środa, sierpnia 30, 2023
Paleta - LXIX - Adriaen Hanneman
Najpierw była informacja, że 13 czerwca 1665 r. Holendrzy ponieśli największą klęskę na morzu w bitwie pod Lowestoft. Nie jestem marynistą. Stąpam w historii twardo po ziemi lub wzbijam się w powietrze (czytaj, np. bitwa o Anglię w 1940 r.), ale bym się przepoczwarzał w wilka morskiego? No, rzadko, bardzo rzadko. Tu też nie będzie huku armat i zwycięstwa księcia Yorku, późniejszego JKM Jakuba II Stuarta (1685-1688). Z ciekawości wszedłem na stronę niderlandzką Wikipedii. I tak trafiłem na wzmiankę, a później portret Johana de Witta (1625-1672). Kliknąłem dalej i znalazłem informację o autorze portretu. Był nim Adriaen Hanneman (1603-1671).
I jak zwykle: z a s k o c z e n i e ! Odkrycie! Niewiele wiem o malarstwie niderlandzkim. Nie obce mi są nazwiska Rembrandta czy Rubensa, bo to klasycy i wstyd byłoby nic nie wiedzieć. A tu pojawia się w mojej przestrzeni zauważania Adriaen Hanneman. Do tego ż a d n e j strony w rodzimym mi języku? Z mutacji angielskiej Wikipedii skopiowałem np.: "Adriaen Hanneman był holenderskim malarzem Złotego Wieku,
najlepiej znanym z portretów brytyjskiego dworu królewskiego na
wygnaniu. Jego styl był pod silnym wpływem współczesnego Anthony'ego van
Dycka".[1] Mi spodobało się pewne skojarzenie. W twarzy utrwalonej na autoportrecie dostrzegłem spojrzenie... Portosa! Tak, obudziła się wystygła emocja wokół bohaterów Aleksandra Dumasa-ojca.
A potem trafiłem na wytworność kilku portretów, które tu "zacytuję". Nie jest to maniera, która by mnie zbytnio zachwycała, ale wydaje mi się bardzo charakterystyczna dla epoki, jaką reprezentują. Oto kroczy dostojność w postaci Cornelisa van Aerssen van Sommelsdijck-młodszego (1637-1688).
Wychodzi na to, że to była dość burzliwa i tragiczna biografia. Johan de Witt (jeszcze będzie o nim poniżej), to dramat straszliwy, ale i życie gubernatora Surinamu nie układało się różowo. Kładł podwaliny pod kolonialna potęgę Niderlandów. Okazało się, że był bardzo tolerancyjnym jak na XVII w. politykiem. Sam będąc kalwinistą pozwalał się w Surinamu osiedlać ludziom różnych wyznań, ba! nie prześladował Żydów, nie dość na tym prowadził ciekawą politykę wobec Indian. Dzieci tychże wyekspediował do Europy, aby poznały nieznany im świat? Niestety został zamordowany przez zrewoltowaną armię. Nie wiem czym ściągnął na siebie niechęć czy nienawiść wojskowych.
Damą była Amalia von Hesse-Kassel (1626-1693), córka Wilhelma V, landgrafa Hesji-Kassel i Amalii Elżbiety von Hanau-Münzenberg. Długo szukałem, aby tylko móc dopisać: "W
1648 roku poślubiła Henryka Karola de la Trémoille, księcia Taranto,
syna księcia Henryka de Trémoille i Thouars i Maria de la Tour
d'Auvergne Adriaen Hanneman". [2] I tyle nam musi wystarczyć?
Johan de Witt (1625-1672) okazuje się najtragiczniejszą personą, z jaką przy okazji zawarłem niespodziewaną znajomość. Nigdy nie interesowały mnie kolonialne i polityczne zmagania Anglii i Niderlandów. Tytuł "wielki pensjonariusz Holandii" jakim był ów mąż w latach 1653-1672 też raczej nie utrwalił się w mojej edukacji, choć przed laty z racji studiowania musiałem zapoznać się choćby z dziełem nieodżałowanej pamięci prof. Zb. Wójcika "Historia powszechna XVI-XVII w.". Nie mam teraz przy sobie tego cennego volumenu, zatem sięgam do zasobów internetowych. I taki znajduję zapis o smutnym kresie żywota najwybitniejszego niderlandzkiego polityka stulecia: "W 1672 roku Ludwik XIV nagle wypowiedział wojnę i najechał Zjednoczone Prowincje. Głos ludu wezwał Wilhelma III na szefa spraw i doszło do gwałtownych demonstracji przeciwko Johanowi De Wittowi. Jego brat Korneliusz został aresztowany (24 lipca) pod zarzutem spisku przeciwko księciu. 4 sierpnia Johan De Witt złożył rezygnację z funkcji radnego emeryta. Korneliusz został poddany torturom i 19 sierpnia skazany na pozbawienie urzędu i wygnanie. Jego brat odwiedził go w Gevangenpoort w Hadze. Ogromny tłum, słysząc to, zebrał się na zewnątrz i w końcu wpadł do środka, pochwycił dwóch braci i rozszarpał ich. W ten sposób zginął jeden z największych mężów stanu swojej epoki i historii Holandii". Składnia za sprawą translatora/tłumacza "z urzędu".[3] W "Wikipedii znalazłem takie zdanie: "Ich śmierć oraz zbezczeszczenie zwłok są do dziś uważane w Holandii za najwstydliwszy moment w historii kraju".[4]
Zrobił się nam całkiem ciekawy wykład z historii Niderlandów. A to jeszcze nie koniec. Oto Willem Hendrik van Oranje (1650-1702). A może ktoś woli: William III of England (1689-1702)? Po polsku brzmiałoby: Wilhelm III Orański. Tu zaledwie czteroletnie dziecię i bez wątpienia chłopczyna, choć zapewne wielu dziwi, że te szatki jakieś takie... żeńskością trącające? Tak wtedy ubierano chłopców. Kto by pomyślał, że te dziecię podzieli Anglię na oranżystów i jakobitów. Zresztą i koniec tego życia stał się powodem do... niewybrednego świętowania. Koń się pod Jego Królewską Mością potknął. Wynikłe po tym fakcie komplikacje zakończyły żywot monarchy i linii orańskiej w ogóle. Sprawcą nieszczęścia miał się stać Talpa europaea. Kto?! - zdziwi się wielu. Talpa europaea, czyli kret europejski. Kret pod ziemią żyje, ryje nory, wystawia kopce i w coś takiego miał wdepnąć koń króla angielskiego. Potknął się i... Jeszcze przez lata zwolennicy Stuartów mieli wznosić uroczyste toasty za tego małego, czarnego gryzonia.
Pozostańmy w kręgu rodziny królewskiej. Bo oto na scenę wnoszony jest kolejny portret dziecięcy. Oto: Henryk Stuart, książę Gloucester (1640-1660). Po angielsku brzmiałoby to: "Henry Stuart, Duke of Gloucester". To młodszy syn Karola I Stuarta (1625-1649). Tego, którego głowy pozbawił swoją rewoltą Olivier Cromwell. I jego żywot przerwało nieszczęście. I nie chodzi o los rodziny, francuskie wygnanie, boć przecież doczekał powrotu do Londynu i restauracji monarchii. Ale już koronacji brata, Karola II (1649–1685) - już nie. 13 września 1660 r. zaledwie dwudziestoletni książę zmarł w wyniku zarażenia się ospą. Wkrótce też zmarła jego siostra. Jak odebrał te fakty królewski brat? Nie wiem.
Adriaen Hanneman niknie nam pośród niderlandzkich i angielskich biografii? Tak wyszło. Dorzucam na koniec jeszcze jedno dzieło i jednego bohatera, aliści w ramach zadania domowego zalecam sprawdzić, jaką rolę odegrał w historii Anglii, a może i Europy. Oto William Hamilton, drugi książę Hamilton (1616-1651):
PS: Ciekawy zbieg okoliczności: kaźń Johana de Witta z 20 VIII 1672 r. uprzedziła równie tragiczny finał życia bohatera z naszych rodzimych stepów Jerzego Michała Wołodyjowskiego, który zginął pod Kamieńcem Podolskim 26 VIII 1672 r. Co ma piernik do wiatraka? - pada zdziwienie. Niby nic, taka ciekawostkowa historyczna.
[1] https://en-m-wikipedia-org.translate.goog/wiki/Adriaen_Hanneman?_x_tr_sl=en&_x_tr_tl=pl&_x_tr_hl=pl&_x_tr_pto=sc
[2]
https://www-pinterest-com.translate.goog/pin/645351821586876383/?_x_tr_sl=en&_x_tr_tl=pl&_x_tr_hl=pl&_x_tr_pto=sc
[3] https://www-britannica-com.translate.goog/biography/Johan-De-Witt
[4]https://pl.wikipedia.org/wiki/Johan_de_Witt
|
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.