środa, lipca 15, 2015

Ostatni Ikar...

Ostatni Ikar wczoraj spadł
Tam za przylądkiem opadł na dno
Spokojnie słońce grzeje świat
Nie ma już takich, którzy pragną

XXX lat temu - 16 lipca 1975 r. o godzinie 15,56 runął samolot An-2 SP-WKW pilotowany przez Dionizego BIELAŃSKIEGO. Co w tym wyjątkowego? Los tego heroicznego pilota jest zaprzeczeniem upartego udowadniania, szczególnie młodszemu pokoleniu, jak to za komuny było dobrze!... Nie mogło być dobrze, skoro ludzie, jak nasz Bohater porywali się na desperackie kroki. Niektórzy ocierali się nieomal o... terroryzm lotniczy chcąc tylko godnie żyć, oddychać prawdziwym wolnym powietrzem, nie być ofiarą inwigilacji Służby Bezpieczeństwa!...

Dionizy Bielański (1939-1975)


Były przełożony tak skreślił charakterystykę D. Bielańskiego: "Koleżeński [...] Znakomity instruktor, młodzież się do niego garnęła. Zero polityki. Cicho siedział, na ustrój nie narzekał, nic nie gadał o ucieczce z kraju". Trudno oczekiwać, aby stanął na środku drogi i wykrzyczał, co naprawdę myli o PRL-u!
Czy jednak do końca D. Bielański pozostawał "na uboczu" wszystkiego?  Oto jedna z Jego wypowiedzi: "Ja sobie sam pracę załatwię. Wy mnie nie pomagajcie, tylko wy mnie nie przeszkadzajcie. Dajcie mi opinię taką, jak mi się należy, jakim ja jestem człowiekiem i niech prawdą będzie to, co Gierek mówi, wasz sekretarz, że w Polsce jest miejsce dla partyjnych i bezpartyjnych, dla wierzących i niewierzących. A ja sobie już sam dam radę, tylko aby mnie nie szkodzić...".

Szalony, innym spokój kradł
Nie wierzył w szczęście płowych zwierząt
Pod okiem słońca zastygł kwiat
Nastała błogość - martwy sezon

W 1971 r. Służba Bezpieczeństwa zaczęła interesować się Dionizym Bielańskim. Nie wiadomo kto nadał mu kryptonim: " I K A R ". Z ujawnionych przez IPN dokumentów wynika, że nie chciał współpracować z resortem i dość jednoznacznie określono jego stosunek do "władzy ludowej": "Gdy zapytano go, dlaczego nie należy do partii oraz unika pracy społecznej, oświadczył, że na te sprawy ma swój osobisty pogląd i z tego nie będzie się tłumaczył. Z zachowania i postawy wymienionego należy stwierdzić, że jego stosunek do naszej rzeczywistości był negatywny”. Daleko mi do porównań z tak niezwykłym człowiekiem, ale chcę przypomnieć, że jeszcze w 1984 r. wielokrotnie byłem zaczepiany, aby wstąpić do jedynie słusznej Partii. Trudno zarzucić D. Bielańskiemu tylko bierny opór, skoro w innej esbeckiej notatce skrupulatnie odnotowano taki epizod: "Na jednym z takich szkoleń prowadzonych przez aktywistę partyjnego Bielański oficjalnie wystąpił z prowokacyjnymi pytaniami i podważał wywody prelegenta. Podkreślić należy, że na owym szkoleniu omawiane były zagadnienia związane z walką o utrwalenie władzy ludowej w PRL i sytuacją polityczną w Chinach. Jednomyślną decyzją obecnych na szkoleniu członków Aeroklubu wyproszono Bielańskiego ze szkolenia, a następnie zmuszono do przeproszenia prelegenta". 
Na czeskiej stronie internetowej tamtejszego IPN-u , czyli Instytutu Badania Reżimów Totalitarnych Ústav pro studium totalitních režimů odnajdujemt tekst autorstwa Ľubomíra Morbachera i  Jana Synka. Chyba nie powinniśmy mieć problemów ze zrozumieniem oryginalnego tekstu, którego pierwszy akapit tu przytaczam: "Ve středu 16. července 1975 byl kolem třetí hodiny odpolední poblíž Žiliny zpozorován malý civilní letoun Antonov An-2. Pracovník tamějšího aeroklubu Svazarmu upozornil na cizí letadlo protivzdušnou obranu, která se s pilotem snažila navázat kontakt. Ten však nereagoval a pokračoval v kurzu směrem k rakouské hranici. Osm kilometrů před ní bylo jeho letadlo sestřeleno cvičným proudovým letounem L-29".

An-2 SP-WKW
IPN ogłosił: „Samolot zestrzelony został na terenie Czechosłowacji w miejscowości Trnawa k/Brna w dniu dzisiejszym o godz. 15.56 na polecenie Ministra Obrony gen. W. Jaruzelskiego”.  Generał z uporem powtarzał, że nie pamięta   t e g o   wydarzenia?  Trudno w to uwierzyć. "Nawet gdyby nie udało się znaleźć dowodów w postaci wydanych przez niego rozkazów - dochodzi prof. Ryszard Terlecki - za zestrzelenie odpowiada Jaruzelski jako ówczesny szef MON". Prokurator IPN Marcin Gołębiewicz oświadczył kilka la temu: "Wydano postanowienie o przedstawieniu Wojciechowi J. zarzutu popełnienia zbrodni komunistycznej. Z uwagi na stan zdrowia podejrzanego postanowienia o przedstawieniu zarzutu do tej pory nie ogłoszono". Śmierć eks-ministra obrony narodowej AD 1975 uczyniła podobny pozew bezprzedmiotowym? Ależ to jeszcze za życia generała Wojciecha Jaruzelskiego usłyszeliśmy  wypowiedź rzecznika IPN, Andrzeja Arseniuka: "Prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie umorzył z powodu śmierci śledztwo przeciwko Wojciechowi J. podejrzanemu o to, że w dniu 16 lipca 1975 r. w Warszawie pełniąc funkcję ministra obrony narodowej, działając w zamiarze zestrzelenia przez samoloty wojskowe sił obrony przeciwlotniczej Czechosłowacji polskiego samolotu cywilnego An-2 pilotowanego przez Dionizego B. nakłaniał do tego dowodzących na Centralnym Stanowisku Dowodzenia 7. Armii Obrony Przeciwlotniczej Czechosłowacji, w konsekwencji czego dowódca Obrony Przeciwlotniczej Czechosłowackiej Republiki Socjalistycznej generał major Josef Marusak wydał rozkaz zestrzelenia polskiego samolotu". Co na to sam Generał: "Nie mogłem jako polski minister obrony wydawać jakiegokolwiek rozkazu lotnictwu czy przedstawicielom innego państwa, to wie i rozumie nawet zwykły żołnierz".   Jest  jeszcze jeden głos - szefa sztabu Wojsk Obrony Powietrznej Kraju pułkownika pilota Zygmunta Czajki: "Generał Paszkowski i Jaruzelski byli przeciwni zestrzelaniu samolotu. W pewnej chwili Jaroszewicz [Piotr, Prezes Rady Ministrów - przyp. KN] podał jednoznaczną decyzję: zestrzelić. Jaroszewicz, podkreślam". Inne dokumenty ujawnione przez IPN powinny przerwać wszelkie w tej materii spekulacje: "...po uzyskani zgody na otwarcie ognia od ministra obrony narodowej PRL i przekazaniu jej na CSD Praga o godz. 15.56 samolot-dezerter został zestrzelony w rejonie Kuty. Pilot nie żyje, samolot spłonął".
Jest jeszcze jedna kontrowersja wokół zestrzelonego "Antka". Jeden ze świadków upiera się przy takiej wersji zdarzenia: "Pilot zdążył wyjść z kabiny samolotu [...]. Wybuchu polskiego samolotu nie było. Wylądował normalnie na łące, pilot wysiadł z samolotu [...]"? Wspominany wyżej płk Z. Czajka opisywał: "Pilot był na siedzeniu, miał przestrzeloną pierś"? Osoby zainteresowane jeszcze innymi szczegółami (jak choćby zdjęcia wraku) odsyłam do książki "Ucieczki z PRL" Jarosław Molendy (Wyd. Bellona 2015).

 
Jest jeszcze jedna ofiara 16 lipca 1975 r.! To czeski pilot Vlastimil Navrátil otrzymał rozkaz zestrzelenia polskiego "Antka"  z Dionizym Bielańskim na pokładzie.  Trudno oczekiwać, aby czeski pilot (szczególnie po 1968 r.) nie wykonał rozkazu! Miał strzelać do cywilnego samolotu? Zestrzelona maszyna runęła w okolice miejscowości Kúty. Do wolności zabrakło niespełna 10 kilometrów! 

Ostatnia plaża, wieczny sezon
Wszyscy istnieją, wszyscy leżą
Już nic nie grozi z nieba
Na ziemi nic nie trzeba
Najmniejszej skazy na błękicie
Wieczna pogoda
Wieczna błogość
Wieczna zabawa
Wieczne życie

Ostatni Ikar spadł 

Do postu wplotłem fragmenty "Songu o życiu wiecznym" Jonasza Kofty, który na jednej ze swych płyt wyśpiewał (do muzyki Macieja Małeckiego ) Jerzy Połomski ("Nie zapomnisz nigdy" - 1972).



PS: Dopiero po latach rodzina dowiedziała się o inwigilacji Dionizego!  "Dla mnie lektura tej teczki była porażająca -  przyznawała córka Dionizego Bielańskiego. - Po raz pierwszy nasza rodzina dowiedziała się, że byliśmy na widelcu bezpieki na długo przed zestrzeleniem ojca. Bo że mamę inwigilowano potem, to nie ulega wątpliwości. Mnie najbardziej uderza to, jak wiele energii służby wkładały w to, żeby zaszkodzić tacie. I jak głęboko weszły potajemnie w nasze życie. Podsłuchem, czytaniem listów, kolegami ojca, którzy okazywali się tajniakami. Każdy, kto przeczyta teczkę, przekona się o niezłomności ojca. I o tym, że życie w PRL stawało się dla niego coraz bardziej nieznośne."

5 komentarzy:

  1. Niezwykłe losy. Dzięki za przypomnienie Asa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też to wydarzenie poruszyło. A o książce, którą wspominam, jeszcze będzie. Pewnie na 22 lipca, żeby przypomnieć postkomunie na czym opierał się ich "ustrój".

    OdpowiedzUsuń
  3. Losy pilotów PRL-u bardzo mnie interesują, przypominam sobie to wydarzenie zestrzelenia pilota Dionizego Bielańskiego, rozmawiało się o tym u mnie w domu, bo przecież mój ojciec też latał na wojskowych Migach, też pilot rocznik 1934 r. Wiersza Jonasza Kofty nie znałam, ostatnie słowa bardzo przejmujące ...ostatni Ikar spadł...Mieszkałam przy lotnisku wojskowym na ulicy Ikara, ginęło wtedy tragicznie bardzo dużo pilotów z powodu kiepskich maszyn lotniczych, pamiętam niepokój mojej mamy, kiedy ojciec wychodził na ćwiczenia wojskowe tzw. loty. To bardzo ciekawy wpis dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem zaskoczony. Bardzo. Po raz kolejny widzę, jak bardzo historia jest nam bliska. I pobudza do własnych refleksji. Jeśli Tata latał z lotniska w Bydgoszczy, to musiał znać płk. Czesława B.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. czemu uciekał? a co z rodziną? Na co liczył jak go zauważono?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.