czwartek, stycznia 18, 2018

Przeczytania... (246) Joanna Kulmowa "Moje żarty" (Iskry)

"Uwaga: wszystkie wiersze w tym tomiku zostały napisane i opublikowane w latach 1957-1987 i nie maja żadnych powiązań z dzisiejszymi wydarzeniami i postaciami, a ewentualne zbieżności są  zwykłym nieporozumieniem" - takim zapisem asekurują się szacowne "Iskry", gdyby ktoś chciał przeciwko nim wyciągnąć najcięższe działa krytyki. I ja to rozumiem. Zbiór fraszek i wierszy  Joanny Kulmowej "Moje żarty", to po prostu radość czytania i odkrywania. Czego? Aktualności w strofach sprzed kilku dekad! I stąd ów zapis na tylnej stronie okładki. Zbiór nie ma nawet osiemdziesięciu stron. Czemu taki drobniutki, chudziutki? Mogę tylko napisać: wielka szkoda. Bo mamy niezwykłą okazję przypomnieć sobie lub poznać od podstaw utwory Poetki.
Ubawiłem się  szczerym śmiechem. Autentycznie! Szybko daje się zrozumieć intencje "Iskier" dlaczego opatrzono to wydanie taką dygresją. Tak, mamy nieodparte wrażenie, że wiersze i fraszki dotyczą nie rzeczywistości PRL-u, ale obecnej Rzeczypospolitej (numeru nie odważę się postawić, bo sam już nie wiem, jaki liczebnik stosowny). Już widzę, jak ostrze krytyki próbuje dosięgnąć Dostojną Autorkę (w marcu skończy 90-siąt lat!). Choćby taka "Bajka dla brzydkich kaczątek". Oto puenta:

Atoli
kiedy nadeszła pora 
z brzydkiego kaczątka wyrosło coś
na kształt paskudnego kaczora.

Te strofy powstały w 1981 r. XXXVII lat temu. Trąca bardzo teraźniejszo? Na tym polega siła i wartość dobrej poezji. Pouczający jest w swej warstwie wychowawczej (?) wiersz "Tchórz". Rok publikacji 1978:

Przeżywszy lat mało wiele
tchórz 
zdechł
i przestał być śmierdzielem
gdyż mu w uznaniu zasług wyryto w marmurze
że był tchórzem
i tylko tchórzem
(z pominięciem smrodu).
I choć teraz mniej on tchórzy bardziej śmierdzi
nie to jest prawdą co jest
lecz to
co wypiszą ci po śmierci 

Niestety, nie mogę tego "Przeczytania..." zamienić na kolejne "Spotkanie z Pegazem". Chciałem powyższy wiersz zamieścić bez puenty. Tylko, że odarłbym wtedy go z sensu. Bez wątpienia tom może być wykorzystany tam, gdzie zjawiają się niezwykłe strofy. I pewnie tak będzie.
Dla odmiany teraz kilka fraszek:

Nim rzekł memento -
łeb mu ucięto.

Wolę być ateuszką,
żeby mi Pan Bóg
nie patrzył w łóżko.

We wszystkim znać trzeba miarę -
rzekł morderca mierząc wzrokiem ofiarę.

Wolę cykutę -
niźli pokutę.

By nie lęgła się w ojczyźnie rozpusta,
zakładają nam pas cnoty.
Na usta.

Po trupach stąpa jeno
człowiek niegodziwy.
Zacny - 
wyłącznie po żywych.

Grzebać mnie mogą wszędzie
i tak mnie przy tym nie będzie.

To cudowna literatura. To pisanie ma tylko do niej przekonać niezdecydowanych? Czytanie poezji powoli wymiera. Fraszki lub myśli, slogany lub motta jakoś jeszcze funkcjonują. Każdy, kto prowadzi lub odwiedza Facebooka znajdzie tego kamienne dowody. Sam tam wrzucam to i owo. O książce Joanny Kulmowej nie zapomniałem wpisu na "Książkożercach". Jest! A jakże! Przyzwoitość nakazuje, by tam był tez ślad.

Nie doceniono Kasandry
nawet w jej własnym domu.
- Głupio - mówiono - baje!

Niestety!
gdy fatum obeszło się głupio z jej krajem
nikt z mądrych jej nie przeprosił.
Bo już nie było komu.

To też rok 1978. Piszący ten blog akurat kończył szkołę podstawową i wkraczał w świat szkoły średniej. Etap. Zamykanie jednych drzwi, a otwieranie kolejnych.

Gdzie czas najlepszym lekarzem
pełne są tawerny i cmentarze. 

Dzwon tym donośniejszym
dźwiękiem się wyróżnia
im większa wokół serca
próżnia.

Skunks
z wiadomego wyśmiany powodu
krzyczy: mam odwagę smrodu!

O miłujcie idee - to są zbożne chucie.
I jakże miło gwałcić kiedy jest uczucie.

Jeśli świat dzieje się w mojej jaźni
najparszywszą mam z wyobraźni.

Niechrzczonym -  piekło.
Chrzczonym raczej się upiekło.

Gdyby wszystko było wiadome
czy targowałby się Bóg
o Sodomę?

Cudowna lektura. Kilka chwil na oddanie się beztrosce  czytania, które jednak pobudza do myślenia i szybkich refleksji.  Zaskakuje swa aktualnością. "Iskry" czynią swym wiernym Czytelnikom niezwykły prezent literackich doznań. Może na koniec pójdźmy "Śladem kaczym":

Po omacku
zaplątane w zdartych sztandarach
idą ślepe obie:
SPRAWIEDLIWOŚĆ
WIARA.

My za nimi -
czujny tłum naprawiaczy - 
zachwiany ich śladem kaczym.

Ten ślad Autorka zostawiła w 1987 r. Trzy dekady temu. Na zamknięcie ostateczne (ale przecież wiele jest tu do zaoferowania myślącym i czującym) trzy linijki z "Barana spektakularnego", jak przystało na dobrą opowieść:

Morał:
i kiep da z siebie wszystko
byle zeń zrobić widowisko.

Brak komentarzy: