sobota, lipca 01, 2023
Tryptyk gettysburski - część 1 - bitwa
"Kiedy napisze pan coś nowego o wojnie sesyjnej?" - okazało się, że po korytarzu moje macierzystej szkoły chadza czytelnik me go blogu i zadał mi to pytanie. A ja mu uczciwie odpowiedziałem, że nie wiem. To pisanie też nie należy do nowości. Wydobywam zapis z 2013 r., który wtedy ukazał się pt. "Gettysburg - atak Picketta...". Moja wiedza od tamtego pisania nie poszerzyła się nawet o milimetr. Zatem? Przypominam na okoliczność tej rocznicy, po lekkiej modyfikacji tekstu i całkowitej dotyczącej ikonografii. Rozczarowuję? Możliwe, ale uczciwie piszę, że to wakacyjny powrót do tematu poruszonego.
Gettysburg National Military Park - domena publiczna.
Żołnierze Skonfederowanych Stanów Zjednoczonych mogli z ufnością patrzeć w przyszłość? Dopiero co odnieśli zwycięstwo pod Chancellorsville. Starczyło tylko pokonać Jankesów, zepchnąć ich z drogi i zdobywszy magazyny butów po prostu ruszyć na Waszyngton. Czyż synem Wirginii nie był Jerzy Waszyngton (George Washington)? Tę wojnę na Południu zwykło się nazywać II wojną o niepodległość! Zabrakło jednak bohatera poprzedniej kampanii: generała Thomasa J. Jacksona! Niezniszczalny wydało się „Stonewall” umarł 10 maja 1863 r. w wyniku powikłań po postrzale, jaki stał się udziałem jego własnych żołnierzy! Wstrząsająca wojenna niesprawiedliwość! Nie tak powinni odchodzić wielcy wodzowie.
"Lat temu osiemdziesiąt i siedem nasi ojcowie wznieśli na tym kontynencie
nowy naród, poczęty z wolności i oddany w przekonaniu, że wszyscy
ludzie zostali stworzeni równymi" - tymi słowy Abraham Lincoln, szesnasty prezydent Stanów Zjednoczonych, rozpoczął pamiętną mową gettysburską. Kilka miesięcy wcześniej na polach spięły sie w śmiertelnym uścisku wojska generałów Roberta Edwarda Lee i Georgea Gordona Meadea.
Jedna z najkrwawszych bitew wojny secesyjnej rozegrała się w wigilię
Dnia Niepodległości. Stwórca musiał być w wyjątkowym humorze, skoro
doprowadził Armię Północnej Wirginii oraz Armię Potomaku w to jedno miejsce - skazując je na bój krwawy i wyniszczający pod Gettysburgiem! 1-3 lipca 1863 r. stały się sądnymi dniami w historii walczących stron! A może całej historii Stanów Zjednoczonych? My tylko przyjrzymy się jednemu epizodowi z ostatniego dnia, 3 lipca. Znajdziemy się w centrum krwawego wydarzenia, poznamy głównych bohaterów tego wydarzenia. Oto stawali przeciwko sobie
wczorajsi przyjaciele, towarzysze walk z Meksykiem. Jeszcze niedawno
ramie w ramię u boku gen. Winfield Scotta walczyli o
wolny Teksas?
Żołnierze Skonfederowanych Stanów Zjednoczonych mogli z ufnością patrzeć w przyszłość? Dopiero co odnieśli zwycięstwo pod Chancellorsville. Starczyło tylko pokonać Jankesów, zepchnąć ich z drogi i zdobywszy magazyny butów po prostu ruszyć na Waszyngton. Czyż synem Wirginii nie był Jerzy Waszyngton (George Washington)? Tę wojnę na Południu zwykło się nazywać II wojną o niepodległość! Zabrakło jednak bohatera poprzedniej kampanii: generała Thomasa J. Jacksona! Niezniszczalny wydało się „Stonewall” umarł 10 maja 1863 r. w wyniku powikłań po postrzale, jaki stał się udziałem jego własnych żołnierzy! Wstrząsająca wojenna niesprawiedliwość! Nie tak powinni odchodzić wielcy wodzowie.
Nigdy nie zrozumiem logiki wydania rozkazu w trzecim dniu bitwy, 3 lipca 1863 r., aby Dywizja Picketta uderzyła na II Korpusu Armii Potomaku Hancocka.
1200 m otwartej przestrzeni, usianej jeszcze drewnianymi płotami lub
kamiennymi murami?! Jak tak wytrawny strateg, jak gen. Robert E. Lee mógł skazać swoich
żołnierzy na podobny marsz? Działa Jankesów nie próżnowały. Miała to
być największa kanonada artyleryjska, jaką oddano na amerykańskiej
ziemi? Adiutant gen. J. Gibbona wspominał po latach: "Gdyby
powiedzieć, że było to jak letnia burza, byłoby to za słabe określenie.
Tłukł nas grad żelaza, miotany eksplozjami ognia". Morderczy zdawało się ostrzał nie zniwelowała zagrożenia, jakim byli żołnierze Unii! Wiemy z ich relacji, że "...wróg
strzelał nieco za wysoko i większość pocisków przelatywała nad naszymi
głowami (...). Najtrudniejszą próbą dla żołnierza jest odważne trwanie w
ogniu, którego nie może odwzajemnić, zwłaszcza kiedy jest to ogień
artyleryjski". Innymi słowy armaty konfederackie dopadały tyły
przeciwnika, kiedy kolumny stojące na wprost właściwie pozostawały poza
ich przerażającym rażeniem? Kanonierzy Armii Północnej Wirginii nie
wiedzieli, że pociski, które im dostarczano miały inny czas wybuchu,
mało tego salwa ze 150 dział wytworzyła taki dym, że nie widziano, jaki
jest skutek ostrzału!
"Uderzajcie na wroga i pamiętajcie o starej Wirginii!" - tym
okrzykiem gen. G. Pickett pchnął swoje oddziały do boju. Wśród
broniących się żołnierzy Unii atakujący z determinacją Konfederaci
budzili podziw: "Zastanawiając się, jak
długo szeregi rebeliantów, choć tak głęboko ugrupowane, mogły
wytrzymać nasze salwy zza osłony, zbliżałem się do prawego skraju naszej
dywizji, kiedy - wielkie nieba! czyżby stracił zmysły? Większość
brygady Webba uciekła z szańców bez rozkazu, nie powstrzymana przez
nikogo, ogarnięte strachem stado! Los Gettysburga wisiał na pajęczej
nitce". Proszę zapamiętać, że pod huraganowym ogniem żołnierzy gen. Gibbona czterokrotnie w ciągu czterech minut upadał sztandar 8. Pułku Wirginii! Chorążowie byli stosunkowo łatwym celem! Jeden z żołnierzy gen. Kempera wspominał: "Wstajemy,
ale nie wszyscy. Niektórzy są zabici, inni ranni, inni zemdleli na
skutek upału, niektórzy zaś nie maja odwagi wstać. (...) Przed nami
długi szereg dział, które trzeba wziąć, grzmią w nasze topniejące
szeregi". Jedynie Kemper, choć ranny, przeżył ten atak! Garnetta
dosięgnęły kule, kiedy z konia wydawał komendy swoim żołnierzom.
Armistead padł przy zdobywanej, unijnej baterii. Doszedł najdalej!
Oddaję raz jeszcze głos konfederackiemu żołnierzowi, który tam był: "Z
przestrzelonymi udami padam o trzydzieści jardów od dział. Obok mnie
leży porucznik Kehoe, trafiony w kolano. Leżymy tak, on wije się z
bólu, ja boję się, że wykrwawię się na śmierć, zabici i ranni dookoła, a
dywizja przewala się przez jankeskie działa".
Dla mnie bohaterem tego dnia pozostanie generał L. Armistead. Podrywał kilkakrotnie swoich
Wirgińczyków do walki! To z jego ust pewien oszołomiony ferworem walki
chłopak miał usłyszeć słowa: "Dalej chłopcze. No, dalejże. Chcesz się jutro wstydzić?".
Do legendy tego starcia przeszedł jego kapelusz, który nadziany na
szablę był, jak sztandar! W wyniku odniesionych ran
zmarł dwa dni po bitwie, 5 lipca, w jankeskim lazarecie. Bardzo chciał
spotkać się ze swoim przyjacielem - gen. W. S. Hencockiem. Tylko, że i
on został ranny, na szczęście dla siebie nie śmiertelnie. Dwaj przyjaciele spotkali się na polu bitwy. Oto prawdziwy dramat tej bitwy i tej wojny! Dowodzili przeciwko
sobie! Strzelali do siebie. Hencockowi przyniesiono później do
polowego szpitala ostrogi i zegarek Armisteada. Michael Shaara w swojej powieści "Gettysburg" wzmiankuje
też o pakunku przeznaczonym dla żony Hencocka, w którym była "Biblia"
zmarłego przyjaciela. To ranny Hencock napisał w liście do Meade'a: "Nigdy nie widziałem potężniejszego ataku".
Niestety nie powiódł się też kawaleryjski manewr zagończyka konfederackiego generała J.E.B. Stewarta! Ten
ulubieniec gen. R. E. Lee, oczy i uszy całej Armii Północnej Wirginii (bo
to jego zwiadowcy dokonywali cudów i penetrując przedpole, informowali
sztab o ruchach wojsk Północy!) nie wykonał zadania i nie przedarł się
na tyły wojsk Meade'a. Jego kawaleria starła się z kawalerią US gen. G. A. Custera. W sumie trafił swój na swego? Powstrzymanie Konfederatów pod farmą Lotta uratowało atakowanych przez Picketta Jankesów!...
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.