wtorek, lutego 28, 2023
...in der Nacht vom 27. auf den 28. Februar 1933
"W domu praca. Wiele do zrobienia. O godz. 9 [wieczorem] przychodzą Hitler i Auwi [tj. August Wilhelm Heinrich Günther Viktor von Hohenzollern, syn cesarza Wilhelma II - przyp. KN]. Muzyka i pogawędka. Wtem telefon Hanfstaengla [tj. Ernst Franz Sedgwick Hanfstaengl, podwójny agent USA i III Rzeszy - przyp. KN]: pali się Reichstag; zupełna fantazja. Ale to prawda. Zaraz z Hitlerem na dół i pędzimy. Cały budynek stoi w płomieniach. Do środka. Göring już tam jest. Także Papen, którego tam poznaję osobiście. W 30 miejscach podpalenie" - to zapis z pamiętnika doktora Josepha Goebbelsa (1897-1945). Większego prezentu dla urzędującego od 30 stycznia 1933 r. kanclerza Adolfa Hitlera (1889-1945) zrobić nie można było! Oto naziści dostali broń, o której mogli zamarzyć: odwet! Ze wskazaniem na winnych! Cóż za prezent na nowy 1933 rok!
Odkąd Adolf Hitler został kanclerzem Republiki Weimarskiej stało się jasne, że nie zamierza odchodzić od swych radykalnie wykrzykiwanych wizji politycznych! Oto życiowy bankrut, bezdomny Austriak, feldfebel czasów wielkiej wojny krok po kroku zaczynał przebudowywanie Niemiec na brunatną, nazistowską modłę! "Naziści nie spróbują wprowadzić swoich powszechnie znanych demagogicznych reform" - przekonywał Hjalmar Schacht (1877-1970), przyszły minister gospodarki III Rzeszy oraz prezes Reichsbanku, ba! jeden z oskarżonych w procesie norymberskim. Jak widzimy bardzo przewrotna i cyniczna dygresja. Wielu uwierzyło, że tak będzie. Myliła się też amerykańska pisarka Dorothy Thompson (1893-1961), pisząc m. in. tak: "Jeśli Hitler dojdzie do władzy, rozgromi tylko najsłabszych ze swych przeciwników".
Już 1 lutego 1933 r. nowy kanclerz pokazał pazury po raz pierwszy: rozwiązał Reichstag! Dwa dni później Goebbels zapisał: "Omawiam szczegółowo z Führerem rozpoczynającą się teraz kampanię wyborczą. Obecnie jest łatwo prowadzić taką kampanię, ponieważ możemy wykorzystać wszelkie środki państwowe. Do naszej dyspozycji stoją radio i prasa. Stworzymy majstersztyk propagandy". Warto dodać, że to nie on stał wtedy na ministerialnej pozycji. Czas prawdziwego Goebbelsa dopiero miał nadejść. Widać, jak nazistowska pajęczyna oplatała żywotne sfery demokratycznego państwa. Zrozumiał to wtedy ów demoniczny propagandysta, a jego śladem kroczą dziś współcześni nam dyktatorzy, uzurpatorzy i zbawcy ojczyzn swoich. Środki masowej informacji, to był klucz do zdobycia serc i dusz niezdecydowanych Niemców! Warto w tym miejscu przypomnieć, że pamiętnego 30 stycznia 1933 r. ruch nazistowski zyskał nowego... męczennika. Był nim SA-man Hans Maikowski (1908-1933), który został zastrzelony podczas przemarszu swojego oddziału pod Bramą Brandenburską.
Jak bardzo okrutną cenę wystawiła historia tym, którzy, jak Siegmund Weltlinger (1886-1974), będący członkiem berlińskiej rady Żydów, był przekonany: "Gdy nastał Hitler, uznawałem go po prostu za jednego z wielu politycznych idiotów, których wszędzie było pełno, jak daleko sięgała moja pamięć w ostatnim czasie, więc nie traktowałem go poważnie". Przeżył czas nazistowskiego terroru, choć i jemu nie obce było życie za drutami Konzentrationslager Sachsenhausen. Miliony jego rodaków nie miało tego szczęścia. Brak wiary mścił się okrutnie! Uderzenie w Żydów, lewicę, przeciwników politycznych. Już 1 lutego w pierwszym radiowym wystąpieniu Adolf Hitler wyłożył karty na stół! Sam jego tytuł stawiał nieomal na baczność: "Apel rządu Rzeszy do narodu niemieckiego". Ciekawe, że tym razem nie uderzył w antysemickie nuty! Za to wiele było o upodleniu Niemiec, o marksistowskim zagrożeniu, wzywał do narodowej jedności, objawiał się jako obrońca wartości takich jak rodzina, ba! widział siebie jako obrońcę chrześcijaństwa! Takie zdania i dziś pewnie robią wrażenie: "Partie marksistowskie oraz ci, którzy je popierali, mieli czternaście lat na przyglądanie się swemu dziełu. Rezultatem jest ruina. Teraz, narodzie niemiecki, daj nam cztery lata, a potem nas osądź". Czy naprawdę w każdym okresie każda nowa władza musi udowadniać, że poprzednicy zrujnowali kraj?
Rozpoczął się czas, który tylko pozornie wyglądał na... wybory. Bezwolny prezydent Paul von Hindenburg (1847-1934) podpisał Ustawę o pełnomocnictwach. Na jej podstawie można było rozwiązać parlament i uderzyć w partie opozycyjne! Zakazy i ograniczania ich działalności stały się faktem! Obejmowały one m. in. zakaz zgromadzeń publicznych, wydania prasy i ulotek! Krok po kroku NSDAP zawłaszczała sobie polityczną przestrzeń nad Sprewą, Renem czy Odrą! Jedno z wyborczych spotkań jest dziś szczególnie wspominane, to z 11 lutego 1933 r. Rzecz odbyła się na Międzynarodowej Wystawie Automobilowej i Motocyklowej na Kaiserdamm w Berlinie! To wtedy jął snuć wizje: samochód dla każdego Niemca! Oto jak populizm torował sobie drogę do serc robotników! Ci, którzy znają historię motoryzacji wiedzą, jak w Europie prześcigano się, aby stworzyć popularny samochód dla przeciętnego obywatela (ludu). Tak, wkrótce F. Porsche (1875-1951) miał stworzyć swego Volkswagena! Na nieszczęście Niemiec koniunktura gospodarcza przypadła akurat na czas rządów hitlerowców, którzy umiejętnie to wykorzystali w swej propagandzie. Był to też sygnał dla przemysłowców, aby nie stali na uboczu i włączyli się w dzieło "odbudowy" nowej, rodzącej się Rzeszy.
Dzień wcześniej w Pałacu Sportu (Sportpalast) A. Hitler raz jeszcze powtarza, naucza, przekonuje, zatruwa umysły swoich słuchaczy! Gromkie "Heil!" wita przybyłego. Według Goebbelsa przez radioodbiorniki słuchać mogło tego od 20 do 30 000 000 Niemców! Tak pisał: "Sportpalast przedstawia wspaniały widok, imponujący obraz masowej demonstracji. Ludzie stoją i czekają i śpiewają z uniesionymi rękami. Widać tylko ludzi, ludzi, ludzi. Wszystkie galerie udekorowane są swastykami". Goebbels doskonale rozumiał sens i magię takich wystąpień. Nie ma złudzeń: "To przemówienie spowoduje w całych Niemczech wybuch entuzjazmu. Naród dostanie się w nasze ręce niemal bez walki".
Pazury bardzo szybko pokazał też komisaryczny minister policji i administracji Prus, Hermann Göring (1893-1946). 17 lutego 1933 r. wydał dekret o ścisłej współpracy policji z SA i SS. Brutalne traktowanie komunistów czy socjaldemokratów stało się normą jego rządów i podległych mu służb. Celnie ujął tę politykę biograf Hitlera, I. Kershaw: "Hitler nie musiał wplątywać się sam w przemoc stosowaną w lutym 1933 roku. Można było to zostawić bezpiecznie w rękach Göringa oraz innych przywódców nazistowskich w pozostałych krajach". O "oczyszczaniu z gnoju" przez Hermanna Göringa, zagnieżdżaniu się w administracji wspomina też w swoich zapiskach Goebbels, ale też zdaje sobie sprawę jak groźny jest pośpiech, skoro pisze: "Tempa rewolucji nie można za bardzo przyspieszać, gdyż w końcu wypadną nam cugle z rąk".
Pożar Reichstagu był dla nazistów, jak wygrana na loterii! Znowu sięgam po zapiski J. Goebbelsa: "Płomienie sięgają aż po sklepienie, które w każdej chwili grozi zawaleniem. Teraz jednak nadchodzi pora działania. Göring cofa natychmiast debit dla całej prasy komunistycznej i socjaldemokratycznej. W nocy aresztowania funkcjonariuszy komunistycznych. SA zostaje postawiona w stan alarmu, aby w razie czego była gotowa. [...]. Teraz wypleni się do szczętu czerwoną zarazę. Nigdzie nie widać oporu. Obóz przeciwników wydaje się tak zaskoczony naszym nagłym i ostrym atakiem, że nawet już nie waży się bronić". Adolf Hitler grzmiał wtedy: "To znak od Boga, panie wicekanclerzu! Jeśli ten ogień, a tak uważam, jest dziełem komunistów, musimy rozgnieść to zabójcze robactwo żelazną pięścią!". To, co wydarzyło się w nocy z 27 na 28 lutego 1933 r. tak oceniają współcześni nam historycy: "Kulisy tego zdarzenia pozostają do dziś niewyjaśnione - i być może nie da się ich wyjaśnić już nigdy" - P. Longerich; "Nie ma żadnych dowodów na to, że Goebbels wiedział cokolwiek z wyprzedzeniem o pożarze, ale od razu dostrzegł, jak można wykorzystać to wydarzenie na korzyść Hitlera" - F. McDonough; "...bez względu jaka była prawda, Hitler wykorzystał okazję, aby zaatakować komunistów i innych rzekomych spiskowców i wprowadzić w Niemczech absolutną dyktaturę" - A. Nagorski; "...27 lutego Marinus van der Lubbe podpalił Reichstag" - I. Kershaw; "Sprawa ta, która wzbudziła szereg kontrowersji, powinna być traktowana w świetle zasady prawa rzymskiego: «Is fecit, cui prodest» («ten to popełnił, kto odniósł z czynu korzyści»)" - K. Grünberg . Skutkiem tego pożaru było wydanie 28 lutego 1933 r. przez prezydenta P. von Hindenburga rozporządzenia z mocą ustawy, które potocznie określane jest jako: "Zum Schutz von Volk und Staat" ("O ochronie narodu i państwa"). Wszelkie hamulce, które jeszcze mogły powstrzymywać aparat nowej władzy zostały zwolnione! Za podpalenie aresztowano i skazano na karę śmierci holenderskiego komunistę Marinusa van der Lubbe (1909-1934). Wyrok uchylono 10 stycznia 2008 r. Warto chyba tu na koniec przytoczyć, to co po swym uwięzieniu powiedział na interesujący nas tu temat marszałek Rzeszy, Hermann Göring: "Byłbym z tego dumny, gdybym to ja podpalił Reichstag, ale ja tej zbrodni nie popełniłem".
_______________
Literatura przedmiotu:
Goebbels J., Dzienniki, tom 1, tłum. E. C. Król, Świat Książki, Warszawa 2013
Grünberg K., Biografia Führera, Książka i Wiedza, Warszawa 1989
I. Kershaw, Hitler. 1889-1939 hybris, tłum, P. Bandel, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2013
Longerich P. Hitler. Biografia, tłum. M. Antkowiak, Prószyński i S-ka, Warszawa 2017
McDonough F., Czas Hitlera. Triumf 1933-1939, tłum. T. Fiedorek, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2020
Nagorski A., Hitlerland. Jak naziści zdobywali władzę, tłum. K. Bażyńska-Chojnacka i P. Chojnacki, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2012
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.