niedziela, sierpnia 07, 2016

Myśli wygrzebane (66) - ks. Józef Tischner

"Dziękuję Chrystusowi za wszystko dobro, jakie stało się naszym udziałem przez Ciebie. Z błogosławieństwem Z serdecznym błogosławieństwem Jan Paweł II" - trudno znaleźć godniejsze uznanie TEGO kim dla wielu (włącznie z piszącym ten blog) był śp. ksiądz Józef Tischner (1931-2000). List został napisany w Watykanie 3 lipca 1999 r. Odbiorca tego listu zmarł w Krakowie niespełna rok później: 28 czerwca 2000 r. Miał 69 lat. Skończyło się Jego niezwykłe bacowanie. 
Kolejny duchowny w "Myślach wygrzebanych"? Że to pewnie spóźniony ukłon w stronę odbytych Światowych Dni Młodzieży? Nie! Ktoś może się obruszyć: ksiądz Tischner już był w tym cyklu. Tak, zgadza się. Rok temu. 28 VI 2015 r. Odcinek 46. Alboż V. Hugo nie był kilkakrotnie gościem blogu? Trzeba będzie, to "Jegomość Józek" będzie tu jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze raz... Ponowne zagoszczenie to skutek wcześniejszego czytania "O ulotności życia" prof. dra Tadeusza Gadacza, ucznia prof. Tischnera. Proszę wrócić do tamtego "Przeczytania...". A dokładniej do wspomnianej książki - znajdziemy tam rozdział pt. "Cierpienie i miłosierdzie. Pytania do Józefa Tischnera i Jana Pawła II" (s. 94 - 115). Jaką niezwykłą trzeba było być indywidualnością w sutannie, aby zdobyć się na  t a k ą  szczerość: "Nie mam ulubionych świętych. W ogóle nie przepadam za świętymi, w zasadzie wolę grzeszników". W mej pamięci zapadła inna, kiedyś zasłyszana myśl), której sens tu przytoczę, a mianowicie, że Kościół nie powinien straszyć wiernych Piekłem, ale przybliżać Niebo!
Przede mną leż książka "Oby wszyscy tak milczeli o Bogu! Z ks. Józefem Tischnerem rozmawia Anna Karoń-Ostrowska" (Kraków 2015, Wydawnictwo Znak). To z niej wygrzebałem tych kilkanaście myśli, które mnie urzekły. zastanowiły, zmusiły do przepisania. Ile w nich będzie pana Boga, niezwykłego poczucia humoru księdza-filozofa? Ile w nich będzie historyczności w myśleniu? Mogę tylko żałować, że na mojej drodze nie spotkałem podobnych kapłanów. O ostatnich doświadczeniach wolę TU nie pisać, bo to i bardzo osobiste i dość nieprzyjemne...  Przez lata zaliczałem się do tych, którzy złego słowa nie powiedzieliby o "ludziach Kościoła" (rzymskiego). Zmieniło się to chyba nieodwracalnie. 
Głos ma ksiądz Józef Tischner:
  • Jedną z nielicznych atrakcji domu nad brzegiem Dunajca był częste powodzie.
  • W młodości mój stosunek do gór był typowo góralski: Tatry są po to, żeby je podziwiać, ale nie po to, żeby się w nie pchać. 
  • ...jaka jest twoja przestrzeń, taka jest twoja wolność.
  • Człowieczeństwo odkrywa się poprzez zapośredniczenie w spojrzeniu innego. 
  • Robiłem, co mogłem - tak mi się dziś zdaje - żeby Podhale nie było dla mnie więzieniem, ale jak to w końcu wyszło, trudno powiedzieć.
  • Góry były miejscem pobytu naprawdę wolnych ludzi.
  • Przestrzeń podhalańska jest tworzona przez górali. Chociaż właściwie nie bardzo wiadomo, kto kogo stworzył - czy góry górali, czy górale góry. 
  • Człowiek jest w trakcie nieustannego poszukiwania.
  • Wolność sama się broni przed zagrożeniem bezsensem. 
  • Zakorzenienie człowieka nie musi być zakorzenieniem statycznym. [...] miejscem zakorzenienia człowieka może być droga.  
  • Żeby móc uchwycić wartość danej kultury, potrzebna jest refleksja porównawcza z innymi kulturami.
  • Większość awantur mojej babki z dziadkiem zaczynała się od tego, że dziadek czytał gazetę, w związku z czym marnował cenny czas, bo w gazetach były tylko głupoty.
  • Każdy wiek ma swoje prawa i swoje obowiązki. Świadomość tych praw i obowiązków daje poczucie wolności.
  • Moment ryzyka jest przywilejem okresu dojrzewania. 
  • Żyjemy w czasach, gdy elementy związku człowieka z przyrodą, z rytmem życia zanikają. 
  • ...bardzo trudno jest mówić po góralsku. Zawsze gdy chcę publicznie mówić gwarą, muszę się lepiej przygotować niż wtedy, gdy mówię po polsku.
  • Życie w mieście przygotowuje człowiekowi mnóstwo szpilek, żeby mógł zapomnieć o wielkim gwoździu, jaki, jest śmierć, która nieuchronnie nadchodzi.
  • To, co może łączyć [...] wszystkich ludzi, to nie arsa, lecz kultura, która powstała w wyniku połączenia [...] różnych elementów.
  • Wiedzieliśmy, że komunizm oznacza utratę niepodległości.
  • Potrzebowałem wiele czasu, żeby zrozumieć, czym naprawdę jest ideologia, którą nas karmiono - i że w ogóle jest to ideologia.
  • Nie lubię władzy, nigdy jej nie pragnąłem, chociaż władza zawsze pchała mi się w ręce.
  • W gruncie rzeczy człowiek często nie jest sobą, tylko dość sztucznie "wychodzi z siebie", pokazując się takim, jakim się chce pokazać.
  • Każdy, kto występuje publicznie, wyrabia sobie jakiś styl.
  • Zawsze towarzyszy mi poczucie, że cokolwiek robię, mogłoby być zrobione lepiej - lepiej napisane, głębiej zanalizowane.
  • Nigdy nie jestem do końca zadowolony z tego, co zrobiłem.
  • Kościół ma to do siebie, że kiedy wieją wiatry, na których nie potrafi latać, to cofa się do rzeczy podstawowych, a potem powoli, powoli odrabia czas. 
  • Wartość filozofii [...] polega na tym, że proponuje jakiś porządek. 
  • Ja nie skazuję Arystotelesa na wieczne potępienie, cenię i doceniam jego filozofię, ale nie mogę twierdzić, że jest to filozofia chrześcijańska.
  • Kardynał Wojtyła miał niezwykły zmysł skupienia wokół Kościoła elit.
  • Kiedy Wojtyła wyjeżdżał na konklawe, powiedziałem mu, żeby wracał i nie robił kawałów.
  • Maksimum tego, co mogę dać Kościołowi katolickiemu, to to, że jestem księdzem.
  • Jestem filozofem. Moja wartość na tym polega, że muszę być siewcą niepokoju w całym tym bałaganie. 
  • Papież doprowadził do kompromitacji władzy komunistycznej.
  • Dialog pracy jest pojęciem dynamicznym.
  • Ja jestem siewcą niepokoju i wątpliwości, Jan Paweł II zaś mistrzem syntezy, jednania, prób porozumiewania się ponad różnicami.
Jako historykowi zaimponowało mi... wspomnienie października 1956 r.: "Chodziliśmy na manifestacje na uniwersytet i na Akademię Medyczną, na dyskusje polityczne, podczas których mówiono, że socjalizm oczywiście tak, ale inny, nowy, lepszy, bardziej narodowy i liberalny jednoczenie. Brałem udział w tym wielkim wiecu na placu przed Pałacem Kultury, na którym Gomułka wygłosił - jak na niego, krótkie - chyba dwudziestominutowe przemówienie, po którym, jak się wtedy wydawało, narodziła się nowa Polska". Autorka wywiadu postawiła pytanie: "Wierzył Ksiądz Gomułce?". Fragment odpowiedź: "Wierzyłem wielu z nas wierzyło". Proszę o ciąg dalszy zerknąć na s. 79. Jak nic "Oby wszyscy tak milczeli o Bogu! Z ks. Józefem Tischnerem rozmawia Anna Karoń-Ostrowska" powinno trafić do cyklu "Przeczytania...". Przestudiować ją "pod kątem" treści historycznych! A jest TU ich wiele. Proszę mi wierzyć, choćby kwestia tzw. Goralenvolku. Ksiądz Józef Tischner nie ucieka od tego wątku. Proszę dać mi trochę czasu, a postaram się do  t e g o  wrócić. To zdanie zaskoczyło mnie niemniej: "...byłem wtedy [lata 50-te XX w. - przyp. KN] jedynym księdzem w Polsce, który jawnie, w sutannie, studiował na świeckim uniwersytecie". Pouczające dygresje na temat II Soboru Watykańskiego czy Marca '68. I bez tego moje tu pisanie zbyt się rozwinęło. O tym, jak ksiądz Józef Tischner został opozycjonistą wobec systemu, na czym polegała Jego walka z systemem - to oddzielny temat. Dochodzę do wniosku, że mam przed sobą klasyczny (kliniczny) przykład (przypadek) pracy XIX-wiecznej pracy u podstaw, pracy organicznej.
To chyba TU, na kartach TEJ książki,  odnajduję zdanie, które będzie mi kluczem do kolejnych "Myśli wygrzebanych": "ODKRYWAJĄC CUDZE MYŚLI, ODKRYWAM TEŻ WŁASNE". Czy to nie jest dobitne potwierdzenie tego, co mnie pach do kontynuacji tego cyklu? Cenniej jednak będzie mi cytować księdza-profesora-filozofa, niże jednego z tysięcy magistrów od historii, czyli siebie samego. Co Tischner, to Tischner, a nie jakiś tam... bloger-gaduła.



Ksiądz-filozof Józef Tischner (1931-2000)
Nie wyczerpałem możliwości tej książki-wywiadu. I tak jestem zdania, że trochę przeładowałem 65 odcinek "Myśli wygrzebanych". Co ja za to mogę, że czytanie księdza Józef Tischnera tak ubogaca? Tego chyba nie można pojmować w kategoriach zarzutu? Na koniec jeszcze jedna myśl:

CZŁOWIEK BUDUJE DOM I WYBIERA SOBIE BOHATERA. 

 PS: Pisane przy akompaniamencie J.A. Hasse: Miserere in C minor.

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.