sobota, lipca 20, 2024

...na 80-tą rocznicę zamachu na A. Hitlera - 20 VII 1944 r.

Śmieszy mnie  h e r o i z a c j a  pułkownika Clausa Philippa Marii Schenka Grafa von Stauffenberga (1907-1944). Każdego roku to samo: 20 lipca 1944 r., Wilczy Szaniec / Wolfsschanze, Kętrzyn /Rastenburg, zamach na Führera. Mam nieodparte przekonanie, że jedną bombą wielu pragnie przekreślić ogrom zbrodni, jakich dokonali Niemcy poczynając od 30 stycznia 1933 r., bo nie ograniczyłbym bandyckiej polityki III Rzeszy liczeniem jej od wybuchu II wojny światowej. W końcu pierwszymi ofiarami nazizmu byli sami Niemcy! Nie zapominajmy o tym.
 
Wilczy Szaniec, miejsce zamachu - 20 VII 1944 r., domena publiczna
 
Nikt naprawdę nie wie, jak 20 lipca 1944 r. mógł odmienić losy III Rzeszy, przebieg II wojny światowej. Bo, to co zamachowcy planowali się nie odbyło! Hitler nie zginął! Goebbels, Himmler, Göring  i inni z nazistowskiej wierchuszki nie stanęli przed plutonami egzekucyjnymi! Wręcz przeciwnie, to partactwo samego pułkownika Clausa Philippa Marii Schenka Grafa von Stauffenberga doprowadziło do dramatu i tragedii wszystkich uwikłanych w operację "Walkiria". W końcu to on sam jeszcze tego samego dnia został rozstrzelany! 
 
Na zdjęciu m. in. Stauffenberg, Hitler, Keitel, 15 VII 1944 r., Wilczy Szaniec, domena publiczna
 
Każdego roku odgrzewa się  slogany o rzekomym bohaterstwie wojennego inwalidy, który nagle, gdy front walił się na Wschodzie i na Zachodzie, natchnął się myślą, aby usunąć Adolfa Hitlera? Zachodzę w głowę dlaczego nie był tak odważny, gdy Wehrmacht wkraczał do Nadrenii, anszlusował Austrię, do upadku doprowadzał trwożną Czechosłowację, całą swą mocą zwalił się na Polskę, a potem resztę Europy? Gdzie była odwaga wtedy  pułkownika Clausa Philippa Marii Schenka Grafa von Stauffenberga?! Czemu wtedy nie kropnął Führera? Był-że biernym widzem wydarzeń? Nie! Uczestniczył w nich! Dokładał swoje wojskowe zdolności do klęski m. in. Polski i Francji. Triumfował razem z innym Niemcami i nie w głowie mu było kogo bądź zabijać.
"Miejscowa ludność to niewiarygodny motłoch, bardzo dużo Żydów i mieszańców. Naród, który aby się dobrze czuć, najwyraźniej potrzebuje batoga" - to często przytaczane zdanie tego samego pułkownika Clausa Philippa Marii Schenka Grafa von Stauffenberga na temat Polaków [1] To Wrzesień '39! Tak pisał do żony, do domu. Warto te myśli odkurzać raz po raz, aby obraz był pełny i prawdziwy. Mitologizacja, bo był 20 lipca 1944 r., to kolejny krok ku manipulacji historią, ba! udawania, jak bardzo gentlemeński był rzekomo rycerski Wermacht! Nie, nie był. Myślę, że nam Polakom tego powtarzać nie trzeba, ale już innym nacjom zapewne tak.
 
Od lewej: Generaloberst der Luftwaffe Günther Paulus Korten, pułkownik Heinz Brandt, domena publiczna
 
Zapewne wielu z nas pamięta fale oburzenia po emisji niemieckiego filmu, pt. "Unsere Mütter, unsere Väter". Czynienie z  pułkownika Clausa Philippa Marii Schenka Grafa von Stauffenberga najjaśniejszego w historii III Rzeszy bohatera jest, moim zdaniem, nadużyciem, cynicznym wypięciem się na ofiary, jakie rozsiał terror niemiecki (hitlerowski)  chociażby na ziemi polskiej! Choć warto pamiętać, że z drugiej strony ocena czynu 20 lipca 1944 r. nie dla wszystkich Niemców jest... jednoznaczna? W końcu podkładając bombę pułkownik Claus Philipp Marii Schenk Graf von Stauffenberg łamał przysięgę na wierność Vaterlandu i jej Führera!
Adolf Hitler 20 lipca 1944 r. nie zginął, bo pułkownik Claus Philipp Maria Schenk Graf von Stauffenberg zawierzył technice. Nie wziął pod uwagę czynników nieprzewidywalnych: miejsca konferencji z Führerem i przełożenia teczki, która zostawiona przez niego przeszkadzała jednemu z oficerów. Resztę dokonała dębowa noga od stołu?! Jak to brzmi banalnie i cholernie głupio? Dębowa noga od stołu nie pozwoliła odmienić losów II wojny światowej! Siła wybuchu miast rozerwać tego kogo trzeba raptem go poraniła, zabijając czterech uczestników odprawy! Zginęli na miejscu lub w wyniku odniesionych ran: Generaloberst der Luftwaffe Günther Paulus Korten, generał porucznik Rudolf Schmundt, pułkownik Heinz Brandt, stenografista Heinrich Berger.
"W czasie przerwy w walkach w Normandii, 20 lipca, dokonano nieudanego zamachu na Hitlera. Według godnych zaufania sprawozdań, podczas zebrania sztabu pułkownik von Stauffenberg umieścił pod stołem Hitlera małą teczkę z bombową zegarową" - tym razem to sam premier Wielkiej Brytanii, Winston Churchill [2] Swoją drogą ciekawe, że taki polityczny mocarz poświęcił w swojej "Drugiej wojnie światowej" jeden akapit wydarzeniu z 20 lipca 1944 r. W polskim wydaniu, to raptem dwanaście linijek i jeden wyraz. Zacytował nawet cudownie ocalonego Führera: "Któż może powiedzieć, że nie znalazłem się pod specjalną opieką Boga?". Zdanie, którym Premier zamknął ten epizod brzmi: "Spisek ten odsłonił najgorsze cechy jego natury, a opowieści o zemście, jaką zaplanował wobec jego uczestników, napawały strachem".  Cytowania inne pomijam, bo powtarzałbym swoją narrację. Zainteresowanych odsyłam do książki (patrz poniższy przypis).
 
Od lewej: R. Freisler und J. Goebbels, domena publiczna
 
"Skutki zamachu będą z pewnością bardzo dalekosiężne. Najpierw dokona się oczyszczenia. Führer jest zdecydowany wytępić do cna cały ten generalski klan, który powstał przeciwko nam. Chodzi o to, aby tym samym zburzyć ścianę, która została sztucznie wzniesiona między z jednej strony wojskami lądowymi a partią i narodem z drugiej strony" - tak zapisał nie kto inny, jak doktor Joseph Goebbels w swoim dzienniku [3] Odgrażał się dalej: "Przeczeszę aparat państwa żelazną ręką, aby ustanowić w nim znowu klarowne granice kompetencji i uniknąć wystąpienia jałowego biegu, szkodzącego procesowi wojny". Volksgerichtshof z Rolandem Freislerem miał pełne ręce roboty! Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden zapis ministra propagandy III Rzeszy: "Pewną wątpliwość wywołuje we mnie jedynie fakt, że Führer bardzo się postarzał. Przede wszystkim ze względu na swoje boleści robi wrażenie człowieka wprost zniedołężniałego".
Warto chyba na konie przytoczyć samego Adolfa Hitlera, który naprawdę uwierzył, że Opatrzność nad nim czuwa, skoro piekielna machina, o jakiej wspominał tego samego dnia B. Mussoliniemu, nie unicestwiła go: "Co za tchórze! Gdyby chociaż odważyli się strzelić! Wtedy mógłbym jeszcze czuć wobec nich jakiś respekt. Ale oni nie mieli odwagi zaryzykować własnego Życia (...). Te półgłówki nie mają pojęcia, do jakiego chaosu by doszło, gdybym wypuścił lejce z rąk. Ale dam odstraszający przykład, taki, że każdemu przejdzie ochota zdradzać niemiecki naród!". [4]

A. Hitler odwiedzający rannego w zamachu Karla-Jesco von Puttkamera - domena publiczna

Opowiadanie głupot co by było gdyby, to nie historia, tylko gdybologia, a ja takowej nie uprawiam i nigdy nie wciągam  kogo bądź w bez przedmiotowe rozważania typu: co by się stało, gdyby się stało. A będzie ku temu sporo okazji, choćby zbliżająca się rocznica godziny "W", czyli wybuchu powstania warszawskiego. Proponuję: darujmy sobie podobne niby-polemiki. Uprawianie podobnych ugorów zostawiam np. wymyślaczom choćby niby-dziejów niby-wielkiej Lechii. III Rzesza nie upadła 20 lipca 1944 r.! - to fakt nr 1. Adolf Hitler nie zginął 20 lipca 1944 r.! - to fakt nr 2.  Pułkownik Claus Philipp Maria Schenk Graf von Stauffenberg został rozstrzelany 20 lipca 1944 r.! - to fakt nr 3.

[1] cytat za  https://pl.wikipedia.org/wiki/Claus_Schenk_Graf_von_Stauffenberg; patrz także https://www.rp.pl/opinie-polityczno-spoleczne/art38758751-maciej-olex-szczytowski-co-stauffenberg-myslal-o-polakach-i-zydach [data dostępu 27 V 2024]
[2] Churchill W. S., Druga wojna światowa, tom VI, księga 1, tłum.K. Mosiewicz, Non Stop Press, Gdańsk 1996, s. 28
[3] Goebbels J., Dzienniki, tom 3: 1943-1945, tłum. E. C. Król, Świat Książki, Warszawa 2014, s. 361
[4] cytat za Ullrich V., Hitler. Upadek zła 1939-1945, tłum. M. Antkowiak, Prószyński i S-ka, Warszawa 2021, s. 449

Brak komentarzy: