środa, lipca 10, 2019

Paleta (XLVII) Élisabeth Vigée-Lebrun

"Pragnienie, aby zachować w pamięci potomnych wizerunek własny lub osób zmarłych, towarzyszyło człowiekowi od zawsze. Temu właśnie celowi służyły portrety, czyli malarskie (rzeźbiarskie, graficzne, rysunkowe) przedstawienie wyglądu jakiego człowieka (modela)" - tym razem w cyklu "Palet" korzystam z tego, co napisała pani Alina Biała*. Wiedziałem, że to książka, do której będę zaglądał. Inna sprawa, że kolejny akapit jest od tego, który kończę kilka dobrych tygodni starszy.

Patrzę na ten subtelny autoportret z 1782 r. i chciałoby się napisać opowieść o młodości Marianny, która za siedem lat powiedzie zbuntowany tłum na Bastylię lub pod Wersal. Ale nie da się. Boć to nie dziewka z gminu. Nie wychowywała się na sielskiej francuskiej wsi czy u draba karczmarza rodem z powieści V. Hugo. To sama Élisabeth Vigée-Lebrun (1755-1842), słynna portrecistka, która na swych płótnach uchwyciła piękno kobiet swej epoki. To jej portrety  zatrzymały dla nas czas, w którym żyła JKM Marie-Antoinette. W końcu była uczennicą m. in. Josepha Vernet (tak, dziadka słynnego Horace, patrz odcinek XLV tego cyklu). Nie dość zaskoczeń i niespodzianek. Okazuje się, że kiedy opuściła burboński dwór miejsce po niej zajął... Polak! Aleksander Kucharski (1741-1819). Może na 200-lecie rocznicy zgonu coś i na jego temat wspomnę w tym cyklu?


230 rocznica ataku na Bastylię, która przypada już zaraz, jest doskonałą okazją, aby przypomnieć talent tej niezwykłej Artystki. Jednej z pierwszych kobiet, uznanych, docenionych. Choć z drugiej strony, wiązać  Élisabeth Vigée-Lebrun z rewolucją francuską jest pewnym nadużyciem. Powód? Poparła rewoltę i upadek swoich swoich królewskich protektorów? Nic bardziej mylnego, ale... uciekła z Francji. Wolała bezpieczna odległość (czytaj: zagranicę), niż podzielić los choćby Marie-Thérèse-Louise de Savoie-Carignan, przyjaciółki królowej. Ta zresztą często stawała się bohaterką jej natchnienia:


Świat francuskiej arystokracji, finansjery, polityków. Zostawiła nam właściwie wyobrażenie o tej epoce, która runęła wraz z murami Bastylii. Świat już nigdy nie miał być taki sam, jak przed 14 VII 1789 r. Tym bardziej warto spojrzeć w oczy ludziom, którzy siadali na wprost sztalugi, za którą stawała pani Élisabeth Vigée-Lebrun:




Często bohaterami jej płócien była osobista córka Julie i ona sama. Beztroski świat. Trudno oczekiwać, aby przewidywała, że przez lata Francja nie będzie jej domem. Nie znam przyczyn, dla których opuściła Wersal i swoją królowę. Na uwagę zasługuje portret brata Artystki, który jest powyżej.


Ale pojawienie się Kucharskiego na francuskim dworze, to nie jedyny polski akcent w życiu Malarki. Okazuje się, ze przebywała również w Polsce! Stąd na jej płótnach pojawiły się m. in. Pelagia z Potockich Sapieżyna czy Helena z Przeździeckich Radziwiłłowa (w tej kolejności poniżej, od lewej):


Z głów panujących przypominam dwie, moim zdaniem, ważne kobiety swoich czasów: pruską królową Luizę i neapolitańską monarchinię Karolinę Murat (de domo Bonaparte).  Zresztą to sam Cesarz wyraził zgodę na jej powrót do kraju. Była wszak emigrantką, podejrzaną personą.


Mój folder zawiera jeszcze kilka innych portretów, głównie arystokratek... rosyjskich (m. in. carowej Marii Fiodorowny, drugiej zony Pawła I czy księżnej V. Naryszkiny), słynnej lady Hamilton, miłości admirała H. Nelsona. Élisabeth Vigée-Lebrun żegna się z nami swym autoportretem w słomkowym kapeluszu i z paletą w ręku.



* Biała A., Literatura i malarstwo. Korespondencja sztuk, Wydawnictwo Szkolne PWN Sp. z o. o., Warszawa - Bielsko-Biała 2009, s. 299

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.