niedziela, czerwca 02, 2024
Przeczytania - 499 - Czesław Miłosz "Ocalenie" (Wydawnictwo Znak)
"Nie pamiętam, w którym roku wybuchła afera z Herbertem, który w swojej psychozie maniakalnej oskarżył Miłosza o antypolonizm. Właśnie w te dni spotkałem Miłosza. Znając Herberta, wiedziałem, że u źródeł agresji autora Pana Cogito jest choroba dwubiegunowa poety, w manii chory bywa w psychozie. I mówiłem o tym Miłoszowi, prosząc, aby się tym nie przejmował" - tą smutną skądinąd dygresją Tomasza Jastruna otwieram kolejne poezją pisane "Przeczytania"[1] Dziś Czesław Miłosz (1911-2004). Wielka karta polskiej literatury. Wielu z nas (a i ja do tego grona piszę się) pamięta, jaki szok wywołało w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej nadanie poecie literackiej Nagrody Nobla, ale też i niesmak, w jakiej atmosferze odbywał się pochówek na Skałce równe lat temu XX. Stąd zresztą patronat w roku 2024. Poróżnieni w wielu kwestiach bracia Polacy - nie po raz pierwszy i niestety nie po raz ostatni. Jakby się tak głębiej zastanowić, to w wielu przypadkach oceny wydarzeń i ludzi czasu minionego (a i współczesnego) przyszłoby nam wdrapywać się na różne barykady.
Przede mną tom/tomik poezji, pt. "Ocalenie". Brawa dla Wydawnictwa Znak. Odmawiam sobie zerkania do "Noty edytorskiej" i tego, co napisał Andrzej Franaszek. Nie chcę ukierunkowywania swego odbioru Czesława Miłosza i wysłuchiwania, co poeta miał na myśli! Jestem zdania, że albo ktoś lubi Miłosza, albo nie! Albo ktoś sięgnie po ten tom/tomik poezji, albo nie! Nie wierzę w zbawczy skutek nachalnego wzdychania do każdej strofy i każdego natchnienia czy ślepego podążania za krytykiem, entuzjastą czy niechętnikiem. Sami dochodźmy, a może nawet dorastajmy do odkrywania tej czy innej twórczości. Mogę chyba, bez narażenia się na ostracyzm, raz jeszcze podeprzeć się tym, co napisał T. Jastrun: "Nie jestem wielbicielem poezji Miłosza, chociaż kilka wierszy ma przepięknych. Bardziej cenię jego eseistykę". Bo jeśli wniknąć w mój księgozbiór, to znajdziemy tylko dwa tytuły: "Zniewolony umysł" i "Wyprawę w dwudziestolecie" [2] Jak rozumieć tę wspólnotę myśli z panem Jastrunem? Też mam kilka ulubionych wierszy, ba! miałem nawet dwutomowe wydanie poezji, ale je uwolniłem dla kogoś bardziej jej złaknionego. Tym bardziej sięgnąłem po tom/tomik "Ocalenie". Kształt/wybór, to dzieło samego Czesława Miłosza.
Nie będę oryginalny w podejściu do omawiania w tym cyklu poezji. Tak, po prostu zostawię kilka ciekawych, cennych, potrzebnych (niepotrzebne skreślić) cytatów.
Przedmowa
Ty, którego nie mogłem ocalić,
Wysłuchaj mnie.
Zrozum tę mowę prostą, bo wstydzę się innej.
Przysięgam, nie ma we mnie czarodziejstwa słów.
Mówię do ciebie milcząc, jak obłok czy drzewo.
Ucieczka
Kiedyśmy z płonącego uchodzili miasta,
Na pierwszej drodze polnej wstecz zwracając oczy
Mówiłem: "Niechaj trawa ślad nasz pozarasta,
niechaj w ogniu umilkną wrzeszczący prorocy,
Niech umarli umarłym mówią, co się stało,
Nam znaczono gwałtowne, nowe zrodzić plemię,
wolne od zła i szczęścia, które tam drzemało.
Idźmy". A miecz płomieni otwierał nam ziemię.
Ląd
Nie bój się gwiazd, choć były świadkami twoich upokorzeń. Ani
jarów pamięci, choć ich dno niewiadome nikomu,
ani zła. Bo człowiek nas usprawiedliwi.
Ale czas. Patrz: mamy po dwadzieścia kilka lat, a już przypomnieć nie umiesz,
czy to jaśmin wybuchał i kwitł? Czy to noce rozłamywał świt czerwony od krakania wron?
Czy to huczała pieśń? Czy może byliśmy szczęśliwi?
Wiosna 1932
Ciężko
stać się jednym z wielu milionów
trudno
zrozumieć, że życie twoje tylko drobny pył.
W wieńcach, wstęgach powieje wiatr przeszłości
miasta w słońcu zieleni będą rosły
ziemia stanie się najszczęśliwszą planetą
ale wtedy już nie będziesz żył.
Ptaki
Czym jestem, czym ja jestem i czym oni są?
Upici kwaśnym winem, czerwone wypieki
zakrywają i rzędem nad brzegami śpią.
Milczenie długie, długie. Serce głód poraża,
jakby pierwszy dzień świata nieruchomie stał.
Słychać z dna białych jarów dzwoneczki kuglarzy.
Zastanawiam się ile z tego cytowania świadczy o twórczości Czesława Miłosza, a ile o... mnie samym. Ten subiektywny wybór przecież jest odbiciem tego, co do mnie przemówiło. I wracam do tego, co kiedyś chciałbym zrobić, aby zebrać grono osób z tym samym tomem/tomikiem poezji (jaka by to nie była poetka lub poeta) i poprosił każdego o zakreślenie cennych cytatów. Jaki byłby skutek? Ile byłoby zbieżności? Ile byłoby różnic, a może i spięć w rozumieniu słowa pisanego? Jestem zdania, że taka poezja żyje. Nawet jeśli z rzadka do niej sięgamy. Podskórnie mamy jednak zapisane, że ona jest i tylko trzeba odpowiedniej pory, aby znaleźć czas dla niej i dla siebie. Mi pomaga czas rekonwalescencji po przebytym zawale serca? W ogromnym stopniu tak. Inaczej miałbym na głowie koniec kolejnego roku szkolnego i wystawianie ocen lub walkę o promocję kogoś z mojej blisko czterdziestoosobowej klasy, której tak naprawdę nie udało mi się poznać, bo 8 września zdemolował wszelkie harmonogramy, ale i wartości. Gdzie bym miał czas na poezję, Miłosza i wystukiwanie kolejnych literek na komputerze?
Pieśni
O, gdyby we mnie było choć jedno ziarno bez rdzy,
choć jedno ziarno, które by przetrwało,
mogłabym spać w kołysce nachalnej
na przemian w mrok, na przemian w świt.
Spokojnie czekałabym, aż zgaśnie ruch powolny,
a rzeczywiste nagle się obnaży
i tarczą nowej, nieznajomej twarzy
spojrzy na kwiat polny, kamień polny.
Bramy arsenału
A jeśli dziecko zrodzi się z tej krwi słowiańskiej,
patrząc bielmem, łbem ciężkim na stopnie potoczy
i z czworgiem łap w powietrzu w dzień będzie i w nocy
spać jak koń martwy w runi wypalonych pastwisk.
Hymn
Nie ma ani mądrości, ani umiejętności, ani wiary,
ale dostałem siłę, ona rozdziera świat.
Ciężką falą rozbiję się o brzegi jego
i odejdę, powrócę w wiecznych wód obszary,
a młoda fala pianą nakryje mój ślad. O ciemności!
O książce
My niespokojni, ślepi i epoce wierni,
gdzieś daleko idziemy, nad nami październik
szumi liściem, jak tamten łopotał sztandarem.
Wawrzyn jest niedostępny nam, świadomy kary,
jaką czas tym wyznacza, którzy pokochali
doczesność, ogłuszoną hałasem metali.
Więc sławę naznaczono stworzyć - bezimienną,
jak okrzyk pożegnalny odchodzący - w ciemność.
* * *
Ogromna mądrość, dobroć niekobieca
jest w twoich kruchych rękach, o Śmiertelna.
I blask poznania na czole prześwieca:
stulony księżyc, nierozwita pełnia.
Ile bym nie cytował fragmentów wierszy (jeden powyżej jest tylko przytoczony w całości), to tylko rozgrzebanie tomu/tomiku. Swoiste zaproszenie do tego świata poezji. Możliwe, że dla kogoś to moje pisanie może być pierwszym i jedynym spotkaniem z twórczością Czesława Miłosza. Czy to źle? Zapytajmy samych siebie: a ile innych poetek i poetów czytamy, przerabiamy, analizujemy w ciągu 365 lub 366 dni? Proszę sprawdzić jak często poezja pojawia się w cyklu "Przeczytania". "Jest do tego inny cykl na tym blogu!" - przypomina z miną znawstwa pan o fizjonomii poety, myśliciela, filozofa (zbyteczne skreślamy). Ale tu i teraz siedzę nad "Ocaleniem", który jest swoistym poetyckim wędrowaniem po życiu samego Autora. Zatem wędrujmy jeszcze trochę.
Dialog
Czaszka w pogodnym śpiąca popiele
ciebie zachwyca,
mój lekkomyślny, chciwy wielbicielu
krwi i księżyca,
pieśń może słyszy pod murem katedry
miłosnych chórów?
Albo bransolet dźwięk łowisz srebrny
w chrzęście kosturów?
Obłoki
Obłoki, straszne moje obłoki,
jak bije serce, jaki żal i smutek ziemi,
chmury, obłoki białe i milczące,
patrzę na was o świcie oczami łez pełnemi
i wiem, że we mnie pycha, pożądanie
i okrucieństwo, i ziarno pogardy
dla snu martwego splatają posłanie,
a kłamstwa mego najpiękniejsze farby
zakryły prawdę.
Roki
Minione, minione, nikt nie pamięta win,
tylko drzewa jak w niebo rzucone kotwice,
stada spływają z gór, zasłały ulice,
kręcą sie szprychy, oplata nas dym.
Do księdza Ch.
Dojrzałem, moje ciało jest czułą kołyską
dla mocy, w których płaczu zawiera się wszystko,
leżą w pięknym posłaniu i miłość i głód.
Wiatr swobodnych poranków we włosach powiewa
i jabłko, ciężkie jabłko, sen rajskiego drzewa
toczy się, potrącone końcem lekkich stóp.
W mojej ojczyźnie
W mojej ojczyźnie, do której nie wrócę,
Jest takie leśne jezioro ogromne,
Chmury szerokie, rozdarte, cudowne
Pamiętam, kiedy wzrok za siebie rzucę.
Pozwolę sobie na zakończenie zacytować zdania koleżanki Ewy Malinowskiej, polonistki, której zdanie cenię i poważam: "Nie jestem zwolenniczką poezji Miłosza. Moim kandydatem do tego Nobla był Zbigniew Herbert. Sorry panie Miłoszu". Znalazłem tę opinię na moim Facebooku Książkożerca, kiedy wzmiankowałem o czekającym nas wydaniu "Ocalenia". Wtedy jeszcze nie miałem "Alfabetu polifonicznego" T. Jastruna. Warto było poczekać, aby się dwie te książki spotkały. Swoją drogą ciekawe, co Ewa napisze, gdy wyślę Jej link do tego odcinka cyklu.
[1] Jastrun T., Alfabet polifoniczny, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2024, s. 175
[2] Miłosz Cz., Zniewolony umysł, Kolekcja Gazety Wyborczej 16, Warszawa brw; tenże, Wyprawa w Dwudziestolecie, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011
Celny wybór. Przepiękna poezją. Takich poetów jak Cz. Miłosz już nie ma. Czekam na inny wiersze. Lubię ten cykl. Zaskakujący jak na blog historyczny. To jednak też historia. Historia literatury.
OdpowiedzUsuńTeż mi ten cykl bardzo podoba.
OdpowiedzUsuń