niedziela, grudnia 08, 2013

Spotkanie z Pegazem - 18 - John Lennon "Imagine"

XXXIII lata temu Mark Chapman postrzelił śmiertelnie na ulicy Manhattanu Johna Lennona. Głos sumienia swego pokolenia bezpowrotnie zamilkł! Poglądy muzyka nie napawały optymizmem agentów FBI?... 
Kolejny szaleniec, który brał rozbrat z życiem i swoimi frustracjami? Tylko dlaczego ofiarą stał się genialny muzyk, niepokorny "syn Albionu", eks-Beatles? Trudno zapomnieć tamta zimę, 1980 r., kiedy na... autobusowym przystanku dopadła mnie wiadomość. On - przekazywał ja Jej. Ona zamarła z wrażenia... Dla nikogo nie ulegało wątpliwości: kończyła się pewna epoka.
"Imagine" stało się nieomal hymnem pośmiertnym. Kto wtedy był nastolatkiem niekoniecznie musiał pamiętać szalone lata 60-te, ale długowłosy w charakterystycznych okularach Lennon rył się w pamięci. Nad łóżkiem mego brata (starszego o trzy lata) wisiał stosowny plakat. Pamiętam go, jak dziś... Nie napawał raczej do spokojnego snu?
 
Filigranowa Yoko Ono skupiała swoja uwagę. Raczej nie zajmowało mnie wtedy czy rozbiła czy nie jedność "chłopców z Liverpoolu". Miało się swoje, nastoletnie problemy.



Imagine there's no heaven.
It's easy if you try.
No hell below us,
above us only sky.
Imagine all the people,
living for today...

Imagine there's no countries.
It isn't hard to do.
Nothing to kill or die for
And no religion too.
Imagine all the people,
living life in peace...

You may say I'm a dreamer,
but I'm not the only one.
I hope some day you'll join us,
and the world will live as one.

Imagine no possesions,
I wonder if you can.
No need for greed or hunger,
a brotherhood of man.

Imagine all the people,
sharing all the world...

You may say I'm a dreamer,
but I'm not the only one.
I hope some day you'll join us,
and the world will live as one...

Brak komentarzy: