sobota, października 05, 2019

Kiedy się wypełniły dni i przyszło zginąć latem... (12)

"Nie mamy amunicji, prócz tej, którą ma żołnierz przy sobie. Dalsza walka w tej sytuacji - to niepotrzebna już śmierć setek naszych żołnierzy. [...] Ciężar tej decyzji biorę całkowicie na siebie. [...] Kto z panów nie jest związany z oddziałami i chce się na własną rękę przedzierać - niech idzie. Ja i mój najbliższy sztab spełnimy swój obowiązek i z naszymi oddziałami składamy kapitulację" - tak zapamiętał sens wypowiedzi gen. Franciszka Kleeberga (1888-1941) jego podwładny, pułkownik dyplomowany Tadeusz Grzeszkiewicz (1900-1985)*.

Nikt nas (mój rocznik '63) nie zaznajamiał z frontowymi dziejami SGO "Polesie". Powtarzaliśmy, jak mantra: gen. Franciszek Kleeberg, bitwa pod Kockiem, ostatnia kapitulacja, jak wtedy powtarzano "kampanii wrześniowej". Nie wiedzieliśmy, że SGO "Polesie" walczyło z dwoma najeźdźcami i pogromcami II Rzeczypospolitej. I do dziś dla mnie niezrozumiała uwaga nauczycielki/pedagog w szkole średniej, jakoby Kleeberg (nie miałem nawet wiedzy, że było trzech braci Kleebergów, którzy służyli Ojczyźnie na polach chwały) został zamordowany przez... Sowietów. Pamiętam, że zrobiłem wielkie oczy. Wiedziałem już wtedy o Smorawińskim, Bohatyrowiczu, S. Hallerze czy A. Plisowskim, ale żeby w tym gronie miał się jakoby znaleźć Kleeberg? Nie rozumiałem, co do mnie owa mówi. Sugerowała, jakoby wymieniono Generała za kogoś innego? Nikt, nigdy nie podnosił kwestii sowieckiego mordu na tym dowódcy. Tyle na ten temat...

*       *      *

21 IX: Wieczorem gen. Kleeberg dyskutuje z gen. Kmicicem i sztabem nad sytuacją, w jakiej znajdują się nasze wojska.
Zadanie obrony Polesia jest zakończone. Obecnie oddziały oderwały się od swych zasadniczych rejonów - gdzie mogły bronic Polesia. Przed nami nowe zadanie, wynikające z położenia własnego, sytuacji nieprzyjaciela i nowego rozkazu Naczelnego Dowództwa. Nasze oddziały z obrony miejscowej muszą przejść obecnie do działań ruchowych.
Dowódca decyduje się utworzyć samodzielną grupę operacyjną "Polesie", która będzie działała w zależności od wyników jutrzejszych pertraktacji z Rosjanami albo pójdzie na południe na Pokucie - gdy wojska sowieckie nie będą przeszkadzały marszowi, lub też, gdy marszowi się sprzeciwią - SGO pójdzie przez Bug na Warszawę, celem niesienia pomocy obrońcom stolicy.

22 IX: Sztab opracowuje rozkaz organizacyjny samodzielnej grupy operacyjnej "Polesie" - przekształcając sztab i jednostki i przystosowując je do działań ruchowych. Kwatermistrzostwo otrzymuje rozkaz zorganizowania ruchomych magazynów zapasów, jakie jeszcze są w naszym posiadaniu, oraz uzupełnienia ich z zasobów miejscowych. Cały sprzęt ciężki, nie nadający się do przewozu, należy zniszczyć lub pozostawić ludności - gdy może być dla niej przydatna.

23 IX: Regularnych oddziałów sowieckich w czasie przemarszu z Dywina do Szacka dywizja "Kobryń" nie spotkała ani na swojej drodze, ani nie była przez nie niepokojona z boku czy z tyłu.
Partyzanci natomiast byli częściowo uzbrojeni w kb Mosina, rzadziej w broń polską. Na głowach mieli kaszkiety z czerwoną gwiazdą wykonaną w metalu. Czerwone opaski na czapkach czy na rękawach występowały bardzo rzadko.

24 IX: Dochodzą do sztabu jakieś mętne wiadomości, że w rejonie Małoryty było, czy też jest jeszcze, jakieś nasze wojsko. Dywizja "Kobryń" otrzymuje rozkaz wysłania tam cywilów i żołnierzy po cywilnemu, aby tę wiadomość sprawdzili.
[...]
W Krymnie nadal zmniejszamy tabory, rozdając konie i wozy ludności.

25 IX: Amunicja była na wyczerpaniu. Włożyliśmy ostatnie magazynki. Przeciwnik pchał się naprzód przygniatając nas raz po raz do ziemi seriami z ckm. Mówię do Gruszeckiego - mam jeszcze trzy naboje. Dwa strzelam - trzeci dla mnie. Spokojnie klękam za topolą i strzelam z rozwagą. Odległość nacierających coraz mniejsza. Wtem słyszę długą serię z ckm za torem, potem za chwilę głośne hurra!

26 IX: Ze wszystkich stron zatem wojska SGO były obchodzone przez szybkie zmotoryzowane jednostki sowieckie, które - jeśli dłużej będziemy na wschodnim brzegu Bugu - mogły zagrodzić nam drogę na warszawę, gdzieś w rejonie Łukowa czy nawet Radzynia. Należało też liczyć się z możliwością podejścia szybkich sił zmotoryzowanych z Chełma czy ze Sławatycz pod Włodawę od zachodu.
O Niemcach nie mieliśmy pewnych wiadomości.

27 IX: W czasie przeprawy [tj. przez Bug -przyp. KN] która trwała do południa, cały czas nad naszymi oddziałami krążyło lotnicze rozpoznanie sowieckie, które nie atakowało naszych wojsk ani też nasze wojska nie otworzyły do niego ognia.
[...]
Warszawa padła, nie ma więc po co iść na odsiecz, czy organizować dywersję na tyłach Warszawy. Pozostaje tylko mała wojna, działania partyzanckie, które można prowadzić w oparciu o duże kompleksy leśne. Woja ta udowodni, że mimo wszystko walczymy dalej.

28 IX: Gen. Kleeberg nie chciał być politykiem. Czuł się żołnierzem - dowódcą wojska. W bardzo intymnej rozmowie sugerowałem, że kraj nie może zostać pod okupacja bez Wodza, że należałoby przejąć uprawnienia Naczelnego Wodza, i zakonspirować się [...]. Generał odrzekł mi, że sam ma odrazę do wszelkiego rodzaju konspiracji, nie prowadził jej nigdy i samorzutnie jej nie podejmie.

29 IX:  Koło południa przed Puchową Górą straż przednia zostaje napadnięta ogniem ckm i dział. Rozwija się batalion 182 pp i przeciwnik odpływa na Jabłoń, gdzie do akcji wchodzą dalsze ckm i czołgi. Dywizja rozwija cały 182 pp i natarciem, wspartym ogniem ckm i jednej baterii, opanowuje Jabłoń. EW czasie natarcia pułk ten jest bombardowany przez eskadrę bombową. Pod wieczór, przeciwnik straciwszy kilka czołgów odpłynął w kierunku na Wisznicę. [...] Późnym wieczorem, około godz. 20, na Jabłoń wyszło silne natarcie nocne piechoty sowieckiej, wsparte czołgami i oświetlające przedpole reflektorami. Czołgi przeszły przez wieś Jabłoń i dotarły do stanowisk kuchni polowych. Piechota, spotkana ogniem, nie zdołała się do wsi wedrzeć na skutek uporczywej obrony 1 batalionu 182 pp. W rezultacie tej nocnej walki przeciwnik stracił kilkunastu zabitych, koło setki jeńców, jeden czołg i kilka sztuk broni maszynowej. straty własne - jeden oficer i około 20 strzelców zabitych i 30 rannych.

30 IX: 50 DP w godzinach rannych rusza na Parczew, który osiąga prze południem. W trakcie przechodzenia do Parczewa na miasteczko i na drogi prowadzące do niego zwalają się silne naloty lotnictwa myśliwskiego i bombowego. Parczew zaczyna sie w kilku miejscach palić. Są zabici i ranni.

1 X: W dniu tym wojska samodzielnej grupy operacyjnej "Polesie" całkowicie oderwały się od wszelkiej styczności z oddziałami sowieckimi.
[...]
Niemcy chcą pomocy z Łukowa. Widać zaalarmowano ich i nie wiedząc, co może być za Wieprzem  -proszę o współpracę. Z patrolu łącznikowego nikt nie wyszedł. Długo będę czekać na odpowiedź z  Łukowa. Trzeba jednak Kock dobrze zakorkować.

2 X: Ogólna sytuacja w dniu 2 października wieczorem przedstawia się następująco: Podlaska BK - w rejonie Budki-Radoryż Kościelny; 60 DP w lasach w Adamowie; dywizja kawalerii - w rejonie Serokomla-Konorzatka. Dowództwo SGO - stacja kolejowa Krzywda.
[...]
W dniu tym nastąpiło pierwsze spotkanie z niemiecką 13 dywizją. Od tego dnia rozpoczyna się bitwa pod Kockiem, zakończona dnia 5 października. Trwała ona cztery dni.

3 X: Położenie własne jest zupełnie zadowalające. 50 dywizja wprawdzie walczyła niemal w całości, ale jest nadal zdolna do walk obronnych, oderwała się od przeciwnika i zyskała czas niezbędny dla zorganizowania terenu. Dywizja kawalerii osiągnęła sukces w obronie Serokomli, dziś walczyła z mniejszym już wysiłkiem. Jest zdolna zarówno atakować, jak i bronić się.

4 X: Niemcy, silnie wsparci bronią pancerną, artylerią i zmasowanym ogniem ckm, wdzierają się od Woli Gułowskiej, opanowują cmentarz i klasztor.
Natarcie na cypel lasu na północ od Konorzatki jest odparte. Niemcom nie udaje się wejść do lasu, gdyż spotkani silnym ogniem stojącego tam 182 pp, odpływają na wschód.
[...]
W nocy na froncie spokojnie; od czasu do czasu rakiety i pojedyncze strzały. Co chwila sprawdzamy gotowość jednostek.

5 X: Brygada kawalerii płk. Plisowskiego wytrzymała silne natarcie Niemców i wspólnie z batalionem 183 pp restytuowała sytuację, odbierając kotę 170 i utrzymując cypel lasu na zachód od Konorzatki. Jej konie nie brały udziału w walce, jutro mogą być użyte w akcji.
[...]
Walka wręcz - zarówno w Woli Gułowskiej, jak i uderzenie 183 pp w lesie, wykazała ponownie, że Niemcy nie wytrzymują naszego uderzenia na bagnety i cofają się.

6 X: W nocy oddziały niszczą broń maszynową, zakopują amunicję i część broni ręcznej. Żołnierze pozostają z kb bez amunicji, zamki dział zepsute.
[...]
Rano wyjeżdżamy ze sztabu na punkt przejścia. Jedziemy przez wieś.
Spalone chaty. Przy jednej chacie gospodarze. Chłop patrzy ponuro i mówi ze złością: chce wam się wojny, a nam domy palą.

*       *      *
Żołnierze!
Z dalekiego Polesia, znad Narwi, z jednostek, które oparły sie w Kowlu demoralizacji - zebrałem Was pod swoją komendę, by walczyć do końca.
Chciałem iść najpierw na południe - gdy to się stało niemożliwe - nieść pomoc Warszawie.
Warszawa padła, nim doszliśmy. Mimo to nie straciliśmy nadziei i walczyliśmy dalej, najpierw z bolszewikami, następnie w 5-dniowej bitwie pod Serokomlą z Niemcami.
Wykazaliście hart i odwagę w czasie zwątpień i dochowaliście wierności Ojczyźnie do końca.
Dziś jesteśmy otoczeni, a amunicja i żywność są na wyczerpaniu. Dalsza walka nie rokuje nadziei, a tylko rozleje krew żołnierską, która jeszcze przydać się może.
Przywilejem dowódcy jest brać odpowiedzialność na siebie. Dziś biorę ją w tej najcięższej chwili - każąc zaprzestać dalszej bezcelowej walki, by nie przelewać krwi żołnierskiej nadaremnie. Dziękuję Wam za Wasze męstwo i Waszą Karność, wiem, że staniecie, gdy będziecie potrzebni.
Jeszcze Polska nie zginęła. I nie zginie.
Powyższy rozkaz przeczytać przed frontem wszystkich oddziałów. 

Dowódca SGO "Polesie"
/-/ Kleeberg
gen. bryg.**
 *       *      *

Po raz ostatni w tym roku sięgnąłem po tom "Wrzesień 1939 w relacjach i wspomnieniach". Jeszcze nigdy jeden cykl/jedna rocznica nie zajęły cały miesiąc i dwa dni kolejnego mego pisania na blogu. LXXX rocznica wybuchu II wojny światowej jest wystarczającym powodem, aby stworzyć dwanaście odcinków pod wspólnym tytułem: "Kiedy się wypełniły dni i przyszło zginać latem...". Żołnierzem kampanii polskiej był mój stryjeczny dziadek, Maksymilian Grzybowski (1908-1971).


*/Grzeszkiewicz T., Działania Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Polesie", w:/ Wrzesień 1939 w relacjach i wspomnieniach, wybór i opracowanie M. Cieplewicz i E. Kozłowski, s. 78-104, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1989 s. 804, całość 772-806
**  https://pl.wikisource.org/wiki/Ostatni_rozkaz_gen._Kleeberga_do_%C5%BCo%C5%82nierzy_SGO_%22Polesie%22 (data dostępu 22 IX 2019)

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.