niedziela, lipca 19, 2015

Oklahoma Land Rush - 22 kwietnia 1889 r.

Poniedziałek 22 kwietnia 1889 r. przeszedł w historii Stanów Zjednoczonych jako Oklahoma Land Rush! Oto prezydent Benjamin Harrison, idąc śladem swego poprzednika Grovera Clevelanda,  potwierdził zgodę na zasiedlanie kolejnych akrów ziemi, która "po wieczne czasy" miała pozostawać w ręku rdzennych mieszkańców Ameryki, m. in. Indian z plemion Cherokee, Creek, Apache czy Commanche. Nie po raz pierwszy dla białego człowieka składane przysięgi i deklaracje nie warte były funta kłaków.

Dlaczego czekano aż do 1889 r.? Przez lata uważano, że ziemie pozostawione Indianom są bezużytecznymi dla kolejnej fali osadników. Na nieszczęście dla Indian biały człowiek oprócz technik mordowania ich współplemieńców ruszał swoim mózgiem, aby rozwijać metody uprawy roli, hodowli itp. Po raz kolejny technika przyszła w sukurs zachłannym białym osadnikom!


Decyzja zapadła w Waszyngtonie 3 marca 1889 r. Blisko dwa miliony akrów (1akr = 0.40468564224 hektara)  oklahomskiej ziemi została otwarta przed osadnikami. Trudno sobie nawet wyobrazić tych wszystkich zniecierpliwiony, dyszących chęcią zajęcia, wypatrujących kiedy cholerne wskazówki zegarów zejdą się na samej górze! Tak, aż wybije samo południe! A konie, które przebierały nogami, kopyta, które ryły w ziemi. Już widzę, jak siedzą na kozłach swych bryczek, powozów, w siodłach wierzchowców - przełykają ślinę. Takiego napięcia chyba nigdy więcej Stany Zjednoczone nie przeżyły.


Wreszcie wybiła 12;00! Odezwały się armaty, m. in. w Forcie Reno! Nikt chyba dokładnie nie oszacował ilu ludzi stanęło na umownych "liniach startu"! Na odgłos wystrzałów, bicia zegarów, unoszących się dudnięć dzwonów ruszyło jakieś 60 000 śmiałków! Natura ludzka potrafi zaskoczyć? Pewnie, że znaleźli się tacy, którzy wtargnęli na ten obszar  (tzw. Sooners od słowa "prędzej") jeszcze nim 3 marca 1889 r. Grover Cleveland  ogłosił "otwarcie"!...


Czerwone chorągiewki, które wbijano, jakieś kołki, pewnie ci na wozach z drutami kolczastymi grodzili zajętą w pędzie ziemie! Zupełnie sobie nie mogą wyobrazić tych śmiałków, którzy ruszyli pieszo lub na welocypedach. Głód ziemi, emigracja z Europy - pchała te tysiące ku nowemu. Swoją drogą ciekawe ilu wśród nich było Polaków?...


Za ekspansjonizm białego człowieka zapłacili Indianie. Zepchnięci do rezerwatów wegetują tam po dziś dzień. Plemienna duma musiała zawisnąć na przysłowiowym kołku? Smutne. Dwa światy zderzyły się brutalnie - na śmierć i życie. Aż dziw, że po latach ciemiężyciele zaczęli być dumni z rdzennych Amerykanów (za takowych wielu Amerykanów, tak wskazują pewne badania socjologiczne, uważa... tzw. Afroamerykanów!)? Na markach samochodów czy sprzętu wojskowego pojawiły się nazwy: Pontiac lub Apache? Z jednej strony brzmi to, jak ponury żart i wyjątkowo złośliwy rechot historii. 


Ale, ale... - dlaczego ja w wakacje piszę o Oklahoma Land Rush? Duch Dzikiego Zachodu mnie nie opuszcza? Zaskoczyło mnie (będzie kolejna "Paleta"?) malarstwo Xiang Zhanga! Tak, bo obrazy, które stanowią inspirację (a nie na odwrót) wyszły spod ręki rodowitego Chińczyka! Ale, jeśli chodzi o samego artystę, to już materiał do całkiem innej opowieści.




Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.