niedziela, kwietnia 17, 2016

Spotkanie z Pegazem... (72) Stanisław Jachowicz - na 220 urodziny Poety

Tak, 18 lutego tego roku był TU Stanisław Jachowicz. Wtedy. dwa miesiące temu, ledwo mijała kolejna doba od mojej operacji (z 15 II). Pewnie, że do teraz (i po wieczne czasy?) czuję skutki tamtego pobytu w szpitalu. Wiele z tego, co marzyło się Choremu Kotkowi cały czas jest poza moim zasięgiem kulinarnym. Jest mnie o kilka kilo mniej od tego, co było mną nim zjawiłem się oddziale chirurgii jednego z bydgoskich szpitali. Ale to Stanisławowi Jachowiczowi, a nie swoim dolegliwościom, chcę poświęcić kolejne "Spotkanie z Pegazem". Tak, dziś 17 kwietnia przypada 220 rocznica urodzin Poety.


Żartów nie ma. Nie chcę się powtarzać, ale zapewniam, że kilka (-naście) z jego strof na pewno zapadło w naszych umysłach. Bo to przecież klasyka wiersza dla dzieci. I to tych najwyższych lotów. Poczynając na "Chorym kotku" poprzez "Tadeuszka", co swawolił? Przyznaję: nie ma pod ręką antologii ani poezji Jachowicza, ani tej poświęconej polskiej poezji dziecięcej. Ale po co nam TO, skoro jest taki skarbiec, jak Internet. Bez problemu odnalazłem "Upominek z prac Stanisława Jachowicza. Bajki, nauczki, opisy, powiastki i różne wierszyki z 40 obrazkami", wydane w Poznaniu w 1902 r. Żeby zrozumieć, skalę czasu, jaki dzieli nas od tego wydania, to napiszę tylko: żadna moja Babcia, żaden mój Dziadek nie mógł wtedy ich słuchać, gdyż nie było Ich jeszcze na świecie (1913,1915,1906, 1910 - lata narodzin moich Babć i Dziadków, w kolejności przychodzenia na świat).
Z tego historycznego wydania zaczerpnąłem fragment wstępu (jak również informacje o śmierci bohatera 72. "Spotkań..."), który przytaczam tu z ówczesnymi zasadami ortografii i składni: "Stanisław Jachowicz urodził się 17 kwietnia 1796 r. w Galicyi, we wsi Dzikowie. Ojciec jego, rządzca dóbr hr. Tarnowskich, wcześnie go odumarł; mały Staś zaledwie liczył wtedy lat cztery. Pozostała matka, pełna cnót i pobożności niewiasta, zajęła się wychowaniem syna. Ona to zaszczepiła w nim miłość Boga i litość dla nieszczęśliwych, które stać się miały gwiazdą przewodnią w całem życiu Stanisława".


Z tego historycznego wydania zaczerpnąłem też kilka strof. Wybór przypadkowy? Oj! nie. Przypadków na tym blogu nie ma. 

"Telesforek"

Telesforek swawolił bez końca, bez miary.
„Ej, ostrożnie, paniczu!“ wołał sługa stary.
Gdzietam, chłopiec nie zważał, stoliki czy stołki,
Dalej harce wyprawiać, wywracać koziołki.
Ale kiedyż kto dobrze wyszedł na swawoli?
Padł, potłukł się nieborak i nóżka go boli.

*

"Staś"

Staś na sukni zrobił plamę,
Płacze i przeprasza mamę.
Korzystając z chwili mama
Rzecze: na sukni wypierze się plama,
Ale strzeż się, moje dziecię,
Brzydkim czynem splamić życie,
Bo ci Stasiu mówię szczerze,
Ta się plama nie wypierze.

*

"Kulawy kotek"

Kotek kulawy szedł sobie drogą,
A ktoś niebaczny trącił go nogą.
»Nie trącaj, panie! — rzekła dziecinka —
I cóż ci winna biedna kocinka?
Ej! daj jej pokój, niech sobie idzie,
I ona umie zapłakać w biedzie,«
A mama mówi: »Ojciec Niebieski
Nie każe biednym wyciskać łezki.«

*

"Ubogi"

Szedł biedny starzec, wychudły, blady,
Na twarzy zmarszczki, starości ślady,
Do nieba łzawe podnosi oczy;
A wtem chłopczyna z chatki wyskoczy.
»Czegóż to płaczesz, mój dziadku siwy?
Czy cię co boli, czyś nieszczęśliwy?«
A starzec na to: »Wyszedłem w drogę,
Kawałka chleba dostać nie mogę,
Smutny o głodzie idę dzień cały,
Pierwszy mnie witasz, chłopczyno mały!
Pierwszy mnie słowem poczciwem witasz,
Żal ci staruszka, o łzy więc pytasz.
O, niech ci za to Bóg łaskę zsyła!
Bądź pozdrowiona dziecino miła!«
Słysząc to chłopczyk, skoczył do chatki,
Wyniósł dziadkowi pieniądz od matki,
Sam mu dał bułkę, a dziadek schował
I chłopczykowi pięknie dziękował.

*

"Teodorek"

Teodorek łapał muszki,
Obrywał im skrzydła, nóżki.
Siostra na to patrząc z boku
Mówiła mu z łezką w oku:
O niedobry Teodorze!
Jak cię też to bawić może?
Cóż ci winne biedne muszki?
Czyś ty im dał skrzydła, nóżki?

*

"Zgoda w rodzinie"

Jakież to piękne rodzinne życie,
Kiedy z dziecięciem zgadza się dziecię;
Gdy wszyscy żyją w zgodzie, jedności,
Nie słychać kłótni, nie słychać złości,
Jedno drugiemu chętnie ustąpi,
Jedno drugiemu pieszczot nie skąpi,
Jedno drugiemu na pomoc spieszy,
I jedno drugie w smutku pocieczy!
Rodzice patrząc na taką zgodę,
Za swą troskliwość mają nagrodę;
Bo cóż milszego: jak gdy dziecinie
Wcześnie się dobre w sercu rozwinie?

*

"Koń i osieł"

»Przyjacielu — rzekł osieł — widzisz te ciężary,
Tyś i silny i zdrowy, ja słaby i stary,
Przyjmij trochę, jeżeli miłe ci me zdrowie.«
»Nie, nic z tego nie będzie,« dumny koń odpowie.

Ha, cóż robić, szedł biedak obciążony srodze,
Ale pracą znękany, padł martwy na drodze,
A nieuczynność słusznie tę karę odniosła,
Że koń potem niósł wszystko, nawet skórę osła.

*

"Lew i zwierzęta"

Lew udawał chorego, chcąc uwieść zwierzęta,
I udała się sztuka, zjadał niebożęta;
Jakie takie zdradzone szły na łup tyrana.
Nareszcie lis przybywa z swym hołdem do pana,
Z daleka sobie stanął i pyta o zdrowie:
»Oj, bardzo źle, kochanku, lew z jękiem odpowie,
Ale czemuż się bliżej nie przysuniesz śmiało?«
»Bo widzę wielu weszło, a wychodzi mało.«
Roztropny postępuje ze wszystkiem z ostrożna;
Tysiąc głupców się zwiedzie, jego zwieść nie można.

*

"Do Stasia"

Kto nosi cnotę w piersiach, piękny rozum w głowie,
Kto grzeczny w towarzystwie, uprzejmy w rozmowie,
Ten czy w Peru czy w Tunis, w Chinach czy w Podlasiu,
Zawsze będzie kochanym; nie prawdaż mój Stasiu?

*

"Magdusia" 

Ze wszystkich stron pochwały odbierając liczne,
Chwaliła się Magdusia, że ma rączki śliczne;
Jakoż istotnie były i szczupłe i białe.
Chciała więc i ode mnie odebrać pochwałę,
Ale ja, co szczerością zaufanie płacę,
Rzekłem: „te najpiękniejsze, na których znać pracę.“

*

"Pudel i brytan"

Raz się pudel z brytanem spotkał niespodzianie.
Grzeczne było powitanie;
A potem dalej w rozmowę.
Pudel zaczął wyliczać swe talenta nowe:
Jak on pięknie tańcuje, jak się grzecznie kłania,
Jak trafnie odpowiada na różne pytania.

— Pozwól, przerwał mu brytan, i ja się pochwalę:
Oto domu pilnować umiem doskonale.“
  
220. rocznica urodzin Poety jest dostatecznym usprawiedliwieniem, że tak obszernie sięgnąłem po wiersze Stanisław Jachowicza. Kolejna okazja będzie za... rok? Wtedy przypadnie 160. rocznica Jego śmierci. A może nie będzie okazji? Prosta sprawa: przestanę pisać? Lub... zapomnę? Powiecie, że te wierszyki są banalne, infantylne, archaiczne? "Staroctwo! Archeologia" - zawyrokuje  ktoś zmęczony? A ja dorzucę: bezmiernie aktualne! Jak to bajki. Pokolenia przemijają, żadnego z moich Dziadków już TU nie ma (1962, 1987, 1989, 2001), a i Rodziciela (2006) - a wiersze Stanisława Jachowicza są z nami. I chyba długo jeszcze pozostaną? Jak to pięknie napisano 114. lat temu o odejściu Poety: 
"Śmierć Jachowicza okryła żałobą serca wszystkich, zewsząd rozległ się płacz serdeczny. Pomimo dnia niepogodnego (w dniu 26 grudnia tegoż roku deszcz padał bezustannie), tłumy ludu, bez różnicy stanu i powołania, poniosły zwłoki jego na cmentarz Powązkowski. [...]
 Umarł znakomity nauczyciel, ulubiony pisarz dla młodego wieku, opiekun sierot i pocieszyciel cierpiących, ale pamięć po nim nie wygasła, jego zakład dla ubogich sierot, jego prace pozostały. Zbiór jego bajek i powiastek urósł w szóstem wydaniu do czterech tomików, a prócz tego wydał jeszcze Jachowicz przeszło dwadzieścia innych dziełek. Wszystkie pisma Jachowicza, przystępne treścią, religijne i pouczające, prędko się rozpowszechniły i niewątpliwie w niejednem sercu zaszczepiły zasady cnoty"
O ile imię Poety jest dla nas mglistym i na siłę przypomnieniem, to poszukajmy innych Jego utworów. Nie pozwólmy, aby kolejne pokolenie wzrastało bez strof Jachowicza. Zrobilibyśmy wielką krzywdę swoim dzieciom i wnukom.

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.