środa, października 02, 2019

Kiedy się wypełniły dni i przyszło zginąć latem... (11)

"Dalsza walka byłaby możliwa tylko w razie uśmierzenia buntowniczych fermentów wśród oddziałów. To byłoby jednak związane z wewnętrznym rozlewem krwi, do czego pod żadnym warunkiem nie chcę dopuścić" - oto naczelny powód, wymieniony jako pierwszy, podjęcia decyzji o kapitulacji obrony Helu. 2 października 1939 r. kontradmirał Józef Unrug (1884-1973) - skapitulował. Miesięczna obrona była i tak przejawem niezwykłego hartu ducha i poświęcenia walczących tam żołnierzy/marynarzy. 
W zbiorze, który stanowi podstawę tworzenia tego cyklu znajdujemy zapis pamiętnikarski (?), wspomnienia (?) kontradmirała Józefa Unruga*. Nie mam pewności, co do ich powstawania. Stąd te "?" powyżej. Raz jeszcze mamy przed sobą kalendarium wydarzeń.
Nie myślę kreślić tu biografii dzielnego dowódcy obrony Helu. Zrobili to za mnie inni. Wiele interesujących artykułów znajdziemy również w Internecie. Starczy kliknąć myszką. Dla każdego komu bliska jest tematyka 1939 r. postać Kontradmirała stawiana jest w rzędzie największych herosów tej tragicznej kampanii. "...Unrug wydał rozkaz, aby wszystkie baterie Helu wstrzymały ogień i przygotowały się do kapitulacji. Odrzucając możliwość ucieczki do Wielkiej Brytanii, poprzysiągł że pozostanie z żołnierzami - swoimi «synami» - i pójdzie do niewoli" - czytamy w monografii, która napisał R. Moorhouse**. Dalej doczytamy: "...do niewoli wzięto 3600 marynarzy i żołnierzy wraz z kontradmirałem Unrugiem, który - zgodnie ze złożoną przysięgą - godził się rozmawiać z Niemcami tylko przez tłumacza". Ta manifestacja polskości (mimo ewidentnych niemieckich korzeni) stała się znamienna. Doprowadzała Niemców do szału! "Języka niemieckiego zapomniałem 1 IX 1939 r." - miał odpowiadać (cytuję z pamięci), gdy najeźdźca próbowała naciskać na dialog po niemiecku. 
Zapis kontradmirała to zaledwie dziesięć stron. Wiele z tego, co tu zacytuję już dawno temu zakreśliłem ołówkiem i jeśli czas na to pozwalał wykorzystywałem na swoich lekcjach. Nie ukrywam, że wzmiankowana przyczyna kapitulacji od zawsze robi wrażenie na słuchających.

Dzień 1 września.
Niemcy rozpoczynają działania wojenne przeciwko Polsce, atakują o świcie Westerplatte z lądu. Odbiór radiosygnału z Westerplatte: "SOS jestem atakowany". Około godz. 5 samoloty niemieckie uderzają na lotnictwo morskie w Pucku. [...] W tym samym czasie naloty bombowe na Gdynię i port wojenny na Oksywiu. Tracimy ORP "Mazur" i bazę nurków z dużą stratą ludzi w obu wypadkach.
Dzień 3 września.
Po południu bombowce niemieckie uderzyły na "Wicher" i "Gryf" w porcie wojennym Hel. "Wicher" trafiony kilku bombami, tonąc przewrócił się w krótkim czasie na burtę. "Gryf" i dok pływający, obok którego stał, zostały również trafione przez bomby. Tak okręt jak i dok zatonęły; rozlewająca sie ropa zapaliła się. Na obu okrętach znaczne straty w zabitych i rannych.
Dzień 4 września.
W nocy z 3 na 4 września ORP "Ryś" przybył do portu wojennego Hel. Wskutek wybuchu, rzucanych na niego licznych bomb głębinowych, wyciekająca ze zbiorników ropa zdradzała miejsce zanurzenia okrętu. Poza tym załoga była wyczerpana i upadła na duchu.
Dni 5 i 6 września.
Nasze okręty podwodne, które operowały początkowo wewnątrz Zatoki Gdańskiej i na zewnątrz półwyspu Hel, zostały przesunięte do nowych sektorów pomiędzy Bornholmem i Zatoką Gdańską. Przed opuszczeniem  starych sektorów zostały postawione zagrody minowe przez "Wilka", "Rysia" i "Żbika".
Dzień 7 września.
Westerplatte kapituluje. Bohaterska załoga w sile stukilkudziesięciu ludzi była od początku do końca przedmiotem bezustannych ataków nieprzyjacielskiego lotnictwa, artylerii okrętowej wszystkich kalibrów, piechoty o saperów.
Dni 8-10 września.
Nasza obrona nasady półwyspu wycofuje się na nowe stanowisko przygotowane na zachód od m. Chałupy. Odtąd samoloty nieprzyjaciela, poza często powtarzanymi nalotami bombowymi, rozpoczynają zrzucanie bomb zapalających na lasy półwyspu, lecąc na małej wysokości i unikając znanych im stanowisk naszej arterii przeciwlotniczej. 
Dni 11-13 września.
Niemcy ostrzeliwują nasze stanowiska piechoty oraz miejscowości Kuźnica i Chałupy z baterii lądowych ciężkiego kalibru ustawionych koło Pucka. [...] Nasza piechota robi wypad na Władysławowo. Niemcy zaskoczeni zostają odrzuceni, wzięto kilku jeńców.
Dni 14-16 września.
Dowódca ORP "Sęp" melduje, że okręt wobec ciężkich uszkodzeń od wybuchów bomb głębinowych nie jest już w stanie zanurzyć się i jest zmuszony udać się do szwedzkiego portu.
Dzień 19 września.
W tym dniu po raz ostatni skomunikowałem się z dowódcą Lądowej Obrony Wybrzeża, płk. Dąbkiem. Melduje mi o nadchodzącym końcu walk na Oksywiu. Nasze wojska zostały zepchnięte na ostatnie pozycje i są bezustannie atakowane ze wszystkich stron. Zabrakło amunicji, żołnierz jest do ostateczności wyczerpany długą walką z ogromną przewagą. Bez przerwy działające lotnictwo nieprzyjaciela, przed którym nie ma schronienia, demoralizuje resztki naszego wojska. Pyta się, co ma robić. Odpowiadam mu, że dowodzone przez niego wojska wykonały więcej, aniżeli kiedykolwiek sie spodziewałem i że nia ma innego wyjścia, jak sie poddać po wyczerpaniu wszystkich sił i możliwości obrony.
Dni 20-26 września.
Baterie niemieckie ze strony Pucka ostrzeliwują dniem i nocą stanowiska naszej piechoty. Okręty nieprzyjaciela: trawlery i stare kontrtorpedowce, ostrzeliwują nasze pozycje z morza.  Aby wstrzymać napór nieprzyjaciela i dla poparcia  obrony, zostaje nocami wykonana zapora z torpedowych głów bojowych na najwęższym miejscu półwyspu, na wschód od m. Chałupy.
Dzień 27 września.
Odbieramy wiadomość o kapitulacji Warszawy. Nieprzyjaciel spycha naszą obronę na pozycji za Chałupami. Wysadzenie zapory z głów torpedowych.
Dzień 28 września.
Już od pewnego czasu zauważone i zwalczane wśród załogi półwyspu objawy niezadowolenia i upadku ducha na tle klęski narodowej rozszerzają się gwałtownie pod wpływem niemieckiej propagandy i doprowadzają ostatecznie do otwartego buntu. Bunt obejmuje najpierw oddział piechoty złożony ze starych rezerwistów, rolkowanych w okolicach Jastarni.
Dzień 1 października.
W ciągu tego dnia niemieccy lotnicy jeszcze nalatywali na Hel, na co nasza artyleria przeciwlotnicza odpowiadał ogniem. O godz. 14.00, w myśl umowy, ogień przerwano. Na tym walka o Wybrzeże polskie skończyła się.
Dzień 2 października.
W myśl protokołu kapitulacyjnego, o godz. 11.00 niemieckie siły zbrojne wkroczyły na półwysep. Tegoż dnia trawler niemiecki zatonął na zagrodzie minowej postawionej przez nasze okręty podwodne przy północnym brzegu półwyspu koło Jastarni.

O morale walczących obrońców znajdziemy taki zapis u A.Zawilskiego: "Wprawdzie batalion KOP i kadrowe oddziały marynarki były gotowe stawiać opór bez ograniczenia, lecz tę postawę przemogła zwykła ludzka logika. Rezerwiści pochodzący z okolicznych, a utraconych już przed trzema tygodniami wiosek, z rozpaczą w sercu patrzyli na pożogę swoich domostw, choć spełniali wiernie swój obowiązek obrony kraju, dopóki miało to sens. [...] Żołnierz godził się walczyć w obronie realnych wartości, walka tylko o honor była dlań niezrozumiała"***. To o tym pisał Kontradmirał: "Trzeba było zastosować terror, rozstrzeliwując kilkunastu lub kilkudziesięciu ludzi, ale do tego nie chciałem dopuścić. Byłem przekonany, że tym fatalnego biegu wypadków nie zmienią, że natomiast rozstrzelanie własnych żołnierzy, w dużej mierze Kaszubów, zostanie wykorzystane w przyszłości przez nieprzyjacielska propagandę, celem wywołania nienawiści Kaszubów do Polski". Tragiczna rzeczywistość. I o takiej trzeba pamiętać. Należy podziwiać obrońców Helu, że wytrwali na posterunku do 2 X 1939 r.  Śmiem twierdzić, że po lekturze tych fragmentarycznych zapisków/wspomnień (bardzo ciekawe zapisy np. o legendarnym ORP "Orle") innej barwy nabierze bycie na Mierzei Helskiej. Wielu z nas (włącznie z piszącym ten blog) bywa/bywało w miejscowościach, o jakich pisał kadm. J. Unrug. Innej barwy nabierają nazwy miejscowości, jak np. Puck, Chałupy czy Jastarnia lub Władysławowo. Oto okazuje się, jak bardzo ważna rolę odegrały w 1939 r. Dziś miejscowości wypoczynkowe, kiedyś miejsce ciężkich walk.


* Unrug J., Kampania wrześniowa, /w:/ Wrzesień 1939 w relacjach i wspomnieniach, wybór i opracowanie M. Cieplewicz i E. Kozłowski, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1989, s. 241 (całość s. 232-242)
** Moorhouse R., Polska 1939. Pierwsi przeciw Hitlerowi, tłum. B. Pietrzyk, Znak Horyzont, Kraków 2019, s. 410-411
* Zawilski A., Bitwy polskiego września, Znak, Kraków 2009, s. 743-744

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.