poniedziałek, czerwca 01, 2015
Melchior Wańkowicz - myśli wygrzebane (45)
Melchior Wańkowicz (1892-1974) herbu Lis, kolejny znaczny syn Kresów. Większości z nas kojarzy się, jako autor monumentalnego opracowania "Monte Cassino". Chyba nie ma wśród nas żadnego miłośnika historii, który nie sięgnąłby po to dzieło. O ile ograniczył się do "Szkiców spod Monte Cassino", to też niezły wynik. Nie piętnowałbym kogo bądź tylko z powodu objętości tego, co czytał. Smutne byłoby co innego: gdyby dla kogoś (bez względu na wiek) nazwisko "Wańkowicz" nic nie mówiło. Zaliczyłbym ten fakt do kategorii... nieszczęść intelektualnych. Wtedy naprawdę trzeba by było bić na alarm!
Mam przed sobą tom "Kundlizm. Klub Trzeciego Miejsca. Polacy i Ameryka. Tworzywo", to zbiór czterech emigracyjnych utworów, który w 2001 r. ukazał się nakładem Wydawnictwa PRÓSZYŃSKI i S-ka. Moje "wygrzebania" (pozostanę już przy tym określeniu od jakiegoś czasu) dotyczą tylko pierwszego "dzieła". Wszystkie cytaty pochodzą bowiem z pierwszych stron eseju pt. "Kundlizm". Nie po raz pierwszy przekonujemy się, że mamy przed sobą treści nieprzemijające? Jakie to w sumie wkurzające! Czas mija, epoki przetaczają się, pokolenia wymierają, nowe zjawiają się, a to, co pisał m. in. mistrz Melchior nic nie straciło na swej mocy? Chyba jednak powinniśmy wstydzić się? Oj dostaje się naszym przywarom i... szlachetczyźnie! Może zaboleć. I ja to piszę, co z Różyców się wywodzę...
Hiszpanowi Hiszpan
Na "podobną nutę" śpiewał też Wojciech Młynarski (rocznik 1941). Proszę poszukać. Zgrozaaa...
- Stale waham się między megalomanią a kompleksem niższości.
- Nasz naród jest tak dwoisty jak żaden inny.
- Polakom jest źle ze sobą.
- Wytworzyliśmy bogate słownictwo pogardliwych słów.
- Wojna jest tu głupim pretekstem, aby rozładować tkwiącą w każdym Polaku nieuczynność i wrogość do drugiego człowieka.
- Bezinteresowna zawiść jest równie nieoczekiwana, równie krzywdząca jak organiczna głupota.
- Organiczna głupota - nie jest specjalnie polską cechą.
- Jeśli jednak organiczna głupota jest chorobą międzynarodową jak rak, to zawiść bezinteresowna specjalnie prasuje w Polsce jak mucha tse-tse w jakimś Nyasa-Landzie.
- ...są takie dziedziny, w których Polaka życie nauczyło być szczytem dyskrecji, niedosięgłym dla Anglików: to jest sprawa ewentualnego jego mianowania.
- Tak, pieniądz w dużej mierze robi człowieka.
- Naszą zawiść bezinteresowną między obywatelem a obywatelem sprawiła jednak nie tylko bieda materialna, ale i parciejąca kultura poszlachecka.
- Czan z poszlacheckimi funami zżera nasz chłopski narybek.
- W Polsce powstały niby dwa narody - szlachecki i chłopski, a między nimi ściana żydowska.
- Polsce nie dały dzieje tych naturalnych korektywów, jakie mają inne narody, kiedy przychodzi rewolucja i automatycznie zrzuca przeżyte formy.
- Rewolucja [...], wyrzynając dziesięć procent narodu i nie mająca resursów w mieszczaństwie, byłaby zagładą narodu jako takiego.
- W stosunku7 do swojej ludności, choćby czysto polskiej, mieliśmy skandalicznie niskie nakłady książek i czasopism.
- Nie ma drobnej wady w życiu społecznym. Każda drobna a powszechna wada sublimuje się w styl życia, wypiętrza w narost, pod którym żyć trudno.
- Utarł się szablon, styl swoisty, szkoła zakorzeniona - tak urzędować, aby nie napiętrzyło się zbyt wiele pracy.
- W Polsce - posuniętej dalej na zachód, ale przecież nie zachodniej - eurazjatycki konwenans płaszczenia się przekształca się w międzymorsko-szlachecki fason schlebiania i płaszczenia się.
- Tak - fumy polskich półpanków to delja poszlachecka podbita półwschodem.
- Ta dzika posobiepańska odśrodkowość tak się rozwielmożniła wśród nas, że dochodziła zupełnie do niedorzeczności.
- ...bo przecież przywilej na tym właśnie polega, że go dla wszystkich nie wystarczy, że trzeba więc za wszelką cenę się wydzielić, choćby w imię najbzdurniejszych linii podziału.
Na koniec myśl z innego "emigracyjnego klasyka", również syna Kresów, Jerzego Giedroycia (1906-2000), który pisarstwo Wańkowicza porównał do "drożdży do przemyślenia dla nas". No to przemyśliwajmy... "Narodowa zawiść" - chyba tak można by nazwać ten zbiór wygrzebań. Alboż, co innego pisał Ludwik Jerzy Kern (1920-2010) w cytowanym w jednym z pierwszy "Spotkań z Pegazem" wierszu "Nowy Kossak". Przypomnę moją ulubioną strofę, często przytaczaną:
Hiszpanowi Hiszpan
Gra na tamburynie,
A Polak podkłada
Polakowi świnię.
Na "podobną nutę" śpiewał też Wojciech Młynarski (rocznik 1941). Proszę poszukać. Zgrozaaa...
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.