czwartek, września 05, 2013

Smakowanie Bydgoszczy (1) - Kanał Bydgoski - początki...

"Berlinki", czyli barki rzeczne były kiedyś symbolem Bydgoszczy. To "kiedyś" wcale nie jest takie odległe, przedpotopowe! Miasto leżące nad Brdą nie mogło nie czerpać swego bogactwa z rzeki. Plany budowy Kanału Bydgoskiego przedkładano już monarsze Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu (1764-1795). Niestety król był zbyt biedny lub wydawał na inne cele, niekoniecznie gospodarcze... Wszelkie w tym kierunku krojone projekty nigdy nie doczekały się realizacji. Brzmi to jak okrutny żart, ale trzeba było pierwszego rozbioru i panowania nad ziemią bydgoską Fryderyka II von Hohenzollerna der Alte Fritza, aby ziściły się polskie marzenia? 
Bydgoszcz - Brda - nieopodal Rybiego Rynku
Franz von Brenckenhoff
JKM Stanisław August
Kazimierz Wajda w tomie I "Historii Bydgoszczy" (pod redakcją naukową Mariana Biskupa; stamtąd też zaczerpnąłem podstawowe dane i cytaty źródłowe) nadmienia m. in. "Propaganda pruska przez sto kilkadziesiąt lat przypisywała projekt budowy kanału wyłącznie Fryderykowi II i jego współpracownikom, milcząc zupełnie o ich polskich poprzednikach". Ciekawe, że w XVIII w. projekt wyszedł spod ręki... Węgra. Był nim kapitan Franciszek Florian Czaki. Komisja Skarbu Koronnego w Warszawie dyskutowała w lipcu 1766 r. nad tym planem! Czytamy w nim np. "Według mego projektu można by łatwo w bliskości wsi Cele [Ciele] bić kanał aż w bagnisko Krępa, stamtąd ku Bydgoszczy, między Zamkiem i miastem, aż do rzeki Brda zwanej, która już w tamtej stronie spływają statki. Można by także wygodnie tam budować nowe lub reperować stare magazyny, gdyż z będących tam rozwalin można sobie wnieść, iż Bydgoszcz musiało być przedtym miasto wielkie woda handel prowadzące". Według planów Czakiego Kanał Bydgoski miał mieć długość dziesięciu i pół kilometra, być szeroki na blisko dziewięć metrów i głęboki trzy i pół metra! Inwestycja miała kosztować 200 000 złotych polskich.
Nic nie zmienia faktu, że pierwszą łopatę wbili Prusacy! Kto dziś pamięta, że ten fakt odbił się głośnym echem w Europie? Perfidia planu Fryderyka II kryła się w zamiarze osłabienia... Gdańska i skutecznego uchwycenia handlu na Wiśle. Nie trzeba było płynąć do Gdańska, aby dotrzeć do Bałtyku, a tamtędy choćby do Brandenburgii! Pruskie plany inżynierskie zaniepokoiły Petersburg, Wiedeń, ale też i Londyn!
Wajda przypomina, że trudno dziś określić, kto był rzeczywistym, pruskim autorem planu budowy Kanału Bydgoskiego? Wskazuje na dwa ośrodki decyzyjne: Berlin i "...dygnitarzy pruskich przebywających na ziemiach nadnoteckich". Ogromną role bez wątpienia odegrał tajny radca dworu, baron Franz Baltazar Brenckenhoff (1723-1780). Moja wyobraźnia historyczna nie potrafi nawet uruchomić się w minimalnym  stopniu, aby wyimaginować sobie obraz kopaczy. To takie proste, jeśli idzie o budowę choćby egipskich piramid. Ale Kanał Bydgoski? Widać trudno jest nawet określić, jaką zmobilizowano liczbę robotników, skoro sam Wajda podaje liczby od 8 do 18 000? Okoliczni chłopi/robotnicy okazali się mało użyteczni? było ich zbyt mało? Zaczęto ich sprowadzać z Meklemburgii, Dessau, Turyngii, Saksonii czy Czech. Z tej szacunkowej liczby 1/4 zmarła w wyniku chorób. Śmiertelne żniwo zbierała tu febra i czerwonka. Wynikało to z fatalnych warunków, w jakich przyszło im pracować, o czym tak czytamy w "Historii Bydgoszczy": "...stojąc całymi godzinami w wodzie, sięgającej im po piersi". Brenckenhoff nakazał budować dla robotników baraki, ale i tak większość z nich mieszkała w prymitywnych szałasach. 
JKM Fryderyk II
Budowę rozpoczęto wiosną 1773 r., a już 9 czerwca 1774 r. podjęto próbę uruchomienia Kanału. "...zakończyła się niepowodzeniem - czytamy u Wajdy. - wskutek niespodziewanego podniesienia się dna kanału i zepsuciu śluzy na Prądach. Trzeba więc było kanał wyczyścić i pogłębić i dopiero we wrześniu 1774 r. można było uruchomić żeglugę". Bez względu na kilkumiesięczne opóźnienie nie ulega wątpliwości, że był to inżynierski wyczyn godzien naszego podziwu. Jedenaście śluz na długości... 26 kilometrów i 77 metrów.
Los Kanału był zmienny. Fryderyk II nie kwapił się, aby łożyć na jego utrzymanie. Brak solidnej konserwacji doprowadził do tego, że w ciągu niespełna dziesięciu lat od zbudowania tylko część jego była dostępna do żeglugi.
To miał być krótki rys. Wychodzi na to, że mi się zbytnio rozrysowało? Zrobił się prolog. A niech tam. Takie były początki Kanału Bydgoskiego. Siadałem do pisania tego postu w jednym celu: zaproszenia na rowerową lub pieszą (jak kto woli i jak komu wygodnie?) wycieczkę wzdłuż Kanału. To moje ulubione miejsce rowerowych wypadów. Trochę muszę popedałować, nim stanę przy rondzie Grunwaldzkim, pod którym płynie jedna z odnóg Kanału. Starsi bydgoszczanie pamiętają, że u stóp Mechanika nr 1 (skądinąd mej macierzystej szkoły średniej) on płynął jeszcze na początku lat 70-tych XX w. RuszaMY. Aż na Prądy! Moje Prądy! Moje łąki, gdzie kiedyś szła w ruch dziadkowa kosa. I My tam będzieMY! Zapraszam!
Ta strużynka płynąca wybetonowanym korytem, to część Kanału!...
(c. d. n.)

2 komentarze:

  1. Będę w Bydgoszczy to skorzystam. A moźe Autor zorganizuje wycieczkę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Rower+pogoda+przepustka od żony - i jedzieMY!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.