sobota, sierpnia 27, 2016

Przeczytania... (162) Adam Zamoyski "Święte szaleństwo. Romantycy, patrioci, rewolucjoniści 1776-1871" (Wydawnictwo Literackie)

"Debata, która powinna być prowadzona jawnie i otwarcie, zostaje przeniesiona na inne forum czasem o wiele groźniejsze dla władzy, zostaje ona bowiem pozbawiona pola manewru i może wydawać tylko arbitralne zakazy. Sztuka idąc w ślad za tajnymi stowarzyszeniami, stał się politycznym środkiem porozumienia i sposobem wyrażania przekonań politycznych" - tak o symbiozie polityki, barykady, rewolty (rewolucji) i sztuki napisał Adam Zamoyski w swej obszernej monografii  "Święte szaleństwo. Romantycy, patrioci, rewolucjoniści 1776-1871" (Wydawnictwo Literackiego), w tłumaczeniu Michała Ronikera. Pokolenie naszych praprapradziadów (pewnie i jeszcze ze dwa pra- dorzuci wielu z nas) śpiewało w 1830 r. "w tęczę Franków orzeł biały", "słońcem lipca podniecany" - później te wersety z ukochanej mej "Warszawianki 1831 r." zmieniono. Charles-Augustin Sainte-Beuve (1804-1869) napisał w tym czasie: "Lud i poeci maszerują obok siebie. Sztuka występuje odtąd na forum publicznym i jest bliska masom"
Żarty się skończyły. Przed nami dość pokaźny tom! 674 bez przypisów itd. Jest, co trzymać w garści. I jest, co czytać.  Objętość cherlawego Czytelnika odstraszy. Ale większość z nas, która już wcześniej poznała pióro Adama Zamoyskiego (np. "Warszawa 1920. Nieudany podbój Europy. Klęska Lenina" lub wznawiana biografia Fryderyka Chopina) zapewne będzie chciała, ba! potraktuje TO jako swój czytelniczy obowiązek, żeby poznać, co na dany temat ma do powiedzenia Autor.
Nie ma żadnej wątpliwości, co oznacza cezura czasowa. Sens tych przeszło sześciuset stron nadają daty dwóch rewolucji: 1776 r. - amerykańskiej o niepodległość zbuntowanych trzynastu kolonii angielskich w Ameryce oraz zamyka 1871 r. - wybuch i klęska Komuny Paryskiej. Jak wiemy i w jednym i drugim przypadku nie zabrakło Polaków. Słowo o Kościuszce: "Jedynym cudzoziemskim ochotnikiem, którego sława miała dorównać sławie La Fayette'a, był Polak, Tadeusz Kościuszko. [...] Był znakomitym inżynierem i jednym z niewielu obcokrajowców, którzy wnieśli ważny wkład w dzieło zwycięstwa". Milej robi się  na sercu, a nasze narodowe ego (chyba, że nam... Białorusini Kościuszkę zawłaszczą?). Słowo o Jarosławie Dąbrowskim: "Kiedy żałobnicy dotarli do placu bastylii, orszak przystanął, by położyć ciało Dąbrowskiego u stóp wielkiej kolumny. Leżało tam przez jakiś czas w świetle pochodni, a setki komunardów przechodziły obok niego, by złożyć mu ostatnie wyrazy szacunku. Liczni spośród nich przyklękali i całowali czoło zmarłego". Pięknie opisany jest los również Walerego Wróblewskiego, tylko nie wiedzieć dlaczego Autor... uśmiercił go w 1871 r.: "Wziął karabin i poszedł na linię ognia, by walczyć jako zwykły żołnierz. Zginął 28 maja". Nie, Wróblewski zmarł w 1908 r. Proszę zerknąć, co o Walerym i Zygmuncie Wróblewskich napisano! Komiczna rewelacja!... Jaki stąd wniosek? Czujność! A jeśli nie mamy wiedzy? To porażka. O ile trafi na ucznia, który zdobywa wiedzę, to na kolejnym sprawdzianie pałka!...
Nie, nie chcę przez jednego Wróblewskiego odbierać walorów poznawczych książce Adama Zamoyskiego. Tak źle nie jest.  Po prostu trzeba naprawdę uważać. I w miarę lat weryfikować wiedzę. Tom, który mamy przed sobą zabiera nas w sam wir wydarzeń krwawych, przełomowych, okrutnych, ale też niosących wolność, prawa i swobody! Wielu z nas nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, jak głęboko tkwimy w XVIII wieku! Tak często wracamy do pojęcia "praw człowieka"! Wyliczamy, co nam się należy w demokratycznych państwach prawa! To wszystko XVIII w. Pięknie drogę "do wolności", jak mniemam, ujął A. Zamoyski pisząc m .in. tak: "Poszukiwanie raju na ziemi, które trwało już od pewnego czasu, ale miało przeważnie formę literacką, przybrało w drugiej połowie stulecia postać lawiny utopijnych koncepcji. [...] Dążenie do szczęścia stało się inspiracją licznych projektów z zakresu prawa konstytucyjnego, które mimo rzekomo «naukowych»  podstaw kojarzyły się bardziej z plebanią niż z laboratorium". Jak nie miało dojść do rewolucji (jednej, drugiej, jeszcze następnej), skoro sam Diderot pisał "naród może się odrodzić jedynie w krwawej łaźni". Tak stanie się w Ameryce, we Francji (1789), spróbuje w Polsce (1794), choć jak wiemy z marnym skutkiem, bo zakończone ostatecznym upadkiem państwa i III rozbiorem. Wcześniej jeszcze od tych wydarzeń stała się... konfederacja barska, o czym nam skrzętnie przypomniano! Brawo Autor! 
Muszę znowu sięgnąć do półśrodków? Cytowania wiele bym tu kładł, bo wiem, że opinie z epok, jak żadne inne ułatwiaj zrozumieć epoki. Pisane "na żywca" były wytworem tamtych chwil. Sami oceńcie. TO tu, to ledwo wierzchołek góry, ale i tak oddaje charakter czasów rewolucji:
  • Uważałem, wówczas, że rewolucja amerykańska zwiastuje nową polityczną epokę, że stanie się ona z  konieczności źródłem wielkiego postępu światowej cywilizacji i że doprowadzi niebawem do wielkich zmian istniejącego w Europie porządku społecznego - Claude Henri de Saint-Simon.
  • Nie posunę się chyba zbyt daleko, jeśli powiem, że amerykańska rewolucja może się okazać - tuż za wprowadzeniem chrześcijaństwa - najważniejszym korkiem na drodze do postępu ludzkości - Richard Price.
  • Jesteśmy gotowi dać się pochować pod gruzami naszych swobód - Étienne Clavière. 
  • Człowiek musi mieć jaki wzorzec. A naszym [tj. amerykanów - przyp. KN]  politycznym idolem powinny być nasza konstytucja i nasz zbiór praw - Alexander Addison.
  • Jak bogaty i szczęśliwy jest ten, kto żyje w biedzie - Maximilien de Robespierre.
  • Państwo przeżywające niepokoje i paroksyzmy chaosu jest natomiast właściwym polem działania dla ludzi obdarzonych siłą charakteru i wolą czynu - James Macpherson (Osjan).
  • Kto z grona współczesnych mógłby stanąć w szranki i rywalizować z Ateńczykami o miano wyższego stanu ludzkości? - Friedrich Schiller 
  • Ten, kto śmiałby podjąć się misji tworzenia narodu, musiałby czuć, że jest w stanie zmienić ludzka naturę, przekształcić każda jednostkę, będącą z natury wyjątkowym i idealnym tworem, w cząstkę większej całości, której ta jednostka zawdzięczałaby - w pewnym sensie - swe życie i istnienie - Jean-Jacques Rousseau.
Konia z rzędem temu, kto wie, co za twór polityczny mógł zostać nazwany, np. Alleghanią lub Fredonią? To Stany Zjednoczone! Też nie wiedziałem. Nic dziwnego, że nowo powstały kraj opanowała... waszyngtomania! Kilkanaście statków tego imienia, popularność imienia Jerzy (George), nieomal mitologizacja samego "ojca Stanów Zjednoczonych". Ciekaw jestem, jak francuski czytelnik odniósłby się do takiego sformułowania Autora: "Francja była chrzestną matką oświecenia i akuszerką amerykańskiej wolności, ale niektóre z jej własnych dzieci okazały się politycznymi analfabetami". I obrywa m. in. Maximilien de Robespierre. Za co? Za polityczną krótkowzroczność albo nie zrozumienie realiów francuskich AD 1786 r.
My, współcześni - raczej żyjący w jednonarodowych państwach chyba nie bylibyśmy w stanie pojąć "cudzoziemskości", jaka nakładała się na ówczesne Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego. Adam Zamoyski uświadamia nam stan polityczny owej I Rzeszy: "Brak narodowej ojczyzny sam w sobie nie niepokoił większości Niemców. Natomiast by uporać się z poczuciem pewnej marginalizacji, porównywali Święte Cesarstwo Rzymskie do świata hellenistycznego, w którym liczne małe państwa stworzyły jedną wielką kulturę". Jakby tego było mało, to na tą niezwykłą mozaikę nałożyło się wykształcenie masonerii! Dla Kościoła rzymskiego hasło do obrony, ale i walki o "rząd dusz". To całkiem inny aspekt rewolucji. Utworzenie choćby Zakonu Poszukiwaczy Doskonałości też o czymś świadczy. Tym bardziej jest to godny odnotowania fakt, że w jego szeregach znaleźli się m. in. W. A. Mozart, J. W. Goethe czy F. Schiller. Nie zapominajmy, że oświecenie podkopało fundamenty dogmatów kościelnych, stawiając rozum ponad prawdy objawione: "Ale nie dało się powstrzymać, ani nawet zahamować owczego pędu poszukiwaczy nowego systemu wiary. Mieszkańcy Europy chcieli znaleźć czystszą i bardziej treściwą formę chrześcijaństwa albo jaki uniwersalny system absolutnej prawdy, od której pochodziły rzekomo wszystkie religie".  Kościół naprawdę mógł bać się tych ruchów. 
  • Potomność jest dla filozofa tym, czym drugi świat dla wierzącego - Diderot.
  • Pospiesz się, o potomności, i przynieś nam godzinę równości, sprawiedliwości, szczęścia! - 
    Maximilien de Robespierre.
  • Spałem pod wulkanem, nie myśląc o tym, że popłynie z niego lawa -  Klemens von Metternich.
  • Sprawa ludu jest dla mnie nie mniej święta, niż była; nadal oddałbym za nią, kropla po kropli, moją krew -  Marie Joseph de La Fayette.
  • Teraz w całej europie istnieją tylko dwa stronnictwa: Francja, która wbrew wszystkim władcom opowiada się za wolnością ludu, i występujący przeciw Francji wszyscy monarchowie, zwolennicy despotyzmu i starych tradycji - H. Kołłątaj. 
  • ...bierni zostali obudzeni, a żywsi porwani - William Wordsworth. 
  • Jesteście między narodami tym, czym był Herkules między herosami. Natura uczyniła was odpornymi i silnymi; wasza moc dorównuje waszym cnotom, a wasza sprawa jest sprawą samcy bogów - Maximilien de Robespierre.
Każda rewolucja żąda symboli! Dla tej, która wybuchła w Paryżu, pamiętnego 1789 r., to oczywiście Bastylia! La Fayette wysłał na ręce J. Waszyngtona klucze od tejże? Bardzo szybko wyparto, że w dniu 14 lipca za murami znajdowało się zaledwie kilku więźniów? Autor ironizuje: "Naród zaś karmiono ponurymi wizjami ciemnych lochów wypełnionych aresztantami, o których zapomniał cały świat". Oto potęga mitu. Proszę zwrócić uwagę na to, co wtedy pisał Louis de Ségur. Ja zacytuję tylko jedno zdanie, z opisu reakcji ulicy: "Wszyscy - Francuzi, Rosjanie, Duńczycy, Anglicy, Holendrzy - wymieniali na ulicach gratulacje i uściski z takim zapałem, jakby zostali uwolnieni od jakiegoś potwornie ciężkiego łańcucha, który krępował ich ruchy". Ech, ten wybuch patriotyzmu! "Była traktowana ze stosowną czcią - pisze dalej autor o czapce frygijskiej - a w niektórych rewolucyjnych klubach uczestnicy zgromadzeń wkładali ją, kiedy chcieli zabrać głos, na tej samej zasadzie, na jakiej katoliccy biskupi wkładają mitrę przed udzieleniem błogosławieństwa". Naród wzniesiony do pozycji Boga? A przy tym sakralizacja tego, co niósł tzw. bieg wydarzeń! Niezwykłe pomieszanie sacrum i profanum. I o tym też TU przeczytamy. Zamordowanego Jean Paula Marata żegnano słowami: "Jezus jest prorokiem. Marat jest bogiem". Brano pomstę na królewskich grobach w opactwie Saint-Denis: "Całe przedsięwzięcie przypominało w istocie egzorcyzmy, gdyż doczesne szczątki były gotowane, palone i mielone, a potem wrzucane do niegaszonego wapna". Okres jakobińskiego terroru trafnie określił A. Zamoyski, pisząc: "Życie polityczne stało się ciągiem czystek, wyznań winy, oskarżeń, weryfikacji własnych szeregów i ekskomunik, przed którymi nikt nie mógł czuć się bezpieczny". Trafniej chyba tego kresu nie dałoby się określić? 
Adam Zamoyski w ferworze rewolucji nie zapomina o tym, co działo się Rzeczypospolitej Obojga Narodów. A stał się, jak pamiętamy, 3 maja 1791 r.: "Konstytucja nie była szczególnie radykalna, ale została sformułowana w taki sposób, by stworzyć nowy naród, który miał zastąpić dawną rzeczpospolitą szlachecką". Można by polemizować z tą oceną Autora. Odmawianie Konstytucji 3 maja jej radykalizmu uważam za pewne nadużycie. Zaskakująca może być dla Czytelnika proweniencja... czerwonej flagi? Adam Zamoyski podaje: "Na wczesnych etapach rewolucji czerwona flaga była ostrzeżeniem, że obowiązuje stan wyjątkowy; kiedy ją wywieszano, uczestnicy rozruchów wiedzieli, że mogą być ostrzelani". Trudno, bym przytaczał przebieg całej rewolucji. Valmy, upadek Burbonów, terror - na ile pozwala objętość podobnego opracowania. Nie wiedziałem, że pod Valmy znalazł się sam J. W. Goethe, który o tej bitwie powiedział: "Tu i teraz zaczyna się nowa epoka dziejów świata". Nie wiedziałem, że markiz La Fayette w 1794 r. znalazł się jaki pruski jeniec w twierdzy Neisse (obecnie: Nysa).
Przypadają mi do uznania opinie Autora o rewolucyjnej Francji:
  • Francja nie była w stanie zanieść całej europie przesłania wolności. 
  • Poczucie niepowodzenia rodziło ksenofobię, a gilotynowanie i wypędzanie cudzoziemców naruszało leżący u podstaw rewolucji internacjonalizm.
  • Zagraniczni obserwatorzy nie mieli przeważnie pojęcia, jak oceniać wydarzenia na terenie Francji.
  • Nierozumienie jest źródłem lęku, a lęk żywi się niesprawdzonymi wiadomościami.
  • Słowo "jakobin", będące dla konserwatystów terminem bardzo pojemnym, rychło nabrało demonicznego wydźwięku.
  • Klimat sprzyjał panice, a ponieważ była to epoka uwielbiająca mistyfikacje i fantastyczne skojarzenia, nie brakło teorii spiskowych.  
  • Francuzi budzili powszechną nieufność. 
  • Rewolucja francuska głęboko wstrząsnęła Europą, natomiast Napoleon Bonaparte zakłócił jej spokój na jeszcze inne sposoby. 
Wspaniały jest wybór opinii lub relacji świadków. Choćby to zdanie Josepha de Maistre (1753-1821): "Rewolucja francuska ma w sobie pewien  s a t a n i c z n y  pierwiastek, który odróżnia ją od wszystkiego, co znamy, i być może od wszystkiego, czego będziemy kiedykolwiek świadkami"
Pewnie, że cieszą wszelkie informacje dotyczące sprawy polskiej. Zaskoczył mnie taki zapis, kiedy przyszło do opisania "polskiej kolonii w Saksonii" : "Byli wśród nich «polski La Fayette», czyli Ignacy Potocki, a także radykalny eksksiądz Hugo Kołłątaj". Czy ja czegoś nie wiem? Kołłątaj przestał być księdzem? Kiedy? Czyją decyzją? Potem mamy obraz klęski insurekcji kościuszkowskiej i ostatecznego rozbioru Rzeczypospolitej!
Co my Polacy wiemy o budzącej się na przełomie XVIII i XIX w. świadomości narodowej Węgrów, Słowaków czy Chorwatów, ba! Włochów? Od nazwisk tych, którzy postawili sobie za punkt honoru ratowanie języka i kultury tych nacji aż się mieni przed oczami? Jakie błędy w tej materii poczynił cesarz-reformator Józef II? Cudownie ujęto proces poszukiwania swej tożsamości, polecam je każdemu zainteresowanemu: "Plonem poszukiwań minionej chwały na zagraconym narodowym strychu był bogaty wachlarz dawnych praw, domagających się rewindykacji". Tyle, co my o innych nacjach wiemy, tyle też oni o nas... Żaden powód do ciskania gromów! A, co wiemy o Irlandczykach Walijczykach czy Szkotach? A. Zamoyski podaje: "Najbardziej podatne na wirusa rewolucyjnego odrodzenia okazały się kresy Wielkiej Brytanii i zapewne nie brakowało hazardzistów gotowych postawić na to, że królestwo rozpadnie się przed 1800 rokiem". Brzmi TO bardzo złowieszczo szczególnie w świetle bieżących wydarzeń, które skupia w sobie jedno słowo: brexit!
"Byli wśród nich emigranci, więźniowie i dezerterzy z austriackiej armii, wcieleni do niej wbrew swojej woli na terenie polskiej Galicji" - wyłuskuję kolejne polonica! Ciekaw jestem, jak zachodni czytelnik odbiera podobne fragmenty? Czy to tylko jeden jeszcze z licznych epizodów? Autor nie tylko, że nakreślił genezę powstania Legionów Polskich we Włoszech, ale też zrobił analizę... "Pieśni Legionów Polskich we Włoszech". Ego-polyzm włącza się w nas? To tropienie lechickich śladów? Nie sądzę, aby obiegowo krążyła pośród nas informacja o tym, że generał J. H., Dąbrowski chciał przedrzeć się do... Grecji: "Jednocząc z sobą dwa nieszczęsne narody pozbawione ojczyzny, chciał stworzyć nowy naród, grecko-polski". Autora tego zdania A. Zamoyski określił, że to "jeden z jego towarzyszy broni". Jest opisany smutny los na Haiti!
Podejrzewam, że historycznie niewiele wiemy o ówczesnej Ameryce Łacińskiej. "Detronizacja Burbonów wywołała w hiszpańskiej Ameryce powszechne oburzenie. Regionalne cabildos, spontanicznie idąc śladami hiszpańskich juntas, deklarowały swą lojalność wobec Ferdynanda VII i przywiązanie do wiary katolickiej" - dla mnie to egzotyka nie mniejsza, niż  Maroko czy Indie! Pewnie, że słyszałem o Simonie Bolivarze czy José de San Martínie. Czytałem o późniejszych dramatycznych losach cesarza Meksyku, Maksymiliana Habsburga. I to by chyba wyczerpało moją wiedzę z tego zakresu... Nawet gdybyście mnie żywym ogniem przypalali, to nie wydusiłbym choć zdania kim byli i jaką rolę odegrali Miguel Hidalgo, Camilo Torres czy José María Morelos y Pavón. Kosmos! Dzięki "Świętemu szaleństwu..." może nie zostanę ekspertem od Ameryki Łacińskiej, ale chociaż osłucham się brzemienia hiszpańskich nazwisk i poznam epizody z Meksyku, Wenezueli czy Argentyny. Od dziś będę wiedział, że ten ostatni widnieje na meksykańskim banknocie o nominale 50 pesos! Sprawdziłem.
Czy zastanawialiśmy się kiedy o... narodowotwórczym wkładzie klęski Prusaków pod Jeną? "Świadomość, że Napoleon rozbił wspaniałą armię stworzoną przez Fryderyka Wielkiego - czytamy A. Zamoyskiego. - skłoniła Niemców do bolesnej samooceny i unaoczniła im potrzebę regeneracji. Ale to upokorzenie uraziło również ich dumę i rozwiało resztki sympatii do Francji [...]". Doskonale stosunek do zwycięzców znad Sekwany wyraził w jednym zdaniu Ludwig Jahn (1778-1852): "Jeśli pozwalasz swojej córce na naukę francuskiego, postępujesz tak samo, jakbyś uczył ją zawodu prostytutki". Mocne, nie powiem.
Moja... rewolucyjna słabość?  To Wiosna Ludów! Czas urodzenia mej praprababki Franciszki. Miała ledwo kilka dni (ur. 15 II), gdy runął tron Ludwika Filipa, a wzburzony lud sypał barykady na ulicach Paryża, a wkrótce i innych europejskich miast! "Na ustach powstańców, broniących paryskich barykad, najczęściej słyszało się okrzyk: «Vive la Pologne!» . Nie znaczyło to jednak, że wyzwolenie Polski było jednym z ich głównych celów - to był element liturgii" - uświadamia nam Autor. Od roku 1848 r. zaczyna się dla mnie sympatia do Garibaldiego oraz zainteresowanie całym procesem Risorgimenta! Mazzini, Pius IX, Cavour, ba! dynastia sabaudzka -  wszystko to znajdziemy na kartach tej księgi. "Miał czterdzieści sześć lat  i nie odznaczał się imponującym wyglądem. Ale kiedy zaczynał przemawiać, emanowała z niego olbrzymia energia, a jego elokwencja zawsze zapewniała mu poparcie słuchaczy" - kot jest bohaterem tego opisu? Lajos Kossuth. Mała Franciszka miała niespełna dwa tygodnie, kiedy płomiennymi mowami wlewał żar walki w serca Madziarów! "Bóg nakazał poetom, by stali się w naszych czasach ognistymi kolumnami, by poprowadzili zbłąkany lud do Ziemi Obiecanej Kanaan" - to Sándor Petőfi. Bliskie sercu chyba każdego Polaka powinny być te słowa: "Uważacie [to do Prusaków/Niemców w Berlinie - przyp. KN], że nadszedł czas, by odkupić ciężki grzech, jakim był podział Polski, i uczynić z niepodległej polski szaniec, który będzie bronił wolne Niemcy przed atakami Azjatów". To Karol Libelt (1807-1875). Miejmy świadomość, że to ostatni taki solidaryzm między Polakami, a Prusakami w XIX w. Z 1848 r. obudzą się też demony nacjonalizmu. Zjawi się Bismarck! "...nowe Niemcy są gotowe, jak brązowa statua, która potrzebuje tylko jednego uderzenia młotka, by się wyłonić ze swej formy" - a to pogląd samego Richarda Wagnera (1813-1883)
Jestem bezradny wobec bogactwa, jakie z sobą niesie książka Adama Zamoyskiego "Święte szaleństwo...". Jak w jednym pisaniu pomieścić wszystko? Można ograniczyć się do banalnych ogólników lub zrobić, to co ja - skupić więcej uwagi nad pewnymi epizodami.  Wyrywam na potrzeby tego pisania jakieś strzępy, zdania... Czy kogoś przekonam, żeby sięgnął po tę książkę? Historia zwycięstw i klęsk! Historia nadziei i nie spełnionych marzeń! Historia bez której z rozumienie sensu naszych wolności i praw byłaby dość uboga. Jakie, to piękne, że tak często trafiamy na treści dotyczące nas Polaków, ziem polskich. W końcu żadna z tych rewolucji europejskich nie dobywała się bez udziału naszych krajan! Swoim pisaniem mogłem zaledwie musnąć rozumienia rewolucji. "STALIŚMY NA PROGU RAJU, ALE JEGO WROTA ZATRZAŚNIĘTO NAM PRZED NOSEM" - czyż to nie gorzka refleksja? Czyja? Nie zdradzę. Ucieszyła mnie pewna ilustracja! "Garibaldi ze stygmatami na dłoni, jako Odkupiciel..." - przy mnogości ikonografii ta jedna? Od czasów biografii A. Ostrowskiego nie spotkałem się z obrazem wielkiego  Giuseppe stylizowanego na... Chrystusa! 49 ilustracji, to jeden z atutów tej cennej pozycji. Tak, zawsze zwracałem i zwracam uwagę na ilustracje czy ich brak. Wiele z nich nie znałem. to kolejny powód, aby sięgnąć po książkę A. Zamoyskiego? Tak, dla obrazków. Trzeba to oddać Wydawnictwo Literackie doskonale spełniło swe zadanie - nie wypuściło "nagiej książki". A ty Czytelniku męcz się!...  Ciekaw jestem, jak ten wybór sztychów, portretów, alegorii ma się do oryginalnego wydania. Niech to moje, na czas tylko tego "Przeczytania...", spotkanie z książką Adama Zamoyskiego zamknie taki cytat: "Całe to lekkomyślne przedsięwzięcie okazało się kosztowną katastrofą, ale było postrzegane jako triumf wiary i nadziei". To o powstaniu styczniowym, tak dla mnie ważnym, gdyż moi krewni brali w nim udział, cierpieli katusze jakie zadawał im osobiście sam "Wieszatiel".

Brak komentarzy: