niedziela, maja 12, 2019

Przeczytania... (302) "Nowe przygody Bolka i Lolka" (Znak Emotikon)

Powoli, powoli zbliża się 1 czerwca, a więc Dzień Dziecka. To i wybór lektury raczej nie jest przypadkowy. Kolejna bajka w "Przeczytaniach...". I to jacy bohaterowie: Bolek i Lolek! Trzebaż rekomendacji? To dla wielu pokoleń, a do nich zalicza się również piszący ten blog, wszech czasu bohaterowie. Bajki Disneya mieliśmy kiedyś od święta, ale Bolka i Lolka co najmniej raz w tygodniu. Można by się spierać, która część serialowych (czytaj: TVP) przygód niesfornych chłopców powinna wygrać, bo pewnie wielu miałoby kłopot. Mogę zdradzić się, że jako... 15-latek wybrałem się z kolegami (ówczesna VIII d SP 25 w Bydgoszczy) do kina "Pomorzanin" na seans wyjątkowy: "Wielka podróż Bolka i Lolka". To było przeżycie: Bolek i Lolek przemówili do nas z kinowego ekranu. Kiedy  w 1998 r. prowadziłem obóz wędrowny po Beskidzie Żywieckim, to nasza peregrynacja zaczęła się w Bielsku-Białej, a kwaterowaliśmy w schronisku PTSM im. Bolka i Lolka. Wcale nas to nie zdziwiło. Jak również to, że odwiedzieliśmy miejsce, gdzie narodziły się przygody, czyli Studio Filmów Rysunkowych. Widzieliśmy wtedy stół montażowym, na którym powstawały kolejne odcinki serii. 

No, ale to ma być o "Nowych przygodach Bolka i Lolka", które cudownie  zafundowało nam Wydawnictwo Znak Emotikon.  Musiałem słowem wstępu zrobić taką przypowieść, aby było jasne, że mój świat dzieciństwa bez Bolka i Lolka po prostu nie istniał. I istnieje do kolejnego pokolenia. To chyba zjawisko niezwykłe. Dal mnie porównywalne do wybranych dzieł dla dzieci autorstwa S. Jachowicza, A. hr. Fredry, M. Konopnickiej czy J. Tuwima. 
Pierwszy ukłon w kierunku pani Sary Szewczyk. Za ilustracje. Piękna szata graficzna, nawiązująca do tego, co znamy z "Dobranocek". Książkę z przyjemnością się ogląda. A to bardzo ważna strona publikacji, bo razem z nami siedzą nasze dzieci czy jak w moim przypadku wnuk. 
Ośmiu autorów, osiem bajek, osiem przygód (a nie, bo dziesięć). Nie ukrywam, że z całego tego grona kojarzę tylko dwa nazwiska: Michała Rusinka i Macieja Wojtyszki. Pozostali twórcy, to: Joanna Olech, Ewa Karwan-Jastrzębska, Anna Onichimowska, Grzegorz Gortat, Wojciech Widłak, Wojciech Bonowicz. Swoją drogą ciekaw jestem, jaka była pierwsza reakcja każdego z nich na propozycję Wydawnictwa, aby napisać "Nowe przygody Bolka i Lolka".
"Bolek i Lolek znowu wpadli w tarapaty! Internetowy kolega okazuje się hrabią Drakulą, w pobliskim domu pojawiają się duchy, a gra komputerowa zamienia się w pułapkę. Na szczęście bracia mają mnóstwo szalonych pomysłów i (prawie) niczego się nie boją. Dobra zabawa gwarantowana!" - taka zapowiedź znajdziemy na jednym z portali. Mi nie pozostaje nic innego, jak tylko zachęcać, zachęcać i zachęcać. Nie pierwszy to tomik/zbiór opowiadań, jakie Znak Emotikon przygotował dla wiernych czytelników. To wspaniałe, trzeba przyznać, że przy zalewie książek  i bohaterów z całego świata (niczego im nie ujmując) znaleziono pomysł na ożywienie kreskowych bohaterów. Tym samym kolejne pokolenie ma okazję obcowania z Bolkiem i Lolkiem.
Na różne sposoby odmieniam imiona bohaterów. Ja, moje dzieci, teraz moje wnuki - trzy pokolenia, które zasiadają, aby poznać "Nowe przygody...". Wierzę, że nie po raz ostatni. Muszę przyznać, że opóźniło się moje "Przeczytanie..." z powodu mego starszego Wnuka. Gdy tylko książka trafiła do moich rąk po prostu zabrał mi ją, wziął pod pachę i pomaszerował z nią do domu. 
Bolka i Lolka nigdy za wiele. Sam przed wieloma laty kupowałem zeszyty formatu A-4. Znajduję skany okładek w Internecie. Seria nazywała się "Biblioteka przygód Bolka i Lolka". To Wydawnictw "Śkląsk" z Katowic. Nie wiem czy przypomniano tamte wydanie, którego autorami byli rzeczywiści twórcy pary chłopaków: Lech Mech, Władysław Nehrebecki i Alfred Ledwig. Bardzo żałuję, że nie przechowałem ich do dziś. A przecież kilka moich bajek z lat 60-tych cały czas jest ze mną. Nie wiem jak długo przetrwają "Nowe przygody Bolka i Lolka" w biblioteczce Jerzyka & Grzesia. Ale byłoby wspaniale, gdyby za czterdzieści lat żałowali, że nie zachowali tomu, jaki teraz trzymam w ręku. No, ale to twarda oprawa, książka szyta są więc realne szanse, aby taki tom przetrwał jednak w doskonałym stanie kolejne dziesięciolecia. Dla moich prawnuków?... Tego już ja raczej nie zweryfikuję...
Zatem rodzicu, Dziadku nie wahaj się ani chwili! Zaraz 1 czerwca, może urodziny lub imieniny wnuczątka i już wiesz, co kupić, czym zaskoczyć młodego człowieka. I będzie nam słodko na sercu, kiedy idąc do przedszkola zabierze ze sobą na poczytanie "Nowe przygody Bolka i Lolka".

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.