sobota, maja 09, 2015

Spotkanie z Pegazem - 48 - Jacek Kaczmarski - "Wiosna 1905"

"My w dzisiejszym akcie nieskończonego dramatu, nie występujemy, jesteśmy na urlopie. Zamiast więc gwałtem wydzierać się przed kinkiety, korzystajmy z wolnego czasu i uczmy się, uczmy się, uczmy... Nie tylko z książek, ale z życia i czynów, ażebyśmy stanęli naprawdę gotowi, gdy zawoła nas dzwonek Przedwiecznego Reżysera" - tak o czasie rewolucji 1905 r. pisał Bolesław Prus (1847-1912). Kolejna dziejowa nauczka stanęła przed rozdartym zaborami Narodem?
Mija w tym roku 110 rocznica tego rewolucyjnego zrywu. Nasłuchuję! Nasłuchuję! I - nic nie słyszę?! "Mazur kajdaniarski"? "Czerwony sztandar"? Choć nutkę z "Warszawianki 1905 r."? Nic. Cisza. W jakiż to kąt zamieciono   t a k i e   wydarzenie?! "Faktem pozostaje - pisał inny świadek sprzed przeszło stu laty. - że czuliśmy powiem socjalizmu, wyciągaliśmy do niego ręce, zdobywaliśmy go po swojemu w walce strajkowej i wierzyliśmy, że samuraje nam w tym pomogą". Kto dziś pamięta o wojnie japońsko-rosyjskiej? Kto dziś pamięta o klęsce tych drugich pod Cuszimą? Zachwiał się tron niby-Romanowów! Krew wtedy przelana "przez katów" na ulicach Warszawy czy Łodzi nikogo dziś już nie obchodzi?! To po co były te wszystkie barykady, ciskane bomby, śmierć na szubienicach moskiewskich oprawców?!

Oto zbieramy żniwo postkomunistycznego zawłaszczania historii! Okrzeja! Kasprzak! ba! Piłsudski - kojarzymy ich z 1905 r.? NIE! "Miasto wzburzone radośnie huczy od rana zgiełkiem na kształt nieustannej procesji. Kto żyw wybiegł na ulicę, aby zobaczyć, jak wygląda taki pierwszy dzień wolności" - pisał Józef Weyssenhoff  (1860-1932).
Czy duch rewolucji naprawdę umarł? I znowu Bard? Tak, wiersz Jacka Kaczmarskiego (1957-2004) "Wiosna 1905" stara się temu zaprzeczać? Ale mimo wszystko, to niemal gasnący głos na puszczy...

Wiosenny dzień - zapach lip
Po deszczu ulica lśni
Stuk podków i siodeł skrzyp
Koń wiosnę poczuł i rży
Bandytów złapano dwóch
Przez miasto prowadzą ich
Drży koński przy twarzy brzuch

Drży twarz przy końskim brzuchu
Długo czekali na tę wiosnę
Całe swoich piętnaście lat
W marszu w Aleje Ujazdowskie
Z twarzy uśmiech dziecięcy spadł
Idą i drogi swej nie widzą
W myślach pierwszy piszą już list
Konie wędzidła swoje gryzą
Uszy drąży kozacki gwizd

To dzieci w słów wierzą sens
To dzieci marzą i śnią
To dzieciom sen spędza z rzęs
Dobro płacone ich krwią
Dorośli umieją żyć
Dorosłym sen - mara - śmiech
To dzieci będą się bić
Za słów dorosłych prawdę

Przeszli, nie widać ich zza koni
Znika po kałużach ich ślad
Jeszcze w ostrogę szabla dzwoni
Czymże byłby bez tego świat
Pusta ulica pachnie deszczem
W drzewach jasny puszy się liść
W mokrym powietrzu ciągle jeszcze
Krąży kozacki gwizd!

Aby nie rosnąć w pychę narodowego samo wychwalania, jacy to mężni i waleczni byli Polacy w 1905 r. - no to może "głos rozsądku i dezaprobaty"? Jednemu ze swych bohaterów w powieści "Wiry"  Henryk Sienkiewicz (1846-1916) włożył w usta takie słowa (taką ocenę): "NOWY POLSKI GMACH TRZEBA BUDOWAĆ Z CEGIEŁ I KAMIENIA - NIE Z DYNAMITU I BOMB... WY JESTEŚCIE TYLKO KRZYKIEM NIENAWIŚCI [...] W RĘKU ŻAGIEW, A NA DNIE DUSZY BEZNADZIEJNOŚĆ I WIELKIE NIHIL!".

PS: Wkrótce na tych "stronach" recenzja książki Andrzeja Sieroszewskiego  "Wacława Sierakowskiego żywot niespokojny" (Wyd. ISKRY) - tam ciekawy wątek sporu, w jaki popadł był W. Sieroszewski właśnie z H. Sienkiewiczem na temat oceny rewolucji 1905 roku. Mogę tylko zdradzić, że to pouczająca lekcja historii...

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.