sobota, maja 18, 2024

...i poszli przez ogień straceńcy (01)

"Kochani żołnierze, słuchajcie jutro o tej samej porze naszej audycji, która będzie trwała półtorej godziny. Jest to najdłuższa audycja polska na świecie. A teraz, kochani żołnierze, życzę wam wszystkim - dobrej nocy" - niech nikogo nie zwiedzie słodki dźwięk tych słów. To niemiecka robota! "Wanda". Radiostacja nadaje po polsku, do polskich żołnierzy Z lenistwa sięgnąłem po "Szkice spod Monte Cassino" Melchiora Wańkowicza. Ten sam cytat znajdziemy w tomie "Monte Cassino". Tam też szersze wspomnienie na czym polegała zła jej robota: "Te audycje mają w sobie coś tragicznego. Rozpoczynają je dźwięki Pierwszej Brygady. Bo zmarły Marszałek, to był wielki człowiek: nie dopuściłby do wojny z Niemcami. Szpice Gestapo nie judzą na dowódców, nie prześmiewają się z naszego wysiłku. Oni tylko nam współczują, serdecznie współczują..." I płynęły w eter melodie swojskie, a żołnierze II Korpusu raz po raz słyszeli słowa "do domu!". Zaskoczyła mnie postawa generała Władysława Andersa: "...nakazał - nie przeszkadzać słuchać".

Niemieckie ulotki spod Monte Cassino - domena publiczna
"Ojcze! Teraz jestem, gdzie huczy, świszczy, gdzie dudni ziemia. Gdzie króluje śmierć. Ale ja mam ją gdzieś. Co mi z niej. Mam schron, gdzie nawet czubek kosy nie odstanie. Co innego całą kosą w sam czubek - wówczas krucho. Nie ma rady. Tak musi być. To wojna" -  ten szczery i prosty w treści list zacytował M. Wańkowicz. Chyba doskonale oddaje atmosferę tego, co działo się w duszy żołnierza II Korpusu. Nie wiem czy był już zaprawiony w boju, czy czekał go rzeczywisty chrzest bojowy. Trochę mi przypomina list mego stryjecznego pradziada z okopów we Francji za poprzedniej wojny, kiedy miał iść do ataku, to jeszcze martwił się jaki jest stan jego pola. 
Wbrew pozorom, jak mniemam, trudno jest pisać o Monte Cassino. Nie robię tego po raz pierwszy. A zawsze mam jakiś dziwny dystans do tego, co rozegrało się na tych najeżonych śmiercią wzgórzach. Czekałem na film "Czerwone maki". Poszedłem nań. Różne oceny z różnych stron płyną. Normalne. Moim zdaniem film nie otarł się o patos czy martyrologię. Daje nem obraz walk, postaw, ocen z którymi sami musimy się zmierzyć. I nie są one takie na hura! Celem moje w tym roku pisania nie jest ocena kogokolwiek. Nie jestem wojskowym, nie mam wiedzy, która uprawniłaby mnie do roli oceniacza. Tych kilkanaście zapisów z 1944 r., wspomnień ma po prostu przypomnieć czym było Monte Cassino. 
Nie ma chyba spośród wszystkich pól bitewnych II wojny światowej, na której przelewali krew polscy żołnierze, drugiej takiej bitwy o podobnym ładunku emocjonalnym. Monte Cassino, tak sądzę, tkwi w nas. Od czasu do czasu moi uczniowie wydobywają z rodzinnych archiwów zdjęcia, medale, dokumenty. Upubliczniałem je. I tu też do nich sięgnę, aby narracji nadać wartości dodanej. 
"Dwie Korpus miał córki - dywizje Karpacką i Kresową. Jedni woleli Karpacką, inni Kresową. Ale Korpus - jak ojciec: jednako je edukował, jednako wyposażał, jednako cenił. Dwóch czekało krwawych zalotników - Widmo i 593" - to znowu Wańkowicz. Sprawne oko dostrzeże na rękawach żołnierzy emblematy: świerk na biało-czerwonej i brunatny żubr na żółtym tle. Ciekaw jestem ilu widzów zwróciło uwagę na popełnioną w filmie "Czerwone maki" gafę? Chodzi o emblemat 8 Armii Brytyjskiej. Nadano ją polskim żołnierzom po bitwie, a nie przed! Błąd, który raził! Oj! - i to bardzo.
 
Naszywka z munduru sierżanta Bolesława Sobczaka
 
Stąd później mogli śpiewać:
 
To my, żołnierze Drugiego Korpusu,
Krzyżowców tarcza ramię zdobi nam,
To my żołnierz Drugiego Korpusu,
Oszczerstwo wszystkim zadaliśmy kłam [2]

Jak wyglądało przygotowanie żołnierzy II Korpusu do starcia z wyborowymi jednostkami niemieckimi opisywał m. in. gen. Władysław Anders: "By oszczędzić cennej krwi żołnierza, zarządziłem dla oddziałów, przede wszystkim w odwodzie, ćwiczenia dostosowane do zadania, tj. walki w górach o pozycję silnie ufortyfikowaną. Przedmiotem wytężonego ćwiczenia obok zaprawy górskiej było wyszkolenie szturmowe w zdobywaniu wszelkiego rodzaju schronów bojowych. Szkolone też były obsługi miotaczy ognia [...]" [3] Należę do tego pokolenia (rocznik 1963), które prawdziwej historii uczyło się w domu, nasłuchując zagłuszanego "Radia Wola Europa", albo poprzez literaturę tzw. drugiego obiegu lub tą, która nielegalnie docierała do kraju. Pośród cenności wtedy czytanymi nieomal z wypiekami na twarzy zaliczam również "Bez ostatniego rozdziału". Nie zapominajmy, że pełne (tj. nie ocenzurowane) wydanie książki M. Wańkowicza mogło ukazać się dopiero w 1989 r.! I z tego wydania teraz korzystam. 
Proszę zwrócić uwagę, że w to  pisanie wtrąca się nam miniona historia z serii jak to za komuny bywało. Smuci mnie, że na YT wciąż można słuchać przeinaczonej wersji pieśni Feliksa Konarskiego [4], kiedy pada porównanie Monte Cassino do... bitwy pod Racławicami, a nie jak w oryginale do szarży pod Roktiną! Smutne, że pokutuje w przestrzeni publicznej ta wersja. To jeden z ostatnich takich reliktów słusznie minionej epoki. Ale uważać trzeba i czujność włączać, aby nie brnąc w głupocie. Mam tylko nadzieję, że nikt tej wersji nie naucza już dziś i w dniu obchodów nie wyśpiewa podobnych bredni.
"Pozycje przed nami obsadziła 1. niemiecka dywizja spadochronowa - oko w głowie armii niemieckiej. Składa się tylko z ochotników, dobranych co do wieku, stanu fizycznego, wyrobienia obywatelskiego, wyszkolenia i stażu. [...] Są młodzi wiekiem, starzy doświadczeniem. Odwrotnie niż my" -  tak ocenił M. Wańkowicz przeciwnika, z którym mieli się zmierzyć żołnierze 3 Dywizja Strzelców Karpackich i 5 Kresowej Dywizji Piechoty. "Dowództwo sprzymierzonych usiłowało kilkakrotnie zdobyć kompleks wzgórz Cassino. Masowało setki dział i moździerzy - pchało do natarć piechotę, nawet czołgi - zawsze bezskutecznie. Któż się już nię krwawił! Nowozelandczycy, Amerykanie, Francuzi, Gurkowie - zawsze bez powodzenia" - wspominał generał Klemens Rudnicki [5] 
Okazuje się, że los sprawił co będzie zdobywać Karpacka i Kresowa! Generał W. Anders wylosował i zdecydował ostatecznie : "5-a kresowa dywizja piechoty pod dowództwem gen Sulika: opanować grzbiet Colle San Angelo, wzgórze 575, 505, 452 i 447. [...] 3-a dywizja strzelców karpackich pod dowództwem gen. Bronisława Ducha: natarcie równo czesnym z 5-tą dywizją opanować grzbiet 593-569 i Massa Albaneta, jako podstawę do natarcia na klasztor Monte Cassino". Władysław Broniewski zostawił wiersz "Monte Cassino":

Idzie Karpacka, idzie Kresowa
Walą armaty, trzeszczą spandauy
Tu nam nie ujdzie, tu się nie schowa
Wróg uzbrojony w broń doskonałą. [6]

Autograf żołnierza 3 DSK Władysława Szwedowskiego

[1] Wańkowicz M., Szkice spod Monte Cassino, Wiedza Powszechna, Warszawa 1992, s. 52; patrz tenże Monte Cassino, Instytut Wydawniczy PAX,Warszawa 1989, s. 85, 84, 34, 53, 66-67 [o ile nie oznaczę inaczej, to cytaty pochodzą z obu wymienionych publikacji; numeracja stron według kolejności cytowania]
[2] https://www.tekstowo.pl/piosenka,patriotyczne,marsz_ii_korpusu.html [data dostępu 11 IV 2024]
[3] Anders W., Bez ostatniego rozdziału. Wspomnienia z lat 1939-1946, Montgomeryshire Printing Company Ltd, bmw, brw, s. 228, 230-231
[4]https://www.google.com/search?client=firefox-b-d&q=czrwone+maki+pie%C5%9Bn#fpstate=ive&vld=cid:dadc99cd,vid:Iab33qfDW-g,st:0 [data dostępu 11 IV 2024]  
[5] Kresowa walczy w Italii, Oficyna Cracovia, Kraków 1992, s. 66 [reprint wydania Referatu Kultury i Prasy Kresowej Dywizji Piechoty, Italia 1945]
[6] op. cit., s. 64; Broniewski W. Wiersze i poematy, PIW, Warszawa 1970, s. 114

Brak komentarzy: