wtorek, września 17, 2013

Agresja sowiecka na Polskę - 17 IX 1939 r.!

"Wojna niemiecko - polska ujawniła wewnętrzne bankructwo państwa polskiego. W ciągu dziesięciu dni operacji wojskowych Polska straciła wszystkie swoje okręgi przemysłowe i ośrodki kulturalne. Warszawa, jako stolica Polski, już nie istnieje. Rząd polski uległ rozkładowi i nie okazuje przejawów życia. Oznacza to, że państwo polskie i jego rząd przestały faktycznie istnieć. Dlatego też straciły ważność traktaty, zawarte pomiędzy ZSRR a Polską. Pozostawiona własnemu losowi i pozbawiona kierownictwa Polska stała się łatwym polem wszelkiego rodzaju niebezpiecznych i niespodziewanych akcji, mogących stać się groźbą dla ZSRR. Dlatego rząd radziecki, który zachowywał dotychczas neutralność, nie może w obliczu tych faktów zajmować nadal neutralnego stanowiska" - tak zaczynała się słynna nota, jaką wręczono o świcie 17 IX 1939 ambasadorowi Rzeczypospolitej Polskiej w Moskwie, Wacławowi Grzybowskiemu. Każde słowo w tym dokumencie było i pozostaje kłamstwem! Wywodzono, że skoro nie ma Polski (?), to nie ma tez zobowiązań, jakie na siebie przyjęły oba państwa podpisując pakt w 1932 r. Perfidia tego matactwa jest przerażająca.
 
Oto Stalin realizował linię, którą nakreślono w pakcie podpisanym w nocy z 22 na 23 sierpnia 1939 r. Dwa, najbardziej bandyckie systemy totalitarne postanowiły rozedrzeć na strzępy bezbronne (i opuszczone przez Sojuszników) ciało II  Rzeczypospolitej. Trzeba przyznać, że moskiewski aliant wystawiał cierpliwość Hitlera na męcząca próbę...
 "Rząd radziecki nie może również pozostać obojętny na fakt, że zamieszkująca terytorium Polski pokrewna ludność ukraińskiego i białoruskiego pochodzenia jest bezbronna i została pozostawiona własnemu losowi. Rząd radziecki polecił wobec powyższych okoliczności Naczelnemu Dowództwu Armii Czerwonej, aby nakazało wojskom przekroczyć granicę i wziąć pod swoją opiekę życie i mienie ludności Zachodnie Ukrainy i Zachodniej Białorusi" - ten fragment musiał chyba najbardziej zaskoczyć samych sowieckich sojuszników, czyli Niemców. Bo niby kto zagrażał polskim Białorusinom czy Ukraińcom? Mój dziadek czaił się z koso na Nikofora Huleckiego i jego pobratymców? Zwoływał okoliczną szlachtę, by szli palić białoruskie wioski? Oto polski pan, polski burżuj padali pod ciosem... oswobodzicielki Krasnoj Armii towarzysza Stalina?!
"Rząd radziecki zamierza równocześnie podjąć wszelkie środki mające na celu uwolnienie narodu polskiego od niszczącej wojny, w którą wepchnęli go nierozsądni przywódcy, i umożliwienie mu życia w pokoju" - kończył się ten złowrogi dokument, który zdecydowanie odrzucił ambasador W. Grzybowski! Co dla Sowietów nie miało żadnego znaczenia! Los Polski był już przesądzony nim padły pierwsze strzały 1 września.
 Nie mogę pojąć dlaczego Naczelny Wódz, bohater wojny polsko-bolszewickiej, marszałek Edward Rydz-Śmigły wydał słynną, dwuznaczną w treści dyrektywę: "Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie na Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony lub próby rozbrojenia oddziałów. Zadanie Warszawy i miast, które miały się bronić przed Niemcami – bez zmian. Miasta do których podejdą bolszewicy, powinny z nimi pertraktować w sprawie wyjścia garnizonów do Węgier lub Rumunii". Panie Marszałku! dlaczego nie ogłosił Pan wojny z Sowietami?! Kto Panu podsunął to kretyńskie stwierdzenie: "wkroczyli"?! Do dziś, to przeklęte słowo drażni wielu Pana rodaków! Dlaczego nie napisał Pan: "Sowieci napadli! Nakazuję strzelać do każdego obcego żołnierza, który naciera ze Wschodu!" Na Boga! Dlaczego?! Na Kremlu do dziś śmieją się z tego!... Oni nawet są zdania, że nie było żadnej agresji, żadnej wojny! Na szczęście obrońcy Grodna i innych kresowych miast byli mądrzejsi od Pana, panie Marszałku!...
 Jakie to dziś... oczywiste! Kiedy zaczynałem pracę w szkole był rok 1984 r. Już wtedy w podręczniku do historii klas VIII szkoły podstawowej pojawiła się nota Mołotowa. Można było ją słowo po słowie analizować. Zdjęć żadnych! Po takiej przegadanej lekcji (w Szkole Podstawowej nr 1 w Nakle nad Notecią) uczeń przyniósł zniszczony, niemiecki album z kampanii polskiej 1939 r. Mogłem zobaczyć na kredowym papierze wydrukowane fotografie ze wspólnej defilady wojsk niemieckich i radzieckich w polskim Brześciu nad Bugiem. Uczeń chciał mi ten album sprzedać. Nie mogłem wchodzić z nim w żadne "handlowe konszachty". Odmówiłem, choć serce mi krwawiło. Przyznałem się, że najbardziej interesują mnie kartki z owej defilady. Nagle usłyszałem "trach!" i Tomasz trzymał w ręku kilka wyrwanych kartek! Mam je do dzisiaj.
17 września 1939 r. wpisany jest w historię mojej wileńskiej rodziny! To dla niej rozpoczął się okres pierwszej sowieckiej okupacji. Jako historyk mogę tylko rozpaczać, jak wiele pamiątek rodzinnych, tych z 1863 r., dokumentów wystawionych za carów (m. in akt wylegitymowania jednego z prapradziadów ze szlachectwa), fotografii zostało zniszczonych. To był wyrok! Zaczynała się noc sieriożnoj okupacji. 
W szkole średniej miałem bardzo odważna nauczycielkę polskiego, która pozwalała nam mówić, co chcieliśmy, a przede wszystkim myśleć! Nie wiem, co się stało, ale na jednej z lekcji Wanda powiedziała "17 IX 1939 r. był błogosławieństwem dla Polski". Obudziły się we mnie demony! Najprzyzwoitsze zdanie, które mogę tu zacytować brzmiało: "Ładne mi błogosławieństwo, jakbym urodził się na Kamczatce!".

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Te ulotki, to swoiste kuriozum! Michaił Kowalow/Михаил Прокофьевич Ковалёв był sowieckim generałem. Jak to się kiedyś mówiło "z gminu" lub bardziej historycznie "z chamów". Jego zadaniem nie było płodzić podobne potwory stylistyczno-gramatyczno-ortograficzne.Dla nas świetny "oręż", aby pokazać, jaki poziom reprezentowali najeźdźcy ze Wschodu. Nie zapominajmy, że wielu Polaków traktowało początkowo sowietów, jako niegroźnych okupantów. Wielu się pomyliło, Starczy wspomnieć Klemensa Rudnickiego. Wyjątkowo perfidna gra.

    OdpowiedzUsuń