wtorek, lipca 30, 2024

...na 30-tą rocznicę pogrzebu generała Tadeusza Bora-Komorowskiego - 30 VII 1994 r.

XXX lat temu odbył się  na Powązkach Wojskowych pogrzeb. Wyjątkowy. Sprowadzono do kraju prochy Komendanta Głównego Armii Krajowej, generała Tadeusza Bora-Komorowskiego.  Dla mnie zaczynał się czas świętowania 50-tej rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. X lat temu upubliczniłem te ważne dla mnie zdjęcia i napisałem kilka zdań. Pozwalam sobie je teraz powtórzyć. Nie chce mi się wierzyć, że od godziny W zaraz minie 80-ąt lat, że tu przypominane kadry mają już tyle lat i pewnie większość utrwalonych tu Bohaterów '44 po prostu z nami nie ma. Pokolenia Kolumbów rocznik '20 - już nie ma. Świadkami obecnie pozostają ci, którzy wtedy mieli po kilka lub kilkanaście lat. Niech ten mini-reportaż uzmysłowi, że trzeba chwytać czas, bywać w takich miejscach, jeszcze zobaczyć tych, którzy 1 sierpnia 1944 r. choć na Tygrysy mieli ViS-y, to jednak porwali się na heroizm i ofiarę ze swoich młodych żyć... 
Nie dokonywałem żadnych znaczących zmian w tekście/poście/artykule. Usunąłem tylko część treści, bez szkody dla zrozumienia dawnego zapisu. Sprawdzeniu podległy też ewentualne błędy literowe i podpisy pod zdjęciami.
 

Tych zdjęć nigdy, nigdzie nie upubliczniałem. Miałem krótki film w mojej lustrzance "Ricoh KR-5", raptem 24 klatki, a i to chyba częściowa zajęty zrobionymi już wcześniej zdjęciami. I z takim zapasem wybrałem się do Warszawy na obchody 50. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego? Wtedy było mi prościej i łatwiej - mieszkał tam mój Ojciec (1936-2006). Miałem pewne lokum na Chomiczówce. Niespodzianką było to, że w dniu przyjazdu do Stolicy, w sobotę 30 lipca 1994 r., już miałem być na Powązkach! Powód? Pogrzeb generała Tadeusza Bora-Komorowskiego (1895-1966)! 

Wieniec z symbolem Polski Walczącej
 
Warszawa już żyła podniosłą Rocznicą. Dla kogoś z zewnątrz, znaleźć się takiego czasu nad Wisłą, to wielkie przeżycie. Tym bardziej, że słyszałem: "...bądź 1 sierpnia o godzinie «W» na Powązkach". I byłem. Dzisiaj to raczej nie wykonalne.

Poczty sztandarowe - weterani.
 
Tych kilka dni, które miałem przed sobą, to wspomnienia na lata!... Nie przesadzam. Jeśli ktoś ma możliwość bycia TAM, to MUSI być 1 sierpnia AD 2014 na Powązkach o godzinie 17,00 ("W")!
Nie zapomnę nigdy wrażenia, jakie robił na mnie widok WETERANÓW: starsze, dystyngowane panie, panowie w sile wieku, a na ich piersiach miniaturki Virtuti Militari, Krzyży Walecznych, a na biało-czerwonych opaskach napisy: "WP", "BASZTA", "RÓG', "RADOSŁAW", "CHROBRY", "PARASOL"!...

Bohaterowi 63 dni.
 
Nie interesowali mnie oficjele polityczni! Wiem, mam kilku na swoich zdjęciach. Moją uwagę skupiali tylko ONI - POWSTAŃCY! Nasłuchiwałem z tłumu radosne powitania. "Zośka! ty nic się zmieniłaś!" - pewna pani do pewnej pani, której nie widziała pół wieku? Nie zapomnę oburzenia: "Widziałaś, co oni powiesili na garnizonowym? To przecież krzyż Jaruzelskiego!". Napisać, że drżała w tym głosie nuta obrzydzenia, to mało...  Kiedy stałem w tłumie i z niecierpliwością oczekiwałem podniosłej uroczystości koło mnie stanęło kilka osób. Wśród nich panowie Adam i Tomasz Strzemboszowie. Jakaś pani nie kryła zaskoczenia, bo na cały głos wypaliła: "Adam, to gówniarz. On ma dopiero 64 lata!". Dyskretnie zerknąłem w tym kierunku - siwa głowa i sympatyczny uśmiech Pana Sędziego? Oj tak!...

Gloria victis!
 
Właściwie powinienem teraz zamilknąć. Niech moich kilka zdjęć będzie całym do tego dnia komentarzem? Poczty sztandarowe, ONI - POWSTAŃCY oczekujący na powrót swego WODZA! Wreszcie nastał czas, że choć prochy "BORA" mogły powrócić. Jak bardzo w sercu tłukło się: a dookoła tylu niegodnych leży? Stalinowscy oprawcy, renegaci i sprzedawczyki, którzy oddali Rzeczpospolitą Sowietom, o którą ONI walczyli przez 63 dni, obcej potencji?!...

Biskup polowy Sławoj Leszek Głódź        
Urna z prochami generała Tadeusza Bora-Komorowskiego
 
Celebrę sprawował ówczesny biskup polowy biskup Sławoj Leszek Głódź. W kondukcie m. in. ówczesny minister obrony narodowej Piotr Kołodziejczyk, Aleksander Małachowski, prof. Andrzej Ajnenkiel. Nie było lawety? Urnę z prochami niósł jeden z żołnierzy. Złożono ją później do pomnika-grobowca, który poświęcono pamięci wszystkim Komendantom Głównym  SZP-ZWZ-AK. 

ONI, a w tle minister obrony narodowej...
 
30 lipca 1994 r. był pierwszym, silnym przeżyciem tamtego rocznicowania. Czas zamyka drzwi przed kolejnymi WETERANAMI 1944 r. Nawet tu wspomniane osoby już nie żyją: w tym samym 2004 r. zmarli profesor Tomasz Strzembosz i były wicemarszałek Sejmu Aleksander Małachowski.

Więzień stalinowskich łagrów A. Małachowski i prof. A. Ajnenkiel    

1 komentarz:

  1. Widać, że dla autora ważne przeżycie. Wkrótce nie będzie wśród nas Powstańców. Czas robi swoje. Ciekawe wspomnienie. Warto wracać do takich postów.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.