wtorek, grudnia 29, 2015

Herbowe opowieści... - odc. 3 - Półkozic

"Szlachcic to był, służący dawnych zamku panów,
Pozostały ostatni z Horeszki dworzanów;
Starzec wysoki, siwy, twarz miał czerstwą, zdrową,
Marszczkami pooraną, posępną, surową.
Dawniej pomiędzy szlachtą z wesołości słynął;
Ale od bitwy, w której dziedzic zamku zginął,
Gerwazy się odmienił i już od lat wielu
Ani był na kiermaszu, ani na weselu;
Odtąd jego dowcipnych żartów nie słyszano
I uśmiechu na jego twarzy nie widziano.

Zawsze nosił Horeszków liberyją dawną,
Kurtę z połami żółtą, galonem oprawną,
Który, dziś żółty, dawniej zapewne był złoty.
Wkoło szyte jedwabiem herbowne klejnoty,
Półkozice, i stąd też cała okolica
«Półkozicem» przezwała starego szlachcica".


Tym razem Adam Mickiewicz! Tak, "Pan Tadeusz" i księga II pt. "Zamek". Pewnie, że Klucznik, Gerwazy! Bo któż by to inszy mógł być? Co na sejmikach swym "Scyzorykiem" popłoch budził pomiędzy wszytkie Soplice, ich krewne i powinowate! "W polu czerwonym głowa ośla srebrna wprost. W klejnocie nad hełmem w koronie pół kozła srebrnego" - czytamy w "Herbach szlachty polskiej" (szczegóły patrz odc. 2 pt. Jastrzębiec). Połkoza, Połukoza, Pułkoza, Ośla Głowa, Żebro - to różne jego nazwania. Autorzy nie są zgodni, co do najstarszego występowania klejnotu? znajduję dwie daty: 1354 i 1398. Fakt pozostaje niezmienny: XIV w. 

Najsłynniejszego Półkozica znajdujemy 15 lipca 1410 r. na polach bitwy pod Grunwaldem! "Oto jeden leżący na ziemi Krzyżak rozpruł nożem brzuch konia, na którym siedział Marcin z Wrocimowic trzymający wie1ką, świętą dla wszystkich wojsk chorągiew krakowską z orłem w koronie. Rumak i jeździec zwalili się nagle, a wraz z nimi zachwiała się i padła chorągiew" - sięgamy po "Krzyżaków" H. Sienkiewicza  i jego prozatorski opis bitwy pod Grunwaldem. Tak, to Marcin z Wrocimowic! "W jednej chwili setki żelaznych ramion wyciągnęło się po nią, a ze wszystkich piersi niemieckich wyrwał się ryk radości. Zdało im się, że to koniec, że strach i popłoch ogarną teraz Polaków, że przychodzi czas klęski, mordu i rzezi, że już uciekających tylko przyjdzie im ścigać i wycinać". Finał był następujący: "Rzekłbyś, żywy ogień spadł na pancerze. Rzucili się jak lwy rozżarte ku miejscu najstraszniejsi mężowie z obu armii i rzekłbyś, burza rozpętała się koło chorągwi. Ludzie i konie zbili się w jeden wir potworny, a w tym wirze śmigały ramiona, szczękały miecze, warczały topory, zgrzytała stal o żelazo, łomot, jęki, dziki wrzask wyrzynanych mężów zlały się w jeden przeokropny głos, taki, jakby potępieńcy odezwali się nagle z głębi piekła. Wstała kurzawa, a z niej wypadły tylko oślepłe z przerażenia konie bez jeźdźców, z krwawymi oczyma i rozwianą dziko grzywą". 
Skąd na tarczy i hełmie tak róże zwierzaki? Sięgamy po "Staropolskie legendy herbowe" M. Kazańczuka, gdzie autor cytuje samego Bartosza Paprockiego, a my za nim:

Przez długi czas poganie o to się kusili,
Aby z eimi słowiańskiej zamek Eczech wzięli,
Widząc lud na nim mężny, przystęp barzo przykry,
Szukali, jak k temu przyjść, długo rady chytrej.
Bacząc, iż go nie mogli żadną mocą pożyć,
Chcieli, co tam na nim był, lud głodem wymorzyć,
Którzy widząc gwałt na się, poczęli rokować,
Jakoby mogli część swą i zdrowie zachować.
Nieprzyjaciel im dary postępował wielkie,
K temu statki ich spełna przyrzekł wrócić wszelkie.
Stawisz Polak, mąż wielki wnet ich gromił o to,
Mówiąc: marnie przedacie wolność swą za złoto .
Wiedzcie, iż nieprzyjaciel w tym się  wam nie ziści
I nikczemnie poginiem od jego rąk wszyscy.
Przeto jeszcze do czasu krótkiego zetrwajcie,
Łakomstwu przeklętemu, proszę, pokój dajcie.
Z tych obietnic pożytków żadnych nie wemiecie,
Tylko zamek straciwszy, sami poginiecie.
Ach, gdybyście na słowa swoje pamiętali,
Przyrzeczenie swe panu statecznie chowali.
Jak byście odnieśli sławę wieczną za  to,
Proszę i upominam, miejcie baczność na to.  
Przeciwko słowom jego tym długo szemrali,
A widząc mądra radę, w moc mu się poddali,
Prosząc, by o nich radził, jak najlepiej umie,
Sam traktował z pogany, tak jak rozumie.
On wnet osła i kozę zarzezać rozkazał,
Suche skóry wołowe świeżą krwią pomazał.
Dał po blankach rozwieszać, to widząc poganie
Głodem on lud wymorzyć baczą trudno na nie,
A k temu, iż tak miele sobie poczynali,
Siekąc mięso w bukaty, w ich wojsko miotali.
Ona hojność poganom wnet serce skaziła,
A od zamku odciągnąć myśl w nich pobudziła.
Gdy odszedł nieprzyjaciel, rycerza onego
Pochwaliwszy z tak mądrej onej sprawy jego,
Nad zamkiem i nad sobą zwierzchność mu oddali,
A jego dowcipowi zwycięstwo przyznali.
Książę zamku onego potem przyjechawszy,
Wielkiej jego wierności i cnoty doznawszy,
nadał mu wozów, koni, nadał srebra, złota,
A chcąc, by była znaczna wiecznie jego cnota,
Darował mu ten klejnot i potomstu jego,
Które w takiejże cnocie trwa do czasu tego. 

Niestety żadna wskazówka nie pozwala nam na określenie czasu  i... księcia? Dałem tu w 100% cytowany wierszowany wywód B. Paprockiego. Przepisywanie staropolszczyzny nie należy do moich najulubieńszych zajęć. Ufam, że komuś zainteresowanemu pomagam w dotarciu do tak osobliwego źródła. Niestety, o ile się nie mylę, książka M. Kozańczuka nie była nigdy więcej wznawiana? Półkozicowie cieszą się? Nie słyszę!... Może któryś odezwie się między 3 a 4 odcinkiem serii? Tylko kogo uczynić bohaterem kolejnego? Brak wyboru? Oj nie! Polska heraldyka jest przebogata. A i moje zasoby źródłowe (dotąd nie ujawnione) raczej nie wyschły. 

Michał Elwiro Andriolli "Pan Tadeusz - ks. II" (fragment)

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.