sobota, sierpnia 15, 2015

Rok 1920 - część I - Lenin

Włodzimierz Iljicz Uljanow, który przeszedł do historii jako LENIN (1870-1924)  dzięki wsparciu niemieckiego wywiadu w czasie wielkiej wojny znalazł się w Rosji i doprowadził do wybuchu bolszewickiej rewolty. Usunąwszy "białych" rozpętał "czerwony" terror. Jeśli ktoś do dziś widzi w nim rosyjskiego Robespierrea, to mogę tylko współczuć tak dalekim analogiom.
System stworzony przez Lenina miał rozlać się po ówczesnej Europie. Leninizm (udoskonalona utopia Marksa und Engelsa) miał stać się programem rozwoju nowego i ponoć lepszego świata! W 1920 r. na przeszkodzie tej  demagogii stanęła odradzająca się Rzeczpospolita Polska! Niestety ćwierć wieku później wróciła ze Wschodu zaraza, którą powstrzymano pod polskim Lwowem, Płockiem czy Radzyminem. Nieudolnie starano się splugawić ducha Walecznych AD 1920 r. Gloryfikowano zdrajców, renegatów, którym stawiano pomniki - różnym Marchlewskim, Dzierżyńskim, Świerczewskim, Nowotkom czy Konom!

Włodzimierz Lenin (ros. Владимир Ленин)
Zatruto umysły pokoleniu po 1944 r. Pokolenie awansowanych "z chamów" garnęło się ku nowej, słusznej, ludowej władzy! Odrzucano świat i wartości ojców swoich, ostoi polskości kościoła rzymskiego - przyjmowano propagandową sieczkę. Niektórzy do dziś jeszcze karmią się nią. Można tylko im współczuć. Powtarzają brednie, jak to "wredna Polska (dobrze, że nie Polsza) napadła na Rosję Sowiecką (raczej mówią: Związek Radziecki)". Dlatego zaczynam  m ó j   Rok 1920 od kłamliwego bełkotu Lenina! Sięgamy do samego źródła deprawacji i mordu, zakłamania i zagłady, jaką gotowano młodemu państwu polskiemu.


Podstawą tych cytatów są przemówienia Lenina z 1920 r  - jedno wygłosił 12 czerwca, a drugie 22 września, trzecie 21 listopada. Skrajne okresy? Najpierw, kiedy nawałnica sowiecka parła na Wilno i Lwów; a kolejne, gdy bolszewicki gad został zdruzgotany nad Wisłą i dobity nad Niemnem. Mój komentarz uważam za zbędny dodatek? Ależ nie - on będzie, ale poniżej. Nie mogę stać obojętnie, kiedy  t a k i e   kalumnie tworzył "wiecznie żywy Wódz"?  Ufam, że po-sowieckie truchła rozsypują się i nie straszą kolejnych pokoleń swymi propagandowymi bredniami. Młodszym tylko przypominam - owa  p o ż o g a  , o której pisała kiedyś Zofia Kossak była tym groźniejsza, że ludzie ją podsycający nie byli pozbawionymi inteligencji indywiduami! Język, jakim operował Lenin, to całkiem niebezpieczna literatura. Kto uwierzył w jej "melodię" był zgubiony...
  • ...rząd Polski waha się już i miota, i już oświadcza, że zaproponują nam nowe warunki pokoju. Prosimy bardzo, panowie obszarnicy i kapitaliści, rozpatrzenia polskich warunków pokoju nigdy nie odmówimy. widzimy jednak, że rząd prowadzi u nich wojnę wbrew swojej własnej burżuazji, że polska demokracja, odpowiadająca naszym kadetom i  oktibrystom - najbardziej zajadli kontrrewolucyjni obszarnicy i burżuazja - są przeciwko wojnie, wiedzą oni bowiem, że w takiej wojnie zwyciężyć nie można; widzimy, że wojnę prowadzą polscy awanturnicy, eserowcy, partia polskich socjalistów, ludzie, wśród których najwięcej obserwujemy tego, co obserwujemy u eserowców, a mianowicie - rewolucyjnych frazesów, chełpliwości, patriotyzmu. szowinizmu, bufonady i nadętej nicości. Znamy tych panów. 
  • Napaść Polaków na nas poprzedzał epizod charakterystyczny dla stosunków międzynarodowych, jakie się wówczas wytworzyły.  Kiedy w styczniu zaproponowaliśmy Polsce pokój - pokój nadzwyczaj korzystny dla niej, bardzo niekorzystny dla nas - dyplomaci wszystkich krajów zrozumieli to po swojemu: "bolszewicy czynią niezmiernie wielkie ustępstwa - są zatem słabi". Jeszcze raz znalazła potwierdzenie prawda, że dyplomacja burżuazyjna nie jest zdolna do zrozumienia metod naszej nowej dyplomacji, polegającej na otwartych, szczerych oświadczeniach.
  • ...wybuch wściekłego szowinizmu w Polsce, Francji i w innych krajach i popchnęły Polskę do napaści. Polska zrazu zagarnęła Kijów, następnie nasze wojska w kontrofensywie doszły od Warszawy; później nastąpił przełom i cofnęliśmy się więcej niż o sto kilometrów.
  • ...udowodniliśmy, że Polska zwyciężyć nas nie może, my natomiast i byliśmy, i jesteśmy niedalecy zwycięstwa nad Polską.
  • Polska, ostatnia twierdza przeciw bolszewikom, znajdująca się całkowicie w rękach Ententy, jest tak potężnym czynnikiem tego systemu, że kiedy Armia Czerwona zagroziła tej twierdzy - zachwiał się cały system.
  • Przedstawiciele partii drobnoburżuazyjnych wiedzą, że jeszcze przed wojną Polska znajdowała się w przededniu kryzysu, że wojna przynosi ruinę, i dlatego wolą pokój.
  • Spośród małych państw, które wchodziły dawniej w skład byłego imperium rosyjskiego, Polska - w ciągu trzech ostatnich lat - należała do liczby tych, które żywiły najbardziej wrogie uczucia do narodowości wielkoruskiej oraz rościły najwięcej pretensji do dużej części terytoriów nie zamieszkałych przez Polaków.
  • Polska rości pretensje do Ukrainy i Litwy. 
  • Zaopatrzenie Polski w sprzęt wojenny było, rzecz jasna, głównym przedmiotem starań Francji i innych mocarstw [...].
  • ...zwycięstwo, które pomimo porażki pod Warszawą odniosła w ostatecznym wyniku Armia Czerwona - ma szczególnie wielkie znaczenie; zwycięstwo to postawiło bowiem Polskę w takiej sytuacji, że nie ma ona absolutnie sił do dalszego prowadzenia wojny.
  • Nienawiść polskich kapitalistów do Władzy Radzieckiej jest bardzo silna; z niesłychanym okrucieństwem tłumią oni najzwyklejsze strajki.
  • Wojna polska była wojną na dwa fronty, przy istnieniu groźby ze strony Wrangla, wojną, której nie można było nazwać wojną kresową, gdyż linia Piłsudskiego przebiegała w niezbyt wielkiej odległości od Moskwy.
Prawda jaka specyficzna retoryka? I ten język! Zwróciliście uwagę na "subtelność" sformułowania: "cofnęliśmy się więcej niż o sto kilometrów"? To jest dopiero majstersztyk słowotwórczy i... taktyczny! Tego nawet Goebbels by nie wymyślił! Czytając "dieduszkę Wołodię" ma się wrażenie, że to jego krasnoarmiejcy wygrali nad Wisłą, a potem nad Niemnem! Takie małe "czary-mary", "abra-kadabra"! Nie wiem, jak na Was, ale na mnie pozytywnie podziałało stwierdzenie, że "Polska, [to] ostatnia twierdza przeciw bolszewikom". Że Lenin nie nazwał znowu kraju nad Wisłą "ostatnim psem Ententy"? Bo takie zdanie przecież krzyczy do nas z wielu sowieckich plakatów tego okresu!... 



95. rocznica bitwy warszawskiej powinna pobudzać do refleksji. Patrzenie na nią oczami różnych jej uczestników jest moim zamiarem. Jedno określenie w moim pisaniu, mówieniu i nauczaniu  n i g d y  nie pada: "cud nad Wisłą". Chyba żaden piłsudczyk nie wyartykułuje podobnego w brzmieniu stwierdzenia. Kalałby tym samym dobre imię swego Marszałka. A na to, po latach zohydzania Jego osoby, pozwolić sobie nie możemy. Ja w każdym razie do tego ręki nie przyłożę. 

2 komentarze:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.