wtorek, marca 19, 2013

19 III 1981 r. - bydgoski marzec... czyli na krawędzi!

To był najgorętszy marzec w historii naszego miasta. 
Wtedy wielu z nas chyba poczuło, co to znaczy znaleźć się w... oblężonym mieście lub oku cyklonu. Bydgoszcz przez kilkanaście dni była na ustach całego kraju, ba! pojawiała się na łamach prasy zachodniej. To był ten czas, kiedy kierowcy ówczesnego W.P.K. wyłączali silniki swoich autobusów i wskazywali na siedzącego mundurowego funkcjonariusza M. O. i oświadczali: „jeśli on nie wysiądzie, to ja nie jadę”. I Bogu winny, pod ciężarem zawistnych spojrzeń, opuszczał autobus. Siła była w tłumie (?), który skandował okrzyki na ówczesnej al. 1 Maja: „MO – gestapo! MO – gestapo!”. 
Wszystko zaczęło się niewinnie, w 16 marca 1981 r., kiedy na gmachu Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego przy ul. Dworcowej pojawił się transparent informujący o strajku okupacyjnym. Oto bydgoscy rolnicy (wśród nich był mój cioteczny dziadek, Kazimierz Poźniak z Więcborka) upomnieli się o prawo do tworzenia rolniczych struktur NSZZ „Solidarność”. Oto pękało kolejne ogniwo egzystencji PRL-u! Robotnicy wyrazili swój sprzeciw już latem 1980 r. Rolnicy nie zostali w tyle. Nie udało się przeciwstawić tych warstw sobie! Zajęcie budynku ZSL stanowiło pierwszy krok. Nikt nie mógł przewidzieć eskalacji wydarzeń. Dzień później komitet strajkowy ogłosił się Ogólnopolskim Komitetem Strajkowym NSZZ RI „Solidarność”. Tego samego dnia wiceminister Spraw Wewnętrznych towarzysz generał Bogusław Stachura „...poprosił szefa Sztabu Generalnego WP, gen Siwickiego [zmarł 11 marca br. - przyp. K.N.], o umożliwienie zakwaterowania 1300 funkcjonariuszy MO w jednostkach wojskowych na terenie Bydgoszczy”. Oczywiście prośbę spełniono. Czarne chmury już zaczęły się zbierać... Nie wolno zapominać, że w tym samym czasie w Polsce i „bratnich krajach sąsiedzkich” rozpoczęły się manewry wojsk Układu Warszawskiego pod kryptonimem „Sojuz-81”. Towarzysz generał Wojciech Jaruzelski ciekawie skwitował zbieżność tych wydarzeń: „Czy więc skrajna lekkomyślność, czy jakieś nieczyste moce?

 
Gmach ówczesnego W.R.N.
Przełomem okazała się sesja w siedzibie ówczesnej Wojewódzkiej Rady Narodowej, na którą zaproszono przedstawicieli NSZZ „Solidarności” z jej przewodniczącym Janem Rulewskim!... Niestety, kiedy miało dojść do dyskusji i głosowania na temat planu rozwoju społeczno-gospodarczego województwa bydgoskiego na bieżący rok sesję przerwano! Do sprawy miano wrócić przy następnym posiedzeniu WRN? Tym samy nie dopuszczono do głosu opozycji! Jan Rulewski zareagował: „Co do diabła? Co tu się za kpiny odbywają? Przecież mieliśmy głosować?” Część radnych opuściło salę obrad. Bydgoskie władze spodziewały się takiej reakcji ze strony solidarnościowej. Coś, co później chciano przedstawić, jako zmyślną i cyniczną prowokację NSZZ było faktycznie doskonale przygotowaną operacją MO i SB
Przed godziną dwudziestą szef bydgoskiego ZOMO, major Henryk Bednarek wkroczył na salę na czele dwustu milicjantów! „Na wyraźny rozkaz majora – wspominał Antoni Tokarczuk.- zaczęli się do nas zbliżać. My zgromadziliśmy się w jednym miejscu, objęliśmy się, trzymaliśmy mocno za ręce, gdy zaczęto nas wypychać. Na to my odpowiedzieliśmy hymnem. Hymn zaczęli również śpiewać radni”. Dotkliwie pobici zostali wtedy Jan Rulewski, Mariusz Łabentowicz i Michał Bartoszcze
Siedziba ZSL - 30 III 1981
W broszurce wydanej kilka tygodni później pt. „Bydgoski marzec – prowokacja nieukarana !!!!!?”czytamy m. in. I nagle wybucha zaintonowana przez Michała Bartoszcze «Rota», która tak samo nagle gaśnie. Słychać przeraźliwy krzyk przypartego do poręczy schodów Antoniego Tokarczuka. Jeden z milicjantów brutalnie zatyka mu usta. Grupa rozerwana”. Historycy do dziś mają problem z jasnym wyjaśnieniem, co tak naprawdę stało się 19 marca! Krzysztof Osiński w swoim zarysie dziejów bydgoskiej „Solidarności” pisze m. in.: „Wydarzenia na sali sesyjnej WRN do dnia dzisiejszego nie doczekały się kompleksowego opracowania naukowego. Z tego powodu badacze cały czas napotykają wiele pytań, na które w obecnej chwili nie można jednoznacznie odpowiedzieć”. Jak sam dalej zauważa prace utrudnia „zmitologizowanie” wydarzeń. Każda ze stron starała się wykazać, że to przeciwnik jest wszystkiemu winny i wyolbrzymiał przebieg i skutki! 
Zaskakującym stało się kilka lat temu oświadczenie samego Jana Rulewskiego (obecnie senatora Rzeczypospolitej Polskiej) , że tak naprawdę nikt wtedy nie wybił mu zębów, a po prostu... wyjął z ust protezę, by bardziej udramatyzować pobicie, a tym samym wykazać wyjątkową brutalność „siepaczy z ZOMO i SB”. 
Władze chyba zaskoczyło to, co naważyła. Antoni Dudek zauważa, że nie odnalazł w protokołach Biura Politycznego KC PZPR jednoznacznej informacji: „...kto personalnie wydał polecenie rozpoczęcia operacji w Bydgoszczy. W praktyce jednak lista podejrzanych sprowadza się do trzech osób: I sekretarza KC Kani, premiera Jaruzelskiego i ministra spraw wewnętrznych Mirosława Milewskiego”.  Towarzysz Stanisław Kania wspominał później, że partia przegrała batalię... propagandowo. Jak sam zauważył, że dla ludzi „naszego aparatu szybko to rano, a «Solidarność» wykazała w tych sprawach niezwykły refleks i dynamizm. Dla jej ludzi szybko to natychmiast, w nocy. Tak więc wcześnie rano załogi zakładów przemysłowych mogły już czytać solidarnościowe informacje przekazywane teleksem”. Zapewne wielu z nas przechowuje w swoich zasobach archiwalnych słynną ulotkę rozpowszechnianą przez MKZ NSZZ „Solidarność” w Bydgoszczy z datą „dnia 19 marca 1981 r.”. Jej tytuł (tu zachowuję jej formę) nie pozostawiał żadnych wątpliwości: „HISTORYCZNE OSZUSTWO NA SESJI WRN W BYDGOSZCZY”. Pozwolę sobie na dłuższy cytat, wszak moje pisanie dociera poza Bydgoszcz i może stanowić źródło dla poznania tego, co się tu wydarzyło 32.  lata temu:  „Rzecz bez precedensu w historii polskiego systemu przedstawicielskiego zdarzyła się podczas VI sesji WRN w Bydgoszczy. Manipulacja prawno-organizacyjna dokonana przez Prezydium WRN z przewodniczącym Edwardem Begerem na czele, prawdopodobnie ścisłym porozumieniu z wicepremierem Stanisławem Machem, wojewoda bydgoskim – Romanem Bąkiem, sekretarzem KW PZPR – Bogdanem Dymarkiem doprowadziła do zerwania sesji. Propozycja radnego Andrzeja Młodeckiego o niedyskutowaniu nad planem społeczno-gospodarczym rozwoju i budżetu województwa na rok 1981, wynikła z faktu niecałkowitego zaopiniowania tego tematu przez poszczególne komisje WRN, została potraktowana przez przewodniczącego WRN jako wniosek o przerwę w sesji. E. Beger wniosek ten zgłosił pod dyskusję i został on przegłosowany przy 4 głosach przeciwnych. Kiedy zdezorientowani radni, którzy sądzili, przynajmniej w większości, że glosują za wnioskiem A. Młodeckiego, zorientowali się w machinacji, całe Prezydium uciekło z sesji obrad. Za nimi podążył wicepremier, wicewojewodowie i tchórzliwi radni. Rzecz miał miejsce o godz. 13,40.” 

Jedne z wielu napisów - most kolejowy - "Rulewskiego pomścimy" - III 1981
Jeszcze w dniu pamiętnej sesji w WRN ogłoszono gotowość strajkową w Zakładach Rowerowych „Predom-Romet” i Zakładach Radiowych „Unitra-Eltra”! Następnego dnia, 20 marca, między 11 a 13 odbyły się strajki w prawie wszystkich zakładach przemysłowych! Służba Bezpieczeństwa ustaliła: „...w 23 dużych zakładach pracy woj. bydgoskiego zatrudniających ogółem 60 426 pracowników, w tym 34 898 na I zmianę, przerwało pracę 31 172 pracowników, tj. 84,48 % ogólnego stanu załogi”, zaś w „40 innych większych zakładach woj. bydgoskiego na ogólny stan 25 634 przerwało pracę 21 833 pracowników tj. 85, 17 % stanu załóg”. Oczywiście władze próbowały na „swoja modłę” przedstawić wydarzenia bydgoskie, jako odstępstwo wiarołomnych członków „Solidarności” od linii porozumienia i zakłócenia „90 spokojnych dni”, o które apelował towarzysz premier generał Wojciech Jaruzelski. Wojsko wzięło tez udział w dezinformacji społeczeństwa: „Nad Bydgoszczą z samolotu wojskowego poczęto rozrzucać ulotki, z treści których wynikało, że Rulewski sam się okaleczył. Stał się też głównym obiektem ataku prasy”.  
Tow. premier gen. W. Jaruzelski (TV)
Polska stanęła na krawędzi strajku generalnego i prawdopodobnie wprowadzenia stanu wojennego! Mam przed sobą dokument, który ogłosiło „Prezydium Komisji Zakładowej Prac. Ośw. I Wychowania NSZZ «Solidarność»” na nadzwyczajnym zebraniu 20 marca 1981 r. Rzecz dla mnie o tyle cenna, że jednym z jego sygnatariuszy był mój nauczyciel z Zespołu Szkół Mechanicznych nr 1 Ryszard Seidel. Czytamy w nim m. in. „Żądamy wyjaśnienia i ukarania winnych podjęcia szalonej decyzji, która burzyła spokój potrzebny naszemu społeczeństwu. Jesteśmy przekonani, że mimo represji stosowanych wobec rzeczników postępu i odnowy, proces, demokratyzacji będzie kontynuowany. Jako nauczyciele oczekujemy od rządu zdecydowanych działań, które umożliwia nam wychowanie młodego pokolenia w atmosferze spokoju, sprawiedliwości społecznej i szacunku dla prawa. Chcemy czuć się bezpieczni w swoim kraju! Chcemy poczucia bezpieczeństwa dla tych, których wychowujemy!”. Mogę dopisać: wielu z naszych nauczycieli zdało wtedy swój egzamin z postawy obywatelskiej. Nie bez dumy wspominam ich i jestem im wdzięczny, że pokazali nam, jak żyć, by po latach nie wstydzić się spojrzeć swym wychowankom w twarz. Panie Profesorze na Pana ręce składam moje ciche, uczniowskie podziękowanie. A skoro tak piszę po tylu latach, to znaczy, jak wiele dla nas wtedy zrobiliście! 

Lech Wałęsa przemawia z balkonu gmachu, w którym mieściła się siedziba bydgoskiej Solidarności
Postacią, która skupiała uwagę całego kraju był towarzysz premier-generał Wojciech Jaruzelski. Dla wielu obserwatorów ówczesnego życia politycznego wydarzenia bydgoskie były niemal prowokacją wymierzoną w niego! K. Osiński porusza ten wątek, pisząc m. in.: „Strona związkowa oskarżała władze o przygotowaną od dawna celową prowokację przeciw «Solidarności». Oskarżeń tych nie zdołano jednak udowodnić, wiec z czasem zmodyfikowano je, twierdząc, że była to prowokacja partyjnego betonu wymierzonego w gen. Jaruzelskiego”. To do „Prezesa Rady Ministrów gen. armii Wojciecha Jaruzelskiego” „członkowie Komisji Zakładowej Prac. Ośw. I Wychowania NSZZ «Solidarność» oraz zebrani w dniu 23. 3. przewodniczący Komisji Kół i zastępcy” wystosowali rezolucję, która swoją treścią przypomina ulotkę z 20 III, ale w pewnym momencie dotyczy personalnie byłego nauczyciela i kuratora Władysława Przybylskiego: „...który mając do niedawna w swojej gestii szkolnictwo bydgoskie powinien cenić takie niepodważalne wartości jak odwagą cywilna, prawdomówność, godność człowieka. Ponieważ przed kamerami TV ujawnione zostały nieznane do tej pory ogółowi nauczycieli w Bydgoszczy prawdziwe cechy charakteru byłego kuratora w związku z tym my nauczyciele i wychowawcy wyrażamy wotum nieufności wobec niego i nie widzimy go na przyszłość w naszym zawodzie, gdyż człowiek tego pokroju nie może być wychowawca młodzież”. Przypomnę, że chodziło o wywiad w TVP o tym, co się zdarzyło 19 marca i jaki to niby spokój panował nad Brdą. Patrolujący ulice ZOMO-wcy lub latające nad miastem śmigłowce jakoś nie zostały wspomniane... Ludzie ponoć słysząc takie kalumnie wyrzucali telewizory prze okna. Rezolucję kończy akapit: Jesteśmy przekonani, że mimo represji stosowanych wobec rzeczników postępów i odnowy, proces demokratyzacji będzie kontynuowany, oczekujemy od rządu zdecydowanych działań, które umożliwiają nam wychowanie młodego pokolenia w atmosferze prawdy, spokoju, sprawiedliwości społecznej i szacunku dla prawa. «Człowiek to rzecz święta, której krzywdzić nie wolno n i k o m u»!”. Nie wiem czy W. Jaruzelski znalazł czas, aby zainteresować się kolejnym pismem napływającym ze zrewoltowanego kraju. W jego własnych wspomnieniach trafiłem na ciekawą ocenę tego, co się stało. Warto i po nią sięgnąć, choć tak naprawdę niczego nam nie tłumaczy: „Wydarzenia bydgoskie dotkliwie zaważył na nastrojach w kraju. Doszło do ogromnego napięcia. Jan Olszewski porównał sytuację do tej, jaka miał miejsce tuż przed powstaniem styczniowym. W kilkudziesięciu miastach na znak protestu ogłoszono lub zapowiedziano strajki”.
Siedziba ZSL w Bydgoszczy - miejsce strajków rolników - 30 III 1981
 Nie mogę na tutaj napisać wyczerpująco o 19 marca, czy tego co działo się przez kilkanaście gorących dni, aż do 31 dnia miesiąca, kiedy w organie prasowym KW PZPR „Gazecie Pomorskiej” można było przeczytać nagłówki: „Strajk wstrzymany! Wspólne oświadczenie. Zakończenie rozmów «Solidarność» - rząd”, „Polska odetchnęła z ulgą...”, „Zwyciężył rozsądek”. Dlatego odsyłam do książek, które cytuję.
Tablica protestacyjna przed halą ZR "Romet" w Bydgoszczy - 30 III 1981
Na koniec pragnę przytoczyć jeszcze jedną wypowiedzi. Chory, konający prymas Stefan Wyszyński przestrzegał i zaklinał przywódców NSZZ „Solidarności”: „...najpilniejsza sprawa jest ta, abyście, panowie, chcąc wiele, nie stracili tego, co macie dziś. Wiem, że ruch «Solidarność» jest tak potężny i zdecydowany, że łatwo sobie nie da wydrzeć z rąk tego, co osiągnął. Ale jaka cenę wypadnie wam za to zapłacić? (...) Największą cnotą jest miłość, a także roztropność i rozwaga. Wśród moralistów nazywa się to – roztropność zarządzania: prudentia gubernativa. Tej rozwagi nam wszystkim bardzo potrzeba”. Rachunek przyszło już płacić w pewną grudniową niedzielę... Prymas nie doczekał tego dramatu. Zmarł równe dwa miesiące po skreśleniu cytowanych słów, 28 maja tegoż roku w przededniu 18. urodzin piszącego te słowa.

Porozumienie z 30 marca nie satysfakcjonowało wszystkich. Dla wielu była to klęska, ba! wręcz zdrada Lecha Wałęsy, a triumf wicepremiera Mieczysława F. Rakowskiego! Generał-premier ocenił po latach: „Porozumienie osiągnięte w rozmowach przewodniczącego NSZZ «Solidarność» Lecha Wałęsy z wicepremierem Mieczysławem Rakowskim, tak zwana umowa warszawska z 30 marca, zapobiegła skrajnie niebezpiecznym w tamtej sytuacji, następstwom”. Oceny tych zdarzeń nie poruszam. A rolnicy? Do rejestracji NSZZ RI „Solidarność” doszło 12 maja, następnego dnia padły strzały na placu świętego Piotra w Rzymie. Wielu Polaków wstrzymało oddech. Jan Paweł II został postrzelony, każdy komunikat z kliniki Agostino Gemelli był oczekiwany z drżeniem serca...

Mijając dziś gmach dawnego WRN-u z czasów Polski Ludowej uwagę przechodniów musi zwrócić obelisk. Na głazie umieszczono napis:
„W TYM GMACHU,  W DNIU 19 MARCA 1981 ROKU 
WYRAŻONA ZOSTAŁA WOLA OGÓŁU 
BY PAŃSTWO STAŁO PRAWEM 
A SPOŁECZEŃSTWO SPRAWIEDLIWOŚCIĄ, 
LUD ZAŚ UJĄŁ W SWE RĘCE CAŁOŚĆ DZIEDZICTWA NARODOWEGO”.



PS: 13 grudnia 2010 r. w Zespole Szkół nr 35 (autorem powyższego zdjęcia jest Jarosław Pilich) spotkałem się z senatorem Janem Rulewskim. Historia zatoczyła koło. Siedzieliśmy m. in. na tle moich zdjęć z 1981 r.

8 komentarzy:

  1. Świetny rys historyczny. Zdjęcia mają już wartość bezcenną.
    U nas nie zaznaliśmy takich chwil.Brak przemysłu sprawił, że był spokój. A tarnowski "Ponar" był odpowiednio pilnowany z pewnością. Jedynie dotknęły nas niedogodności stanu wojennego.
    Żal, że po ponad dwudziestu latach nie pozostało nic z ducha tamtych czasów i nie doczekaliśmy, i nie wiem czy doczekamy obiecywanego dobrego jutra.)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomyśl Natanno, że nic nie pozostało z zakładów (np. chluby i symbolu Bydgoszczy "Rometu", którego pracownikiem był J. Rulewski. Mimo przeciwności losu (historii?) tli się w tobie nadzieja, bo na końcu jest jednak ":)". A poza tym wszystkiego najlepszego z okazji imienin! Marszałka Piłsudskiego, dyć dziś Józefa!
    Pozdrawiam z zaśnieżającej się Bydgoszczy. A już widziałem wiosnę?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój brat też Józef. Chociaż nie po Marszałku imię dostał a po swoim dziadku. A nic nie zostało, jeno ruiny i zgliszcza. Stocznie, huty, majątek narodowy znikł,a naród został o niczym. Jeszcze zniknie ziemia i co my wtedy zrobimy?)

      Usuń
  3. Sz.P.
    Przeczytalem wskazany przez Gazetę pomorską blog i bardzo mnie wzruszyl faktem ,żę jest nauczyciel w Bydgoszczy ,ktory prowadzi ozywiona witrynę.Odwrotnie do tych ,którzy w licazbie "O" nie przybyli,zaproszeni, na galę w dniu 16.03.
    gale ,którqa byla dedykowana młodzieży ponadgimnazjalnej i nauczycielom historii.zeby juz skończyć polykanie tej żaby to dodadm ,żę tam rozdawano bibliotekom bez\platne zestawy multimedialne wartości 300 zl.Można bylo muzyczno-mlodzieżowo przeż widowisko zespołu L.U.C 39/89 i najeść się do syta w Filharmonii.
    Twierdzę,żę żąden nauczyciel historii takiej lekcji nie przekaże swoim wychowankom.
    mogli by się z owych,jedynych na takim poziomie wydawnictw naukowych dowiedzieć nie tylko o nauczycielach i ich postawach n.p. J.Seidel ale poznać ciekawsze fakty i autentyczne postaci.
    M.in.o tym czy wyjąłem protezke by udramatyzowąć konflikt ;jak to opisywał Express Bydgoski.
    Wiem ,że to Pana co najmniej zaskoczyło .Ale to było nieprawda.Nic nie wyjmowałem lecz półprotezka wypadła pod wpływem kilku uderzeń.Ciekawostką jest fakt ,że pamietne zdjęcia wykonał tajny wspólpracownik jak zwykle czujny i z aparatem .I to one poszły w swiat solidarnosciowym szlakiem .
    Te i inne fakty polecam i zapraszam po odbiór wydawnictwa.
    Z poważaniem Jan Rulewski

    OdpowiedzUsuń
  4. Szanowny Panie Senatorze
    Jestem mile zaskoczony Pana odpowiedzią i na pewno znajdzie Pan we mnie godnego słuchacza i dokumentalistę tamtego okresu, który jako 18-latek na swój sposób przeżywałem.
    Muszę przyznać, że wiedzy na temat "wydarzeń bydgoskich A.D. 1981" jest równa "0". Na pytanie w kilku klasach LO usłyszałem... jedną odpowiedź.
    Będę zaszczycony mogąc otrzymać od Pana materiały, o których Pan tu wspomniał.Byłem również zaproszony na sobotnie spotkanie. Z pewnych przyczyn wycofałem się z tego. Pozwoli Pan, że tutaj o tym nie będę pisał. Ale pewnie nie zdziwi się Pan, kiedy mu o tym opowiem.
    Nie ukrywam, że jestem dumny, że mogłem Pana poznać osobiście pamiętnego grudnia 2010 r. Jeśli do mego tekstu wkradła się jakaś nieścisłość, to serdecznie przepraszam. Każda Pańska informacja jest po prostu dla mnie bezcennym źródłem historycznym. Byłbym niezmiernie wyróżniony, gdybym treść tego zapisu-komentarza dostał od Pana na piśmie i osobiście przez Pana podpisany.
    O ile Pańskie biuro jest cały czas w tym samym miejscu, co poprzednio mógłbym Pana odwiedzić w najbliższy poniedziałek. Proszę o podanie godziny, a dostosuję się. Jeśli mogę zasugerować, to po godzinie 12?
    Szczerze oddany
    Autor blogu

    OdpowiedzUsuń
  5. Marcin z Pulaw25 marca 2013 13:08

    wow... komentarz od Senatora RP! widze ze moj ulubiony blog niesamowicie sie rozwija. gratulacje i zycze kolejnych sukcesow!

    OdpowiedzUsuń
  6. Panie Marcinie tez jestem w szoku. Tym bardziej, że Jan Rulewski, to w Bydgoszczy "żywa legenda" I Solidarności. Poznałem też okoliczności, jak Senator RP trafił "na mnie". Nie przypuszczałem, że to tak powstaje... Dziękuję za uznanie "mój ulubiony". Staram się trzymać fason i formę na poziomie Moich Gości. Kiedyś pewnie napiszę o "pani na Puławach" księżnej Elżbiecie/Izabeli z Flemingów Czartoryskiej.
    Pozdrawiam z Bydgoszczy, nad którą świeci słońce i może przegoni minusowe stopnie i... mamuty, które szwendają się na Starym Rynku. Woły piżmowe już opanowały Babią Wieś!...
    K.N.

    OdpowiedzUsuń
  7. Panie Karolu, piszę ponownie, poprzedni wpis umieściłem w złym miejscu.
    Trzy fotografie napisu na moście kolejowym na Czarnej Drodze w Bydgoszczy, jak trafił pan na te fotografie? Ten napis jest moim "dziełem", pamietam te czasy bardzo wyraźnie. Po pobiciu pana Rulewskie (podobnie jak pan senator pracowałem w Romecie) Bydgoszcz stała się miastem obreżonym, mnóstwo milicji. Komisja Krajowa Solidarności na ZNTK, otoczona lokomotywami, my ochotnicy uzbrojeni w jakieś pałki ... na stołówce mnóstwo telefaksów . Atmosfera w całym mieście była niesamowita...
    Pozdrawiam pana i oczywiście pana Senatora
    Może jakieś lepsze kopie tych zdjęć ma pan?
    Jan Klopotek jan@klopotek.net

    OdpowiedzUsuń