poniedziałek, czerwca 20, 2022

...na 456-tą rocznicę urodzin JKM Zygmunt III Waza - 20 VI 1566 r.

Nie ma szczęścia do potomnych pierwszy Waza na polskim tronie. Pójdę krok dalej: nie lubią go rodacy. Zapewne wielu kojarzy JKM z faktem, że uwieczniono monarszą sylwetkę na kolumnie w Warszawie i tyle, i kropka. Zapomniano zasługi. Pamięta się królowi to, co niedobre, a mianowicie uwikłanie Rzeczpospolitej Obojga Narodów w wyniszczające wojny ze Szwedami. I zapewne na tym osadza się cała wiedza o kolejnym Jagiellonie, choć po kądzieli...
Już widzę to zdziwienie, że Jagiellon po kądzieli. Dla współczesnych elekcji po śmierci JKM Stefana Batorego wybór był nieomal jasny: wnuk starego rodu zasiądzie na Wawelu. Zaraz, zaraz! - zacznie nas powstrzymywać ten i ów. A Habsburgowie? - pochwali się ten i ów. Na szczęście miała Rzeczpospolita wojennego, a nie malowanego hetmana wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego. Ten skutecznie wybił z głowy kolejnemu Rakusowi panowanie nad Lechitami. Tak, pod Byczyną dał do zrozumieniu arcyksięciu, że nie dla niego Wawel.
Został więc wnuk Zygmunta I Starego i jego włoskiej żony Bony Sforzy królem na przeszło cztery dekady. Trudne to były lata. Nie bez udziału monarchy zafundowano wiek srebrny.
Bo co to za czas? Upadku? Sceptycy już krzyczą: początek końca! No tego na przełomie XVI i XVII wieku przewidzieć się nie dało. Zostawmy więc minusy i przyjrzyjmy się plusom panowania syna Jana III Wazy i Katarzyny Jagiellonki.
 
Sukces nr 1: bitwa pod Kłuszynem! Już wielokrotnie wracałem do niej na tym blogu. No, ale on nie ma mocy sprawczej. A 4 lipca 1610 r., to przecież najdonioślejsza victoryja w historii Rzeczpospolitej! Żaden tam Grunwald! Kłuszyn powinien dzierżyć palmę pierwszeństwa pośród militarnych triumfów!
 
Sukces 2: odzyskanie Smoleńska! To, co stracił jagielloński dziad ( patrz obraz J. Matejki z błaznem Stańczykiem w roli głównej), odzyskał wnuk Waza. Kolejna cegła do nie istniejącego mitu króla triumfatora! Ależ nawet Jan III nie mógłby tu się równać z Zygmuntem III! Krotochwilę sobie? Nic a nic. Stwierdzam fakt.
 
Sukces 3: granice. Przeszło 900 000 km2! Nie w kij dmuchał. Za czyich rządów się to dokonało? Zygmunta III Wazy. Fakt! Kolejny! A z nimi się ponoć nie dyskutuje.
 
Sukces 4: zamach Michała Piekarskiego! To już przesada! - ten i ów ożywia się. I tym razem to nie żart żartów. Zapisuję ów fakt na konto prywatnego sukcesu JKM. Władca przeżył! Radować się. Dożył był Zygmunt III kolejnych 12-stu lat.
 
Sukces 5: panowanie! Nieomal zrównał się był ze swym prapradziadem Jagiełłą. Władysław II i Zygmunt III, rekordziści. Za Wazą uplasowali się dziadek Zygmunt I i pradziadek Kazimierz IV. 
 
Sukces 6: Warszawa! O i tu powinni odezwać się mieszkańcy Woli, Starego Miasta czy Targówka. Bez decyzji Zygmunta III Wazy nie mieli by dziś szansy na rozbudowę metra i w ogóle nie mieszkaliby w stołecznym mieście królewskim. Ciekawe ilu wie kto postawił na placu Zamkowym wiadomą kolumnę? Czy ta wiedza jest powszechna? Niech mi będzie darowane, ale w nią nie wierzę.
 
Zygmunt III Waza ma wiele za koszulą. Nie przeczę, ale w dniu urodzin JKM wykażmy minimum wyrozumiałości. Tym bardziej, że dziedziczny król Gotów i Wandalów urodził się w... więzieniu! Za krytykę weźmy się od 21 czerwca. Nie byłbym sobą gdybym nie dorzucił coś swego, domowego, ba! rodzinnego. Wdzięczen jestem Monarsze, bo to JKM potwierdził herb moim litewskim przodkom Poźniakom (pierwotnie spod Witebska, a potem wiele znaczący  w oszmiańskim powiecie). Szlachectwa tego (herbu własnego) nie zakwestionowali nawet Moskale w XIX w., skoro mój prapradziad Stanisław (I) Poźniak wylegitymował się ze szlachectwa i nie zepchnięto go na poziom "mieszczan". Zatem Królowi - dziękuję.

Brak komentarzy: