poniedziałek, lipca 07, 2025
Spotkanie z Pegazem - 225 - Włodzimierz Zagórski "Mumia"
Po raz kolejny sięgnął po tom poezji, pt. "Zbiór poetów polskich XIX w.", w opracowaniu Pawła Herza. Nie wiedziałem na kogo... trafię. Spotkałem Włodzimierza Zagórskiego. Do dziś kompletnie mi nie znanego. Ani zabiegałem o tę znajomość, ani literki nie znałem z tej twórczości. A teraz? A teraz siedzę i zastanawiam się, który wiersz wybrać. Bo to czas letniej kanikuły i chce się inaczej odetchnąć. Zrazu w oko wpadł mi wiersz, pt. "Nam już robić głupstw nie wolno". Nawet ucieszyłem się, bo to i taki moralitet i napisany lekka ręką. Ale... Zwykle owo ale ma ogromne znaczenie. Na pouczankę czas przyjdzie po żniwach! I może i później, w listopadzie. Tak w cyklu "Polonia Restituta" (jeśli nie zapomnę o tych strofach). Pasowałby na mur! Co wybrałem? I znowu wahania: między "Lojalnością", a "Mumią"! Prawda, że tytuły zachęcające? Mnie bardzo. Jednak stawiam na...
Co wiadomo o Autorze? Wychodzi na to, że 13 lutego przypadła 123. rocznica śmierci Poety. Miał lat nieomal-że siedemdziesiąt, gdyż zjawił się miedzy swemi 7 XI 1834 r., w galicyjskiej wsi Czechy, to gdzieś w powiecie brodzkim. Zupełnie nie wiem gdzie to. Mapy! Edukację podjął w królewskim mieści Krakowie w gimnazjum św. Anny. Ale mnie co innego zaskoczyło w biografii. Był ci Włodzimierz Zagórski inżynierem wojskowym. Niestety nie wiem, jakiej profesji, a z letniego lenistwa nie chce mi się nawet szukać. W każdym bądź razie był oficerem armii JCM Franciszka Józefa I (1830-1916). I jako taki wziął udział w wojnie z Królestwem Sardynii w 1859 r.! I tu pojawia się smaczek godny uwagi: bił się pod Solferino, pamiętnego 24 czerwca 1859 r. Na tym nie koniec! Po wojnie ostał się w Italii i... jakże pokrętne ścieżki wiodły naszych rodaków w XIX w. ku chwale: znalazł się u... G. Garibaldiego! Nie wiem czy pośród tysiąca czerwonych koszul, zdobywał Sycylię, a potem Neapol? Już w 1862 r. wraca do Galicji, osiada we Lwowie, by na koniec zamieszkać w... Warszawie, gdzie zmarł był w dniu, o którym już wspominałem Roku Pańskiego 1902.
Zatem mamy personę dość ciekawą. Że zapomnianą, to chyba jasne. Sam należę do tych, którzy dopiero spotykają po raz pierwszy tę twórczość. I kto wie, może nie po raz ostatni sięgam po nią, do niej, bo widzę, że to sensowne pisanie. Zatem niech będzie "MUMIA":
Ja jestem mumia! Ma tysiąc lat,
Mowy mej nikt nie rozumie
I nie rozumie nikogo już,
Więc niemy błąkam się w tłumie.
Za dni Ramzesa złożono mnie
W ciemną framugę grobową
I wyrzeźbiono na grobie znak:
Potężne - Zmartwychwstań! - słowo.
Złoty Anubis siadł mi u głów,
W mogilne szepcząc marzenia
Śpiącemu w ciszy wesołą wieść
O wielkim dniu wyzwolenia.
I śniłem - śniłem przez tysiąc lat
o Słońcu, co ze snu zbudzi,
Aż mnie z grobowych wyrwano bram
I porzucono wśród ludzi.
Jamami oczu patrzę na świat;
Mowy mej nikt nie rozumie
I nie rozumiem nikogo już,
Więc niemy błąkam się w tłumie.
I gwarnym życiem wre wkoło tłum,
Lecz obcym jest mi to życie,
I nie ma czaru, który by mógł
Grobowe przerwać mi śnicie.
Mówcie, czyż wskrześnie Oziris wstał?
Załobyż czasy skończone?
I czemu z świętych Izydy lic
Płocho zdzieracie zasłonę?
Co znaczy zgiełk wasz? Co znaczy śpiew?
Co wesołego gwar śmiechu?
I czemu zdobyć - powiedzcie mi -
Nie mogę piersiom oddechu?
Szalony miota łonem mym gniew
I wściekły błąkam się w tłumie,
I chciałbym krzyczeć, i chciałbym kląć!
Darmo! Czyż kto mnie zrozumie?
W grobowy znów mnie znieście chram,
W śmiertelne złóżcie powicie
i śnić pozwólcie... O, milsza śmierć
Niż upiorne to życie!*
A może należało zostawić ten wiersz na... 1 listopada? Niech tam. W końcu jakiś procent nas właśnie teraz odpoczywa w cieniu piramid, kupuje figurki Ozyrysa i Anubisa, czyta o którymś z Ramzesów. Przypominam tego, którego nam unieśmiertelnił na kartach swej powieści Bolesław Prus, Ramzesa XIII nigdy nie było. Nic to jednak. dowiaduję się, że Włodzimierz Zagórski był... satyrykiem. Stąd i odcień tej poezji trąca humorem, może nawet lekko czarnym.
Przyznaję się: spodobał mi się Poeta. Polubiłem Go od pierwszego czytania. Urzekł mnie "Król Salomon". Zostawię tu dwie z niego strofy, aby było to taka zapowiedzią, czego można się po Autorze spodziewać. Choć ostrzegam: refleksyjność tu będzie inna:
Marność jest klątwą ziemi syna,
A dziełem jego - nieświadomość,
A losem jego dzieł - znikomość,
A imię jego - proch i glina!
[...]
Mijają ludzkie pokolenia
Jak fale, gdy wiatr morze zmęci -
I nie masz godów ich pamięci,
I nie masz bólów ich wspomnienia!**
PS: Wstyd się przyznać, ale tekst/post/artykuł przeleżał aż... dwa lata w archiwum blogu! Pierwotnie miał to być odcinek 200. No i o nim zapomniałem. Dodam, że niczego nie zmieniałem oprócz wprowadzenia drobnych poprawek tzw. literówek.
* Zbiór poetów polskich XIX w., oprac. P. Hertz, księga III, PIW, Warszawa 1962, s. 446-448
** j.w., s. 457, 458
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.