poniedziałek, maja 20, 2024
...i poszli przez ogień straceńcy (02)
Co to jest Phantom? - burza i ogień,
Szturmy widmowe, klęska i poryw.
Odwet i piorun, strach i pożoga,
Bunkry i trupy, walka i gorycz.
Co San Angelo? - Moździerz dymiący,
Ostre odłamki, grzmoty i błyski.
Dzień ostateczny, groza i słońce,
Padli tu: Kurek, Kopeć, Kamiński. [1]
"A nad całością tych przygotowań płynął szept ostry, jak gwizd artyleryjskiego pocisku: Cassino!
Wiedziało sie dobrze, że to nie będzie łatwe. Od sześciu miesięcy wszystkie armie, walczące we Włoszech, szturmowały klasztor. Na przedpolach górskiej fortecy butwieją strzępy amerykańskich mundurów. Rdzewieją francuskie hełmy. W leju armatniego pocisku urwana dłoń Gurka zaciska jeszcze nóż. Nowozelandzkie czołgi zieją czarną rozpaczą wypalonych wnętrz" - wspominał uczestnik walk podporucznik Alfred Strojnowski. To o nim czytamy na kartach "Monte Cassino" Melchiora Wańkowicza, m. in.: "Ppor. Strojnowski z 15. baonu, mając za sobą jeszcze ppor. Konopackiego [...], schodzi z patrolem na drogę nr 6, starając się nawiązać łączność z Brytyjczykami" [2] Trwał krwawy bój o San Angelo.
To moje tu pisanie jest hołdem dla żołnierzy II Korpusu Polskiego, ze wskazaniem na 5 Kresową Dywizję Piechoty, którą dowodził generał Nikodem Sulik. Oczywiście niczego nie ujmuję 3 Dywizji Strzelców Karpackich generała Bronisława Ducha. Ale moje serce w połowie bije po wileńsku, stąd powtarzanie przeze mnie przy wielu okazjach, że jestem wnukiem Kresów (tych wileńskich). Dlatego ograniczyłem wykorzystanie w tym poście/tekście/artykule jedną pozycje, jedno źródło: "Kresowa walczy w Italii", w opracowaniu Lucjana Paffa, która ukazała się nakładem Referatu Kultury i Prasy Kresowej Dywizji Piechoty we Włoszech w 1945. Korzystam z reprintu z 1992 r. Tam też znalazłem wiersz Artura Międzyrzeckiego, który wplatam w mą narrację.
"Patrzę w niebo i na chwilę zapominam gdzie jestem i dokąd idę. Czuję tylko bezmierną ciszę nieba, widzę zielony spokój gwiazd. Nade mną na północy błyszczy siedem punktów świetlnych, bezszelestnie obracają się lśniące koiła Wielkiego Wozu. Gwiazda Polarna mruga łaskawie niby latarnia morska, obiecująca powrót da zacisznego portu" - to Tadeusz Zajączkowski. Brak stopni sprawia, że sięgam po M. Wańkowicza. Ale tu występuje kilku żołnierzy o tym nazwisku, nie pozwala mi zidentyfikować o którego chodzi. Upór został po raz kolejny nagrodzony! Znowu trzeba oddać potęgę Internetowi! Dotarłem do wykazu Kwatery Głównej 6 Lwowskiej Brygady Piechoty i tam znalazłem takie dane: por. Zajączkowski Tadeusz, rocznik 1909, nr krzyża Monte Cassino 17639 [3] Można? I jak widać nie ograniczam się do biernego przepisywania książki, to cały czas odkrywanie świata, który czeka na nas, aby go odkrywać, poznawać, a jaka przy tym frajda.
Co Albaneta? - Wiszące skały,
Cegły spalone, kamień rozbity,
Szczęk i rzężenie, piekło nawały,
Bagnet na broń i klucze bitwy.
Monte Cassino? - Jednemu Zbaraż,
Innym - wołyńskie, lwowskie i pińskie.
Wszystkim - męczeństwo, zemsta i kara.
Nikomu - twierdza gór apenińskich.
"Baon ogarnia dziwny nastrój zupełnego zapomnienia o własnym niebezpieczeństwie. Każdej salwie komandosów za przechodzącymi z dala Niemcami towarzyszą wybuchy śmiechu. Śmiech, prawdziwy śmiech. Śmieja się ludzie, którzy przez 30 godzin leżą pod niemieckimi bunkrami. W wiecznym napięciu, przez brak amunicji, bezsilni na to, by zdobyć niemieckie bunkry, ale silni wolą napiętą do ostatnich granic i rozkazem na tyle, by nie ustąpić ani na krok" - wspominał jeden z redaktorów/dziennikarzy "Orła Białego", Jarosław Żaba [4] Tak, znowu ciekawość bierze kim był autor relacji. Nie ma wzmianki u M. Wańkowicza, ale jest portal "Przystanek Historia". Jarosław Żaba wymieniony został w zacnym gronie publicystów, m. in. A. Bocheńskiego, G. Herling-Grudzińskiego czy S. Strumph-Wojtkiewicza. Znów kolejna okazja douczenia się czegoś nowego.
"Baon prze naprzód. Już dochodzą do szczytu (pamiętajcie: dwieście metrów nagiej litej skały!) gdy z góry wali się na nich przeciwuderzenie. Pękają granaty, plują ogniem Schmajsery i Spandau'y
Pod piekielnym gradem pocisków baon drgnął i poczyna spływać na dół. W połowie drogi zapada w teren. Są tu już krzaki: przynajmniej jakaś osłona" - to znowu porucznik T. Zajączkowski. Ktoś kto był w ogniu walki, otarł się o śmierć, widział heroizm żołnierzy, którzy wgryzali się w skały i wzgórze Monte Cassino. Przeżył. Jak bardzo tamte dni wżarły się w jego życie? Nie wiem.
"Artylerzyści starali się dać ze siebie wszystko. Gdy doszło do potrzeby wykonania ostatecznego wysiłku w natarciu na Angelo, poszli razem z piechotą, obok kierowców, artylerzyści z pułków pancernych, kanonierzy z przeciwlotki. wysiłek był zgodny do maksimum. to była naprawdę pełnia artyleryjska. Pełnia krwi, ale i pełnia radości. Tego się nie zapomni. I nie zapomni chyba tych dni skalista Italia" - podpisane Edward Szczepanik. Czy to chodzi o porucznika Edwarda Szczepanika, ostatniego premiera Rządu Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie (1986-1990)?
Co to jest wojna? - Dzień nieprzytomny
Od krwi i łuny i noc niepewna
Świtu i mroku. Drwiące fantomy
Ludzkich eposów. W rozdartych trzewiach.
Myśli skłębionych w pierwotny chaos,
Biją o czaszkę pojęć oskardy.
Poszedł do szturmu ostatni baon.
...Jest bohaterstwo i jest pogarda.
"Posuwając się pod górę głębiej w miasto słychać jeszcze strzały. To dzielna piechota wygniata ostatnie bunkry. Przypadkowo bierzemy udział w jednej z takich akcyj. Rezultatem jest trzech jeńców. Wychodzą chude, brudne, zarośnięte draby. Aż się nie chce wierzyć, że ci ludzie bili się tak desperacko, tak dzielnie. Ale teraz gdy zabrakło głosu feldfebla - rozkleili się. Są roztrzęsienie ze strachu" - tak o ostatnich walkach o Piedimonte i niemieckich jeńcach pisał Przemysław Włosz. Tu niestety poniosłem klęskę, bo nie udało mi się ni jak ustalić stopnia Autora. M. Wańkowicz też nie wzmiankuje o tym żołnierzu. Może ktoś potrafi dopełnić ten rys biografii?
"Mówię wam szczerze i otwarcie: Monte Cassino mógł zdobyć tylko żołnierz polski, żołnierz naszego korpusu, który walczył o tę fortecę, miał przed oczyma Polskę.
Byłem w niejednej bitwie. - Osiem razy krwawiłem, lecz takiej bitwy, w takich piekielnie trudnych warunkach, nie znam ani sam, ani nie znajduję ich wiele w historii" - ocenił wojenny trud plutonowy podchorąży Tadeusz Słodyk, którego biogram odnajduję na Wikipedii [5]
* * *
Wybrałem kilka wypowiedzi, wspomnień żołnierzy 5 Kresowej, aby w ten
czas 80-tej rocznicy zdobycia masywu Monte Cassino zostawić swój ślad
podziwu dla wielu bezimiennych bohaterów majowego szturmu. Wymieniamy
dowódców, ale ten, który naprawdę parł na włoskie wzgórza tak naprawdę
pozostaje w cieniu. Nie twierdze, że zapomnieniu. Przy poprzednim
rocznicowym pisaniu sięgałem po wiele z posiadanych przeze mnie
wspomnieniowych pozycji [6] Odsyłam do nich. Proszę też znaleźć na tym blogu tekst/post/artykuł, pt. "...to jest pradziadek", którego bohaterem był starszy strzelec Paweł Stelmaszyk, którego pamiątki raz jeszcze tu przypominam [7] Nie widzę jednak, aby
księgarnie zasypywały wznowienia czy nowe opracowania, bo jest rocznica,
bo jesteśmy dumni, bo pamiętamy!
Idzie Karpacka, idzie Kresowa
Walą armaty, trzeszczą spandauy
Tu nam nie ujdzie, tu się nie schowa
Wróg uzbrojony w broń doskonałą.
Walą armaty, trzeszczą spandauy
Tu nam nie ujdzie, tu się nie schowa
Wróg uzbrojony w broń doskonałą.
Idzie Kresowa, idzie Karpacka,
Każda bojową chrzęszcząc maszyną,
My was znajdziemy choćby poomacku,
W Monte Cassino, w Monte Cassino!
To znów Władysław Broniewski i jego fragment "Monte Cassino" [8] Przed laty uczniowie mego liceum (a jakże, na tzw. ochotnika) uczyli się i recytowali te strofy. Dziś rekonwalescencja mego zdrowia uniemożliwia mi, aby powtórzyć to samo zadanie.
Na koniec raz jeszcze chcę wykorzystać wspomnienia porucznika Tadeusza Zajączkowskiego: "ALE PRZEMINĄ DNI, TYGODNIE, MIESIĄCE I WIDMO NAD DOLINĄ ŚMIERCI ZNÓW STANIE SIĘ TYM, CZYM BYŁO POPRZEDNIO - NIEWIELKIM SPŁACHETKIEM ZIEMI, TRZEMA HEKTARAMI SKAŁY ZAROSŁEJ GĄSZCZEM KRZAKÓW".
PS: doczekaliśmy się jednak filmu fabularnego o Monte Cassino, pt. "Czerwone maki", w reżyserii Krzysztofa Łukaszewicza. Wiele sobie po nim obiecywano. Krytyka doszczętnie pojechała po całości. Moje zdanie? Jak na polskie kinematograficzne możliwości może być. Jeśli komuś brak patosu i krwi, to trudno. Jeśli o mnie chodzi, to nie odważyłbym się przenieść na ekran "Monte Cassino" M. Wańkowicza.
Baner reklamowy filmu "Czerwone maki"
[1] Międzyrzecki A., Katechizm szturmu, /w:/ Kresowa walczy w Italii, opracował Lucjan Paff, Referat Kultury i Prasy Kresowej Dywizji Piechoty, Italia 1945, s. 87 (reprint Oficyna Cracovia, Kraków 1992); wszystkie cytaty z tego opracowania, numery stron podaję w kolejności cytowania: 46, 81, 92, 97, 107, 134, 145, 99
[2] Wańkowicz M., Monte Cassino, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1989, s. 303
[3] http://krzyz.montecassino.eu/kg_6lbp.php [data dostępu 14 V 2024]
[4] https://przystanekhistoria.pl/pa2/tematy/polskie-sily-zbrojne-po/67389,Bagnetem-i-piorem-Zycie-kulturalne-2-Korpusu.html [data dostępu 15 V 2024]
[5] https://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_S%C5%82odyk [data dostępu 15 V 2024]
[6] Monte Cassino - bój!... - z 14 V 2014 r.
[7] http://historiaija.blogspot.com/2020/05/to-jest-pradziadek.html
[8] Broniewski W., Monte Cassino, /w:/ Kresowa walczy, s. 64
Ciekawi mnie czy inne bitwy lub kampanie z 1944 r. też będą tak ciekawie opisane? Fajnie, że nie tylko Wańkowicz pryz okazji Monte Cassino. Ale ma Pan rację: jakoś nie widać rocznicowych wydań. Czekam np. na Falaise, Arnhem czy w przyszłości też Wał Pomorski. Czy nie padliśmy w wir, że teraz tylko front zachodni skupia uwagę? A kościuszkowcy? Myślę, że warto by przypomnieć i te walki, ale to zostawiam pod uwagę autora blogu. Pozdrawiam Mieczysław Ciżmowy (Chorzów).
OdpowiedzUsuń