poniedziałek, maja 02, 2016

Skrzydła śmierci...

"Silnik został przestrzelonym i nieprzyjaciel musiał wylądować po naszej stronie, ponieważ nie było mowy. aby doleciał do własnej pozycji. Zauważyłem, że maszyna przewala się ze skrzydła na skrzydło co oznaczało, że z pilotem jest coś nie w porządku. Także obserwatora nie było już widać, a jego karabin maszynowy strzelał nie obsługiwany do góry. Prawdopodobnie trafiłem go i leżał na podłodze kabiny [...]" - to nie byle jaka relacja. Autorem jej był sam Manfred von Richthofen (1892-1918) osławiony  „Der Rote Baron“, "Czerwony Baron". Był 17 września 1916 r. Właśnie dziś, 2 maja, mija 124 rocznica urodzin niemieckiego Asa lotnictwa z czasów wielkiej wojny (1914-1918).
Manfred von Richthofen - „Der Rote Baron“

Kilka dni później zginął inny asa niemieckiego lotnictwa Werner Voss (Voß). Nie mógł wiedzieć, że lot w dniu 23 IX będzie jego ostatnim. Do wyniku pięćdziesięciu zestrzelonych maszyn przeciwnika zabrakło mu tylko dwóch!  Jego Fokker Triplane Fi 103/17 miał jeszcze tego dnia uszkodzić kilka brytyjskich samolotów. Tym razem jednak to Anglicy okazali się skuteczniejsi: "Na dłuższą chwilę straciłem go z oczu, gdy musiałem założyć nowy bęben amunicyjny. Gdy znów go ujrzałem był już dużo niżej i walczył z jedną z naszych maszyn [...]. [...] Nagle manewry Fokkera stały się jakieś chaotyczne, tak jakby Niemiec stracił panowanie nad trójpłatowcem, W chwilę później jego maszyna runęła w dół i roztrzaskała się o ziemię, znacząc swój upadek chmurą iskier i dymu [...]". W chwili śmierci W. Voss miał zaledwie 20. lat. Miałem przyjemność uczyć Uczennicę o tym nazwisku. Sama przyznawała, że jestem jedynym nauczycielem, który potrafił poprawnie wymawiać Jej nazwisko? Zuzanno - pozwalam sobie zadedykować ten post Tobie.

Werner Voss
Szczęściarzem, który pozbawił cesarską armię jednego z asów przestworzy był Arthur Percival Foley Rhys-Davids. Tego dnia zestrzelił jeszcze Carla Menckhoffa, który miał na swoim koncie 39 zwycięstw. No i trochę więcej szczęścia, bo przeżył starcie z Anglikiem! Nie dość na tym - zmarł w Szwajcarii w 1949 r. A. P. F. Rhys-Davids wkrótce podzielił los Vossa! Zginął  27 października 1917 r., prawdopodobnie w starciu z kolejnym niemieckim asem:  Karlem Gallwitzem. Ten przeżył wszystkich tu wymienionych i zmarł 17 maja 1984 r. Miał wtedy 88 lat.

Arthur Percival Foley Rhys-Davids
Lotnicy nie byli wolni od... tworzenia własnych mitów? Odnajduję taki zapis z marca 1917 r. Autorem był niejaki porucznik Alan Dore. Plastyczny zapis wyglądał tak: "Starałem się trzymać z innymi, ale wymieszane maszyny i ryzyko kolizji oddzieliło mnie od innych. Dwukrotnie odgłosy karabinu mojego obserwatora ostrzegły mnie, że jesteśmy atakowani, ale utrzymywałem mój nos skierowany w stronę słońca tak by olepić wroga. Wszyscy zostali odpędzeni, trafieni. Minął mnie płonący wrak, który runął niczym wielka kula ognia [...]". Co w tym dziwnego? Nie ma żadnego (!)  źródłowego potwierdzenia takiej potyczki! Tak, po prostu nigdy się nie odbyła!

Pogrzeb "Czerwonego Barona" za linią wroga...
Nie jestem miłośnikiem lotnictwa. Choć na moim regale stoi mini-model samolotu "Czerwonego Barona"? Na te teksty trafiłem zupełnie niespodziewanie w książce "Kultura pamięci. Studia i szkice" pod redakcją A. Chlewickiej i T. Kawskiego (Bydgoszcz 2013). I tu właśnie zamieszczony został artykuł  Łukasza Mamerta Nadolskiego "Wiarygodność wspomnień lotników w konfliktach XX wieku" (s. 18-39). Do tej chwili gro z wymienionych tu nazwisk, poznanych twarzy była mi kompletnie obca. Żałować tylko mi, że nie ma więcej tekstów dotyczących wielkiej wojny. Dlatego zamykam ten rozdział historii wypowiedzią Autora "Wiarygodności wspomnień...", który uświadamia nam: "Na korzyść ówczesnych pilotów działała niska prędkość samolotów i dobra widoczność z kabin, które umożliwiały obserwację losu ofiary. Zawyżanie zestrzeleń miało miejsce po obu stronach frontu, ale na większą skalę u aliantów. Niemcy prowadzili, głównie, działania defensywne i większość wraków spadała po ich stornie frontu, co ułatwiało weryfikację zestrzeleń". Okazuje się, że z pośród "...80 zestrzeleń zgłoszonych przez Manfreda von Richthofena tylko cztery budzą wątpliwości". Zginie 21 kwietnia 1918 r. Będzie miał zaledwie 26. lat, kiedy jego czerwony  Fokker Dr. I stanie się jego... przepustką do wielkości? Wokół tego kto naprawdę zestrzelił ten samolot jest tyle niejasności, że nie bedzie sensownym przypominać tu je. 



Jednym z następców „Der Rote Baron“ był kolejny as cesarskiego lotnictwa,  Hermann Göring, który odniósł w powietrzu 22 zwycięstwa! Obaj byli kawalerami prestiżowego krzyża:  Pour le Mérite. "Zaatakowałem Nieuporta, którym podszedł mnie z góry. W czasie długiego pojedynku, jaki się wywiązał, przeciwnik nieustannie wracał do poprzedniej pozycji, ponawiając ataki. Ostatecznie zmusiłem go do lądowania w Moorstedt, gdzie skapotował i zapalił się. walkę tę obserwowali wszyscy piloci 8. Eskadry Myśliwskiej - z ziemi albo z samolotów, toteż [...] zestrzelenie tej maszyny przyznano bezsprzecznie mnie [...]. Wystrzeliłem 500 sztuk amunicji" - to relacja samego Hermanna.

Hermann Göring

Brak komentarzy: