niedziela, grudnia 03, 2017

Myśli wygrzebane (83) - na 150 rocznicę urodzin Marszałka

Kiedy w 1981 r. rozlepiałem w Bydgoszczy z przyjacielem Tadeuszem ulotki z okazji 114 urodzin Marszałka, to nawet przez myśl mi nie przyszło, że nadejdzie czas takich zmian, które pozwolą na legalne obchodzenie 5 grudnia 1867 roku. W tym roku przypada 150-ta już rocznica. Teraz nawet jest... nakaz, aby obchodzić, ba! wielu będzie rozliczanych, co zrobiło tego dnia. Tego nawet Mrożek z Bareją by nie wymyślili. A jednak dzieje się TO na naszych oczach.
Kiedy kilkanaście dni temu byłem w pewnej zasłużonej szkole technicznej  z prelekcją pt. "Józef Piłsudski - drogi do niepodległości (1867-1918)" zapytałem młodzież AD 2017 czym różnią się oni od nas, AD 1981. Dałem im dwa przykłady: 1. krakowskich sukiennic, 2. bydgoskiego antykwariatu naukowego. Co ma piernik do wiatraka? Kogo dziś z tych nastolatków tak naprawdę interesuje idea i czyn Józefa Piłsudskiego? Odpowiedź jest krótka: N I K O G O ! 

Dlaczego Sukiennice i bydgoski antykwariat? W tym pierwszym przed laty niemal na każdym straganie czekały na kupujących figurki Piłsudskiego (i Sikorskiego) lub reprodukcje zdjęć tegoż. W 1999 r. (od tego czasu nie byłem w Krakowie) nie znalazłem żadnego straganu z Piłsudskimi! Na pytanie skierowane do jednego sprzedawcy "dlaczego?", ów odpowiedział: "A kogo to dziś obchodzi?". A bydgoski antykwariat? Od lat stoi na półce i kurzy się 10-tomowe wydanie pism pośmiertnych Marszałka! Bodaj za 200 zł! Nikt tego nie kupuje!  N I K O G O  to nie interesuje! 
Tak, jestem chory na Piłsudskiego. Wychowany w kresowym (wileńskim) domu moich Dziadków kwitłem pośród opowieści o powstaniu styczniowym, Murawiowie-"Wieszatielu", zsyłkach na Sybir w 1940 r. i Marszałku. Mi było po postu łatwiej. Nie musiałem czekać na rok 1980 i namiastkę mini-eksplozji wolności. Ja to już wiedziałem. Pewnie, że szukałem wiedzy, pisałem do śp. prof. A. Garlickiego, córek Marszałka, wtedy dotarłem do poruszającego mnie tomu wierszy "Wolność tragiczna" K. Wierzyńskiego. Na własną rękę przepisywałem wiersze o Piłsudskim z tomu Stefana Hińczy "Pierwszy Żołnierz Odrodzonej Polski". Kolega Artur zaufał mi i pożyczył. Nie posiadam niestety go w swoich zbiorach. Notatki z 1981 r. zachowałem do dziś. Na okładce notesu umieściłem m. in. cytaty z Marszałka.
150 rocznica urodzin Jubilata (choć de facto ich nie obchodził, bo jak chyba każde dziecko Kresów celebrował imieniny, czyli w tym wypadku 19 marca), to świetna okazja do fanfaronady. Posłowie będą zaświadczać, jak bardzo czczą i cenią tego niezwykłego ducha. Tym bardziej przewrotnie przypominam, co Marszałek sądził o pracy na Wiejskiej 4/6/8, ale i roli i pozycji prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej:
  • Rząd powinien mieć możność rządzenia krajem, to jest jego zadanie. Sejm, jako całość, jako instytucja, gra rolę w państwie, ale w żadnym razie nie poszczególny poseł. Jeżeli Prezydent nie jest na wewnątrz państwa przedstawicielem narodu, to jakim sposobem sobie poseł ma prawo ten przywilej brać? Wskutek niechlujnego opracowania Konstytucji stała się podobna do rękawiczki.
  • ...poseł stał się wypędkiem od odpowiedzialności, ale i wypędkiem honoru. 
  • Ja nie idę na skasowanie sejmu, chcę uszanować obecne formy państwa, ale również chce chronić Prezydenta od wstydu prezydentowania, to też jeszcze raz idę na próbę współpracy z sejmem.
  • Prezydent, w naszej konstytucji, jest postawiony w sytuację najbardziej fałszywą, jaka dla człowieka stworzoną być może. Gdy z jednej strony jest reprezentantem Rzeczypospolitej Polskiej wszędzie i ciągle, to z drugiej strony nie ma żadnego prawa, aby mógł w jakikolwiek  bądź stopniu reprezentować siebie, swoich myśli, lub swoją pracę.
  • Sejm ladacznic, pracuje w owe czasy nad konstytucją, w swoim obliczeniu co do wyboru przyszłego Prezydenta Rzeczypospolitej nigdy nie wahał się co do swoich przypuszczeń, iż na to stanowisko wybrany będzie nie kto inny, jak popularny nadzwyczajnie w całym narodzie, nigdy nie umiejący shańbić chciwością pieniądza człowiek [...].
  • ...trzeba widzieć tę salę [tj. sejmową - przyp. KN], wysłuchujący tych przemówień w sposób najbardziej ubliżający powadze i porządkowi, i panów posłów, zachowujących się tak, jakby ta sala była szynkiem. Gdy jeden mówi, piętnastu panów chodzi po sali, załatwiając jakieś prywatne interesiki - czterdziestu panów głośno między sobą rozmawia, pokazując mówcy plecy - stu panów opowiada sobie anegdotki mniej lub więcej nieprzyzwoite i tylko panowie ministrowie muszą jakoby zachować się w takim miejscu przywozicie.
Gorzka pigułka? Cierpkie przypomnienie? Gro z nas nie zna takiego Marszałka? Ale przecież i na tym blogu jest choćby o pamiętnym konflikcie z marszałkiem Ignacym Daszyńskim. Jestem zdania, że przeciętny konsument historii nie daje się już złapać na odgrzebywanie starych kartofli i wsuwania sobie tych samych kawałków. Znów jesteśmy świadkami, jak narodowy duch dobiera się do skóry Marszałka. Jakby mało było rzyganiny za PRL-u, to endecki duch nie umarł razem z Romanem Dmowskim. Można dopaść lekturę samego Macieja Giertycha pt. "Mit Piłsudskiego". Nie starcza Autorowi obalanie teorii Darwina, musi jeszcze ryć w tym temacie.
  • Każdy z posłów ma prawo wrzeszczeć, krzyczeć, ma prawo rzucać obelgi, ma prawo oszczercze pisać interpelacje, dotykając honoru innych, ma prawo i przywilej zachowywać się jak świnia i łajdak [...]. 
  • Wszystkim panom posłom wolno mówić od rzeczy, nie przystępując ani jednym słowem do sprawy, która jest na porządku, i mówić to często tak nudno, tak piekielnie nużącym językiem i formą, że można dostać boleści żołądkowych. 
  • Ci panowie [tj. posłowie - przyp. KN], konkurujący wiecznie z jedynym suwerenem państwa, gdyż sami się czują suwerenami, dochodzą w swoim postępowaniu - powtarzam, przy bardzo słabych często głowach - do mniemania, że jeśli brzuch go zaboli i jest z tego powodu w złym humorze, to to jest najważniejszy wypadek dla całego państwa. 
  • A gdy się pan taki zafajda, to każdy podziwiać musi zafajdaną bieliznę, a jeśli przy tym zdarzy mu się wypadek, że zabździ, to to jest już prawo dla innych, a najbardziej dla ministrów, którzy muszą nie pracować dla państwa, ale obsługiwać i fagasować tym zafajdanym istotom.
  • ...niechlujna pisanina czyni z naszej Konstytucji coś w rodzaju kiepskiego bigosu, w którym obok zgniłej szynki pakują nadgniłą słoninkę i kładą to obok niedokiszonej kapusty [...].
  • ...poseł nie ma prawa rządzić. Tymczasem pan poseł tylko to właśnie chce robić. 
  • ...pan poseł chce być nadinżynierem, nadkonduktorem, nadlekarzem, nadprawnikiem, nadagronomem, nadrządem, nadperezydentem - i szuka, że tak powiem, swojej chwały w bredzneiu, tak, że uszy więdną.
Smutno się robi. Bardzo. Trąca bardzo... współczesnością? Po tylu latach? A może my tu żyjemy w jakimś narodowym skansenie, owym bigosie, który trudno strawić:
  • Pan poseł, to nikczemne zjawisko w Polsce, pozwala sobie bowiem na czynności tak upakarzające - zarówno sejm, jako instytucję, jak i samych siebie, jako posłów - że powtarzam, cała praca w sejmie śmierdzi i zaraża powietrze wszędzie.  
  • Panowie posłowie już zatracili wszelką przyzwoitość, tak, jak gdyby chcieli powiedzieć, że nie robi nic, a tylko dokucza każdemu, - to jednak wszyscy muszą stać przed nim na śmietniku i kłaniać się nisko. 
  • Niechlujna praca, nicpoństwo, wprowadzenie anarchii - temu raz koniec trzeba postawić!  
  • ...sejm istnieje tylko wtedy, gdy jest posiedzenie i kiedy jest 223, a nie jakiś bzdury. Toż, proszę pana, można zebrać łotrów, bo jest ich dużo w sejmie, jakąś setkę - i mówić, że to sejm. I od takich łotrów ma państwo zależeć?
  • Najzabawniejszą jednak rzeczą jest u panów posłów inna jeszcze aberacja myślowa, to jest stałe ogłaszanie, że im jest ich mniej, tym bardziej reprezentują oni sejm. 
  • Każde nadużycie, każde łajdactwo był dobrym wtedy, gdy robił je człowiek partii własnej, złym zaś tylko wtedy, gdy robił je członek innej partii
Nie, nie wyleję ton literek. Nie da się wszystkiego upakować w jednym pisaniu. Odsyłam do lektury "Pism zbiorowych. Wydanie prac dotychczas drukiem ogłoszonych", tomu IX z 1937 r.* Mamy również reprint tegoż  z 1991. To była dopiero wydawnicza sensacja. Ostatnia publikacja kupowana przeze mnie na subskrypcję! Chwilami nie miałem gotówki, aby odebrać kolejne tomy. Mam zachowany ponaglenie do zapłaty.  Wszystko spowszedniało. Chciałbym się mylić, ale tak nie jest. Słowo "nikogo" wraca do mnie, jak niechciana choroba. Ku przestrodze i zadumie polecam ostatnie zdanie Marszałka, jakie tu kładę:

"WSTYDÓW, NAM ZADAWANYCH, 
PRZEŻYLIŚMY NIEMAŁO, WSTYD ZAŚ NAJCIĘŻSZY, 
WSTYD PALĄCY NOSILIŚMY NIE OD KOGO INNEGO, 
JAK OD POLAKÓW". 

* Szczególnej uwadze polecam serię wywiadów, jakich udzielił Marszałek Bogusławowi Miedzińskiemu w 1930 r. Zresztą cytuje tu również wypowiedzi z tej rozmowy.  

1 komentarz:

  1. Świetny tekst. Chciałam tylko dodać, że boję się tych, którzy czują się nowymi Marszałkami, nowymi Piłsudskimi i z jego słów wybierają te, które im odpowiadają.
    Ale Piłsudski to również Bereza Kartuska. Ale i wizjonerski plan pokonania Niemiec już w 34 roku. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.