piątek, września 06, 2013

Smakowanie Bydgoszczy (2) - Kanał Bydgoski - wycieczka...

To nie żart. Ci, którzy nie czytali poprzedniego postu, to powinni go odnaleźć. Tym bardziej, że teraz będzie minimum słów. Obraz przemówi. Tak sądzę. Taka prawdziwie poglądowa wycieczka. Kiedy wskakuję na skórzane siodełko mojej "Ukrainy" zabieram za sobą wodę i aparat fotograficzny. To nie ważne, że tą trasę przemierzam kilka razy w roku. Zawsze może coś wspaniałego mnie zachwycić. Zresztą wprawne oko bydgoszczanina może dostrzeże na kilku kadrach, że na pewno nie wykonano go w 2013 r. Wszystkie, sygnowane przeze mnie na tym blogu zdjęcia są mego autorstwa. Mają być zaproszeniem do podróży.
Powtarzam się? To początek naszej przygody!...
Niestety pierwsze spotkanie z Kanałem Bydgoskim może okazać się... rozczarowujące? Niewiele go płynie w nurcie, który  mijaMY na początku. Spokojnie. Taka jest cena cywilizacji. Zaraz znajdzieMY się w krainie magicznej. Chwilami zwątpimy czy MY naprawdę jeszcze jesteśMY w Bydgoszczy? Dla uzmysłowienie sobie lokalizacji na powyższe foto: jesteśmy nieomal w objęciach dwóch ruchliwych ulic: Nakielskiej i Grunwaldzkiej. Po prawej stronie, czego tu nie zobaczymy, mijamy najstarszą bydgoską nekropolię. Odwiedzimy ją kiedyś. Cmentarz Starofarny to ważne miejsce do poznania. Zapewniam.
Fontanny na Kanale
Koledzy z mijanego Mechanika nr 1 pamiętają, jak ganialiśmy dookoła tego fragmentu Kanału! I niekoniecznie było nam do śmiechu. Kiedy to było udziałem autora tego blogu nie było tych pięknych fontann. Tylko stoper profesora Ryszarda Seidla. Tu pozdrawiam Pana Profesora. Zresztą nie po raz pierwszy w moim komputerowym pisaniu.
Nigdy nie pamiętam, która to śluza. Piąta? Jakie teraz ma znaczenie ta hydrologiczna wyliczanka? Lepiej zanim odjedzieMY  pochylMY się nad mechanizmem śluzowym. Dostrzeżemy nieprawdopodobny zabytek! Panie i Panowie zbliżenie na element, który widzimy po prawej stronie:
Prawda, że ciekawe?
Bromberg 1872. Ciekawe!
Piękno w szum wody zaklęte:
To nie Amazonka. Widok godny pędzla.
Jakby ktoś nie wierzył oto mój środek lokomocji w całej okazałości:
"Ukraina" maja!...
DocieraMY do ul. Bronikowskiego. Przypominam przez przejścia dla pieszych przeprowadzamy rower, chyba że znaki pionowe i poziome uważają inaczej. Żartów nie ma - ulica wbrew pozorom może być ruchliwa. Myśl, że tylko "skoczę!" może być zawodna i zdradliwa. Przed nami jeszcze trochę drogi! Nikt nas nie goni. Myślę, że po drodze zwróciliśMY uwagę na tablice edukacyjne. Zakładam, że jeszcze tam stoją i nie uległy dewastacji od mojej ostatniej tam bytności (jak kilka lat temu). W końcu jedzieMY jakby uboczem. Proszę się nie obawiać spotkaMY spacerowiczy, biegaczy i innych rowerzystów. 
Aha! mijamy wiadukt kolejowy i budynki (a zaraz stadion) klubu "Gwiazda". To tu pierwsze kroki piłkarskie stawiał Stefan Majewski.
Śluzy przy Bronikowskiego:
Proszę się nie obawiać - tej "gruszki" z powyższej fotografii nie zobaczMY. Te roboty już maMY dzięki Bogu za sobą i prosto stajeMY na swoich kołach na bezpiecznym chodniku, który za chwilę przedzierzgnie się w ul. Spacerową. Gdyby ktoś miał dość kręcenia pedałami lub marszobiegu zaraz obok jest przystanek tramwaju wodnego "Gwiazda" i można obejrzeć Kanał bydgoski z jego pokładu. Ale wtedy nie dotrzeMY na Prądy i jeszcze dalej. Bo popłynieMY w odwrotnym kierunku!...
Niech nas nie zwiedzie dzikość tego miejsca. Już jesteśMy na Prądach! Te brzegi są... uregulowane! W latach 70-tych XX w. betonowe płyty pokryły brzeg Kanału. Zniknęły dzikie plaże. Kilkaset metrów od widocznego miejsca kąpałem się przed laty. Błogie wspomnienie... Widać w XX i XXI w. zabrakło, jak w XVIII Prusakom pieniędzy na konserwację wodnego obiektu?
Niestety żegluga umarła tu tak dawno, że nikt już nie pamięta kiedy? Do tego temperatury powyżej 30 stopni Celsjusza i efektem jest...
Pognieciony przedni błotnik, to skutek zeszłorocznej wycieczki. Niewielka kraksa? Na piaszczystym zdradliwym odcinku drogi kawałek drewienka dostał się w szprychy. I nagle cały ciężar produktu rodem z Charkowskowo Welocypednowo Zawoda miałem na sobie. Do dziś mam krzywy jeden z palców lewej dłoni... Ale kask miałem! I mam! Nie wyjeżdżam bez niego. Tym bardziej, że kilkakrotnie wymuszono na mnie pierwszeństwo przejazdu. Tylko refleks uchronił mnie ostatnio od wypadku: już zielone światło, chcę wchodzić z rowerem na pasy, a ten bandyta z ZS... na tablicy sru! jedzie! Potem kiwał do mnie?! Dowcipas? Nawet  moja "Ukraina" (choć to niby nie gniotsa nie łamiotsa?) w kontakcie z takim bandytą nie miałaby żadnych szans. Dać się zabić koło Opery Nova?...
JedzieMY dalej.
Tak docieramy w okolice obwodnicy. Na prawo do Szczecina, w lewo na Toruń i Warszawę. A potem kres naszej jazdy! Śluza Osowa Góra. Dalej po prostu nie da się pojechać. Chyba, że czołgiem. Moja "Ukraina" kapituluje.

Kończy się bajka? Najgorsze, bo trzeba wracać. Jeszcze tylko spojrzenie na łopoczącą flagę Bydgoszczy i powrót do cywilizacji?

Mam nadzieję, że wycieczka udała się?

Zapraszam, w miarę możliwości, do przetestowania szlaku.

4 komentarze:

  1. I kto by pomyślał, że mamy takie cudeńka w Bydgoszczy? Ja za wycieczkami rowerowymi nie przepadam, ale nie takie się robiło piesze trasy , więc może kiedyś się tam wybiorę, jak będę w pobliżu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piesza marszruta może okazać się męcząca. Ale proszę spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam te rejony Bydgoszczy... był czas, że pracowałam w szkole na Kruszwickiej i często wypuszczałam sie z uczniami w te rejony. Cieszę się, że pięknieją. Wzdłuż kanału prowadzi ładna ścieźka, którą przyjemnie spacerować, przekonałam się o tym jesienią 2012r., kiedy przyjechałam aż z Fordonu pokazać wnukowi ten rejon Bydgoszczy. Nie pamiętam dokąd dotarłam podążając tym szlakiem, ale było uroczo. Rejon starego kanału to szeroki pas zieleni w centrum miasta, o który warto dbać i inwestować środki w jego restaurację.
    Również wspominany Cmentarz Starofarny odwiedzałam z uczniami, porządkowaliśmy groby przed Świętem Zmarłych.
    Pozwolę sobie zauważyć, że Pana rower Ukraina choć wiekowy i po przejściach i perturbacjach to prezentuje się bardzo okazale.

    OdpowiedzUsuń
  4. ...i jest niezawodny,choć bez przerzutek i innych bajerów. Dla własnego bezpieczeństwa założyłem hamulec szczękowy na tylne koło.
    O Cmentarzu Starofarnym napiszę na pewno. Ile ja tam zabrałem klas. Ho!ho!... I z każdym razem odwiedzam Francuzów.
    Pozdrawiam z zadeszczonej Bydgoszczy

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.