niedziela, marca 05, 2023

...na 70-tą rocznicę śmierci Stalina / Сталинa - 5 III 1953 r.

"Dzięki Niemu każdy człowiek ma pracę, za dobrą pracę zostaje nagrodzony wysokimi odznaczeniami państwowymi, może się kształcić i może osiągnąć odpowiedzialne stanowisko. Nie jestem w stanie opisać wszystkiego, ale widzę to dobro na każdym kroku" - jak ja lubię ten cytat. I jeśli mi się na lekcji nie zapomni, to czytam z ochotą. Po raz pierwszy wykorzystałem go w swojej tzw. pracy kontrolnej na lekcji polskiego równe 40-ści lat temu, tak w lutym 1983 r. Dla niewtajemniczonych przypomnę, że był to czas stanu wojennego (13 XII 1981-22 VII 1983). A ja tu sobie takie cytaty? Taka już moja natura. W końcu, to nie przypadek, że wtedy mówiono o mnie: chodząca prowokacja lub czarna reakcja. Ale ty masz tu nam o Stalinie pisać, a nie osobie! - doprowadza mnie do porządku głos rozsądku, może nawet vox populi. 
Zatem spieszę dodać, to jeden z czterech akapitów listu, jaki do redakcji popularnego kobiecego czasopisma "Przyjaciółka" napisała znana mi z imienia i nazwiska (stoi tu jak byk wydrukowane) Autorka rodem z Zabrza. Miasto nie zaszczycono, jak to nad Rawą, aby od 1953 r. zwało się Stalinogrodem! No i zachował się ten strzęp autentycznego żalu, rozpaczy, ale też pełen wiary! I to tylko dlatego, że na jego drugiej stronie zamieszczono pewien kulinarny przepis. Tak, a ja go odnalazłem w... przedwojennej książce kucharskiej mej wileńskiej Babci. Bez to nie mam pełnego dzieła epistolografii sprzed 70-ściu laty.
"Droga «Przyjaciółko», przestało bić serce Wielkiego Stalina, ale nieśmiertelna jest Jego nauka. Dzieło Jego będzie dla nas kobiet polskich gwiazdą przewodnią w walce o pokój i socjalizm. Stalin nie żyje, ale imię Jego żyje, imię Stalina będzie na zawsze żyło w naszych sercach, w sercach kobiet" - nie mam zamiaru pastwić się nad Autorką. Zdradzę imię: pani Magdalena. A może raczej: towarzyszka? Obłożyłem się tu książkami mądrych i mądrzejszych. Z jednej okładki zerka na mnie sam ON, z drugiej zadumany niczym Platon towarzysz Tomasz, to znów szczerzący uzębienie towarzysz Wiesław, a i nie brakuje Józefa Kędzierzawego, i to z papierosem w ustach. I choć w tych mądrych książkach jest tyle mądrego i szczegółowego o zgaśnięciu Słońca Narodów, to ja pozostanę przy autentycznym i szczerym aż do bólu pisaniu pani Magdaleny. 
 
 
"«Przyjaciółko», miasto Katowice zostało nazwane Stalinogrodem, a województwo śląskie, woj. Stalinogrodzkim i my, choć jesteśmy pogrążeni w głębokim smutku, jesteśmy zarazem dumni z tego, że właśnie nasze województwo śląskie nosi nazwę zaszczytną, nazwę wielkiego Geniusza narodu radzieckiego, narodu miłującego pokój u zawsze broniącego Pokoju i Socjalizmu" - czyż to nie autentyczność żalu kapała ze stalówki lub kopiowego ołówka, a może drżąca ręka gorliwej proletariuszki nieporadnie wystukiwała je literaka po literce na maszynie do pisania? Czuję w tym autentyczność. Dla mnie od zawsze źródło historyczne. Wplatane pomiędzy wiersze, prasowe nekrologi lub przekaz Polskiej Kroniki Filmowej, w której poruszający głos Andrzeja Łapickiego pomagał klasie robotniczej i chłopskiej oraz inteligencji pracującej przebrnąć przez bezmiar żalu i głębokiej żałoby.
"«Przyjaciółko», będziemy z jeszcze większym zapałem pracować i wcielać w życie zadania i wytyczne towarzysza Stalina, dla utrwalenia pokoju i dla budowy socjalizmu w naszym kraju" - nie zapominajmy, że pisała to mieszkanka miasta okrutnie okaleczonego przez terror stalinowski. Wielu Ślązaków po 1945 r. wywieziono do ZSRR/ZSRS/CCCP. Bynajmniej nie dla poznania socjalistycznego systemu współzawodnictwa pracy. 
Czytając nawet tych kilka akapitów mamy już wyobrażenie o tym, jak również na maluczkich podziałał fakt, że 5 marca 1953 r. zmarł Józef Stalin / И. В. Сталин. Nie ma już przy mnie moich bliskich, którzy w tym pamiętnym roku będąc nastolatkami uczestniczyli w żałobnym chórze, kiedy nakazem chwili było zapłakać nad swoim sieroctwem. Ironizuje sobie? Używam do woli? Prawda. Ciekaw jest, jak potoczyło się życie panie Magdaleny. Bez obaw, nie napiszę do Zabrza pod adres, jaki się zachował na skrawku prasowego wycinka. Ciekawa byłaby jednak konfrontacja, jaka musiała dotknąć i Autorkę tego listu. XX Zjazd KPZR (14-25 II 1956 r.) obalił kult Wielkiego Geniusza. Współtwórca bandyckiego systemu bolszewickiego Nikita Chruszczow /Ники́та Серге́евич Хрущёв obalił kult, przemówił swym referatem i posypało się. Czy to znaczy, że ZSRR/ZSRS/CCCP, a teraz obecna Rosja zapomniała o swoim bohaterze? Na to pytanie proszę sobie odpowiedzieć samodzielnie. Przekracza to zakres tego tu rocznicowego wpisu.
 
 
PS: Aha! w Bydgoszczy znów zniknęła ulica Jagiellońska, aby ustąpić miejsca ul. Generalissimusa J. Stalina! 
 
_________________
Literatura, której nie wykorzystano w tekście... 
Boriew J., Prywatne życie Stalin, tłum. D. i D. Sidorscy, Oficyna Literacka "Rój", Warszawa 1989
Lipiński P., Bierut. Kiedy partia była bogiem, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2017
tenże, Cyrankiewicz. Wieczny premier, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 20116
tenże, Gomułka. Władzy nie oddamy,  Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019
Montefiore S. S., Stalin. Dwór czerwonego cara, tłum.  M. Antosiewicz, Wydawnictwo Magnum, Warszawa 2008
Nestorowicz P., Każdy został człowiekiem,  Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016
Rubenstein J., Ostatni dni Stalina, tłum. J. Skowroński, Prószyński i S-ka, Warszawa 2017

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.