piątek, września 13, 2019
Kiedy się wypełniły dni i przyszło zginąć latem... (05)
"Odwlekałem ogłoszenie wspomnień drukiem, by nie przyczynić się do możliwych kontrowersji pomiędzy tymi, którzy jeszcze mogli wspólnie i zgodnie pracować dla sprawy polskiej. Byłem zawsze zdania, że bieg czasu wpłynie dodatnio na uspokojenie namiętności objawiających się zwykle tak silnie bezpośrednio po przeżytych wydarzeniach" - tak pisał w przedmowie do pierwszego wydania "Wspomnień wojennych 1939-1946" generał Stanisław Kopański (1895-1976). Sam będę korzystał z wydania z 1990 r.*
Na potrzeby tego cyklu zaglądam do części pt. "Kampania wrześniowa w sztabie Naczelnego Wodza". Zajmuje raptem siedemdziesiąt stron wspomnień. Na nich siedemnaście pierwszych dni kampanii. Z chwilą, kiedy przekroczy granicę polsko-rumuńską, jako właśnie oficer Sztabu przy marszałku Edwardzie Rydzu-Śmigłym, bezpowrotnie zamknie polski epizod swego długiego życia. Wpisze do historii oręża polskiego dumne nazwy: Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich, Tobruk, Bardia, El Gazala. W 1946 r. komunistyczne władze w Warszawie (bezprawnie) odebrały Generałowi... polskie obywatelstwo! Znalazł się w licznym gronie żołnierzy-tułaczy, którzy nie widzieli swej przyszłości nad Wisłą, w szeregach LWP. Zmarł na obczyźnie, W Londynie i został pochowany w Northwood.
Bezcenne wspomnienia kogoś, kto był tak blisko Naczelnego Wodza. O 1 września 1939 r. zanotował m.in. "Zdawałem sobie sprawę, że krytyczny moment w życiu mego Narodu nastąpił i że zamyka on pewien okres Jego historii". Ówczesnego pułkownika również. O Marszałku napisał: "...w ciągu siedemnastu dni kampanii widywałem go prawie codziennie. Było jednak to wszystko zbyt mało, bym miał prawo charakteryzować go jako człowieka lub wodza". Nieprawdopodobne! Nie ma mnie kreślić sylwetkę etyczna czy moralną Generała, ale to niezwykłe. Będąc tak blisko wydarzeń, widząc jak podejmowano kluczowe decyzje (rozkazy) dotyczące kampanii nie czuł prawa do wystawiania oceny? Chylę kaszkiet przed Autorem tego zdania.
Trudno wybierać/wydzierać po kilka zdań na każdy z 17-tu dni. Tak jednak decyduję się zrobić. Jaki obraz z tego sie nam wykluje? Nie wiem. Naprawdę nie wiem, po które fragmenty sięgnę.
1 IX - Ogłaszając mobilizację zrezygnował Naczelny Wódz z akcji na Gdańsk, przewidywanej jedynie w wypadku puczu niemieckiego, mającego na celu opanowanie zbrojne Wolnego Miasta. 31 sierpnia wyszły odpowiednie rozkazy.
2 IX - Naczelny Wódz zlecił [...] gen. Kutrzebie, dowódcy armii "Poznań" nie naciskanej przez nieprzyjaciela, cofnięcie wysuniętego ku zachodowi środka armii, utrzymując na miejscu dywizje skrzydłowe, graniczące z sąsiednimi armiami: 25 d. p. - na południu i 26 d. p. - na północy.
3 IX - Naczelny Wódz nie przyjął rezygnacji i uspokajał gen. Bortnowskiego: "Tu marszałek. Panie generale, trudno, to się już nie da odrobić [tj. m. in. utraty Grudziądza - przyp. KN]. Trzeba się jednak mocno trzymać, bo jeszcze niejedno przejście przed nami. wszyscy musimy wytrzymać to i wytrzymamy". spokój w chwilach tak tragicznych cechował, jak już wspomniałem, stale marszałka Śmigłego-Rydza.
4 IX - Gen. Sosnkowski żądał ode mnie podania położenia armii "Kraków" i "Karpaty", lecz, niestety, wobec utrudnionej łączności, zwłaszcza z armią "Kraków", wiele szczegółów podać mu nie mogliśmy.
5 IX - W nocy z 5 na 6, w rozmowie juzowej z gen. Bortnowskim [...] ostrzegłem go: "Jednostki armii pana generała, ze względu na ich obecne położenie wysunięte ku zachodowi, będą wykonywały posunięcia prawdopodobne w dość znacznym oddaleniu za armią gen. Kutrzeby, która będzie się wycofywała przez Kutno w kierunku na Warszawę. Zachodzi więc możliwość wejścia nieprzyjaciela między oddziały gen. Kutrzeby a armię pana generała". Generał Bortnowski odpowiedział mi: "Rozumiem. Więcej nic nie potrzebuję".
6 IX - Generał Piskor jeszcze rano dnia 6 września otrzymał rozkaz: "mosty na Wiśle w Solcu, Puławach, Dęblinie i Maciejowicach mocno zabarykadować i bronić za wszelka cenę, by oddziały z przedpola armii Dęba-Biernackiego mogły odejść przez nie [...]".
7 IX - Wobec podziału Sztabu Naczelnego Wodza na gros -w Brześciu i szefa Sztabu z małym zespołem - w Warszawie, rzeczą najistotniejszą stawała się łączność pomiędzy tymi dwiema jego częściami.
8 IX - Nie wiem, pod wpływem jakich okoliczności czy też rozmów marszałek objawiać zaczął w dniu 8 września szczególna troskę o jak najszybsze spływanie jednostek na Małopolskę Wschodnią. Pamiętam, jak w obecności płk. Jaklicza i mojej marszałek robił na mapie niecierpliwe gesty ręką znad Narwi i Bugu ku Małopolsce aż nad Dniestr.
9 IX - Coraz bardziej niepokojące były wiadomości ze skrajnego północnego skrzydła. Jeszcze po południu gen. Olszyna-Wilczyński w rozmowie juzowej podał: "Sytuacja w rejonie Wizny nieprzyjemna. Na odcinek ten idzie silne natarcie, a broni go tylko kompania karabinów maszynowych z kompania piechoty, dwoma plutonami artylerii... Dowódca tej grupki jest ranny. Czołowe obiekty padły, a Osowiec odległy o 36 km nie może mu przyjść z pomocą. Jeżeli padnie Strękowa Góra, kierunek na Białystok będzie otwarty".
Trudno nie... zazdrościć Autorowi wspomnień. Być w samym sercu wydarzeń. Od wagi nazwisk, jakie tu padają robi się niemal słownik biograficzny generalicji II Rzeczypospolitej. Wiele szczegółów musi zostać w "Wspomnieniach wojennych...". 9 IX dotyczy zapis dotyczący ówczesnego podpułkownika Leopolda Okulickiego (w przyszłości jak wiewy ostatniego Komendanta Głównego AK): "Brak mi było w dalszym ciągu kampanii tego dzielnego i ofiarnego żołnierza, mego zastępcy z okresu przedwojennego, które temperament nadawał się lepiej do wykorzystania w warunkach wojennych niż w systematycznej i wytrwałej pracy sztabowej pokojowej. Nie mogłem się wówczas domyślać, że się zobaczymy zaledwie za trzy lata w dalekim Iranie".
10 IX - Jak najszybsze zasilenie armii gen. Fabrycego jest sprawą bardzo pilną, a to ze względu na płytkość tego rejonu i możliwość zagrożenia sił na kierunku Lublina, a tym samym odcięciu drogi ku granicy rumuńskiej.
11 IX - W Brześciu zameldował się w Naczelnym Dowództwie gen. Plisowski, świetny zagończyk z wojny poprzedniej. Marszałek mianował go dowódcą obrony zagrożonego Brześcia. Brześć miał stanowić wysunięty ku zachodowi ośrodek zapory obronnej gen. Kleeberga, opartej o bagna Jasiołdy. Muchawca i Prypeci.
12 IX - Wiadomości otrzymane o bitwie gen. Kutrzeby nie dawały jasnego obrazu. Meldunki z pola bitwy twierdziły o skuteczności natarć, wzięciu jeńców i zdobyczy wojennej oraz podkreślały, że walki są ciężki. Meldunki lotnicze sygnalizowały kolumny pancerne zachodzące na Łowicz i Sochaczew, a więc odcinające gen. Kutrzebę od wschodu. Podsłuchane komunikaty niemieckie głosiły, że natarcie Kutrzeby zostało zatrzymane, a jego grupa odcięta.
13 IX - Na lewym skrzydle wielka jednostka nieprzyjaciela (prawdopodobnie dywizja górska wzmocniona czołgami) uzyskała wolną drogę na Lwów lub Drohobycz. może stanąć na Wereszycy za dwa lub dwa i pół dnia.
14 IX - Jechaliśmy samodzielnie, nie w kolumnie ogólnej, według marszruty wybranej przez płk. Jaklicza, gdyż ja w pośpiechu mapę swą zapomniałem wziąć do samochodu, za mi pułkownik słusznie zrobił uwagę.
15 IX - Lwów był otoczony przez nieprzyjaciela od płn., zach. i płd. Na wschód od Lwowa nieprzyjaciela nie było. Na północ siły pancerne poszły na Zamość, Hrubieszów. Na szosie Sambor-Lwów meldowane były kolumny motorowe nieprzyjaciela. Z Sambora na płd.-wsch. nie wysunęły się żadne poważniejsze siły.
16 IX - Najbardziej bezpośrednim niebezpieczeństwem dla realizacji planu NW było lotnictwo npla. Na decydującą jednak poprawę sytuacji pod tym względem musiałoby wpłynąć rozpoczęcie ofensywy na zachodzie, które miało nastąpić 17 września. według wiadomości, które posiadaliśmy, Niemcy pozostawili na froncie zach. zaledwie 11 w.j. czynnych i nie znaną bliżej ilość w.j. i Landwehry. Przy tak słabej obsadzie musieliby z chwilą rozpoczęcia ofensywy aliantów natychmiast rozpocząć przerzucanie sil na zachód, by nie dopuścić do przełamania linii Zygfryda.
17 IX - to poranek, który muszę zaliczyć do najtragiczniejszych, zmusił nas do całkowitego wyrzeczenia się wszelkiej nadziei.
"Jak zaznaczyłem na wstępie tego rozdziału, sąd będzie tutaj należał do historii. Może te wspomnienia dadzą trochę materiału. Starałem się, by nie miały one żadnych tendencji osobistych" - i trzeba dodać gen. S. Kopański słowa dotrzymał. Żałować należy, że to nie osobiste notatki z kampanii. Mało w tym pisaniu samego pułkownika. Kto czytał całość wie. A jednak Kopański mierzy się z pewną oceną tego, co przyniósł 17 IX 1939 r. i przekroczenie granicy przez marszałka E. Rydza-Śmigłego. Porównuje do tego, co wydarzyło się w 1940 i 1941.
Kiedy czytałem i wybierałem fragmenty wspomnień uwagę moją przykuł zapis dotyczący generała Konstantego Plisowskiego (1890-1940). O jego wyczynie z 1918 r., przedzierania się przez zrewoltowaną Rosję do Bobrujska, do gen. J. Dowbor-Muśnickiego czytałem jeszcze "za komuny" w pewnym przedwojennym albumie (moje zbiory). W 1986 r. poznałem pewnego sędziwego weterana (bodaj rocznik 1900?). I w rozmowie przyznał, że walczył w 1939 r. w obronie Grodna. skorzystałem z okazji i zapytałem o Generała. Staruszek niewiele się zastanawiając wypalił: "A tego, co bolszewiki pod Katyniem zamordowali?!".
13 IX - Na lewym skrzydle wielka jednostka nieprzyjaciela (prawdopodobnie dywizja górska wzmocniona czołgami) uzyskała wolną drogę na Lwów lub Drohobycz. może stanąć na Wereszycy za dwa lub dwa i pół dnia.
14 IX - Jechaliśmy samodzielnie, nie w kolumnie ogólnej, według marszruty wybranej przez płk. Jaklicza, gdyż ja w pośpiechu mapę swą zapomniałem wziąć do samochodu, za mi pułkownik słusznie zrobił uwagę.
15 IX - Lwów był otoczony przez nieprzyjaciela od płn., zach. i płd. Na wschód od Lwowa nieprzyjaciela nie było. Na północ siły pancerne poszły na Zamość, Hrubieszów. Na szosie Sambor-Lwów meldowane były kolumny motorowe nieprzyjaciela. Z Sambora na płd.-wsch. nie wysunęły się żadne poważniejsze siły.
16 IX - Najbardziej bezpośrednim niebezpieczeństwem dla realizacji planu NW było lotnictwo npla. Na decydującą jednak poprawę sytuacji pod tym względem musiałoby wpłynąć rozpoczęcie ofensywy na zachodzie, które miało nastąpić 17 września. według wiadomości, które posiadaliśmy, Niemcy pozostawili na froncie zach. zaledwie 11 w.j. czynnych i nie znaną bliżej ilość w.j. i Landwehry. Przy tak słabej obsadzie musieliby z chwilą rozpoczęcia ofensywy aliantów natychmiast rozpocząć przerzucanie sil na zachód, by nie dopuścić do przełamania linii Zygfryda.
17 IX - to poranek, który muszę zaliczyć do najtragiczniejszych, zmusił nas do całkowitego wyrzeczenia się wszelkiej nadziei.
"Jak zaznaczyłem na wstępie tego rozdziału, sąd będzie tutaj należał do historii. Może te wspomnienia dadzą trochę materiału. Starałem się, by nie miały one żadnych tendencji osobistych" - i trzeba dodać gen. S. Kopański słowa dotrzymał. Żałować należy, że to nie osobiste notatki z kampanii. Mało w tym pisaniu samego pułkownika. Kto czytał całość wie. A jednak Kopański mierzy się z pewną oceną tego, co przyniósł 17 IX 1939 r. i przekroczenie granicy przez marszałka E. Rydza-Śmigłego. Porównuje do tego, co wydarzyło się w 1940 i 1941.
* * *
Kiedy czytałem i wybierałem fragmenty wspomnień uwagę moją przykuł zapis dotyczący generała Konstantego Plisowskiego (1890-1940). O jego wyczynie z 1918 r., przedzierania się przez zrewoltowaną Rosję do Bobrujska, do gen. J. Dowbor-Muśnickiego czytałem jeszcze "za komuny" w pewnym przedwojennym albumie (moje zbiory). W 1986 r. poznałem pewnego sędziwego weterana (bodaj rocznik 1900?). I w rozmowie przyznał, że walczył w 1939 r. w obronie Grodna. skorzystałem z okazji i zapytałem o Generała. Staruszek niewiele się zastanawiając wypalił: "A tego, co bolszewiki pod Katyniem zamordowali?!".
* Kopański S., Wspomnienia wojenne 1939-1946, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 1990
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.