poniedziałek, sierpnia 21, 2017

Przeczytania... (231) Sławomir Leśniewski "Potop. Czas hańby i sławy 1655-1660" (Wydawnictwo Literackie)

"Przygotowania wojenne srogie, a najbardziej w stolicy. Mówią wszędzie, że jeśli przyjdzie do wojny, cały impet na Wielkopolskę obrócą. O Prusach i Gdańsku taką sobie nadzieję czynią, iż na wieść o ich przybyciu poddawać się będą [...]. Stan duchowny i chłopski żadna miarą pozwolić królowi na tę wojnę nie chcą i suplikowali bardzo na tym sejmie, ale się nie dał odwieść" - tej treści raporty słano do JKM Jana II Kazimierza Wazy, kreśląc wizję najazdu.  Cytat ten zaczerpnąłem z monografii "Potop. Czas hańby i sławy 1655-1660" Sławomira Leśniewskiego, którą w bieżącym roku  zawdzięczamy Wydawnictwu Literackiemu.

Móc rzetelnie poznać (przypomnieć sobie, jak mniemam dla wielu Czytelników) najkrwawszą i najtragiczniejszą  w dziejach I Rzeczypospolitej wojnę, to zarazem okazja do weryfikacji wiedzy nabytej, wiedzy zasłyszanej, wiedzy... Nie pomylę się, że wielu z nas (włącznie z piszącym ten blog) wychowało się na literackiej wizji Henryka Sienkiewicza. Pewnie wielu z nas ostało się pomiędzy losami Andrzeja Kmicica, laudańskiej szlachty, heroizmem obrońców Jasnej Góry (i Przenajświętszej Panienki). Podejrzewam jednak, że to był pierwszy krok ku wiedzy prawdziwie historycznej. Można sobie dworować z pióra mistrza Henryka, ale przecież bez "Potopu" i mnie ten temat niewiele by dziś pewnie insertowała. Nawet jeśli ktoś został się przy wersji kinowej, to przecież i tak wiele. W 1974 r. miałem 11 lat. Nie czytałem pierwowzoru literackiego, ale dzięki tej adaptacji widziałem kim był Jan Kazimierz, Karol X Gustaw, A. Kordecki, ks. J. Radziwiłł. Czy dziś 11-latek o tym wie?
Biogram na okładce rzuca nam światło na osobę Autora, ja ten tu zapożyczyłem ze strony Wydawnictwa Literackiego: "Sławomir Leśniewski (ur. 1959) – doświadczony popularyzator historii, autor kilkunastu książek, m.in.: Historia Polski (RTW, 1994; Mozaika, 2010), I i II wojna światowa (Fenix, 2011),  Jan Zamoyski – hetman i polityk (Bellona, 2008), Książę Józef. Wódz i kochanek (Bellona, 2012), Mata Hari. Zdradzona przez wszystkich (Czerwone i Czarne, 2013), Historia tajemnic (RTW, 2007), Poczet polskich królów i książąt (Fenix, 2011), Poczet hetmanów polskich i litewskich (Somix, 1992), Wojsko Polskie w służbie Napoleona. Legia Nadwiślańska, lansjerzy nadwiślańscy (Karabela D. Chojnacka, 2008) oraz monografii bitew (Jerozolima 1099, Konstantynopol 1204, Marengo 1800, Wagram 1809 – wszystkie Bellona). Publikował artykuły historyczne m.in. w „Polityce”, „Rzeczpospolitej” i „Focusie”. Z zawodu jest adwokatem"*. Raczej mamy do czynienia z miłośnikiem, pasjonatem tematyki. 
Pewnie, że mając za sobą ileś tam przeczytanych i posiadanych we własnym księgozbiorze książek (wiele z nich dostrzegam w "Wybranej bibliografii") moje spojrzenie na "potop" zmieniło się od pamiętnego 1974 r. Zresztą przyszło mi mieszkać w mieście bardzo okrutnie doświadczonym przez Szweda w czasie opisywanym przez Sławomira Leśniewskiego, Bydgoszczy. W świadomości narodowej wygasła wiedza o ogromie zniszczeń, prawdziwej ruinacji kraju, kiedy wojska wierne Karolowi X Gustawowi (1654-1660) wzięły się za rabunek. Trzeba słyszeć, jak bardzo ożywają moi uczniowskie, kiedy słyszą, że Szwedzi wywieźli z Kolegiaty Jezuickiej bezcenne księgozbiory! Odzywają się głowy, że mają oddać... odebrać im... itd... Żadna historia tak nie ożywia zmęczonych oglądaniem kolejnego obiektu słuchaczy. "Potop. Czas hańby i sławy 1655-1660" - przywraca nam część tej wiedzy, choćby wtedy, kiedy czytamy o kontrybucjach i grabieżach.
Książka S. Leśniewskiego, to bardzo drobiazgowe kalendarium faktów, panorama społeczeństwa Rzeczypospolitej Obojga Narodów w czasach tej trudnej próby, poczet person które odcisnęły swe piętno (o których bez Sienkiewicza byśmy nie pamiętali). Są chwile, kiedy moje historyczne ucho atakuje zgrzyt! Bardzo mnie zaskoczyło tłumaczenie... "Zweibrücken". Zupełnie zbytecznie pojawiają się "Dwa Mosty". Bo niby czemu ma służyć ono tłumaczenie? Nie spotkałem się z czymś podobnym wcześniej. Można sobie, jako ciekawostkę podać taką transplantację na język polski, ale po co? Tak, jestem bardzo wyczulony na genealogię. Moja niedoszła ścieżka magisterki, pomocnicze nauki historii, budzi się w podobnych chwilach. W paru miejscach w odniesieniu do JKM Karola X Gustawa pojawiają się określenia: "szwedzki Waza" lub "kuzyn" (w relacji do JKM Jana II Kazimierza Wazy). W popularnym opracowaniu, jaki bez wątpienia jest "Potop. Czas hańby i sławy 1655-1660" powinniśmy być uczuleni na podobne uproszczenia. Rozumiem, że  w formie zwyczajowej pokazywały się zwroty "kuzyn" czy nawet "brat", ale wpadamy we własne sidła. JKM Karol X Gustaw (1654-1660) z JKM Janem II Kazimierzem Wazą (1648-1668) nie mogli być kuzynami! Bo nie byli! Kuzynostwem byli dla siebie (stryjecznym): Katarzyna Wazówna i JKM Zygmunt III Waza, a więc rodzice Karola i Jana. Karol X Gustaw był kuzynem JKM Krystyny Wazówny, która na rzecz jego abdykowała (zresztą o JKM mamy wiele ciekawych zapisów w tym opracowaniu). Nie dość na tym! Karol X Gustaw nie był Wazą! Tylko Wittelsbachem! Choć jeszcze bardziej zabolało mnie inne... nadużycie historyczne, cytuję: "Cesarz Austrii Ferdynand III [...]". Był takowy urząd w XVII-wiecznej Europie?!
Cieszę się na szatę graficzną. Ikonografia - bezcenna. Dobór źródeł - wartość dodana. Bez tych dwóch elementów pisanie o historii, to jakiś pokraczny wyczyn. XVII wiek, to epoka, której większość z nas nie ujmuje na własnych drzewach genealogicznych. Wiem o pewnych majątkowych zobowiązaniach moich krewnych z końca tego stulecia na Litwie, ale po czyjej stronie stanęli wielkopolscy sarmaccy antenaci w Wielkopolsce czy na tejże Litwie - nie wiem. Mam nadzieję, że nikogo (choć w rządzi jest krewny litewskich magnatów) nie będą obecnie szargać za to, co robił jego praszczur między 1655, a 1660. Zakładając, że gro szlachty poddała się szwedzkiej protekcji, to smutne kroją się nam perspektywy...
Tym bardziej wczytajmy się w źródła, jakie dla nas odnalazł i wykorzystał Autor. Na własny użytek zaznaczyłem ich blisko czterdzieści. Dokonam tu wyboru, podzielę na dwie kategorie: wypowiedzi dwóch walczących stron. One, jak nic innego oddają czym była ta straszliwa wojna. Tych kilka przykładów powinno przyspieszyć decyzję, aby posiąść "Potop. Czas hańby i sławy 1655-1660", Wydawnictwa Literackiego. Sarmackie spojrzenia:
  • Jeśli ich wstrzymamy,za trzy miesiące zginęli Szwedowi, byle ich za Noteć nie puszczać. Proszę tedy na wszystkie świętości, nie w zabiegach o prerogatywy ratunek nasz zawisł, jeden drugiemu ustąpić może dla dobra publicznego... Więcej nie piszę, to tylko przypominam: tak się na to upięli, że go sobie poddaniem się za króla obierzem, i dlatego ostatnie siły wydali, aby pokazać, że będą w stanie od nieprzyjaciół nas bronić - Jan Leszczyński.
  • Jan Kazimierz odebrał mi dobra, cześć, żonę - ja mu dziś odebrałem koronę, którą nosił niegodnie, i oswobodziłem Ojczyznę od tyrana - Hieronim Radziejowski.
  • Nie o sławę, nie o Rzeczpospolitą, nie o wolność i majętności, ale o życie idzie. Z dwojga złego mniejsze zło wybrać musimy, z płaczem się pożegnawszy z ojczystą swobodą [...] pisaliśmy list, prosząc Szwedów o posiłki - ponieważ zwyczajnych ojczystych środków ratowania nie stawa - chroniąc się przed tyranią moskiewską, jako ze wszystkiego zła najgorszego - książę hetman Janusz Radziwiłł.
  • Chodzi u nas pogłoska, że W. K. M. przybywa, aby bronić Rzeczypospolitej. Jeśli to prawda, bron nas MP. od najokrutniejszych nieprzyjaciół, nie odbieraj wolności, milszej nad życie, ocal królestwo królowi prawnie obranemu, a z tobą spokrewnionemu, a uznamy cię nie tylko protektorem, ale dobroczyńcą, i zbawcy swemu pomnik wzniesiemy. [...] Lecz jeśliś postanowił orężem zdobyć ziemię naszą, nie sądź, że panowanie twoje będzie trwałe i że złączysz Polaków ze Szwedami, choćby ci szczęście służyło - Jan Kazimierz Krzysztof Przyjemski.
  •  Żołnierze utrzymywali, że wypowiadając prawowitemu królowi posłuszeństwo, bynajmniej nie łamią wierności i nie sprzeniewierzają się dawnym zwyczajom - lecz że tylko na pewien czas ustępują przed przeciwnościami. Ażeby nie stać się pastwą nieprzyjaciół, wszystkich ich jednocześnie na siebie rozgniewawszy, chcą przynajmniej jednego z nich ułagodzić - Wespazjan Kochowski.
Podejrzewam, że nawet tych kilka wypowiedzi (np. J. Radziwiłła czy W. Kochowskiego) naprawdę mieszają nam w głowach. Obraz zdrady z 1655 r. nabiera innego wymiaru. Nic nie jest oczywiste i na swój sposób stałe. Zresztą wzmiankuje Autor o innym w XVII-tym stuleciu pojmowaniu takich pojęć: "Trzeba wszakże pamiętać, że siedemnastowieczne pojmowanie takich pojęć, jak honor, zdrada, patriotyzm, nie mówiąc już o ojczyźnie i narodzie, które to terminy mają dużo późniejsze konotacje, bywa nieprzystawalne do ich rozumienia w naszych czasach".  Inne wypowiedzi:
  • Co się tyczy poddania miasta, to stoi temu na przeszkodzie wierność, którą przysięgłem JKMci Janowi Kazimierzowi, obranemu sobie monarsze i pomazańcowi: niewzruszonym moim postanowieniem jest bronić Zamościa aż do końca, choćby mnie to miało kosztować ruinę ojcowizny, a nawet utratę życia - Jan "Sobiepan" Zamoyski.
  • Nasi ścigali ich przez dobrą niemiecka milę tak zawzięcie, że do Jarosławia nie dotarł chyba żaden [Szwed], który nie byłby ranny od strzał - Stefan Czarniecki.
  • Czwarta nader szczęśliwa pod Warką wiktoryja, kiedyśmy z Czarnieckim samego wyboru szwedzkiego kilka tysięcy trupem położyli i rzekę Pilicę krwią i trupami szwedzkim napełnili. Od tego czasu już nutare coepit [chwiać się poczęła] potęga szwedzka i znacznie słabieć - Jan Chryzostom Pasek. 
  • Prowadził mię ten ordyniec pół mili przy koniu [...]. Gdy mnie ten Tatarzyn prowadził, poznał mię pacholik z wojska koronnego z pułku pana Wojniłowicza, który o tem usłyszawszy, że mnie wzięto, we czterdziestu koni przypadłszy, opończą na mnie rzucił i gwałtem mię Tatarom odjął - książę Bogusław Radziwiłł. 
  • Szwedzi chcą pokoju dlatego, że nie mają czem prowadzić wojny, a my dlatego, że nie umiemy jej prowadzić -  JKM Maria Ludwika Gonzaga de Nevers.
Okrutnego Szweda lub ich sojuszników wypowiedzi:
  • Władca nie jest traktowany z szacunkiem, o ile nie posiada własnych żołnierzy i środków. To one, dzięki Bogu, uczyniły mnie ważnym od czasu, gdy je miałem - Fryderyk Wilhelm Hohenzollern.
  • Porzuciwszy przeto walkę, szukają ocalenia w rączości koni, a ścigający Szwedzi siedzą im na karkach i wycinają aż do piątej mili. Zginęło kilkuset Polaków, wielu wzięto do niewoli, zdobyto też kilka sztandarów. Niewielu spośród Szwedów zginęło, w tym nikt ze znacznych osób - Samuel Pufendorf.
  • ...gdy kmieć, chłop lub mieszczanin czy wieśniak, uporczywie w buncie trwającego szlachcica jakiego czy też głowę jego nam przedstawi, nie tylko nadajemy mu i dzieciom jego wolność osobistą i rolę przezeń uprawianą na wieczystość, lecz jeszcze damy mu, w ciągu lat sześciu, pobierać i używać rocznych intrat z dóbr dziedzicznych i ujętego czy zabitego pana jego, czy szlachcica - JKM Karol X Gustaw.
  • Widzieliśmy w trakcie tej srogiej zimy nieszczęśliwy lud w ucieczce, domy zburzone, biedne kobiety szukające schronienia z dziećmi i z bydłem w niedostępnych górach i najdzikszych lasach, a na przestrzeni czterdziestu mil od Biecza do Sokala wszystkie wsie z ziemią zrównane i ludzkie głowy na tykach i cuchnące zwłoki po obu stronach drogi - poseł cesarski.
  • Szwedzkie oddziały, wespół z oddziałami księcia Rakoczego, idąc do Brześcia [Litewskiego] i wracając stamtąd, paliły po drodze na rozkaz, bądź też z własnej przebiegłości, wszystkie kwatery, w których nocowaliśmy, podobnie jak miasta i wsie, znajdujące się pop prawej i lewej stronie trasy przemarszu - Hugues de Terlon. 
  • Udałem się i ja do dużej chałupy chłopskiej, przetrząsnąłem ją dokładnie, wszedłem do ciemnej komory i rozbiłem polskim obuszkiem kilka skrzyń. Gdy jednak chciałem wyjść i zwróciłem się do drzwi komory, stał tam mój drogi kmiotek z wielką siekierą w ręku i chciał mnie wracającego jak wołu zdzielić przez łeb. Na moje szczęście, a na nieszczęście chłopa mój karabin był nabity i odbezpieczony. Odskoczyłem do tyłu i wystrzeliłem, strzał mi się udał, chłop wypuścił siekierę i nakrył się nogami - Hieronim Holsten.
  • Niewolni mieszkańcy wsi powszechnie oporni we wszelkich świadczeniach, bywa, że przedkładają zniszczenie własnych domostw nad wydanie żądanych koni i sztuk bydła, skłonni też są do napaści i rabunku, osobliwie pojedynczych naszych żołnierzy, którym i w miastach bezpieczniej jest chodzić we dwójkę, w trójkę, co też nie zawsze ich od napadów ustrzega. Powszechność tej wojny objęła ludzi nic nigdy z żołnierstwem wspólnego niemających - Pontus Berg.
Narracji autora nie można niczego zarzucić. Mój nieodżałowanej pamięci promotor, prof. S. Alexandrowicz, pewnie przyznałby, że to bardzo literackie ujęcie. I ja temu przyklaskuję. Bo książkę Sławomira Leśniewskiego czyta się cudownie!  Pójdę krok dalej: może stanowić pomost dla kogoś do napisania kolejnego literackiego ujęcia tematu. O ile ktoś neguje od a do z dzieło H. Sienkiewicza, to ma okazję: bierz się do dzieła, pisz człowieku.  Pewnie, że ? Autor polemizuje z tym, co narobiła literatura w umysłach pokoleń. Zapomina jednak, że cykl powieściowy, którego "Potop" jest jedną z części, pisany był w XIX w. pod czujnym okiem rosyjskiej cenzury! I tu należy upatrywać genezę powstania... wykrzywionego obrazu choćby hetmana wielkiego litewskiego księcia Janusza Radziwiłła. Nie żebym bronił (sam S. Leśniewski uczula nas, że książę/hetman nie miał okazji oczyszczenia swego zbrukanego imienia), ale wart jest przypomnienie fragmentu listu, jaki ów pisał do osławionego kuzyna Bogusława: "U Boga i świata będziemy  wytłumaczeni, żeśmy tę przyjęli protekcję, kiedy nas. Litwę, wydano; a kiedy Moskal w Wilnie stanął (czego Wielka Polska nie miała), a my z biedy naszej, do czego rzucić się mieli? Wszakże nie koniec: i ratować nas mogą - i  nam cofnąć się wolno".
Nie ujdzie naszej czytelniczej uwadze, jak oceniany był wielki heros tamtej wojennej potrzeby, Stefan Czarniecki. Oto fragment (raczej pozytywny w brzmieniu) za W. Kochowskim: "Zasłużone pochwały wielkiemu, bohaterskiemu wręcz męstwu Czarnieckiego oddawali również i Polacy, nawet zawistni nie mogli mu ich odmówić; niemniej nie brakło takich, co go w prywatnych rozmowach obmawiali, szarpiąc dobrą sławę znakomitego wojownika". Niech nas nie zmyli ten zapis. Autor "Potopu..." daje nam dłuższy fragment, a tam stoi o pewnych nadużyciach m. in. skąpstwo wobec żołnierzy, oszustwa "na wikcie i żołdzie", zagarnięcie kościelnych sreber na własnej kiesy użytek, przywłaszczanie żołdowych pieniędzy, zgoda na swawole wojsk w zdobywanych miastach, pobłażanie winowajcom rabunków i tumultów! Mało kształcące to przykłady. Sam Leśniewski kwitował potem: "Wojskowy talent ułatwił Stefanowi Czarnieckiemu zrobienie wielkiej kariery, jednak styl, w jakim piął się po jej drabinie, można opisać za pomocą kilku mało przyjemnych przymiotników".  Te już pozostawia wyobraźni każdego Czytelnika. O "dzikiej i bezwzględnej naturze" wodza przyjdzie jeszcze poczytać każdemu, kto zechce zapoznać się z treścią "Potopu. Czasu hańby i sławy 1655-1660".
Dość szybko najeźdźca zorientował się, że nie ma możliwości na dobre zawładnąć Rzecząpospolitą! Nie dość, że śledzimy, jak roiły się plany rozbiorowe (wespół z Brandenburgią czy Siedmiogrodem), to weryfikujemy jak to było z owym ludowym pospolitym ruszeniem. Zwracam m. in. na cytowane przeze mnie powyżej wypowiedzi P. Berga czy H. Holstena. Sławomir Leśniewski nie oszczędza nas, pisząc m. in. o chłopskim oporze: "Przybrał on postać chaotycznej, brutalnej potyczki, podczas której nikt nikogo nie prosił o darowanie życia [...] Kadłuby oddzielone od nóg, rozcięte brzuchy, rozrzucone wokół nich trzewia, wykrzywione straszliwym grymasem, pochlapane krwią twarze". Warto dorzucić, jak sam JKM Karol X Gustaw oceniał wojenne dokonania: "Wojny z Polską i Rosją sprawiają mi o wiele więcej kłopotów niż wojny z Danią, bo z tymi barbarzyńcami nic się nie załatwi i nigdy się ich do końca nie podbije". Mam słabość do JKM Marii Ludwiki (piszę zresztą w dniu urodzin żony dwóch Wazów), stąd wrzuciłem JKM-ści cytat z listu do kardynała J. Mazzariniego na temat prowadzenia wojny. Uważny Czytelnik mego blogu wie, że poświęciłem Monarchii tryptyk biograficzny.
Bydgoszczanie powinni być zadowoleni, że kilka razy wzmiankuje się o naszym mieście. Choć bez cennych dla nas szczegółów. Wiadomo, że najwięcej miejsca poświęcono traktatowi z 1657 r., który tak bardzo zaważył na losach Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Autor monografii tak ocenił rolę Wielkiego Elektor: "Wykorzystał w brawurowy sposób powstałą koniunkturę i okazał się mężem stanu przerastającym o głowę wszystkich pozostałych monarchów uwikłanych w wojnę". Fakt. Więcej szczęścia mają torunianie, bo zamieszczono rycinę Erika Dahlbergha z walk o miasto.
Studenta historii nie pogłaskano by po głowie za cytowanie (i to dość częste)... Pawła Jasienicy czy pojawienie się w bibliografii Marcelego Kosmana. Usłyszałby gromkie: zbyt popularne. Nie, nie wyciągam tu armat przeciwko Autorowi. Nie mógłbym, bo sam w swej belferskiej robocie (wychodzi ze mnie znów profesja) sięgam po tychże prace, czytam, powołuję się, czerpię pełnymi garściami. Nie ukrywam, że podobna rolę będzie teraz odgrywać również "Potop. Czas hańby i sławy 1655-1660". Ilość zaznaczonych cytatów przekracza możliwości ich wykorzystania na normalnej lekcji. Grubo przekraczają setkę!...
Przekornie postawię  "Potop. Czas hańby i sławy 1655-1660" S. Leśniewskiego tuż przy Trylogii. Warto tę książkę włączyć na stałe do własnych księgozbiorów. Z nią się chwilami świetnie... gada. Tak, polemizuje. Na pewno nie dałbym się wciągnąć w dywagację, jaką proponuje Autor na zamknięcie swej wartościowej książki: "Na zakończenie warto postawić przewrotne z pozoru pytanie o to, czy aby potop nie stanowił dla Rzeczypospolitej szczęśliwego zrządzenia losu i szansy zejścia z równi pochyłej, po której rozpoczęła już jakiś czas wcześniej karkołomny zjazd ku upadkowi. Czy Polska i Litwa, paradoksalnie, mogły skorzystać na szwedzkim najeździe i odmienić bieg zdarzeń, które w następnym stuleciu przyniosły im wymazanie Rzeczypospolitej z mapy Europy jako państwa?". Ale takie już są trendy. Mnie one nie dotyczą. Dobre, że Autor poprowadził losy głównych bohaterów poza rok 1660. Tu sam podsuwałbym każdemu książkę M. Kosmasa "Na tropach bohaterów Trylogii". Nie da się uciec od dzieła H. Sienkiewicza. Wiele z treści, to próba weryfikacji literatury z  faktografią, jak np. obrona Jasnej Góry. Nie wyobrażam sobie, żeby pokazując kadr z filmu J. Hoffmana (na okładce fotos z jego adaptacji filmowej) nie prostować faktów: o obrazie Matki Boskiej, kolubrynie czy wierności o. Augustyna. Zaskoczenie maluje się na obliczach słuchających. Nie mam zamiaru usuwać "Potopu" z mojej półki. Byłoby wspaniale, gdyby Autor sięgnął po kolejną wojnę północną, tą z czasów Karola XII. Z chęcią byłbym przeczytał takie opracowanie.

* https://www.wydawnictwoliterackie.pl/autorzy/1140/Slawomir-Lesniewski (data dostępu 10 VIII 2017)

1 komentarz:

  1. Czytałam tę książkę premierowo i mi się ona spodobała, ale nie miałam podejścia krytycznego, bo nie znam aż tak historii. Miło jest więc poczytać Pana recenzję.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.