poniedziałek, listopada 20, 2017
Tryptyk wyspiańki - odsłona II - Wyspiański oczami współczesnych...
To nie błąd, że piszę "wyspiański" wykorzystując małe "w". Zamysł jest celowy. Nie ma zatem mowy o błędzie ortograficznym. Nie wyrażam w ten sposób też nijakiej dezaprobaty Artyście. Wręcz przeciwnie! Jestem pod ogromnym wrażeniem dorobku, osiągnięć, tego, co nam zostawił. 110-ta rocznica śmierci, to okazja aby oddać głos tym, którzy mieli okazję bywać z Nim, znać Go, spierać się z Nim, podziwiać Go, ulegać Jego osobowości czy po prostu wkurzać się na Niego! Tak, zazdroszczę tym wszystkim ludziom, którzy mieli to szczęście, że znali Stanisława Wyspiańskiego (1869-1907).
Przy opracowywaniu odsłony II tego tryptyku korzystałem tylko z dwóch pozycji, autorstwa Moniki Śliwińskiej i Marty Tomczyk-Maryon. Mam mieszane uczucia, co do obchodów rocznic zgonów. Wierzę, że rok 2019 będzie kolejna okazją do poznania twórczości Wielkiego Ducha Młodej Polski. Chyba jednak nie doceniamy, jak bardzo Wyspiański jest w nas, jak często myślimy Wyspiańskim, ile tak naprawdę w nas z "Wesela".
- Krzyczeli na nas, a głownie na Wyspiańskiego, bo pokazało się, że on już raz próbował dzwonić w Zygmunta, ale był wtedy sam i nie mógł dzwonu poruszyć - Stanisław Estreicher.
- Małomówny, cichy, miewał już wtedy czasami badawcze, przenikliwe spojrzenia, a niekiedy ironiczny uśmieszek lub zjadliwe półsłówka o rzeczach i ludziach, którzy go razili - Lucjan Rydel.
- Nie był on przyjacielem łatwym. Najprzód dlatego, że był jak mimoza wrażliwy:każdy sprzeciw, każda rada nieidąca po linii jego życzeń mroziła go i zniechęcała. Po wtóre, mając sam wysokie (i słusznie) poczucie swojej wartości, był w stosunku do innych apodyktyczny i wymagający - Stanisław Estreicher.
- Młodzieniec osiemnastoletni, nieprzywykły pamiętać o sobie, niepraktyczny, zapatrzony tylko w przeszłość świątyń, puszczony sam, nie wróżył, że podróż tę odbędzie szczęśliwie - Janina Stankiewiczowa.
- Ja, Stasiu, taką samą szedłem drogą, przeszłość mi była ukochaniem - Jan Matejko.
- Uczucie, które mnie ogarnęło, nie uszło uwagi poety. Mimo mego wzruszenia, spostrzegłem nazajutrz, że "pan Stanisław" był jeszcze więcej zamkniętym w sobie, więcej jeszcze poważnym i zamyślony - Leon Wachholz.
- Nic nie piszesz, jestem lepszym przyjacielem, skoro co dzień do ciebie się odzywam, wprawdzie moje listy nie mogą być bardzo interesujące, ale dowodzą Ci przynajmniej, że czasami o Tobie myślę - Tadeusz Stryjeński.
- Pamiętam, jak służył w wojsku i gdy mu polecono wymalować ułana na koniu jako figurę do celowania z karabinów, wymalował go akwarelą w naturalnej wielkości (!) ze wszystkimi szczegółami i szczególikami munduru, a spostrzebował na to jakieś trzy godziny czasu - Karol Maszkowski.
- Przy malowaniu chce być zupełnie oryginalny - nie krępować się żadnymi zasadami, wskutek czego bywa zabawny - przynajmniej dla mnie - Józef Mehoffer.
- Człowiek z Twoją inteligencją powinien rozróżnić złe od dobrego i dlatego powinieneś był dawno poznać, że każdy krok tego szaleńca - jest złym i niegodnym naśladowania, a niestety tego nie zrobiłeś - Alfred Mehoffer.
- Gdy wąs do góry podczesze, miękki filcowy kapelusz na ucho nałoży, wygląda jak młody Rubens - a gdy na przykład muzyki słucha milczący i zadumany i wąs mu przy tym obwiśnie, wtedy jest trochę Chrystusowy. Zresztą usposobienie to samo - zapalny jak iskra, wrażliwy jak płomień świecy na wietrze, wymowny tą wymową, która więcej wyrazem twarzy i gestem niż słowami działa - Lucjan Rydel.
- Pan Wyspiański? Oj, myśleliśmy, że pan już na dobre ugrzązł w tych Paryżach i Widniach - Edward Kozakowski.
- ...przy końcu obiadu wypijemy kieliszek na zdrowie solenizanta Stacha Wyspiańskiego! Niech żyje nasz kochany artysta! - choć św. Stanisława nie cierpię i Król, który zabił tego zdrajcę Ojczyzny, ma wszystkie moje sympatie - Aleksander Dejean.
- Stosunki zerwane - zawołałem go do siebie - powiedziałem, że wyjaśnień nie żądam, ale powiedzieć chcę, że niesprawiedliwość mi wyrządził - Józef Mehoffer.
- Z Wyspiańskim jakoś nie szło, znalazłem go wprawdzie niezmienionem, ale wady Jego charakteru zanadto występują na wierzch, tak że stosunek z nim jest przynajmniej dla mnie nieprzyjemny - Tadeusz Stryjeński.
- Przez siedem lat obcowania, czy gdy był w pełni sił i wytężonej twórczości, czy gdy go się widziało wśród cierpień, bezbronnego jak dziecko, zawsze ta wyniosłość, ta siła, ta niewymowna dostojność - Wilhelm Feldman.
- Byłem olśniony czarem jego języka, niesłychaną oryginalnością koncepcji, wizjonerskiej intuicji, wczucia się w czasy zamierzchłych baśni, które się nagle stały najrzeczywistszą rzeczywistością, stokroć potężniejszą od tej zwykłej dnia codziennego - Stanisław Przybyszewski.
- Zagaiłem rozmowę, bo Wyspiański siedział milczący, z nogami wsuniętymi kurczowo pod krzesło, pod którym zobaczyłem z przerażeniem dwie spore kałuże sączące się z przemoczonych i na pewno dziurawych trzewików mego towarzysza - Alfred Wysocki.
Tych -naście wypowiedzi niech dopełnią obrazu Niespokojnego Geniusza, jakim był. Dzięki choćby lekturze tych dwóch książek świat przełomu XIX i XX wieku staje się nam bardziej zrozumiały. Stanisław Wyspiański, jak mało kto myślał o niepodległej Polsce. Zabrakło Go w listopadzie 1918 r. Nie mógł widzieć upadku Habsburgów, wielonarodowych Austro-Węgier. Jakby oceniał czas po 1918 r.? Tego się nigdy nie dowiemy. Tym bardziej, że znany bardzo dobrze mu był Jego prawie-rówieśnik "od Strzelca" (urodzony w 1867 r.), Józef Piłsudski. Spotkali się w 1905 r. To dlatego chciał zrezygnować z Akademii Sztuk Pięknych. Tłumaczył to samemu Stefanowi Żeromskiemu: "Nie mogę przecie podpisywać odezwy wzywającej do składek na broń, więc do powstania, i zostać nadal urzędnikiem uczelni, która jest pod zarządem austriackiego ministerium oświaty".
Literatura:
Śliwińska M., Wyspiański. Dopóki starczy życia, Iskry, Warszawa 2017
Tomczyk-Maryon M., Wyspiański, PIW, Warszawa 2009
Bardzo dziękuję za posty o Wyspiańskim. Ciekawe i skłaniające do myślenia.
OdpowiedzUsuń