czwartek, grudnia 19, 2013
Czytając Marksa i Engelsa?...
Przeciętnemu zjadaczowi
historii Karol Marks und Fryderyk Engels (Karl Heinrich Marx i Friedrich Engels) kojarzą się z: marksizmem, „Kapitałem” lub w
ogóle z komuną. I bardzo trafnie! Na pewno wielu pamięta taki okres, kiedy na
winietach wielu gazet pojawiało się hasło wydarte z „Manifestu
komunistycznego”: „Proletariusze wszystkich krajów łączcie
się!” A na pochodach pierwszomajowych dźwigano brodate
portrety. Zbyt często bohaterów historii widzimy odlanych ze
spiżu, wyniosłych i podniosłych, ale kompletnie odczłowieczonych!
Nie inaczej jest z panem M. i panem E.
Zapraszam do sięgnięcia
po listy, które do siebie pisali. Dla mnie miała to
być... podróż historyczna. Chciałem bowiem poznać ich opinię na
temat Bismarcka, Napoleona III i zjednoczenia Niemiec w 1870 r.
Zacząłem czytać! Nie spostrzegłem się, jak lektura wciągnęła
mnie swoją narracją. Chyba przechodziłem wszystkie stadia
poznania: od zaskoczenia po fascynację. Wnikać w dusze wielkich przez pryzmat ich listów? Pokusa godna grzechu! Jakie
wnioski?
Odnalazłem dwóch
kompletnie mi nieznanych ludzi. Co mnie zaskoczyło i ujęło? Język!
Przekleństwa doprowadzonego do ostateczności Karola Marksa. Proszę
posłuchać, co pisał do Engelsa z Londynu 24 maja 1859 r.: „Byłbym
Ci bardzo zobowiązany, gdybyś mógł przysłać mi trochę
«tin»
Ten parszywiec Duncker, na którego liczyłem, odsuwa, jak się zdaje
sprawę w siną dal. W ostatnich 10 dniach bydlak znowu nic nie
przysłał”. Chodziło o publikację pewnej broszury, która
wyszła spod pióra Marksa. I
to jest dopiero temat do zgłębienia! Chroniczny brak środków
finansowych!. Już następnego dnia pisze do Fryderyka (przy okazji
dostaje się ponownie „temu psu Dunckerowi”!) słowa: „Nie
mieliśmy w domu ani grosza, a prawie wszystko, co można było
zastawić, już zastawiliśmy, musiałem więc posłać do lombardu
ostatni nadający się jeszcze do noszenia surdut, gdyż za to
świństwo, które w Berlinie kosztuje, (...), 8 pensów, tu trzeba
zapłacić 2 szylingi”.
Trudno się domyśleć, co miał na myśli pisząc „świństwo”.
Przeczytałem wiele
listów z lat 1856-1859 i 1868-1870. W kilku Fr. Engels pisał tak:
„...posłałem Ci list polecony, zawierający banknot
pięciofuntowy R/J 56641, Manchester, 16 stycz. 1857. mam nadzieję,
żeś go otrzymał” (1 III 1858 r.). A na to dnia następnego
odbiorca pisał: „Drogi Fryderyku! W kilku wierszach
zawiadomiłem Cię odwrotną pocztą o otrzymaniu 5 £”. Tak
„konstruowanych" listów jest bardzo dużo. Robi to przytłaczające
i ponure wrażenie. Zwracam uwagę na podanie serii
banknotu, który wysłał Fryderyk? Bardzo często taki szczegół
można odnaleźć w tych korespondencjach. Oto inny przykład, Marks
pisze 16 IV 1859 r., co następuje: „...w następny wtorek
przypada płacenie procentów za nasze srebra rodzinne, zegarki itp.
W prywatnych rozmowach z pawnbroker (tj. właścicielem lombardu)
moja żona uzyskała przesunięcie terminu o 3 tygodni, ale wtorek
jest ulitimus terminus. Proszę cię więc, abyś przesłał kilka
£...”. A trzy dni później dziękuje w języku obcym: „5
£ arrived. Best thank” (...nadeszło. Serdeczne dzięki.). Owo „best thank” regularnie pojawiało się w “pierwszych
słowach” listów. Engels zdawał sobie sprawę, że kłopoty
finansowe przyjaciela to poważny dylemat, stąd chyba nie dziwi taki
zapis poczyniony rok wcześniej: „W każdym razie korespondencje
tę spalimy, aby sprawy pozostały między nami”. No, cóż –
nikt niczego nie spalił. I dzięki temu możemy poznać jeden z
sekretów życia Marksa i utrapienia Engelsa! Nie ulega wątpliwości,
że pierwszy siedział po uszy w kieszeni drugiego! Z całego serca
polecam list z 15 lipca 1858 r., w którym Karol dokonuje
szczegółowego rozliczenia z finansów. To z niego pochodzi ten
osobliwy cytat: „Gdybym nawet chciał zredukować wydatki do
minimum i np. pozbawił dzieci szkoły, wziął proletariackie
mieszkanie, odprawił służącą, żywił się ziemniakami – to
nawet licytacja moich mebli nie wystarczyłby na to, aby zaspokoić
pretensje. wierzycieli choćby
tylko z najbliższego sąsiedztwa i zapewnić nam spokojne
przeniesienie się do jakiejś nory”. Chciałoby się zawołać:
„Hola! panie Marks! Trochę pokory!”. Czy tak powinien pisać
twórca „walki klas”?
Wiele
miejsca w listach poświęcono rodzinie. Są opisy chorób tak
familii Marksa, jak i samego Engelsa. Ale odnajdziemy też ślady
prawdziwych tragedii. W lipcu 1857 r. Marks pisał z Londynu do
przyjaciela: „Drogi Fryderyku! Żona moja nareszcie zległa.
Child (tj. dziecko - przyp. KN) jednakże nie było zdolne do życia
i zaraz zmarło”. Trzy dni później Engels pisał w
Manchesterze: „Treść Twego listu wstrząsnęła mną do głębi,
i mimo, że kryjesz się z tym, wiem przecież, że na pewno ciężko
to przeżyłeś, jeśli tak piszesz. Ty możesz po stoicku znieść
śmierć maleństwa, ale Twoja żona – wątpię”. O porodzie
w 1851 r. pisał nie bez goryczy: „Moja żona urodziła niestety
dziewczynkę, a nie garçon (tj. chłopiec – przyp. KN)”.
Franciszka zmarła rok później. Dzieci Marksa chorowały m. in.
na szkarlatynę.
Nie chcę nikogo
pozostawiać w dość minorowym nastroju. Oto przyjemna strona życia
burżuazyjnego-rewolucjonisty, Fryderyka Engelsa-juniora: „W
sobotę – pisał w sylwestra 1857 r. – polowałem na lisy, 7
godzin spędzonych w siodle. Taka historia zawsze mnie na parę dni
diabelnie podnieca, jest to największe, jakie znam, zadowolenie
fizyczne”. Trudno zaliczyć to do... zabaw proletariackich!... Mimo różnych zdrowotnych problemów nie
odmawiał sobie przyjemności i pisał w jednym z listów:
„...wczoraj przeskoczyłem na moim koniu wał ziemny i żywopłot
wysokości 5 stóp i kilku cali, najwyższy skok w całym moim
życiu”.
Chciałbym na koniec
przytoczyć fragment listu Fryderyka Engelsa z kwietnia 1845 i
dedykować go... wszystkim rodzicom, którzy zmagają się z
„konfliktem pokoleń”: „Kiedy przychodzi do mnie list,
obwąchuje się go ze wszystkich stron, zanim go dostanę. Ponieważ
wiadomo, że wszystkie listy są od komunistów, za każdym razem
robi się przy tym pogrzebową minę, że można zwariować. Wychodzę
gdzieś – ta sama mina. Siedzę w swoim pokoju i pracuję,
oczywiście nad czymś komunistycznym, jak wiadomo – ta sama mina.
Nie mogę ani jeść, ani pić, ani spać, ani puścić bąka, by nie
mieć przed nosem tej przeklętej męczeńskiej miny. Czy wychodzę,
czy zostaję w domu, czy milczę, czy mówię, czy czytam, czy piszę,
czy śmieję się, czy nie, cokolwiek robię – mój stary od razu
ma ten wstrętny grymas na gębie”. Jak więc widać nic od
tego czasu nie zmieniło się...
Aha! dodam jeszcze, że nie byłem i nie jestem marksistą, a ideologia, którą stworzyli była mi od zawsze obca! Bez wątpienia awersja do wszystkiego, co wiąże się z tymi niemieckimi myślicielami wzięła z czasów PRL-u, kiedy obaj brodacze awansowali do rangi bóstw...
PS: Wszystkie cytaty pochodzą z Mark K., Engels F., Dzieła tom 27
Warszawa 1968; Dzieła tom 29, Warszawa 1972; Dzieła tom 32,
Warszawa 1973
Paszkwil - dobór cytatów,złośliwy komentarz, inne czasy inne obyczaje. Poczytaj może inne prace Marksa (np. "Kapitał") a nie prywatną korespondencje bo trąci pudelkiem na niby historycznym blogu.Awersja do Marksa ze względu na PRL po części może być zrozumiała jednak gdybyś zagłębił się w dziełach Marksa wiedziałbyś ,że sam Marks gdyby żył byłby przeciwnikiem polityki Lenina czy Stalina,PRL'u,Korei płn itd.. Wtedy wycierano sobie usta Marksem dla potrzeb propagandowych bo polityka zsrr była niedopuszczalnym odstępstwem WYPACZENIEM Marksistowskiej filozofii. Podobnie Hitler chciał sobie przywłaszczyć Nietzsche do celów propagandowych.
OdpowiedzUsuńPaszkwil? Cytowanie korespondencji czy ukazanie hipokryzji ideologicznej? Że trąci pudelkiem, to raczej pretensje do panów M. i E.!
OdpowiedzUsuńJakiej hipokryzji ideologicznej? Marks nie był robotnikiem tylko filozofem. To ,że Engels go finansował wie każdy kto chociaż troszkę zainteresował się tematem.To raczej zaleta ,że Marks zamiast zająć się dobrze opłacaną pracą (miał ku temu możliwości i warunki) zajoł się wyzwoleniem proletariatu. Filozofia marksistowska jest aktualna do dzisiaj nawet dzisiaj bardziej ( w dobie 'kryzysu' którego tak naprawdę nie ma bo to po prostu kapitalizm) więc radze poczytać. Proszę natomiast nie utożsamiać myśli marksistowskiej z prl'em,leninizmem itp. Marks jest opluwany obecnie bo to na ręke klasie panującej. Ty się do tego przyczyniasz tym artykułem.Charytatywnie wspierasz kaste wyzyskiwaczy stając się tym samym pożytecznym idiotą możnych tego świata (zapewne cieszą się z takich 'żołnierzy'). Mógłbyś wspomnieć o tej korespondencji w ramach ciekawostki bo Marks (jak każdy filozof) nie jest świętą krową której nie wolno tykać jednak ciekawe dlaczego wyrzucasz na wierzch największe brudy kiedy jak sam napisałeś ta ideologia jest ci obca. Może w nastepnym artykule zacytujesz Dmowskiego? jako inspiracje polecam książkę Grzegorz Krzywiec: "Szowinizm po polsku. Przypadek Romana Dmowskiego (1886-1905)", Wydawnictwo Neriton, Instytut Historii PAN, Warszawa 2009. Gwarantuje ,że znajdziesz tam DUŻO więcej kontrowersji. Nie jestem marksistą jednak jego myśl jest mi bliska natomiast nie podchodze do niej bezkrytycznie.W wielu kwestiach Marks miał ABSOLUTNĄ rację i do tej pory nie znalazł się śmiałek który mógłby to zakwestionować merytorycznie więc pozostały paszkwile. Rozumiem ,że jest w polsce moda na 'antykomunizm' mimo ,że w polsce prawdziwych komunistów (ideowych) jest garstka i nie stanowią żadnego zagrożenia jednak to nie znaczy ,że trzeba płynąć z prądem rzeki.Tak z innej beczki powiem Ci ,że nikt nie zabił więcej komunistów niż Stalin. Wspominam o tym bo może zechcesz zagłebić się w temat żeby nie powtarzać bzdur typu "Marks się kojarzy z prl/zsrr". Może tak się Tobie kojarzyć jednak gdybyś znał dzieła Marksa wiedziałbyś ,że to dwa odległe bieguny. Wie to każdy ortodoksyjny marksista. Marksistowska metodologia jest niezbędna do właściwego zrozumienia obecnego świata jest to najbardziej naukowa i skuteczna metoda myślenia i działania i proszę Cię nie myl tego z tzw marksizmem-leninizmem i dyktaturą proletariatu ponieważ jest to ideologia sprzeczna z marksizmem. Dyktatura proletariatu w takim pojmowaniu przekształca się w dyktature tych którzy rządzą przez co powstaje kapitalizm-państwowy (zsrr,prl) co jest CAŁKOWITYM zaprzeczeniem marksizmu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzy ja opluwam M. lub F.? Wspieram kastę wyzyskiwaczy? Nie myślałem, że tyle emocji może wzbudzić korespondencja sprzed dziesiątków lat. Ale to dobrze, bo historia żyje. Co jest brudem? Brak pieniędzy u pana K.? "Polska" piszmy Wielką Literą. To mam to odebrać, jak co?... Wyciągać wnioski?... Równie daleka mi jest ideologia "pana Romana" i pozwolę sobie nie cytować go. W ustach piłsudczyka nie brzmiałoby to chyba szczerze... Widać, że niezbyt uważnie Pan przeczytałeś mój niby-historyczny blog. Darowałbym sobie pouczanie mnie, co mam pisać i jak mam pisać. Sam Pan chwyć za pióro! Nikogo nie obrażam i nikomu nie wciskać ideologii.Już mi tu ktoś chciał kleić łatkę sympatyka... Armii Czerwonej? Kompletne nieporozumienie. To wręcz potwarz dla moich kresowych przodków i krewnych, którzy "najeźdźcy kałmuckiemu" przeciwstawiali się na pewno od 1863 r.!
OdpowiedzUsuńZ noworocznym pozdrowieniem
Autor
Panie Karolu, dziwię się bardzo, że wdaje sie Pan w polemikę z tym postmarksistowskim dinozaurem! Narusza dobre imię Pana rzetelnej pracy. Sam jest pudelkiem i to chyba dość wyliniałym. Jaka forma: "Ty się do tego przyczyniasz tym artykułem"> Szkoda, że nie pisze "WY", "WAS" itd. Za to wspieranie kasty wyzyskiwaczy, która Pan popiera, to ten tam powinien dostać bilet do grobu Marksa i niech tam bije pokłony przed piękną ideologią! Komuś lodówkę rozmroziło, że takie widmo tu znalazło się? Skandal. Poziom skandaliczny!
Usuńjestem żydokomunistycznym członkiem loży masońskiej i przeglądam cały internet na zlecenie mosadu dהמוסד למודיעין ולתפקידים מיוחדים
UsuńBardzo interesujący artykuł. Szkoda, że nie wszyscy dorośli, by go przeczytać.
OdpowiedzUsuńCóż, powiedz mi, jak oceniasz ten artykuł , a powiem Ci kim jesteś. Rozumiem, ze drugie zdanie to "oryginalny" żart?
UsuńTeż mi przykro, gdy mnie ktoś (?) nagle atakuje,ba! szarżuje na mnie jakbym skalał dobre imię pana M. czy pana E. Nie jest moim zamiarem wzniecać historycznych niesnasek. Pozdrawiam z Bydgoszczy, lekko zaśnieżona.
OdpowiedzUsuńciesz się ,że wogóle ktoś to czyta i komentuje.
OdpowiedzUsuń