw i insynuacji, którymi go przysypano. Czytając jego biografie, nie mogłem pozbyć się poczucia, że widzę nie jego takiego, jakim był, lecz cudze projekcje, płaskie karykatury, pozbawione wszelkiej głębi, złożoności czy choćby oznak prawdziwego życia" - czy po takiej deklaracji nabieramy szacunku dla Autora i jego dzieła? Dalsze stwierdzenia jeszcze bardziej przekonują, że mamy przed sobą lekturę godną uwagi: "Najważniejszą prawdą dotyczącą Rasputina było to, co Rosjanie sądzili na jego temat". Douglas Smith uświadamia nam, że biografia demonicznego Griszy, to wypadkowa tego, co chciano w nim widzieć, niewiedzy jaka go otaczała. Choćby fakt skąd pochodził i jak naprawdę wyglądały jego relacje z panującą rodziną. "Uświadomiłem sobie, że oddzielenie Rasputina od jego mitologii oznacza jego kompletne niezrozumienie" - to też jakaś wskazówka dla nas, potencjalnych czytelników.
Wciągnąć kogoś w przeszło dziewięćset stron czytania nie jest proste. Wybieram drogę sobie najważniejszą, pokazać głównego bohatera dramatu oczyma współczesnych. Nie uwierzę, że tych kilkanaście opinii mogą pozostać bez echa.
"I nagle pojawia się płonąca pochodnia. Nie interesowało nas, jakiego rodzaju on miał ducha, jakiego rodzaju przymioty, ani też nie potrafilibyśmy tego odkryć, bo brakowało nam koniecznej wiedzy. Ale wspaniałość tej nowej komety w całkowicie naturalny sposób przykuwała uwagę" - takie wrażenia przekazał nam Iwan Fiedczenkow, późniejszy biskup cerkwi Beniamin. Te słowa doskonale wzmacnia fotografia na stronie poprzedniej z 1907 r. Książka jest przebogata o ikonografię. Aż dziw, jak wiele zdjęć przetrwało do naszych czasów. Świadectwa tych, którzy ślepo wierzyli w niezwykłość Rasputina, jeszcze dziś robią wrażenia (szukamy analogii w dzisiejszym uwielbieniu duchownych mężów?): "Modlenie się z nim sprawiało, że odrywałam się od ziemi... W domu spędzaliśmy czas na śpiewaniu psalmów i kantyków". Oczywiście odnajdujemy też zapiski samego Samodzierżawcy, Mikołaja II: "Spędziliśmy wieczór w Siergijewce i widzieliśmy się z Grigorijem!". Jakąż to wagę musiał car przypisywać takim wspólnym byciom, skoro odnotowywał je w swoich osobistych pamiętnikach. Cenne informacje na temat spotkania z Rasputinem znajdziemy w liście JCM do Piotra Stołypina: "Człowiek ten wywarł zarówno na Jej Wysokości, jak i na mnie nadzwyczaj silne wrażenie i w rezultacie nasza rozmowa zamiast pięciu minut trwała ponad godzinę!". Car wierzył w uzdrowicielską moc Grigorija Rasputina, bo zaproponował Stołypinowi, aby święty mąż pobłogosławił jego ranna w zamachu córkę Natalię.
Doskonałym pomysłem Autora było przytoczenie szkicu artykułu, jaki wyszedł spod pióra Nikołaja Drozdowa. To tu czytamy m. in. "...nie ośmielam się twierdzić, że syberyjski «prorok» musi być jakimś mistycznym sekciarzem, nie ulega jednak wątpliwości, że w jego «pozach i ruchach», w jego pocałunkach i uściskach dłoni jest coś całkiem innego niż u naszych świętych starców - Serafina i Ambrożego". Widzimy ile emocji wywoływał ów "święty z Syberii". Tych kilka wspomnień doskonale oddają nam atmosferę, jaka otaczała tegoż. Proszę zwrócić uwagę na zachowanie P. Stołypina i jego córki.
Nie zdradzę każdego sekretu dzieła Douglasa Smitha. Rozkopuję to tu, to tam i wydobywam epizody, oceny. Stąd te oceny współczesnych. Już same one budzą zastanowienie, ciekawość, aby samemu przekonać się jaką osobą i osobowością był ten na poły niegramotny chłop z syberyjskiej wsi Pokrowskoje. Ciągle patrzy na mnie z okładki Rasputin o demonicznym spojrzeniu. Te oczy nie pozwalają mi obojętnie przejść koło książki, która leży na stosie innych. Zgadzam się z Autorem, kiedy czytam: "Należy nieustannie to podkreślać: obraz Rasputina, który powstał w latach poprzedzających pierwszą wojnę światową, obraz, który utrzymuje się do dzisiaj, stworzył w mniejszym stopniu sam Rasputin - prawdziwa natura jego charakteru i rzeczywisty zapis jego czynów - niż chory rosyjski duch pierwszych lat nowego wieku". Świadek epoki wspominał: "...było coś niepokojącego i zatrważającego w metalicznym wyrazie tych zimnych, szarych oczu, które przeszywały człowieka na wylot".
Więcej? A więcej nie odsłonię. Jeśli jeszcze nie obudziłem zainteresowania pracą Douglasa Smitha, to kolejne kroki mego subiektywnego odczucia byłby zbędne. Założę się, że dla wielu z nas była to książka oczekiwana i wyglądana. "Rasputin. Wiara, władza i zmierzch dynastii Romanowów" daje nam ogromnie szeroką panoramę epoki, życia dworu niby-Romanowów, samego Rasputina. Do tego, to za co cenię gro publikacji Wydawnictwa Literackiego, to strona ikonograficzna. Mnogość zdjęć, to po prostu kolejne bogactwo tej książki. Bibliografia zdradza nam, że nie mamy do czynienia z przypadkowością wyboru tematu i miałkością warsztatu Autora. Wręcz przeciwnie. Z chęcią podpisałbym się pod tym, jak oceniono książkę prze "The Mail on Sunday": "Zdumiewająca! Pięć gwiazdek". Mój Syn namawiał mnie, że jako belfer, powinienem stawiać stopnie. Jeszcze się na to ni poważyłem, ale dałbym szóstkę, tak celującą! A za Simonem Sebag Montefiore powtarzam "Hipnotyczna, dzika i erotyczna".
Warto chyba zamknąć to "Przeczytanie..." cytowaną oceną, jaką zamieściła "Nowaja woskriesnaja wieczerniaja gazieta": "Rasputin to symbol. Nie jest prawdziwym człowiekiem. Jest charakterystycznym wytworem naszych dziwnych czasów, kiedy musimy znosić niekończące się wyczerpanie, kiedy człowiek czuje wokół siebie trujące miazmaty, unoszące się z bagna, kiedy wszędzie wokół zapada zmierzch, a w półmroku ze swych ciasnych kryjówek wypełzają dziwne postaci - upiory, nietoperze, nieumarli i najrozmaitsze złe duchy".
"Sto lat po śmierci Rasputin pozostaje spowity zasłoną mitu, właściwie niewidocznym spod grubej warstwy wszystkich tych plotek, oszczerstw i insynuacji, którymi go przysypano. Czytając jego biografie, nie mogłem pozbyć się poczucia, że widzę nie jego takiego, jakim był, lecz cudze projekcje, płaskie karykatury, pozbawione wszelkiej głębi, złożoności czy choćby oznak prawdziwego życia" - czy po takiej deklaracji nabieramy szacunku dla Autora i jego dzieła? Dalsze stwierdzenia jeszcze bardziej przekonują, że mamy przed sobą lekturę godną uwagi: "Najważniejszą prawdą dotyczącą Rasputina było to, co Rosjanie sądzili na jego temat". Douglas Smith uświadamia nam, że biografia demonicznego Griszy, to wypadkowa tego, co chciano w nim widzieć, niewiedzy jaka go otaczała. Choćby fakt skąd pochodził i jak naprawdę wyglądały jego relacje z panującą rodziną. "Uświadomiłem sobie, że oddzielenie Rasputina od jego mitologii oznacza jego kompletne niezrozumienie" - to też jakaś wskazówka dla nas, potencjalnych czytelników.
Wciągnąć kogoś w przeszło dziewięćset stron czytania nie jest proste. Wybieram drogę sobie najważniejszą, pokazać głównego bohatera dramatu oczyma współczesnych. Nie uwierzę, że tych kilkanaście opinii mogą pozostać bez echa.
- W osobie Rasputina widzę cały rosyjski naród - bity i zabijany, który jednak nadal zachował wiarę, nawet kiedy to oznaczało śmierć - Dmitrij Dudko.
- Rasputin jest wszystkim, Rasputin jest wszędzie - Aleksandr Błok.
- Jaki tam z ciebie przyjaciel biskupa? Ty jesteś zwykły chuligan - biskup Sergiusz.
- Rasputin od razu zrobił na mnie silne wrażenie, zarówno z powodu wyjątkowej siły osobowości (przypominał napięty łuk albo sprężynę), jak i ze względu na przenikliwość w rozumieniu ludzkich dusz - biskup Beniamin.
- Moją uwagę zwróciły przede wszystkim jego oczy. Spojrzenie miał zawsze skupione i bezpośrednie, a przez cały czas w jego oczach świeciło dziwne fosforyzujące światło - Władymir Boncz-Brujewicz.
- Podróżowanie z Rasputinem było wielką przyjemnością, bo on dodawał życia duchowi - Olga Łochtina.
- To bardzo pobożny, dalekowzroczny, prawdziwy rosyjski chłop. Zna na pamięć cerkiewną liturgię. Oczywiście nie jest to osoba z naszego kręgu, ale może uzna pan, że warto go poznać - carowa Aleksandra.
- Starzec ma wyjątkowe, niezwykłe oczy - szare, ale w jednej chwili potrafią rozpalić się do czerwoności. Tym oczom nie sposób się oprzeć: wypełnia je własny wewnętrzny magnetyzm - Wiera Żukowska.
- Jego ciało było niezwykle mocne, nie sflaczałe, zgrabne, bez obwisłego brzucha i zwiotczałych mięśni, jak to się zazwyczaj zdarza w jego latach - Aleksiej Filippow.
- Dziękuję, dziękuję, bez końca dziękuję za twoją wielką miłość, która przywróciła życie memu duchowi, za twoją czułość i troskę. [...] Gorąco całuję twoje dłonie i błagam o wybaczenie całego mojego zepsucia - Zinaida Mansztedt.
- Kiedy zacząłem chodzić do świętych miejsc zacząłem doświadczać przyjemności z przebywania w innym świecie.
- Przybywam do Sankt Petersburga. Jak ślepiec na drodze, tak ja w Petersburgu.
- Ja umiem kochać! Umiem uprawiać piękną miłość.
- Ścieląc się do stóp Waszej Cesarskiej Mości, błagam o udzielenie mnie i moim potomkom prawa do nazywania się "Rasputin-Nowy.
- Niewykluczone, że Rasputin to najbardziej rozpoznawalne nazwisko w rosyjskich dziejach.
- Mówiono, że jego nikczemność nie zna granic, podobnie popęd płciowy, którego nie potrafił zaspokoić bez względu na to, ile kobiet brał do łóżka.
- Nowy nacjonalistyczny sposób przedstawiania Rasputina jest przepojony złowróżebnym antysemityzmem i paranoiczna ksenofobią.
- Nie istnieje Rasputin bez opowieści o Rasputinie.
- Rasputin nie był ani diabłem, ani świętym, ale nie umniejsza to jego wyjątkowości i znaczenia jego życia dla zmierzchu Rosji carskiej.
- Cała młodość Rasputina, a właściwie pierwsze mniej więcej trzydzieści lat jego życia, to czarna dziura, o której prawie nic nie wiemy, to zaś przyczyniło się do powstania najrozmaitszych niewiarygodnych historii.
- Nigdy nie uznawał przyjętych norm, nigdy im się nie poddawał, zawsze szukał własnej ścieżki, sam ustalał, co według niego znaczy być pielgrzymem.
"I nagle pojawia się płonąca pochodnia. Nie interesowało nas, jakiego rodzaju on miał ducha, jakiego rodzaju przymioty, ani też nie potrafilibyśmy tego odkryć, bo brakowało nam koniecznej wiedzy. Ale wspaniałość tej nowej komety w całkowicie naturalny sposób przykuwała uwagę" - takie wrażenia przekazał nam Iwan Fiedczenkow, późniejszy biskup cerkwi Beniamin. Te słowa doskonale wzmacnia fotografia na stronie poprzedniej z 1907 r. Książka jest przebogata o ikonografię. Aż dziw, jak wiele zdjęć przetrwało do naszych czasów. Świadectwa tych, którzy ślepo wierzyli w niezwykłość Rasputina, jeszcze dziś robią wrażenia (szukamy analogii w dzisiejszym uwielbieniu duchownych mężów?): "Modlenie się z nim sprawiało, że odrywałam się od ziemi... W domu spędzaliśmy czas na śpiewaniu psalmów i kantyków". Oczywiście odnajdujemy też zapiski samego Samodzierżawcy, Mikołaja II: "Spędziliśmy wieczór w Siergijewce i widzieliśmy się z Grigorijem!". Jakąż to wagę musiał car przypisywać takim wspólnym byciom, skoro odnotowywał je w swoich osobistych pamiętnikach. Cenne informacje na temat spotkania z Rasputinem znajdziemy w liście JCM do Piotra Stołypina: "Człowiek ten wywarł zarówno na Jej Wysokości, jak i na mnie nadzwyczaj silne wrażenie i w rezultacie nasza rozmowa zamiast pięciu minut trwała ponad godzinę!". Car wierzył w uzdrowicielską moc Grigorija Rasputina, bo zaproponował Stołypinowi, aby święty mąż pobłogosławił jego ranna w zamachu córkę Natalię.
Doskonałym pomysłem Autora było przytoczenie szkicu artykułu, jaki wyszedł spod pióra Nikołaja Drozdowa. To tu czytamy m. in. "...nie ośmielam się twierdzić, że syberyjski «prorok» musi być jakimś mistycznym sekciarzem, nie ulega jednak wątpliwości, że w jego «pozach i ruchach», w jego pocałunkach i uściskach dłoni jest coś całkiem innego niż u naszych świętych starców - Serafina i Ambrożego". Widzimy ile emocji wywoływał ów "święty z Syberii". Tych kilka wspomnień doskonale oddają nam atmosferę, jaka otaczała tegoż. Proszę zwrócić uwagę na zachowanie P. Stołypina i jego córki.
Nie zdradzę każdego sekretu dzieła Douglasa Smitha. Rozkopuję to tu, to tam i wydobywam epizody, oceny. Stąd te oceny współczesnych. Już same one budzą zastanowienie, ciekawość, aby samemu przekonać się jaką osobą i osobowością był ten na poły niegramotny chłop z syberyjskiej wsi Pokrowskoje. Ciągle patrzy na mnie z okładki Rasputin o demonicznym spojrzeniu. Te oczy nie pozwalają mi obojętnie przejść koło książki, która leży na stosie innych. Zgadzam się z Autorem, kiedy czytam: "Należy nieustannie to podkreślać: obraz Rasputina, który powstał w latach poprzedzających pierwszą wojnę światową, obraz, który utrzymuje się do dzisiaj, stworzył w mniejszym stopniu sam Rasputin - prawdziwa natura jego charakteru i rzeczywisty zapis jego czynów - niż chory rosyjski duch pierwszych lat nowego wieku". Świadek epoki wspominał: "...było coś niepokojącego i zatrważającego w metalicznym wyrazie tych zimnych, szarych oczu, które przeszywały człowieka na wylot".
Więcej? A więcej nie odsłonię. Jeśli jeszcze nie obudziłem zainteresowania pracą Douglasa Smitha, to kolejne kroki mego subiektywnego odczucia byłby zbędne. Założę się, że dla wielu z nas była to książka oczekiwana i wyglądana. "Rasputin. Wiara, władza i zmierzch dynastii Romanowów" daje nam ogromnie szeroką panoramę epoki, życia dworu niby-Romanowów, samego Rasputina. Do tego, to za co cenię gro publikacji Wydawnictwa Literackiego, to strona ikonograficzna. Mnogość zdjęć, to po prostu kolejne bogactwo tej książki. Bibliografia zdradza nam, że nie mamy do czynienia z przypadkowością wyboru tematu i miałkością warsztatu Autora. Wręcz przeciwnie. Z chęcią podpisałbym się pod tym, jak oceniono książkę prze "The Mail on Sunday": "Zdumiewająca! Pięć gwiazdek". Mój Syn namawiał mnie, że jako belfer, powinienem stawiać stopnie. Jeszcze się na to ni poważyłem, ale dałbym szóstkę, tak celującą! A za Simonem Sebag Montefiore powtarzam "Hipnotyczna, dzika i erotyczna".
Warto chyba zamknąć to "Przeczytanie..." cytowaną oceną, jaką zamieściła "Nowaja woskriesnaja wieczerniaja gazieta": "Rasputin to symbol. Nie jest prawdziwym człowiekiem. Jest charakterystycznym wytworem naszych dziwnych czasów, kiedy musimy znosić niekończące się wyczerpanie, kiedy człowiek czuje wokół siebie trujące miazmaty, unoszące się z bagna, kiedy wszędzie wokół zapada zmierzch, a w półmroku ze swych ciasnych kryjówek wypełzają dziwne postaci - upiory, nietoperze, nieumarli i najrozmaitsze złe duchy".
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.