wtorek, grudnia 05, 2017

Spotkanie z Pegazem (111) - Michał Nagoda "Ziuk"

Józef - Józiuk - Ziuk!
Moja wileńska prababka Klara z Sucharzewskich Głębocka (1892-1965) mówiła do swego  męża Józefa (1860-1938): "Józiuk". Jak wołali na pradziada w dzieciństwie? Nie wiem, pewnie tak właśnie. Bo takie było zdrobnienie tego imienia, który przylgnęło do naszych antenatów w XIX wieku za sprawą tego, co zginął w nurtach Elstery pamiętnego 19 X 1813 r. Nie inaczej było w domu Marszałka, któren dodatkowo był Józefem-juniorem, boć Jego ojcem był Józef Wincenty Piłsudski (1833-1902). Dziś 5 XII, 150-ta rocznica urodzin Pierwszego Żołnierza Odrodzonej Rzeczypospolitej. Na tę podniosłą okoliczność wybrałem wiersz Michała Nagody pt. "Ziuk".

N i c  nie wiem o autorze. Nawet w zbiorze, do którego nie po raz pierwszy sięgam, w notce biograficznej stoi napisane: "Brak bliższych danych". Szukanie w Internecie, to kolejna klęska! Nie ma ani słowa. Jakby człowiek nie istniał. Tym bardziej mój wybór padł na ten utwór:

...a po południu co dzień bawimy się z braćmi w wojnę,
ja zawsze jestem Wodzem; wróg boi się ze mną zmierzyć
(potem nocami miewam sny dziwne, sny niespokojne:
gdzieś, w szarej burce, konno, jadę na czele żołnierzy...)
wieczorem czytuję książki: o wielkich królach, o bitwach
i wiersze (w górze, na półce pięć grubych tomów: Słowacki)
albo siadamy wszyscy skupieni jak do modlitwy
z ściśniętym sercem słucha opowiadania Matki. 
Matka nam mówi o Polsce; jakoś tak prosto i szczerze
o bohaterach mówi, co wielcy, co nieśmiertelni,
że taki był książe Józef, co zginął w dalekiej Elsterze,
że był Naczelnik Kościuszko, pamiętaj - mówi - NACZELNIK!!!
Potem o jakimś powstaniu, szaleńczem, tragicznem, stłumionem...
Sybir i lochy więzienne, tęskniących wygnańców smutek...
(cóż? szklane lody Syberii może i mnie będą domem,
może i za mną się zawrą wiezienia bramy okute?...)
gra kurant... Matka kończy choć jeszcze, jeszcze Ją proszę,
za oknem skarży się wicher i borów litewskich poszum,
czuję, jak pożar buntu rozrasta się w mojej piersi.
Wiem, że Polacy się jeszcze zerwą i błysną orężem,
że bagnetami przemówią legiony całe z okopów,
wiem, że ja i z nimi będę... dorosnę! pomszczę! zwyciężę!
wolna się Polska rozdzwoni łukiem oskardów i młotów...

Nie myślę pisać okolicznościowej laurki memu Bohaterowi. 
Robię to od lat ucząc o Nim. 
I to nie ważne, że "za komuny" pukano się po głowie, gdy tylko z moich ust padało słowo "Piłsudski". Na maturze, w czasie stanu wojennego, powywoływałem się (omawiając rusyfikację) na artykuły w "Przedświcie" i "Robotniku" towarzysza "Wiktora". Jak to skwitował kolega Zbyszek Tobolewski: "Ty byłbyś chory, gdybyś nie powiedział o Piłsudskim". No to i gadałem przez kolejne lata. Ulotki w 1981, pierwsza wystawa w SP nr 1 w Nakle n. Notecią w maju 1985 r., 120 rocznica i wystawa w SP 22 w Bydgoszczy. Gdyby miarą oddania była ilość wiszących w obecnej sali/miejscu pracy portretów (trzech), to chyba Józef Klemens Piłsudski zajmuje ważne miejsce w mym historycznym sercu.
Na koniec anegdotka z czasów komuny. Rada pedagogiczna w SP 22, dyrekcja omawia problem wspólnej walki o rodzimą ortografię! Nagle słyszę, że u mnie nastąpiła poprawa, bo uczeń pisał 1000 razy Piłsudski! Jak wyglądała moja karykatura na balu klas VIII-ych w czerwcu 1988? Niosłem pod pachą książkę "Piłsudski i ja". Nie pamiętam, które z moich ucząt napisało kiedyś "Piłsudok". Tak, zostało w mej pamięci i jeden z komputerowych plików tak właśnie nazywa się. 
Pewnie, że cieszy mnie, że przywrócono godność imieniu Komendanta, Dziadka, Marszałka. Bolało, kiedy poniewierano pamięć o Nim. Nie zasłużył sobie na to. A jednak rani, kiedy dziś byle chłystek wyciera sobie plugawe usta cytatami z Marszałka, niczego z niego nie rozumiejąc. Chyba przewraca się w wawelskim grobie, gdy robią to... nacjonaliści. Ci, to zupełnie nie odrobili lekcji  z Piłsudskiego.

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.