czwartek, grudnia 07, 2023
Przeczytania... (483) Max Gallo "Napoleon" (Dom Wydawniczy Rebis)
"Nic tu nie mam do roboty. [...] Widzę, że jeśli tu zostanę, to wkrótce mnie zniszczą. Wszystko się tu zużywa, nie ma to już dla mnie sławy, ta mała Europa mi nie wystarczy. Trzeba jechać na Wschód, stamtąd przychodzi wszystko, co naprawdę wielkie i sławne" - nie mogę się bawić w historyczno-cytatową zgaduj-zgadulę, bo już tytuł książki zdradza kto może być autorem tego zdania. Pewnie, że mógł je wypowiedzieć każdy inny, ale powiedział ON: generał Napoleon Bonaprate (1769-1821). Dom Wydawniczy Rebis rozpieszcza nasze gusta napoleońskie! Dopiero, co syciliśmy się lekturą "Wojen napoleońskich", autorstwa A.Mikaberidze (w dwóch tomach) [1], a tu przypomina nam dzieło Maxa Gallo "Napoleon", w tłumaczeniu J. Kierula. Oto przed nami leży: "Pierwsza część zbeletryzowanej biografii najsłynniejszego Francuza.
Opowiada o początkach niezwykłego losu człowieka, który wyrósł w czasach
rewolucji francuskiej, w chwili zaś jej zakończenia był już generałem.
Miał za sobą błyskotliwą karierę we Włoszech i już snuł marzenia na
miarę Aleksandra Wielkiego". W 2006 r. książka pojawiła się w czterech tomach, w twardej oprawie. Dziś są dwa tomy, mieszczące tę samą zawartość w miękkiej oprawie.
Rzadko w moich "Przeczytaniach" pojawia się powieść historyczna. Unikam ich? Brzmi to może zabawnie zważywszy, że przed laty zaczytywałem się m. in. w K. Bunschu, J. I. Kraszewskim, H. Sienkiewiczu, W. Gąsiorowskim, J. Dankowskim. Na moich lekcjach historii sięgam po inną książkę M. Gallo, a mianowicie "Cezara". Zwykłem powtarzać od kilku lat zdanie innego pisarza, Eustachego Rylskiego (rocznik 1944) "Na tym polega dramat historii i historyków - że wystarczy jedna dobrze napisana powieść i niewiele już mogą przekazać". Przypominam je z całą premedytacją, bo owa zbeletryzowana biografia Napoleona doskonale wpisuje się w to, co cytuję.
Nie wiem czy mogę być obiektywny. Jestem admiratorem chwały i sławy Cesarza Francuzów! To raz. Dwa, że naprawdę dostajemy powieść, którą czyta się rewelacyjnie. Widać doskonały warsztat historyczny Autora. W końcu Max Gallo (1932-2017) był z wykształcenia historykiem, ba! commandeur de la Légion d’honneur. Czy miłośnikiem epoki napoleońskiej? Nie wiem. Zapewne. Wydawca zapewnia nas, że "Ta wyśmienita lektura, bardzo dobrze przyjęta zarówno przez historyków, jak i szeroki ogół czytelników, okazała się bestsellerem we Francji". Mam wrażenie, jakbym szedł przez życie Korsykanina od samej szkoły w Brienne. Widzę to: "Ręce trzymał założone na plecy, był wyprostowany, miał szczupłą nieruchomą twarz o wystającym podbródku, kasztanowate, bardzo krótko przycięte włosy i szare oczy, jak wątłe ciało wciśnięte w ciemno-niebieskie ubranie. [...] Jest chudym wyrostkiem, z włosami tak sztywnymi i niesfornymi, że wbrew regulaminowi szkoły cesze je perukarz". Widok oddalającej się Korsyki przybija i nas, czytelników.
Jakże chciałoby się o tym okresie dorastania Bonapartego czytać uczniom, którzy sami dziś zmagają się ze sobą, swoimi słabościami czy wręcz niedoskonałościami: "Uczyć się, uczyć: dziewięcioletni chłopiec, zaciska pięści, ukrywał smutek, tęsknotę, strach i poczucie opuszczenia w tym kraju deszczu, zimna, śniegu i szarości, gdy ziemię czuć było próchnicą i błotem, a nigdy nie pachniała ona gęstą, bujną roślinnością". Oto wzór! Przed oczyma mam obraz J. O. de Bréville "Napoléon travaille beaucoup à Brienne", o którym pisałem w innym cyklu tematycznym.[3] Siedzimy niemal w ławce, błąkamy się w samotni jaką zaznał oderwany od matki i rodzeństwa chłopiec, z którego szydzą, który ma problemy z językiem francuskim i ucieka w świat nauki, matematyki. Powoli staje się mężczyzną. Czuć chłód tego dorastania i widać determinację Napoleona, którego traktują jako obcego, innego. Nienawiść wzbiera w jego młodym sercu. "Moi koledzy wcale mnie nie lubią" - wierzę, że to autentyczny cytat.
Cytowanie! Wiem, że moje tu opisywania książek są różnie odbierane, choć nikt nie wysila się na komentowanie, polemikę czy zostawienie choćby kropki. Ale powieść M. Gallo p e ł n a jest wykorzystywanych wypowiedzi Napoleona w różnych okolicznościach, etapach życia. Dla mnie to autentyczna wartość dodana! Ubolewam nad brakiem ilustracji, rysunków itp. Ale widać bezpowrotnie minął czas, kiedy powieści były wzbogacane o rysunki czy obrazy mistrzów. Zatem pierwsze cytowanie z bohatera nr 1: "Być pozbawionym swego dziecinnego pokoju i ogrodu, po którym biegało się w dzieciństwie, nie mieć rodzinnego domu - to nie mieć ojczyzny". To zapewne wyznanie dojrzałego już Napoleona.
O czym marzył? "...o morzu i statkach. Inni szlachcice korsykańscy służyli na okrętach Jego Wysokości. Czemu o n także nie miałby służyć w marynarce?". Jak wiemy zostanie szczurem lądowym. Wielkie zwycięstwa jakie odniesie będą na kontynencie, a morze raczej stanie się jego przekleństwem: "Flota jest jednym z tematów przyprawiających Napoloena o ból głowy. Czuje, że nie kontroluje losu swej eskadry. Nie jest marynarzem, musi zaufać admirałowi" - to już o roku 1798. Admirał François Paul de Brueys przegra bitwę pod Abukirem. Śmiertelny cios zadał angielski admirał Horatio Nelson. Wypowiedź Generała, moim zdaniem, znamienna: "Wprawdzie morza, na których nie jesteśmy panami, dzielą nas od ojczyzny, ale żadne morze nie dzieli nas ani od Afryki ani od Azji". Ale trochę odbiegałem od chronologii.
Niezwykle dojrzale brzmią listy, jakie w tym okresie pisał piętnastoletni Napoleon czy do ojca czy wuja. Troska o edukacje braci (Józefa i Lucjana, którzy odegrali ważną role w późniejszym życiu i polityce Bonapartego), jakby chodziło o jego własne dzieci. O starszym bracie pisał m. in.: "Jego słabe zdrowie nie pozwoli mu wytrzymać trudów kampanii, mój brat widzi służbę wojskową tylko od strony garnizonów [...]. On będzie zawsze sobie dobrze radził wśród ludzi, ale w walce?". Troska o stan zdrowia ojca nawet dziś robi wrażenie: "Mój drogi Ojcze! Twój list, tak jak przypuszczasz, nie sprawił mi szczególnej radości, ale rozsądek i wzgląd zarówno na Twoje zdrowie, jak i na dobro rodziny, które są mi bardzo drogie, każą mi pochwalić Twój niezwłoczny powrót na Korsykę i całkiem mnie pocieszają". Ciosem dla młodego człowieka będzie zgon rodzica, 24 II 1789 r. Carl Buonaparte miał 39. lat. List z 23 III, do wuja, to swoiste epitafium dla zmarłego: "Ty straciłeś w nim posłusznego i wdzięcznego siostrzeńca... Ośmielam się nawet rzec, że ojczyzna straciła przez jego śmierć obywatela oświeconego i bezinteresownego". Cenne jest też to, co napisał do matki, kobiety, która odegrała ogromną rolę w jego całym życiu (przeżyła syna o blisko piętnaście lat, zmarła 2 II 1836): "Kończę, droga Matko, mój ból mi to nakazuje, prosząc Cie o uśmierzenie Twojego bólu. Moje zdrowie jest doskonałe i modlę się codziennie, aby niebiosa wynagrodziła Cię podobnym". Przejawów miłości synowskiej znajdziemy wiele w powieści. Trudno, abym jej poświęcił więcej uwagi.
Kiedy przeczytałem zdanie "Pierwsza część zbeletryzowanej biografii najsłynniejszego Francuza" naszły mnie wątpliwości. Co by na to powiedział sam Napoleon? "Korsyka jest więc idée fixe, niemalże obsesją Bonapartego" - czytamy w powieści. Sam Napoleon jest też cytowany z listu z 3 V 1786 r.: "Jestem od sześciu czy siedmiu lat z dala od ojczyzny. Jakże wielkiej zaznam rozkoszy, gdy za cztery miesiące znów zobaczę moich ziomków i krewnych!". Ale cel osiągnął: był pierwszym Korsykaninem, który ukończył paryską Szkołę Wojskową. Szlify oficerskie ozdobiły jego naramienniki, kiedy miał zaledwie szesnaście lat! To młodzieńcze serce bije w jednym kierunku: "W stronę Korsyki! Wziąć na siebie misję wyzwolenia ojczyzny, stać się jej mścicielem". Zatem już Francuz czy wciąż Korsykanin? Podobne pytanie będzie wracało w tym tomi kilkakrotnie. Uwielbienie dla Pasquale Paoliego, późniejsze z nim związane rozczarowania, by na koniec obaj stanęli przeciwko sobie! Ta ewolucja odczuć, pragnień i postaw jest, moim zdaniem, bardzo pouczająca. Bo chyba właśnie wtedy widzimy, jak hardy Korsykanin przepoczwarzał się we Francuza. To do swego idola tak m. in. pisał w 1789 r.: "Generale, urodziłem się, kiedy ojczyzna ginęła. Trzydzieści tysięcy Francuzów splugawiło nasze wybrzeże, zatopiło tron wolności w potokach krwi; taki to odrażający widok przedstawił się moim oczom na samym progu życia". A potem drogi się rozeszły...
"Zawsze sam wśród ludzi wracam, aby marzyć w samotności i oddawać się z całą intensywnością mojej melancholii. W którą stronę zwróciła ona dzisiaj?" - czy to nie jest doskonały przyczynek do rozważań psychologicznych? Młody oficer, którego dopada melancholia, czy jak to byśmy dziś określili: depresja? Tym bardziej, że pojawia się myślenie o... śmierci: "Jakie szaleństwo popycha mnie, bym pragnął własnego unicestwienia? Bo cóż robić na tym świecie? Ponieważ muszę umrzeć, czyż nie lepiej byłoby się zabić samemu?". Max Gallo odsłania nam zupełnie nowego Napoleona! Nie takim znaliśmy go wcześniej. Raczej widzimy te chwile triumfu, a załamanie polityki miało nadejść po roku 1812. Takie możliwości daje nam dobrze napisana powieść. Nie czarujmy się: ci, którzy budowali monolityczny wizerunek Bonapartego raczej unikali podobnych rozważań. Wolimy cytaty takiej wagi: "Jakże dalecy od natury są ludzie! Jacy są tchórzliwi, nikczemnie, służalczy!". A to ten sam okres, to ten sam młody Napoleon. Tu czujemy ogień, gniew, niecierpliwość, godnym przyszłych zwycięstw i ocen ludzi. Tu nie ma mazgaja! Ale M. Gallo nie chowa niczego. I to mi się podoba w powieści, czy jak kto woli zbeletryzowanej biografii. Mamy obraz człowieka z jego słabościami, nawykami - coraz bliższego naszemu wyobrażeniu o człowieku. Nawet, to, co czytał pozwala nam wniknąć w duszę dorastającego Napoleona. Dla mnie ma znaczenie, że to byli m. in. Cyceron, Liwiusz, Tacyt, Platon a z bliższych epokowo Voltaire czy Jean-Jacques Rousseau. Pojawia się fascynacja pruskim królem, Fryderykiem II (1740-1786). Bo czyż nie jesteśmy tym, co przeczytaliśmy, przemyśleliśmy i przyswoiliśmy? Pokaż mi swój księgozbiór, a powiem ci kim jesteś! Banał? Fakt! Stąd też nie dziwmy się, kiedy trafiamy na takie stwierdzenie Autora powieści: "Jego amunicją są książki, które czyta, notatki, jakie sporządza, opowiadania, które pisze, rozważania na temat monarchii, które snuje jak w gorączce". Wkrótce nadciągnie czas politycznej próby...
Widzimy, jak narasta atmosfera na Korsyce i samym Paryżu. Wiem, że zaraz wybuchnie la Révolution française. Trzeba było jednak odwagi, aby podpierać się poglądami, jakie wyrażał Guillaume-Thomas Raynal (1713-1796), autor m. in. "Histoire philosophique": "Ludy tchórzliwe, ludy głupie, jeśli wieczne opresje nie pobudzają waszej siły, jeśli poprzestajecie na bezużytecznych jękach, podczas gdy moglibyście zaryczeć, ponieważ są was miliony, i znosicie, aby tuzin dzieci uzbrojonych w kijki prowadził was, dokąd zechce - bądźcie nadal posłuszne! Idźcie i nie naprzykrzajcie się swoimi skargami, umiejcie przynajmniej znosić nieszczęście, jeśli nie umiecie zdobyć wolności". Tym cytatem powinno się rozpoczynać każde rozważanie na temat tego, co pochłonęło Francję od 1789 r.
Nie czarujmy się, każdy z nas szuka autorytetów, cytatów, mott dla podparcia własnych poglądów, herezji i kroczenia przez świat. Nie inaczej było z młodym Napoleonem, głowa rozpaloną wciąż myślą o wypędzaniu Francuzów z ukochanej wyspy. Zaimponowała mu i stała się drogowskazem myśl Jacques-Antoine-Hippolyte de Guiberta (1743-1790): "Wówczas znajdzie się człowiek, być może pozostający do tej pory w cieniu i nieznany, człowiek, który wyrobi sobie imię nie dzięki swym słowom ani dzięki swym pismom, człowiek, który dotąd medytował w ciszy [...]. Ten człowiek zawładnie poglądami, okolicznościami, fortuną [...]". Wziął sobie młody Napoleon te zdania do serca? Skoro jest ten cytat, to znaczy, że wziął. Że może brzmi bardzo megalomańsko? Nic to. Kierunek został wytyczony, a ambitny korsykański młodzieniec, oficer JKM Ludwika XVI nią poszedł! Dokąd zaszedł? Wiemy! Bo i o tym jest cykl powieści M. Gallo. Nie przypadkowo tom 1 zatytułował: "Pieśń wymarszu". I nie trzeba nam włączać "Marsylianki", aby to pojąć.
Książka Maxa Gallo ukazała się chwile przed pojawieniem się w kinach filmu Ridleya Scott "Napoleon", w roli głównej Joaquin Phoenix. Czytając książkę i pisząc te słowa nie widziałem go. Same zwiastuny nie wystarczą, choć i one dają podstawę do stwierdzenia, że reżyser bardzo swobodnie sobie poczyna z życiorysem swojego bohatera. Czytelnik samej tylko zbeletryzowanej biografii najsłynniejszego Francuza będzie wiedział, że Napoleona nie było w Paryżu w chwili, kiedy na placu Rewolucji spadała głowa Marii Antoniny, nie szarżował na pozycje wroga, a tym bardziej nie ostrzeliwał piramidy Cheopsa! I oto wychodzi nam przewaga powieści nad kinematograficzną fabułą! Kiedy film jest swobodną serenadą o karierze Napoleona, powieść daje nam dość rzetelny obraz epoki, ludzi, zdarzeń. Ta niezwykłość dopełniania narracji listami, stosownymi cytatami - dają nam obraz człowieka, jakim on zapewne był. O roku 1789 znajdziemy taki cytat z Napoleona: "Ten rok zapowiada się bardzo obiecująco dla porządnych ludzi, gdyż po tylu wiekach feudalnego barbarzyństwa i politycznego niewolnictwa widzi się ze zdziwieniem, jak słowo «wolność» zapal serca, które zdawały się zepsute przez zbytek, zniewieściałość i sztuki". Ale też stawiał pytania: "Podczas gdy Francja się odradza, co stanie się z nami, nieszczęsnymi Korsykanami?". Szybko okazuje się, że interesy zrewoltowanej Francji stają się i interesami oficera z Ajaccio: "Wśród zadziwiających rzeczy w rewolucji francuskiej zdumiewające jest także to, że ci sami, którzy niegdyś zadawali nam śmierć jako buntownikom, dziś zostali naszymi obrońcami, a ożywiają ich te same uczucia co nas". Metamorfoza? Później powie: "Niech żyje naród! Ojczyzna jest ważniejsza niż król".
Ale wrze również na Korsyce! I to tam przybywał wtedy urlopowany oficer, Napoleon Bonaparte. Jak to celnie określił M. Gallo: "We Francji nauczył się rzemiosła wojennego. Tu, na Korsyce, nauczył się polityki: był inspiratorem wydarzeń, brał udział w starciach zwalczających się ugrupowań i klanów, uznany został za jednego z przywódców zmian politycznych". A dopiero przekroczył dwudziesty pierwszy rok życia! W liście do wuja, w 1791 r. napisał: "Kobiety wszędzie są rojalistkami. Nic w tym dziwnego. Wolność jest kobietą piękniejsza od nich, więc je przyćmiewa". Wiele może nas nauczyć dorastający Napoleon, jeśli idzie o... miłość. Kolejna dojrzałość w słowie, piśmie i czynie! Ale zostawię tu inną prawdę, jaką sam wyraził: "Południowa krew, która płynie w moich żyłach pędzi z gwałtownością Rodanu". Bez wątpienia w duchu Guillaume-Thomasa Raynala formułował takie stwierdzenie: "Wszyscy tyrani znajdą się bez wątpienia w piekle, ale znajdą się tam także ich niewolnicy, gdyż grzechem jest uciskać naród, ale niewiele mniejszym grzechem jest znosi ucisk". Później z Francji będzie pisał do brata Józefa: "Ten kraj jest targany na wszystkie strony przez najbardziej zajadłe stronnictwa. Trudno uchwycić nić przewodnią tylu rozmaitych programów. Nie wiem, jak to sie potoczy, ale sprawy przyjmują raczej rewolucyjny obrót". Znalazł się w kręgach zbliżonych do jakobinów. Bardzo bliskie stosunki łączyły go z Augustinem Robespierrem, bratem Maksymiliana. Był świadkiem degradacji politycznej Ludwika XVI: "Król upadł nisko, a w polityce, kto nisko upadnie, ten się już nie podniesie". Nie miał złudzeń, co do motłochu, jaki opanowywał ulice stolicy: "Taki tłum bez żadnego porządku, ich ubiór, ich słownictwo... wszystko, co motłoch ma najpodlejszego - oburza się". Wie, czuje, jak bardzo złudna jest jego euforia i uwielbienie dla kogoś w danej chwili. Pomyśleć, że za jakiś czas będzie swoje pisma podpisywał jako: Brutus Bonaparte! Niewiele brakowało, a podzieliłby los braci Robespierre, kiedy obalono ich krwawe rządy. Został aresztowany, jak zresztą również jego brat Lucjan.
"Korsyka jest tylko jałową skałą, małym zakątkiem ziemi, nieznacznym i ubogim. Za to Francja jest wielka, bogata, gęsto zaludniona. Francja jest cała w ogniu. Oto, mój synu, szlachetna pożoga, warta tego, aby zaryzykować oparzenie" - to z listu pani Letycji Bonaparte (1750-1836). Raczej nie przypadkowo kolejną część zbeletryzowanej biografii jej Autor zaczął mottem ze swego Bohatera: "Mam szablę u boku, a z jej pomocą zajdę daleko". Potem wykorzystanych zostaje wiele sentencji, które jednoznacznie określają ich Autora jak np. "Na polach bitew, skąd przybywam, człowiek starzeje się szybko", "Życie jest ulotnym snem, który znika bez śladu", "Wiesz o tym, mój przyjacielu, że żyję tylko przyjemnością, jaką sprawiam moim bliskim", "To miasto jest zawsze takie samo; wszystko w nim służy przyjemności, wszystko poświęca się dla kobiet, dla widowisk, dla balów, dla przejażdżek, dla artystów", "Kobiecie potrzeba w Paryżu sześciu miesięcy, aby poznać, ile jest warta i jak daleko sięga jej władza", "Widzę w przyszłości same przyjemne tematy i gdyby nawet miało być inaczej, to tym bardziej należałoby żyć chwilą bieżącą; człowiek odważny powinien pogardzać przeszłością", "Może się zdarzyć, że któregoś dnia przegram bitwę, ale nigdy nie stracę ani minuty przez lenistwo i zadufanie", "Ludy nie chcą już walczyć za durniów, a żołnierze za tchórzy". I to w Paryżu (on jest bezimienni wzmiankowany, kiedy pada: to miasto) strzała amora ugodziła Generała na dobre. "Zamienia parę słów z Józefiną de Beauharnais, tymczasem ona stara się wzrokiem ocenić wartość tego chudego, nerwowego człowieczka, którego dowcip i wymowa są tak żywe, że zapomina sie o jego lichym odzieniu" - czytam za M. Gallo. Niestety określenie człowieczek, a i późniejsze uwagi pod adresem wzrostu Napoleona zgrzytają w umyśle każdego kto wie, że to skutek angielskiej propagandy, który żyje i żyje, i ma sie dobrze! Ale miłość choć jest autentyczna! Kilka z zachowanych listów Autor książki umiejętnie wplata w narrację: "Budzę się wypełniony Tobą. Twój portret i wczorajszy upojny wieczór nie pozwoliły moi zmysłom odpocząć: słodka i niezrównana Józefino, cóż za dziwny wpływ wywiera Pani na moje serce!". Proponuję zerknąć do odcinka 68 tego cyklu. [4]
Nie czarujmy się, znajdziemy zresztą tego jaskrawe przykłady na kartach i tej powieści, że w oczach ambitnego generała Bonaparte cel uświęcał środki. "Wystarczyły dwie godziny, aby odnieść zwycięstwo" - czytamy. Jakie? Z kim? Przeciwko komu? "...Napoleon występuje do przodu i wydaje kanonierom rozkaz otwarcia ognia. Na ulicach panuje chaos, ciała zabitych kartaczami leżą pokotem. [...] Niebawem stopnie kościoła św. Rocha pokryte są ciałami zabitych i plamami krwi" - oto zbawca i zwycięzca, uśmierzyciel rebelii! rozbił ruch rojalistów! Kolejnym krokiem miała się stać kampania włoska! "Z każdą chwilą oddalam się od ciebie, urocza przyjaciółko, i z każdą chwilą znajduję mniej siły, aby znieść oddalenie od Ciebie. Jesteś stale obecna w moich myślach; moja wyobraźnia daremnie stara się odgadnąć, co robisz w tej chwili" - ta tęsknota i rozłąka będzie towarzyszyć generałowi przez ca czas kampanii. Oczekiwania na czułą przyjaciółkę będą burzyć radość z militarnych triumfów! Armia francuska w Italii przedstawiała sobą żałosny widok! Aż chciałoby się w tym miejscu przytoczyć cytat z Chateaubrianda , aliści to pisanie nie ma być popisem moich wcześniejszych lektur, a tego, co napisał Max Gallo. "Tu trzeba działać zdecydowanie, trzeba niektórych rozstrzelać" - to jasna deklaracja, jak należało postępować z niesubordynacją wśród żołnierzy, którzy dopuszczali się napaści, gwałtów i grabieży. Do tych, na których postawił, mówił: "Chcę was poprowadzić na najbardziej żyzne równiny świata. Bogate prowincje i wielkie miasta znajdują w waszej mocy. W waszej mocy. Znajdziecie tam honor, sławę i bogactwa. Bogactwa! Żołnierze armii Włoch, czyżby miała zabraknąć wam odwagi i wytrwałości?".
Polskiego czytelnika zainteresuje czy w zbeletryzowanej biografii najsłynniejszego Francuza znajdziemy polskie akcenty. Są! Niewiele tego. Dwie wzmianki o Józefie Sułkowskim (oczywiście w kontekście kampanii egipskiej) i obszerniejszy akapit, który tu zostawiam z czasu, kiedy generał Bonaprate święcił triumfy na Półwyspie Apenińskim: "W ogrodzie pełno gapiów, zarówno okolicznych wieśniaków, jak i mieszczan z Mediolanu. Utrzymują ich w bezpiecznej odległości polscy legioniści strzegący pałacu. Ich oddział liczy trzystu potężnych zuchów. Podobnie jak ich dowódca generał Henryk Dąbrowski, są wygnańcami ze swego okupowanego i podzielonego przez zaborców kraju. wszyscy duszą i ciałem oddani się Napoleonowi". Mało? Nie mnie oceniać. Los Legionów nie jest przecież przedmiotem tej powieści. Na to warto sięgnąć po S. Żeromskiego, W. Gąsiorowskiego czy M. Brandysa. Ja bym z tego powodu M. Gallo zarzutów nie czynił. Przedstawiciel każdej nacji, która stawała u boku Napoleona chciałaby teraz znaleźć wzmiankę o niej w tej książce? To tak, jakby teraz miał zacytować każdy cytat czy przywołać każdą ze scen bitewnych lub nawet fragmenty fragmentów listów, jakie pisał zwycięski wódz do Wenecji, Wiednia czy Paryża! Ugrzązłbym na dobre w -entym akapicie.
"Człowiek ten chce zapanować nad Francją i poprzez Francję nad Europą. Wszystko inne, nawet jego sukcesy wydają mu się zaledwie środkiem do tego celu" - taka opinię wyraził Emmanuel-Louis-Henri de Launay, comte d'Antraigues (1753-1812), a którą dość obszernie (czyżby całość?) zacytował M. Gallo. Ale zanim przyszło do Europy wzrok skierował na Wschód! "Egipt, który natura umieściła tak blisko przedstawia dla nas ogromne korzyści pod względem handlu czy to z Indiami, czy z innymi krajami [...]" - nie, to nie poglądy generała Bonaparte. Tym razem Charles Maurice de Talleyrand-Périgord (1754-1838)! Napoleon mówił tak: "Chcę jako wyzwoliciel przejść Azję Mniejszą, triumfalnie wkroczyć do stolicy starego kontynentu, wypędzić ze Stambułu potomków Mahometa i zasiąść na tronie". Widzimy przygotowania, wahania się a wreszcie m. in. "Orient" odbija od brzegu! Rusza na Morze Śródziemne, ku Malcie, ku Egiptowi! Żołnierze usłyszą: "Przeprowadzimy kilka forsownych marszów; stoczymy kilka potyczek; odniesiemy sukces we wszystkich naszych zamierzeniach; Los jest z nami". Pouczano ich, że wkraczają do świata islamu, uczulano aby byli tolerancyjni wobec wyznawców Mahometa, obrzędów i zwyczajów, jakie tam poznają. 1 VII 1798 r. - jest u celu! Wkrótce Egipcjanie, ale też i francuscy żołnierze usłyszą deklarację swego wodza: "Czczę Boga bardziej niż mamelucy, wasi ciemiężcy, i szanuję jego proroka Mahometa i wspaniały Koran". Innym razem deklarował: "Chcę ustanowić władzę opartą na zasadach Koranu, które są jedynie słuszne i które mogą zapewnić ludziom szczęście". Czy to nie wzorowanie się na swym idolu, Aleksandrze Macedońskim? Szybko jednak zmienia się podejście do wrogów: "Turkami nie można kierować inaczej niż tylko z największą surowością; każdego dnia rozkazuję ściąć pięć albo sześć głów na ulicach Kairu". Zapewne zatrwoży nie jedno serce, jak brutalnie i bezwzględnie poczynano sobie z jeńcami wojennymi. Rozgromienie jego floty pod Abukirem przez admirała H. Nelsona zbytnio go nie poruszyło! "Zginał, jest szczęśliwy" - to reakcja na wiadomość o śmierci Józefa Sułkowskiego. Jeśli ktoś szukałby krwawego opisu bitwy pod Piramidami może się rozczarować. "Murat szarżuje o świcie 25 lipca i spycha Turków do morza. tysiące ciał zabarwiają morze krwią, to samo morze, w którym przed rokiem zginęło tylu francuskich marynarzy" - ale bitwa pod Piramidami stoczona została 21 lipca! Akurat czepiam się dat, bo akurat tu są trzy, wymienione w kolejności: 15, 24 i 25. Zaburzona chronologia?
"Za mną! Jestem bogiem dnia" - nie dość, że to cytat z zamachu 19 brumaire’a 1799 r., ale zarazem i porażka Generała, który jednak musiał sięgnąć po bagnety, aby usunąć z pałacu w Saint-Cloud obradująca tam Radę Pięciuset: "Grenadierzy ruszają. Z bębnami dającymi sygnał do ataku, kierują się w stronę oranżerii". Śledzimy, jak zachowywał się generał Bonaparte po powrocie (ucieczce) z Egiptu gotował się do przejęcia władzy. Kto wie czy to nie jeden z najciekawszych epizodów biografii przyszłego Cesarza. Z nauk, jakie wtedy dawał można i dziś korzystać: "Zawsze trzeba wychodzić naprzeciw wrogom i uprzejmie ich traktować, inaczej myślą, że się ich boimy, i to im dodaje śmiałości". Intryga! Czujność! Neutralizowanie ewentualnych przeciwników, jak np. gen. Jean Baptiste Bernadotte (w przyszłości król Szwecji, jako Karol XIV Jan). "Napoleon wśród wiwatów słyszy także wrogie okrzyki, kiedy wkracza do świątyni Zwycięstwa [...]" - kreśli atmosferę M. Gallo. Dramaturgia dnia jest świetnie oddana. Jakbyśmy tam byli. "Wywalić mi stąd tę hołotę!" - to Joachim Murat, przyszły marszałek Francji i król Neapolu (1767-1815).
Tak kończy się tom 1 zbeletryzowanej biografii najsłynniejszego Francuza.
Nie pozostaje nam nic innego, jak po prostu przejść do tomu 2, pt. "Słońce Austerlitz". Zostawiam jednak tę przyjemność i sobie, i innym czytelnikom. Zawodu nie będzie. Starałem się pokazać, jak bardzo Max Gallo wciąga nas w obraz epoki i życia generała Napoleona Bonaparte. Trzydzieści lat życia (1769-1799) - oto obraz zawarty na blisko czterystu stronach. Czy to dużo? Idiotyczne pytanie. Zawsze stawiajcie inne: czy ciekawie napisane? Chyba każdy, nawet wybredny czytelnik, powinien był zadowolony. Ja - jestem.
"LUDZIE GENIALNI SĄ JAK METEORY,
KTÓRYCH PRZEZNACZENIEM JEST SPŁONĄĆ,
ABY ROZŚWIETLIĆ SWOJĄ EPOKĘ"
- Napoleon Bonaparte.
[1] patrz odc. 469 i 473 tego cyklu
[2] https://web.archive.org/web/20170103000904/http://academie-francaise.fr/les-immortels/max-gallo?fauteuil=24&election=31-05-2007 [data dostępu 30 XI 20223]
[3] patrz Paleta, odc. LXVIII, z 15 VIII tego roku
[4] patrz odc. 68 tego cyklu
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.