piątek, października 06, 2017

Saga rodzinna - cz. XV - porwane ślady...

Maksymilian Grzybowski był czwartym z pięciu synów moich pradziadków, Stanisława i Katarzyny z Zielonków małżonków Grzybowskich. Urodził się w Bydgoszczy 9 lutego 1908 roku*. To pierwsza rodzinna data bezsprzecznie potwierdzona w dokumentach Urzędu Stanu Cywilnego. Wiadomo, że starszy syn Franciszek (Franz) urodził się w Inowrocławiu. W sferze domysłów pozostają miejsca narodzin Wacława i Piotra, który był bohaterem części  XIII tego osobistego cyklu. W chwili narodzin Maksa rodzina zamieszkiwała przy Schwedenbergstr. 87/88**. To na bydgoskim Szwederowie.
Nic nie wiem o dzieciństwie czy dorastaniu Maksymiliana. Razem z rodziną (wtedy już na świecie był najmłodszy brat, Stanisław) znalazł się gdzieś w Zagłębiu Ruhry lub innym okręgu przemysłowym monarchii Hohenzollernów. Tam też zastało rodzinę odzyskanie niepodległości przez Bydgoszcz (20 I 1920 r.).  Z mapy znikał "Bromberg". Rodzina wróciła nad Brdę! Kilka przedwojennych lat spędzonych tutaj musiało być chyba owocne, skoro zdobyto się na powrót tutaj, a nie gdzie indziej dawnego zaboru pruskiego (np. do Inowrocławia, gdzie rodzina mieszkała przed 1907 r.). Z 1922 r. pochodzi zapis o meldunku rodziny Grzybowskich przy ul. Stawowej 11. Kolejnym adresem związanym z naszym bohaterem była ul. Rycerska 14/4. W mieszkaniu kolejarza Stanisława Nowaka podnajmował pokój? Długo tam nie zagrzał miejsca, skoro z lat 1936-1937 r. pochodzi zapis o zamieszkaniu przy ul. J. Sowińskiego 24/4. I to cała nasza wiedza o miejskich peregrynacjach Maksymiliana Grzybowskiego. Nie byłoby tej wiedzy,  gdyby nie zachowane księgi adresowe miasta Bydgoszczy. Można skompilować bardzo ciekawą mapę.
16 X 1933 r. odbył się w Bydgoszczy ślub. Oto sakramentalne "tak" powiedzieli sobie Maksymilian i jego wybranka: panna Klara Nowicka (ur. 30 IV 1911 r. w Toruniu). Zachowała się fotografia ze spaceru (niedzielnego?) ulicą Gdańską. Bydgoscy fotografowie mają ogromny udział w utrwalaniu lokalnych rodzin właśnie w takich okolicznościach. Piszący ten cykl jest w posiadaniu kilku takich bezcennych fotografii. Na tej widzimy państwa Grzybowskich z rodzicami pani Klary: Leonem i Walerią z Wiśniewskich małżonków Nowickich. Niestety. Stadło to rozpadło się w czasie wojny.  25 VII 1944 r. rozwiązał go Sąd Grodzki w... Norymberdze (Nürnberg-Fürth)***. Dlaczego akurat tam? Jest pewne wyjaśnienie, aczkolwiek samego mnie ten fakt bardzo zastanawia. Klara Grzybowska przemierzyła III Rzeszę, aby rozwieść się z Maksymilianem? Czy ktoś może mnie oświecić? Było-że możliwe, że w 1944 r. odbył się... zaoczny rozwód? Nie wiem, co stało się ze stryjeczną babką Klarą. Dzieci w tym związku nie było.

Maksymilian z żoną Klarą i jej rodzicami (1934 r.)
We wrześniu 1939 r. kelner Maksymilian Grzybowski został zmobilizowany. Do jakiej jednostki trafił oraz gdzie walczył? Nie udało mi się ustalić. Według opowieści rodzinnych jeniec-Grzybowski trafił do stalagu w Norymberdze. Rozumiem, że chodzi o tzw. stalag XIII-D Nürnberg Langwasser****. Niestety nie zachowało się nic z obszernej korespondencji, jaką prowadził z bratem Stanisławem (II) Grzybowskim (1910-1962), moim dziadkiem. Ostatnie listy nadeszły pod koniec wojny. Nagle ustało pisanie. Rodzina doszła do wniosku, że Maks zginął w czasie dywanowych nalotów Aliantów na Norymbergę. Matka Maksa, Katarzyna z Zielonków Grzybowska ("matka Grzybowskich") zmarł w 1951 r., brat Stanisław jedenaście lat później. Próżno czekano. Pogodzono się ze śmiercią syna i brata. 
To ja w 1993 r. zdecydowałem się na to, aby napisać do Norymbergi, do tamtejszego Urzędu Stanu Cywilnego / Das Standesamt'u*****. Informowałem w nim m. in. o 1944 lub 1945 r., jako prawdopodobnymi latami śmierci mego stryjecznego dziadka. Po kilku tygodniach, otrzymałem ksero aktu zgonu. I wbiło mnie w ziemię. Oto istotne skany tego dokumentu:


Nie wierzyłem własnym oczom!
Nie wierzyłem w to, co czytałem! 
Maksymilian wcale nie zginął pod koniec II wojny światowej! Ale zmarł w szpitalu miejskim w 1971 r.! W wieku 63. lat. 5 października! O godzinie 13,15! Warum?! Dlaczego?! Dlaczego nie odezwał się po wojnie? Jak mam rozumieć jego milczenie i totalne zerwanie kontaktu z ukochaną matką i bratem, z którym łączyły go silne związki? Że nie wrócił w 1945 r., to mogę zrozumieć. Wielu nie wróciło.  Ale mógł choć po 1956 r. dać znać: jestem! żyję! nie wracam! mieszkam tu w Norymberdze u boku nowej żony! Nowa Erfrau Grzybowski nazywała się Katharine Wilhelmine geboren Dreisch. 


Nie wierzyłem w treść pisma, które czytałem. Jak głuche echo obijało się w mej głowie: "Krankenanstalten"! Der Metallarbeiter umarł przeszło ćwierć wieku od zakończenia II wojny światowej. W dokumencie podano adres zamieszkania: Velburger Str. 12. Napisałem pod niego List wrócił nie otwarty. Nikt pod nim z Grzybowskich w '93 r. XX wieku już tam nie mieszkał. 

Maksymilian Grzybowski trzeci z lewej
Nie wiem czy Maksymilian (Maks, Max, Maximilian) pozostawił po sobie jakieś potomstwo. Nikt nie szuka nas (tj. potomków Stanisława). Może ten wpis obudzi kogoś w Bawarii i otrzymam wiadomość: "Ich bin Enkel Max Grzybowski". Nie tracę nadziei, że kiedyś tak się stać może. Skoro dzięki temu blogowi znaleźli się potomkowie  Zofii i Moniki z Sucharzewskich? Czas pokaże. Na portalu poznań project****** "wiszą" moje genealogiczne anonse. Nikt na nie nie odpowiada. Cisza. Możliwe, że zostaliśmy sami. 

*      *      *

O ile czytają mnie amatorzy "Albumu bydgoskiego" (dodatku do "Gazety Pomorskiej"), to może padnie z ich ust: my już gdzieś, kiedyś coś podobnego czytaliśmy. I nie będą w błędzie.  Artykuł pt. "Tajemniczy los Maksymiliana" pojawił się 28 VII 2011 r.  

Źródła informacji:
* USC Bydgoszcz, akt urodzenia nr 181/1908
** Adressbuch 1908, s. 296 i kolejne wydania: Adresy miasta Bydgoszczy 1922, s. 272; Książka adresowa Bydgoszczy 1933, s. 90; Księga adresowa l. 1936/37, s. 258
*** USC Bydgoszcz, akt ślubu nr 594/1933
**** https://en.wikipedia.org/wiki/Stalag_XIII-D (data dostępu 5 X 2017)
***** Das Standesamt Nürnberg, akt zgonu nr 4934/1971
****** http://poznan-project.psnc.pl/ (data dostępu 5 X 2017)

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.