środa, listopada 09, 2016
Nekropolie - wizyta 18 - Cmentarz Starofarny w Bydgoszczy - medaliony...
Drugi odcinek z cyklu "Nekropolie" zaprowadził nas na Cmentarz Komunalny nr 1 w Toruniu. To już trzy lata. Ale okazuje się, że nie tylko "połknąłem" odcinek 11 (taki nigdy nie powstał?), ale że ani słowa nie skreśliłem o najstarszej bydgoskiej nekropoli, jaką jest Cmentarz Starofarny u zbiegu ulicy Grunwaldzkiej. Niewiarygodne niedopatrzenie? Myślałby kto, że podobna zwłoka wynikała z barku zdjęć? Ależ moje archiwum pod tym względem jest pełne od maja 2006 r., kiedy porzuciłem moją tradycyjną lustrzankę japońskiej marki "Ricoh" KR-5 (patrz "Pstryk!... pstryk!... pstryk!... - 22 III roku ubiegłego, tj. 2015). Wszystkie tu prezentowane kadry pochodzą sprzed pół roku, a dokładnie 4 maja. Tak, kwitły kasztany, ruszała maturalne machina.
Miałem kiedyś (pisałem i o tym na pewno) marzenie. Zdawało się tak nierealne, że swobodnie można było je wsadzić między bajki. Chciałem odnaleźć miejsce pochówku mego prapradziada Antoniego. I móc spojrzeć mu w oczy, czyli dotrzeć do fotografii. I stało się tak zimą 1996 r. Najpierw była fotografia w kolorze sepii, a potem miejsce spoczynku: cmentarz w Miłosławiu. Nie ja jestem decydentem tego grobu. Z chęcią umieściłbym tam zdjęcie prapradziadka.
Tym razem odwiedzamy Cmentarz Starofarny, aby poznać tych, co odeszli, o których może i nikt nie pamięta. Bo nikogo to nie interesuje, bo zapomniano o czcigodnym zmarłym lub po prostu rodzina wyprowadziła się znad Brdy lub wygasła, jak tyle przed nią i tyle po niej spotka.
Tak, lubię odwiedzać cmentarze. To słowo "lubię" nie ma nic z ironii, jakiegoś żartu. To naprawdę miejsca godne naszej penetracji, pochylenia się nad nagrobkiem, odczytania inskrypcji, lat życia... To naprawdę uczy pokory. Dookoła nas gwar (za murami tego cmentarza bardzo ruchliwe arterie miasta), a tu pomiędzy mogiłami cisza... pożółkły żal... zapomniana żałoba... i życia, które skończyły się wiele, wiele lat temu.
Nie przesadzę, jeśli powiem, że dorastałem w cieniu tego Cmentarza. Nie, nikt z moich bliskich tu nie leży. Ale moja babcia Jadwiga (i jej drugi mąż, dziadek Leon Korzeński) mieszkali niedaleko stąd, przy ul. Granicznej. To na tej ulicy zdarzył się wypadek, który mógł prawie pół wieku temu skończyć nieodwracalnie moje życie. Pamiętam czas, kiedy powierzchnia nekropoli sięgała dziś jednej z nitek ulicy Grunwaldzkiej. Potem zaczęto burzyć stary, ceglany mur. Ten, który jest dziś stanowi tylko jego kopię. O ile ktoś nie ekshumował swych zmarłych, to depczemy po nich idąc chodnikiem lub rozjeżdżamy samochodami jeśli jedziemy wymienioną ulicą.
Przez lata zabierałem tu młodzież z SP 22. Pokazywałem groby zapomnianych wtedy bohaterów, działaczy narodowych (np. T. Magdzińskiego czy dra E. Warmińskiego), francuskich jeńców z wojny francusko-pruskiej z 1870 r. Był czas poniewierki tych miejsc...
Przez lata zabierałem tu młodzież z SP 22. Pokazywałem groby zapomnianych wtedy bohaterów, działaczy narodowych (np. T. Magdzińskiego czy dra E. Warmińskiego), francuskich jeńców z wojny francusko-pruskiej z 1870 r. Był czas poniewierki tych miejsc...
Cmentarz Starofarny przypomina nam o polsko-niemieckich, niemiecko-polskich losach miasta nad Brdą i Kanałem Bydgoskim, który jest nieopodal. Zachowały się tu niemieckie nagrobki. Nikt ich nie zbezcześcił, nikt ich nie ukradł. Czy to się komuś podoba czy nie Polacy i Niemcy (Prusacy), Niemcy (Prusacy) i Polacy tworzyli wspólną historię. Jedni się polonizowali, drudzy germanizowali - normalny proces pogranicza, kresów (jakkolwiek byśmy tego nie nazwali).
Tyle pisania wokół kilku medalionów? No, przecież ich opisywać nie muszę. A serce ściska żal, kiedy widzę na nich dzieci, młodych ludzi, którzy dopiero wchodzili w dorosłość. Pewnie, że robi na mnie wrażenie grób powstańca styczniowego. Piękna pamiątka, po tych, co odeszli. Sam przyczyniłem się do tego, że na grobie mych wileńskich Dziadków jest Ich fotografia wykonana w Starej Wilejce w 1932 r.
Spieszmy się fotografować cmentarne medaliony. Nie wiem, w jakim stanie znajdę je przy kolejnej mojej wizycie. Równie dobrze może być ona jutro, jak i za kilka (-naście) lat. Porcelanowe fotografie pękają, odpadają jej fragmenty. I wtedy znajdujemy tylko puste wykute w płycie nisze. Tracimy niezaprzeczalny kontakt z naszymi poprzednikami. Bo to prawdziwa historia naszych miast
Spieszmy się fotografować cmentarne medaliony. Nie wiem, w jakim stanie znajdę je przy kolejnej mojej wizycie. Równie dobrze może być ona jutro, jak i za kilka (-naście) lat. Porcelanowe fotografie pękają, odpadają jej fragmenty. I wtedy znajdujemy tylko puste wykute w płycie nisze. Tracimy niezaprzeczalny kontakt z naszymi poprzednikami. Bo to prawdziwa historia naszych miast
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.