sobota, listopada 19, 2016

Mój Broniewski VIII - "Listopady"

Szukałem innego wiersza. 
Pisałem do innego cyklu. 
Tak, to miał być 85 odcinek "Spotkań z Pegazem", ale... 
Zawahałem się. 
Skoro na mojej drodze znalazły znowu się strofy Władysława Broniewskiego (1897-1962), to postanawiałem dopisać ciąg dalszy do "Mego Broniewskiego". Bo to rzadka okazja, żeby móc wrócić do Poety i pokazać Go w świetle liryzmu, zadumy, piękna. Po prostu cudownej poezji!...


"Listopady" magicznie wplatają się w miesiąc, który trwa. Banał? Możliwe. Ilu z nas jednak wstrzymało się w życiowym pędzie i... przeczytało  t e n  wiersz. Nie czarujmy się: dla większości z nas, to  p i e r w s z e   spotkanie z tym wierszem. Ze swej strony mogę napisać, że na pewno nie ostatni z przebogatej twórczości Poety.

Tak, to kolejna moja próba, aby niezdecydowanych przekonać do  p o e z j i  wyjątkowej, bo właśnie Broniewskiego. I to takiego, jakie w szkołach nie uczono. Może kolejnym (IX odcinek?) będzie wiersz o dość prowokacyjnym tytule: "Brzozy są bezpartyjne"?

Całe życie zrywam się i padam,
jakbym w piersi miał wiatr na uwięzi,
i chwytają mnie złe listopady
czarnymi palcami gałęzi.


Ja upiłem się tym tchem, tym szumem,
niepokojem, który serce zatruł -
to dlatego śpiewać już nie umiem,
tylko wołam wołaniem wiatru,

to dlatego codziennie się tułam
po wieczornych, po czarnych ulicach

i prowadzi mnie wilgotny trotuar
w mgłę wilgotną, która bólem nasyca.

Acetylen słów płonie na wargach,
płonie we mnie bolesna maligna, 

chodzę błędny, jak ludzie w letargu,
zawsząd, zawsząd niepokój mnie wygnał.


Nie ma wyjścia, nie ma wyjścia, nie ma wyjścia,
muszę chodzić coraz dalej, coraz dłużej.
Jestem wiatr szeleszczący w liściach,
jestem liść zagubiony w wichurze.

Tylko w oczach mgła i oczy bolą,
tylko serce bije coraz częściej.
Jak błękitny płomień alkoholu,
płoniesz we mnie moje nieszczęście.


Muszę chodzić, muszę męczyć się wiecznie,
w mgłę za włosy mnie wloką wieczory,
lecą za mną, nieprzytomne, pospieszne,
moje słowa, moje upiory.

Muszę wiecznie zrywać się i padać,
jakbym w piersi miał wiatr na uwięzi.
Pochwyciły straconą radość
nagie gałęzie.

Przelatują, wieją przeze mnie
listopady chwil, których nie ma...

To - tylko liście jesienne.
To - pachnie ziemia.


Kiedy kładłem pierwszy wiersz na tym blogu, jako oddzielny post - zawrzało! Usłyszałem głosy groźnego pomruku, niezadowolenia, krytyki. Trochę mnie to zaskoczyło i zabolało. Przecież nikt nikogo nie zmusza do czytania poezji. Przecież nikt nikogo nie zmusza do czytania tego blogu. Ja po prostu chcę  pokazać, że można do historii dotrzeć na różne sposoby. Wiersze to jedna z takich dróg.Władysław Broniewski był zbyt złożoną osobowością, a Jego twórczość tak różnorodną, że grzechem byłoby, aby o niej zapominać.
Wszystkich zainteresowanych życiem Poety odsyłam do biografii, jaką napisał Michał Urbanek, a wydały Iskry. No i oczywiście do szukania poprzednich części cyklu "Mój Broniewski" na tym blogu.

Brak komentarzy: