piątek, lipca 17, 2015
Paleta (V) - Halina Kaźmierczak - królowa Jadwiga...
Kolejne zaskoczenie z Internetu? Chcąc pisać o niezwykłej polskiej monarchini, królu Polski świętej Jadwidze Andegaweńskiej (1384-1399) chciałem cały post wypełnić... fragmentami z "Krzyżaków". Tak, Henryka Sienkiewicza. Dla tych, którzy znajomość z dzielnymi rycerzami z Bogdańca czy Jurandem ze Spychowa ograniczają do filmu A. Forda może być zaskoczeniem, że znajdziemy w książce w i e l e o pierwszej żonie Olgierdowicza, czyli Władysława II Jagiełły (1386-1434): "Szczególniej od kilku lat surowe, pokutnicze
życie Jadwigi sprawiło, że obok czci, winnej królowej, oddawano jej
cześć niemal religijną. Z ust do ust między panami i ludem chodziły
głosy o cudach spełnianych przez królowę. Mówiono, iż dotknięcie jej
dłoni leczyło chorych: ludzie pozbawieni władzy w rękach i nogach
odzyskiwali ją po włożeniu starych szat królowej. Wiarogodni świadkowie
zapewniali, iż słyszeli na własne uszy. jak raz Chrystus przemówił do
niej z ołtarza".
Halina Kaźmierczak |
Zacząłem szukać ilustracji do postu i tak natrafiłem na zaskakujące formą i treścią malarstwo pani Haliny KAŹMIERCZAK. Na Jej Facebooku znalazłem link do blogu, a tam taką charakterystykę: "Halina Kaźmierczak, malarka krakowska. W czasie swojej
35-letniej pracy artystycznej brała udział w licznych wystawach i
plenerach malarskich. Uprawia malarstwo olejne, sztalugowe, figuratywne.
W swoich pracach łączy realizm z metaforą i wieloznaczną symboliką.
Obrazy jej charakteryzuje nastrojowość i refleksyjność, zaś ich tematem
przewodnim jest postać kobieca, łącząca w sobie to, co ziemskie, z
nieziemskim i uduchowionym. Przez ostatnie lata pracuje nad dużym cyklem
obrazów o królowej Jadwidze Andegaweńskiej. Nieustającym źródłem
inspiracji jest dla niej Kraków, którego atmosferę chętnie oddaje w
swoich obrazach".
"Posypały się wota za zdrowie królowej i królewny.
Widziano ze wzruszeniem ubogich wieśniaków ofiarujących ćwiartki zboża,
jagnięta, kury, wianuszki suszonych grzybów lub krobie orzechów. Płynęły
znaczne ofiary od rycerstwa, od kupców, od rzemieślników. Rozesłano
gońców do cudownych miejsc. Astrologowie badali gwiazdy. W samym
Krakowie nakazano uroczyste procesje. Wystąpiły wszystkie cechy i
wszystkie bractwa. Całe miasto zakwitło chorągwiami. Odbyła się i
procesja dzieci, sądzono bowiem, że niewinne istoty najłatwiej ubłagają
Boga o łaskę. Przez bramy miejskie zjeżdżały coraz nowe tłumy z okolicy.
I tak płynął dzień za dniem wśród ustawicznego bicia w dzwony, wśród gwaru po kościołach, procesyj i nabożeństw. Lecz gdy upłynął tydzień, a i dostojna chora, i dziecię żyły jeszcze, poczęła otucha wstępować w serca. Zdawało się ludziom rzeczą niepodobną, aby Bóg zabrał przedwcześnie władczynię państwa, która tyle dla niego uczyniwszy, musiałaby pozostawić niedokończone ogromne dzieło i apostołkę, która ofiarą własnego szczęścia przywiodła do chrześcijaństwa ostatni pogański naród w Europie".
I tak płynął dzień za dniem wśród ustawicznego bicia w dzwony, wśród gwaru po kościołach, procesyj i nabożeństw. Lecz gdy upłynął tydzień, a i dostojna chora, i dziecię żyły jeszcze, poczęła otucha wstępować w serca. Zdawało się ludziom rzeczą niepodobną, aby Bóg zabrał przedwcześnie władczynię państwa, która tyle dla niego uczyniwszy, musiałaby pozostawić niedokończone ogromne dzieło i apostołkę, która ofiarą własnego szczęścia przywiodła do chrześcijaństwa ostatni pogański naród w Europie".
Nie jestem krytykiem sztuki. Zaskakujące jest ujęcie tematu. Jest takie... nowoczesne? Mam wrażenie, że TO dzieje się dziś, za rogiem. Dziewczyny o takiej urodzie mijamy na ulicach... Ktoś powie kicz? Jego prawo. Ale - można dorzucić: rzadki, bo o tematyce historycznej. Swoją drogą czy widzieliśmy obraz polskiej monarchini (monarchy) w stanie błogosławionym?...
"Nagle na wieży ukazała się czarna
chorągiew z wielką trupią głową pośrodku, pod którą bielały dwa złożone
na krzyż piszczele ludzkie. Wówczas ustała wszelka wątpliwość. Królowa
oddała ducha Bogu.
Pod zamkiem rozległ się ryk i płacz stu tysięcy ludzi - i pomieszał się z ponurymi odgłosami dzwonów. Niektórzy rzucali się na ziemię, inni darli na sobie szaty lub rozdrapywali twarze, inni spoglądali na mury w niemym osłupieniu, niektórzy jęczeli głucho, niektórzy, wyciągając ręce ku kościołowi i komnacie królowej, wzywali cudu i Bożego miłosierdzia".
Pod zamkiem rozległ się ryk i płacz stu tysięcy ludzi - i pomieszał się z ponurymi odgłosami dzwonów. Niektórzy rzucali się na ziemię, inni darli na sobie szaty lub rozdrapywali twarze, inni spoglądali na mury w niemym osłupieniu, niektórzy jęczeli głucho, niektórzy, wyciągając ręce ku kościołowi i komnacie królowej, wzywali cudu i Bożego miłosierdzia".
Tyle Sienkiewicz. 17 lipca AD 1399 r. zakończyła swój żywot władczyni niezwykła (cztery dni wcześniej zmarła królewska córeczka, Elżbieta Bonifacja). Wiele cór "domu Jagiełłowego" będzie nosiło imię Jadwiga. Jak też wiele z naszych Mam, Babć, Prababć...Włącznie z moją własną, której setna rocznica urodzin minęła 19 maja tego roku.
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.