wtorek, lutego 15, 2022
Spotkanie z Pegazem - 180 - Marian Załucki "Bardzo długi metraż"
Czy to przypadek, że w 2022 r. debiutuję w cyklu "Spotkania z Pegazem" wierszem Autora, który odchodząc w 1979 r. miał tyle samo lat, co ja teraz? Z humorem w Nowy Rok. A co nam innego pozostaje? Kolejna palpitacja serca na widok rachunku w sklepie, podwyższające się ciśnienie, bo inkasent na progu i trzeba wysupłać więcej i więcej za energię i gaz? Zaraz się dowiem, że swoim pisaniem drenuję wychudłą sakiewkę, bo siedzę godzinami przy komputerze. Mam-że w to miejsce wspierać jakiegoś monopolistę od nałogów i uzależnień?
Biblioteka Stańczyka, cenna seria wydawana przez Iskry, w 1961 r. opublikowała tomik/książkę "A nie mówiłem?" Mariana Załuckiego (1920-1979) [1]. Nie był to jednak mój zakup, a część księgozbioru, który należał do mego Ojca. Kiedy zmarł w 2006 r. zabrałem to i owo dla siebie, np. kilka tomów "Kapitału" K. Marksa czy książeczek z serii Nike. Ale też były zbiory aforyzmów S. J. Leca. No tym sposobem i trafił się mi też M. Załucki.
Przez lata nie zajrzałem nawet do tych blisko stu czterdziestu stron (ilustrowanych przez Jerzego Flisaka), ba! nawet nie pamiętam, abym wcześniej spotkał się z twórczością Mariana Załuckiego. No, trochę mnie zmroziło, że znalazł się w gronie krakowskich literatów, którzy w 1953 r. podpisali się pod tzw. "Rezolucją Związku Literatów Polskich w Krakowie w sprawie procesu krakowskiego". Smutne, tym bardziej, że znalazłem wiele innych nazwisk tam figurujących, np. K. Bunscha, L. Herdegena, J. Kurka, J. Przybosia, A. Świrszczyńskiej. No i mam klina. Bo, co dopisze ktoś, komu nie w smak moje wybory? Że lewactwo, stalinizm, po prostu literacka swołocz? Z jednej strony L. Tyrmand, a z drugiej M. Załucki? Dziwnymi ścieżkami podążali narodowi literaci. Za S. J. Leca też powinienem oberwać.
Wybrałem na debiut M. Załuckiego "Bardzo długi metraż". "Warum?" - zapyta Hans znad Renu lub innej Lubeki. Z treści wyniknie dlaczego. I wcale Hansu nie będzie do śmiechu, bo... pójdziemy na "Krzyżaków" A. Forda, wg. H. Sienkiewicza. Niech Hans słucha. Jest na sali tłumacz, aby sens przetłumaczył?...
Wzięliśmy prowiant do plecaków,
rodzinę-śmy uściskali,
przyjaciół-śmy pożegnali
i poszliśmy na film...
Na "Krzyżaków".
Sąsiedzi z okien zamaszyście
kiwali do nas -
"A piszcie!
A piszcie!
To będzie bardzo długi metraż -
dłuższy, niż jest rzeczywiście!"
A tam - na miejscu naszej pracy,
opustoszałem na amen,
w miejscu tabliczki "Remanent"
wisiała tabliczka "Krzyżacy"...
Interesanci, co byli na liście,
płakali gorzko i rzęsiście-
"To będzie bardzo długi metraż -
dłuższy, niż jest rzeczywiście!"
. . . . . . . . . . . . . . . . . .
Zbyszko z Bogdańca
walczy z niedźwiedziem...
(A my tu siedziem,
siedziem, siedziem...)
Jungingen dzika
ze srebrnych tac je...
(A my - z plecaków:
Obiad... Kolację...)
Krzyżacki zamek
w technikolorze...
(A tam już pewnie
wiosna na dworze!...)
Tu krwawej walki
moment doniosły...
(A w domu dzieci.
Pewnie urosły?...)
Tu Krzyżak w zbroi,
Polak w opończy...
(Nie płaczcie wnuki!
Kiedyś się skończy...)
. . . . . . . . . . . . . . . . . .
Aż wreszcie wyszliśmy A żona
rzecze rozpromieniona:
- Na drugi rok na u r l o p
pójdziemy na "Faraona"!
Ciekawe, bo film J. Kawalerowicza pt. "Faraon", wg. B. Prusa, pojawił się w kinach dopiero w 1966 r. Zatem pięć lat po ukazaniu się tomiku/książki. Był-że M. Załucki prorokiem czy jakieś wtedy rozsiewano pogłoski, że coś się będzie kręciło? Z chęcią bym dopełnił ten zapis o prozę Stefana Wiecheckiego -"Wiecha" (1896-1979), bo jeden z humorystycznych felietonów był poświęcony filmowi "Krzyżacy".
No i warto czytać. Sięgać po kolejne volumeny. Żadne odkrycie? Tylko, że wcześniej nie zwróciłem uwagi na takie oto wspominanie prof. Jerzego Bralczyka: "Ważny dla mojego pokolenia satyryk Marian Załucki mówił w specjalny sposób, szczególnie dopowiadając tylko puenty. Ten rodzaj mówienia był dla niego bardzo charakterystyczny" [2]. To przykład w odniesieniu do twórczości Wojciecha Młynarskiego. Jeśli chcemy poczuć klimat głosu i interpretacji, nic trudnego, jak włączyć sobie YT, a tam ku zaskoczeniu nieuświadomionego szperacza sporo autorskich wykonań, np. "Hipochondryk" , "Rozwód po polsku" czy "Polacy wszędzie". Ubaw po pachy!
_____________________________________
[1] Załucki M., A nie mówiłem, Iskry, Warszawa 1961, s. 98-100
[2] Mistrz. Absolutnie o Wojciechu Młynarskim, zebrała K. Skrzydłowska-Kalukin, Czerwone i Czarne, Warszawa 2017, s. 117
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.