wtorek, sierpnia 13, 2019
Rok 1920 - część XIII - wokół bitwy warszawskiej raz jeszcze...
"Mam wrażenie ogólne, że cała akcja rozwija się korzystnie, i że co do czasu mamy korzystne warunki, tak jak je Pan Komendant przewidział. [...] Więc i tutaj zupełnie w myśl rozkazu Pana Komendanta wykonanie jest już w toku. [...] Skoordynowanie akcji 4. i 3. Armii uważam za bardzo szczęśliwie pomyślane [przez Pana Komendanta]. Uzgodnienie akcji 4. Armii z I. Armią doskonale Pan Komendant przygotował i proszę liczyć na to, że pozostając w ścisłym kontakcie, wszystko przyśpieszę tak, abyśmy od siedemnastego rano byli tu gotowi do współdziałania" - tak w liście z 15 sierpnia 1920 pisał szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, generał Tadeusz Rozwadowski do marszałka Józefa Piłsudskiego*.
Nie jest truizmem powtarzanie, że zwycięstwo ma wielu ojców, ale klęska jest sierotą. Na nowo trzeba przypominać jednak, gdy przychodzi nam obchodzić kolejną rocznicę bitwy warszawskiej (13–25 sierpnia 1920 r.). Przecież to nie przypadek, że zacząłem tę część cyklu od takiego, a nie innego cytatu. Jeszcze działa nad Wisłą nie umilkły, kiedy niczym hieny, endecka prasa rzuciła się, aby Naczelnemu Wodzowi odebrać prawo zwać się zwycięzcą w tej wiekopomnej bitwie. Bo o tym, że przechodzi ona na karty militarne Narodu, jako wielka victoria nikt już wtedy nie miał wątpliwości. Trzeba było wydrzeć marszałkowi J. Piłsudskiemu zwycięstwo. Najlepiej zepchnąć je w ramiona... cudu!
Nic tak nie boli, jak wysłuchiwanie o... "cudzie nad Wisłą"! Skoro to był taki cud, to po co była ofiara krwi żołnierzy polskich? Starczyło na pole bitwy wysłać szwadron kleryków z kropidłami, aby zatrzymać mocą wody święconej hordy czerwone. Ironizuję? Kpię sobie? Nie, po prostu sprowadzam taktykę wojenną, wybór Naczelnego Wodza odpowiedniego planu bitwy (bez znaczenia kto by nie był jego autorem) do poziomu jakichś bezpodstawnych wymysłów. Boli to. Bardzo. Tak często powoływany gen. T. Rozwadowski sam przyznał i napisał, co zacytowałem. Oddał dziejową sprawiedliwość J. Piłsudskiemu. Bitwa warszawska nie była żadnym cudem! Była wynikiem męstwa i determinacji walczących żołnierzy oraz konsekwentnie realizowanego planu kontrofensywy!
Pod Warszawą warczą działa
Moch prowadzi swe zastępy
Krwawa tłuszcza rozszalała
czerwonymi straszy strzępy...
Wam Warszawy? Hot nic z tego
Duch tam czuwa Piłsudskiego.**
Wisła była ostatnią linią realnej obrony! Cofnąć się ku Warcie? To byłby kres odradzającej się Rzeczypospolitej, która podzieliłaby los Białorusi, Ukrainy czy Gruzji. Trudno spekulować, co by było gdyby nie było J. Piłsudskiego. Bez wątpienia ogromną rolę odgrywała charyzma Marszałka, o której tak wspominał generał Kazimierz Sosnkowski: "Będąc sam zbiornikiem niezwykle skoncentrowanej i nieugiętej woli, nie znając dla siebie żadnych przeszkód i trudności, umiał on drogą oddziaływania ideowego i uczuciowego doprowadzić człowieka, którego sobie upatrzył, do tego, iż człowiek ten przyjmował z jego ręki najcięższe zadania, usuwając na bok wszelkie wahania i wątpliwości"***.
Wisło, o Wisło! nad brzegami twemi
dziś się gromadzi dziatwa polskiej ziemi
i stojąc murem, jak dzielnym przystoi,
broni stolicę pięknej ziemi swojej,
którą pochłonąć chce wróg paszczą krwawą...
Ale nie damy cibie, o Warszawo!
Pięknie za dobrym imieniem Marszałka ujął się w swojej książęce "Idea Polski" Władysław Grabski, cytuję za oryginałem z 1935 r. z zachowaniem ówczesnej składni i ortografii: "Jeżeli dzieje dają narodowi zwycięstwo epokowe - światowe, to w interesie państwowym narodu leży, by Wódz Naczelny takiego zwycięstwa stał się bohaterem przez cały ogół za takiego uznawany. Tymczasem stanowisko, jakie wobec Piłsudskiego zajęły stronnictwa sejmowe, było pod względem interesu państwowego gorszącem". Rozprawił się też z francuskim mitem: "Ostatecznie trzeba sobie przecież zdać sprawę z tego, że o zwycięstwie nad bolszewikami zdecydowało uderzenie na nich od strony Wieprza, jako manewr strategiczny, którego twórcą nie był Weygand. Piłsudski plan ten przemyślał i osobiście stanął na czele tej grupy wojska, która przechyliła zwycięstwo na naszą stronę"****.
Przestań warcholić zgrajo podła -
od narodowych świątyń precz!
bo nas nie obcych ręka wiodła,
lecz Piłsudskiego mężny miecz.
99-ta rocznica bitwy warszawskiej, to jest powód do dumy. Naród udowodnił wtedy, że wart jest państwa i niepodległości. Wykonano, niczym pod Somosierrą, niewykonalne: pokonano armię Michaiła Tuchaczewskiego. Nie udało się wtedy na Zamku Królewskim w Warszawie zawiesić czerwonego sztandaru, a Польревком musiał uciekać w popłochu z Białegostoku. Czas Marchlewskich, Dzierżyńskich i Konów jeszcze nie nadszedł. W 1920 r. popędzono ich za Niemen!
Matko Polko! twe dziecko, co z zginęło z chwałą
Jest kamieniem węgielnym twej ojczyzny wolnej,
Ołtarzem tej ojczyzny jest grób jego polny,
A szary biedny mundur z plamami krwawemi
Najcudowniejszym hymnem wszystkich hymnów ziemi.
PS: W tekście wykorzystano fragmenty wierszy następujących poetów: W. W. Piotrowski, W. Byczek, E. Kozikowski, A. Oppman.
Literatura przedmiotu:
* cytat za Gałęzowski M., Kirszak J., Twórca Niepodległej Józef Piłsudski 1867-1935, Instytut Pamięci Narodowej, Wojskowe Biuro Historyczne im. gen. broni Kazimierza Sosnkowskiego, Warszawa 2018, s. 88-89
** W blasku legendy. Kronika poetycka życia Józefa Piłsudskiego, Wydawnictwo EDITIONS SPOTKANIA, Paryż 1988, s.190, 191, 193, 197
*** Wrzos K., O Piłsudski i piłsudczykach, Wydawnictwo LTW, bmrw, s. 61
**** Grabski W., Idea Polski, Warszawa 1935, s.13-14
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.