czwartek, kwietnia 21, 2016

Historia przyszła do mnie sama - otwarcie 3 - skarby

...no i mamy ciąg dalszy skarbów. Tym razem swoje skarby ujawniło kilko osób. Każdy eksponat zasługuje, aby poświęcić mu oddzielne pisanie? A ja IM poświęcam wspólne pisanie. Tym bardziej, że muszę uszanować wolę większości związaną z... anonimowością? Powinienem przy każdym posiadaczu tych cennych zabytków napisać: osoba posiadająca oryginał zastrzegła sobie anonimowość. Właściwie, to nie rozumiem skąd ta asekuracja? Czy nawet obawa? Nie chcą, to trudno. Informacji udzielają, ale o Nich samych mam milczeć. No to jestem jak grób.

Chyba nie przesadzę, kiedy zacznę od patentu oficerskiego podporucznika Zygmunta Józefa Kentzera. Wydany w Warszawie 1 kwietnia 1933 r. Osobiście podpisany przez ówczesnego Ministra Spraw wojskowych, a był nim marszałek Józef Piłsudski! To zbiory mojej uczennicy Joanny Marii obojga imion z Gimnazjum nr 54 w Bydgoszczy. Drugi rok mam przyjemność karmić Ją wiedzą historyczną, uczy się w sali, w której z dwóch ścian spogląda na Nią Marszałek, a Ona ledwo tydzień temu (na środku chodnika) ujawniła, że posiada  t a k i e   cudo? Niemal zabiła mnie tą informacją. Bo najgorsze teraz, to było czekanie -  na skan. Wiedziałem, że oryginału raczej nie przyniesie. Rodzina nie pozwoli, ale jest w formie elektronicznej! Hura! Nie muszę nikogo, kto mnie zna, przekonywać, co dla piłsudczyka (z wychowania i przekonania) oznacza tej rangi dokument!


Dla bydgoskich miłośników militarnej historii miasta  p e r e ł k a ! Powiecie: ekscytuje się! Ale jak tu być obojętnym, kiedy mamy takie zbiorowe foto podoficerów 61 pułku piechoty, który stacjonował nad Brdą do 1939 r. Niestety nie ma wiedzy na temat tego pułku, aby określić "pod czyją komendą" są uwiecznieni TU podoficerowie?  Zerkam na różne strony i portale internetowe, ale nie natrafiam na podobne ujęcie? A może po prostu brak mi cierpliwości. Wiem nawet, który z tych żołnierzy był pradziadkiem mojego, pragnącego pozostać osobą anonimową, kolegi. Mamy zdjęcie. To już sukces. Może z czasem ktoś z Czytelników blogu odsłoni historię tego zdjęcia, ba! dopisze, uzupełni nasze braki. Podejrzewam, że kolega też byłby kontent, choć kryje się pod anonimowością? 


Mój były uczeń, absolwent historii Uniwersytetu Warszawskiego jest posiadaczem bardzo wielu ciekawych dokumentów i zdjęć. Ale i on zastrzegł, aby nie ujawniać ani siebie, ani pradziadka. Jeszcze przed laty osobiście dokonywałem fotograficznych dokumentów poświadczonych m. in. przez generała Wiktor Thommée, tak pamiętny obrońca Modlina w 1939 r.! Jak nie ma drżeć nawiedzony historyk? Przysłano mi jedną fotografię i dwa dokumenty. Ten jest o tyle bezpieczny w reprodukowaniu, że ani nie naruszam prywatność rodziny mego eks-ucznia, lada dzień (miesiące?) magistra historii, ani nie publikuję danych osobowych z cennego Wer-Ausweisu nr 39, wydanego w okupowanej Bydgoszczy (Brombergu). Nie znam historii tej ulotki. Gdzie ją rozrzucano? Nie wiem.
Raczej, to nie jest "produkt sowiecki? Znając pewne ulotki, jakie pojawiły od 17 IX 1939 r. - wiemy, jaką składnią i ortografią posługiwali się propagandyści Stalina! To zapewne robota Niemców.


I na koniec tego  "otwarcia" coś z... zagranicy! Przenosimy się aż do Bundesrepublik Deutschland. Dokładniej  do Mönchengladbach, a jeszcze dokładniej do dzielnicy Rheydt. Oto mój były wychowanek (szlachetny rocznik '75) przysłał mi m. in. te zdjęcia. Ukrywa się pod pseudonimem "Axel". I tak ma zostać. "Axel" skarży się na jakość swego telefonu, z którego wykonywał te kadry. Zapewnia, że się poprawi. Możliwe, że skutek tej poprawy opublikuję w okolicach 1 listopada? Oto, jak po latach wzrasta ziarno sypnięte w żyzny grunt? Brawo "Axel".

PS: Liczę na ciąg dalszy. Materiał jest. Kolejne "otwarcie"? Nie wiem. Czas pokaże.

Brak komentarzy: