piątek, czerwca 09, 2023
Kartki z podróży - VII - palazzo in fortezza Krzyżtopór
Przedstawiam dziś pierwszą z podróży historycznych, na jaką zabiera nas Daniel Stachurski. Daniel Stachurski, to autor wszystkich wykorzystanych tu zdjęć. Daniel Stachurski, to prawdziwy łazik (po wschodniemu pewnie rzekłbym: bradziaga), którego turystyczno-krajoznawcze peregrynacje zasługują na oddzielny cykl, np. "Spacerowanie z Danielem". Nie przesadzam. Dopiero niedawno olśniło mnie, aby zastukać do Daniela o zgodę na możność wykorzystania cennych i bogatych zasobów fotograficznych, jakie upublicznia na swoim Facebooku. Dodać muszę, a fakt ten dodaje odwagi, że Daniel Stachurski jest moim... krewnym. Genealogicznie może dość dalekim, bo naszym wspólnym przodkiem był nasz prapradziad Ignacy Sucharzewski z Jackiewicz (1830-1924), dawne województwo wileńskie. A jakże jest i o nim na tym blogu. I jeśli doczekam się zdjęcia Zygmunta Sucharzewskiego (1892-?), to pojawi się nowy odcinek z serii "Saga rodzinna". Aha! i jeszcze jeden szczegół: nigdy osobiście nie spotkaliśmy się.
Zaczynamy naszą podróż od miejsca znaczącego, jakim są ruiny rezydencji pałacowej KRZYŻTOPÓR. Tak, jak jeszcze nie poznałem zacnego mego Kuzyna, tak nigdy nie widziałem cennego zabytku, o którym tylko mogłem sobie poczytać: "Zamek Krzyżtopór wzniesiony w typie palazzo in fortezza,
czyli rezydencji łączącej wygodę mieszkańców z funkcją obronną, ukazuje
ścisłe związki z jedną z najwspanialszych włoskich rezydencji -
własnością rodu Farnese - zamkiem Caprarola, który Krzysztof Ossoliński
odwiedził w czasie swej podróży do Rzymu". Te bezcenności doczytałem na portalu Krzyżtopór IZKZ w Ujeździe [1]. Muszę od razu bić się pierś cherlawą, bo kojarzyłem tę rezydencję tylko z kanclerzem wielkim koronnym Jerzym Ossolińskim (1595-1650), który przecież bardzo, bardzo zapisał się w historii mojej Bydgoszczy, a choćby poprzez fundację kolegium jezuickiego (gmach do dziś stanowi ozdobę i cenny relikt przeszłości tu nad Brdą).
Fundatorem Krzyżtopora był inny Ossoliński, Krzysztof (1587-1645), starszy brat Jerzego. Nie będę tu wymieniał mnogości urzędów starszego z Ossolińskich. To nie czas i miejsce, aby się tu w tym cyklu zajmować karierą magnackiego rodu. Bohaterem jest owo palazzo in fortezza. No to kolejna dawka zacytowania: "Obronny zamek został
wzniesiony na nietypowym planie wpisanej w pięciobok bastionowej
fortyfikacji. Pałac, fortyfikacje i ogród trzy główne elementy założenia
- zostały powiązane osiowo. O projektancie niestety nic nie wiadomo.
Dzięki odkryciom w Archiwum miasta Krakowa udokumentowany jest jako
budowniczy wymieniony w 1633 r. włoski architekt Lorenzo Senes
(Laurentius Senes, Muretto de Sant in Gryzonia)".
Wychodzi na to, że historia fortecy jest bardziej skomplikowana niż sie można spodziewać. Nie wiedzieć dlaczego, ale w obiegowym przekazie sprawcami ruinacji obiektu byli Szwedzi, którzy złupili byłą siedzibę Ossolińskich w czasie pamiętnego potopu. Na wówczas siedziba Kalinowskich. Faktem jest, że potomkowie Gotów i Wandalów, co mogli, to wydarli z murów, skradli bibliotekę, ale nie mieli nic wspólnego z upadkiem Krzyżtopora! Próbuję ustalić, kiedy zaczęła się agonia budowli, ale prędzej poznaję sylwetki kolejnych gospodarzy, ba! gości, niż tego kiedy rozpoczęła się destrukcja. W czasie potopu przebywał tu m. in. JKM Karol X Gustaw (1654-1660). Wychodzi na to, że w połowie XVIII w. brak funduszy na remonty kolejnych właścicieli (np. Morsztynów, Paców) powodował stopniową, acz naturalną katastrofę. Już w czasie konfederacji barskiej postrzegano ją jako ruinę.
Wychodzi na to, że Krzyżtopór dramatycznie zaciążył w XVII w. na losach rodziny fundatora. Pomiędzy 1645, a 1652 było aż czterech właścicieli palazzo in fortezza: Krzysztof Ossoliński, Krzysztof Baldwin Ossoliński, Jerzy Ossoliński i Samuel Jerzy Kalinowski (zięć tego ostatniego). Jedni umierają drudzy dają się zabić w czasie walk z Bohdanem Chmielnickim. Wspaniała pożywka dla tych, co ufają w spiskową lub fatalistyczną teorię dziejów. Faktem jest, że być panem na Krzyżtoporze nie było ani zdrowo, ani bezpiecznie.
Na innej stronie portalowej znajduję taki zapis z samego Adama Naruszewicza (1733-1796): "Przybywszy
o dwie mile do Iwanisk drogą wybornie robioną, rozkazał tam
zatrzymać wszystkim powozom, a sam wsiadłszy na konia pojechał o
ćwierć mili, dla oglądania zwalisk sławnego niegdyś pałacu w
Ujeździe, oglądawszy zaś gmach ten z zewnątrz oraz wewnątrz [...]
rozpamiętywał wielkość Polaków w gmachu przypominający". [2] Opisywanym tu gościem szacownej ruiny był JKM Stanisław August Poniatowski (1764–1795).
Ruiny robią wrażenie swoim ogromem. Najlepiej do nas przemawiają liczby. Na szczęście jeden z portalowych Autorów (patrz stosowny przypis) wylicza, np. kubatura 70 000 m³, łączna długość murów 600 m, na dachach położono 30 000 dachówek, do budowy użyto 200 000 cegieł. "W prawej stajni panują znakomite warunki akustyczne. Są tak doskonałe,
że budzą zachwyt znawców, którzy sugerują właścicielom obiektu
organizację koncertów" - moim zdaniem niezwykły szczegół.
Nie miałem pojęcia, że były plany odbudowy palazzo in fortezza. Nieubłagane wyroki dziejowe tak wyginały historii sprężynę (trawestując słowa J. Kaczmarskiego), że nic z tego właściwie nie wyszło. Jest astracją historyczną w takiej formie, jaką nam przybliżają zdjęcia D. Stachurskiego.
[1] https://krzyztopor.org.pl/zamek/index.php/pl/home/historia [data dostępu 8 V 2023]
[2] https://www.zamkipolskie.com/krzyztopor/krzyztopor.html [data dostępu 8 V 2023]
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.