wtorek, maja 03, 2016

Paleta (XXII) - Jan Matejko - duch 3 maja

"Do was należy powietrze i słońce, ja zaś zostanę ze starymi królami"* - oto życiowe motto Jana Matejki (1838-1893). Jest-że możliwe wyobrazić sobie uczenie historii od drugiej połowy XIX w. bez NIEGO? Pewnie, trzeba zachować ostrożność. Umiar i... znać historię, aby nie oddać się bezkrytycznie wizji malarskiej, która przecież jest  t y l k o właśnie malarską wizją, a nie rzeczywistym zapisem konkretnego faktu historycznego. Że z czasem nijak się Jego twórczość nie miała do powstających prądów nad Sekwaną? Tam tryskał impresjonizm, a w Krakowie ON pozostał między swymi królami, wojami, chwałą i alegorią?

Jan Matejko (1838-1893)
"...podniósłszy wzrok w górę, pod sklepieniem ujrzałyśmy Matejkę wstępującego na coraz wyższe kondygnacje. Z tą swoją twarzą gorąco bladą, osrebrzoną siwych włosów aureolą, stąpał sam jedne - taki wątły a majestatyczny - nasz polski Michał Anioł Buonarroti... Strach nas zdjął - nużby spadł stamtąd, nużby spojrzał, stracił równowagę, nużby spadł w naszych oczach na ziemię... Uciekłyśmy czym prędzej z kościoła" - tak jedna ze świadków opisywała trud prac nad polichromią w Kościele Mariackim w Krakowie. Dla większości z nas raczej zapomniany artystyczny epizod (dorobek?) genialnego wizjonera! Świadkiem artystycznego trudu był też największy z uczniów mistrza, Stanisław Wyspiański: "Wyobraź sobie [pisał w liście z 12 III 1890 r., do L. Rydla - przyp. KN] z jego głową wyrazistą i rysami pełnymi wyrazu pod baldachem i jego złotą koronkę. Pomyślałem sobie, że tak odczute i tej miary figury powinny tam się znaleźć".

Szkic do obrazu...
Z listu Jana Matejki z 23 V 1892 r.: "Mam swoje przekonania i tymi się kieruję - jestem Polakiem, a ostatnim wyrazem uczuć moich - Ojczyzna. [...] złożyłem dar ostatni ale z myślą, że ci, co obręczą niewoli uciśnieni, kiedyś przyjmą go w mury swej Stolicy, a zawieszą na ścianach Sali Zamkowej, tam gdzie przyjęta została przez stany wielka reforma kraju Konstytucją 3 Maja nazwana".


"Konstytucja 3 maja" jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych obrazów Jana Matejki. Starczy wrzucić do wyszukiwarek internetowych odpowiedni hasło, a wysypią się niczym z rogu obfitości niezliczone reprodukcje i współczesne aranżacje (mutacje) TEGO dzieła. Nie zapominajmy: jednego z ostatnich stworzonych przez Mistrza. Ofiarowanie dzieła Narodowi państwa, które przecież nie istniało? Wiemy, że tego czasu nie dożył. Marian Gorzkowski tak wspominał chwilę, której był świadkiem, jak to we Lwowie 7 IV 1892 r. padła deklaracja: "...pragnie ostatnią swą pracę, obraz Konstytucji 3 maja, na własność oddać narodu, Warszawie ją ofiarować, dodając, aby ten obraz pod opieką sejmu, a w gmachu sejmowym został do czasu, aż póki będzie go można bezpiecznie do Warszawy odesłać. Przy zmianie bowiem, da Pan Bóg, szczęśliwych wypadków, które za łaską Bożą nastąpić mogą, pragnie on, by obraz jego był zawieszony w komnatach Królewskiego Zamku w Warszawie, to jest tam, gdzie ta wiekopomna uchwała konstytucji przeprowadzoną został".



Żadna dziś przeszkoda poznać szczegóły kto jest kim na płótnie mistrza Jana? To dlaczego mój Syn przed laty był świadkiem popisu nie-erudycji przewodniczki po zrekonstruowanych salach Zamku Królewskiego, nie dajcie się przy okazji zwieść bredniom "że TU stał król...", "że TU  ogłoszono...", "że w TEJ sali...". Należałoby przypomnieć, że kiedy piszący te słowa latem 1970 r. odwiedzał Stolicę po Zamku stała tylko jedna ściana! Aha! pani przewodniczka myliła dwóch bohaterów płótna: dla owej ten z dokumentem Konstytucji był... królem Stanisławem Augustem Poniatowskim. Rewelacja? Kolejny przejaw ignorancji i nieuctwa! Ale trzeba tu oddać sprawiedliwość i dopisać ciąg dalszy: pani na uwagę gościa z Bydgoszczy (czytaj: mego Syna) zreflektowała się, wbiła czujny wzrok w płótno, przyznała rację, ba! całej grupie fundnęła na Starym Mieści lody!... 


Ja chcę zwrócić uwagę na chłopca z płótna, który wyrywa się z rąk leżącego szlachcica, ojca swego. To syn Jana Suchorzewskiego, Franciszek. W przyszłości jeden z żołnierzy wielkiego Napoleona, przyjaciel syna Tadeusza Rejtana i Aleksandra Fredry! Szczególną brawurą wykazał się w Fontainebleau w 1814 r. Przed laty, w krakowskim "Przekroju" pisał o tym Leszek Mazan. Razem z Rejtanem (nie pamiętam imienia, jak i szczegółów wydarzenia) otoczony przez Kozaków (?) przedarł się z okrążenia (jakieś stajni? stodoły?)! Wróg wielokrotnie przerastał liczbę oblężonego oddziału. Ponoć z takim impetem wypadli na zewnątrz  (z owej stajni? stodoły?), że zaskoczony przeciwnik rozstąpił się, a kilku (-nastu?) kawalerzystów przedarło się! Ponoć w rodzie Suchorzewskich do dziś istnieje tradycja nadawania najstarszym synom imienia Franciszek, na cześć tego dzielnego wiarusa napoleońskiego. Jeden z nich walczył w powstaniu warszawskim!



"Jeszcze raz powtarzam, że mogę mylić się co do zdolności obserwacyjnych, ponieważ nie znałem Matejki osobiście. Lecz nie mylę się co do jednej rzeczy, że był to przede wszystkim artysta-myśliciel, obdarzony niesłychanie bogatą, ruchliwą i - logiczną fantazją" - pisał miesiąc po śmierci Mistrza na łamach warszawskiego "Kuriera Codziennego" Bolesław Prus**.

* wszystkie cytaty za M. Szypowska, Jan Matejko wszystkim znany, Poznań 2016, Wydawnictwo Zysk i S-ka
** Bolesław Prus "obrazy wszystkiego" o literaturze i sztuce. Wybór z Kronik, wybór S. Sandler, Warszawa 2006

1 komentarz:

  1. Dla mnie największy z wielkich. Picassa niejeden skopiuje, a prace Matejki prawie nikt.

    OdpowiedzUsuń