sobota, grudnia 30, 2023

Myśli wygrzebane - 142 - prof. Stanisław Obirek

"Rozmowa, którą przeprowadził Artur Nowak ze Stanisławem Obirkiem, łączy wątki autobiograficzne z głęboką refleksją nad tym, co dzieje się przez ostatnie lata z polskim  Kościołem. Czytając tę książkę, miałam wielką przyjemność i radość z obcowania w tych niespokojnych i pełnych chaosu czasach" - tę opinię pani Olgi Tokarczuk już na tym blogu wykorzystałem. Było to przeszło trzy lata temu i otwierało 369. odcinek cyklu "Przeczytania", kiedy to pisałem o książeczce "Wąska ścieżka. Dlaczego odszedłem z Kościoła". [1] Po co wracam do  t e j  właśnie książki? Bo nadal źle się dzieje w Kościele (w domyśle: katolickim). Coraz, to wypływa albo jakaś afera pedofilska, albo słyszymy o zaniechaniu hierarchów w walce z nią. Oburza fakt, że Watykan nakłada na swoich pasterzy restrykcje, kary, żąda ich przestrzegania, ale to jakoś nikogo tu nad Wisłą, Wartą czy Drwęcą po prostu nie obchodzi! Sprawa nadania przez biskupa polowego Wiesława Lechowicza medalu "Milito Pro Christo" biskupowi Stefanowi Regmunotwi jest tego najjaskrawszym przykładem.[2]
 

Nie jest moim zamiarem kogo bądź atakować. Chcę tylko przytoczyć kilkanaście opinii eks-jezuity, który miał odwagę powiedzieć prawdę. Reklamacje zatem proszę kierować do pana profesora Stanisława Obirka.  Nie wyobrażam sobie dyskusji dookoła, co się dzieje w Kościele (w domyśle: katolickim) bez barania pod uwagę włosów ludzi takich, jak pan Profesor.
Nikt nikogo nie zmusza, aby stawał w jednym szeregu z prof. S. Obirkiem. Jestem pełen podziwu dla ludzi Wiary. Smutno mi sie jednak robi, kiedy widzę, jak cynicznie wykorzystuje się ich dla swych partykularnych interesów czy wręcz zbrodni!
  • W domu zawsze było wiadomo, że Stasiu czyta. Ciągle siedziałem z książką.
  • Odrzuciłem marksizm, a do katolicyzmu zbliżyłem się dzięki jezuitom, którzy wydawali mi się jakąś alternatywą. 
  • Dzięki Gombrowiczowi,a zwłaszcza jego "Dziennikom", mój świat się scalił, mogłem spojrzeć zarówno na Kościół, jak i na państwo w pewnym sensie "z góry". 
  • Po raz pierwszy zrozumiałem, że nie tylko wolno mi mieć własne zdanie, ale że to właśnie jest dobre.
  • Wśród moich przodków nie było wielkich humanistów, którzy mogliby stać się dla mnie wzorem.
  • Grotowski wydał mi się wielkim magiem.
  • Nie było pytań, bo Kantor wolał sam mówić, wygłaszał długie monologi. 
  • Jego twórczość literacka [tj. Karola Wojtyły - przyp. KN] była dla mnie drętwa, w służbie idei, która nie bardzo do mnie trafiała.
  • Uczciwie jednak trzeba powiedzieć, że Wojtyła miał szersze horyzonty niż prymas, potrafił patrzeć na inne religie z większą otwartością. 
  • Kiedy przemawiał Wojtyła, ludzie bili mu brawo. to był teatr, performance, przynajmniej tak to zapamiętałem.
Na pewno mamy okazję zerknąć jak w życie młodego człowieka (rocznik 1956) wkraczał Kościół. Ciekawe spojrzenie i oceny tych, którzy byli jego sternikami w latach 70-tych XX w. Już wiemy, że chodzi o prymasa Stefana Wyszyńskiego i metropolitę krakowskiego Karola Wojtyłę. To naprawdę cenne spostrzeżenia. Dla nas, którzy nie byliśmy blisko tych wydarzeń i tych ludzi jest to tym bardziej ciekawe i cenne.
  • Wojtyła był większym aktorem, który nigdy nie zapomniał o lekcji teatru romantycznego, jaką odebrał w czasie wojny od Kotlarczyka, u którego grywał.
  • Ostatecznie trudno powiedzieć co było ważniejsze - on sam czy Bóg, któremu z takim dramatyzmem i intensywnością był oddany. 
  • A Wyszyński, wielki książę Kościoła, ni z tego, ni z owego, zaczął łajać najpierw Grotowskiego, a potem Różewicza.
  • Ten zachowawczy, antyintelektualny, kontrolowany sojusz, który widzimy na jednym tylko z przykładów archiwów IPN-owskich, pokazuje, że biało-czarna wizja przeszłości, mit, że byli "źli komuniści" i dobry Kościół, to obraz przekłamany, który trzeba zniuansować.  
  • Nie byłem aktywistą katolickim. 
  • Wielu braci weszło w świat zakonu przez kulturę czy lektury niewiele mające wspólnego z Kościołem. 
  • Benedyktyni mnie zafascynowali, chyba w ogóle wtedy odkryłem świat zakonu.
  • Od początku, od kiedy zerknąłem się z Kościołem jako młody chłopak, czułem, że to absolutnie nie jest religia dla mnie.
  • Zakon jawił mi się jako atrakcyjna możliwość życiowa.
  • Na wsi religia jest ważna - od chrztu po pogrzeb. A Kościół jest gwarantem tych granicznych doświadczeń życiowych.
Jest okazja sprawdzić na ile Kościół, a ściślej zakon jezuitów był wsparciem na wiele nurtujących młodego człowieka pytań. Nagle to zakon był nośnikiem prawdy, o która było trudno w realiach PRL-u. Nieprawdopodobne, jak bardzo nauka jezuitów mogła odmienić życie młodego człowieka, który poszukiwał odpowiedzi na wiele nurtujących go pytań, a które były atakowane w potocznym obiegu kościelnym [patrz: poglądy prymasa S. Wyszyńskiego].
  • ...z domu rodzinnego wyniosłem przeświadczenie, że od Kościoła trzeba się trzymać z daleka.
  • s. 47
 
 
ppp
 
[1] Wąska ścieżka. Dlaczego odszedłem z Kościoła, Stanisław Obirek w rozmowie z Arturem Nowakiem, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2020
[2] https://wiez.pl/2023/11/21/ukarany-przez-watykan-bp-regmunt-zasiada-w-gremiach-episkopatu-i-odbiera-medal/ [data dostępu 29 XI 2023]

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.