"Król tego dnia wdział starą swą, doświadczoną, w mnogich miejscach pogiętą i porąbana zbroję, hełm zawarty, bez żadnych oznak, gdyż i tak wzrost go czynił do poznania łatwym, a nieprzyjaciel nań wyzywał" - tak ukazuje w swojej powieści Łokietka Kraszewski. Edmund Długopolski dopowiada bardziej fachowo:
"Pierwszy uderzył na Krzyżaków oddział Wielkopolan pod wodzą wojewody Wincentego z Szamotuł. Zawrzała zacięta walka, w której obie strony poniosły znaczne straty". Dramatyczną chwilą pierwszego starcia stała się utrata przez Krzyżaków chorągwi! Pamiętamy, jak pod Grunwaldem zakotłowało się wokół
Marcina z Wrocimowic, kiedy padł! Chorążym krzyżackim był
"Iwan, wielkiej siły i męstwa żołnierz, któremu dla postawy tej i okazanych już odwagi na placu boku dowodów powierzono znamię najdroższe"- opisuje Kraszewski. Warto jednak uzupełnić literaturą piękną o zapis historyczny, ten zaczerpnięty z książki P. Strzyża:
"Oto jeden z wielu bełtów, wystrzelonych przez pocztowych kuszników polskich, śmiertelnie zranił konia chorążego krzyżackiego Iwana, który dzierżył wielką chorągiew Zakonu. (...) Na nieszczęście zwierzę padło na bok, do którego było przytwierdzone na stałe drzewce chorągwi, wobec czego jaje szybkie podniesienie okazało się niemożliwe". Upadek swego znaku wywołał panikę w szeregach zakonnych, wielu zaczęło pierzchnąć w kierunku
Brześcia Kujawskiego! Ten etap bitwy był wygrany! Do polskiej niewoli dostali się n. in.
wielki marszałek Dietrich Altenburg, komtur gdański Albert von Ore i
komtur elbląski Hermann von Öttingen.
|
Herb Oksza |
|
Antoni Boys Vladislao I de Polonia |
Tak, jak wszyscy autorzy zgodnie podkreślają nierozwagę krzyżacką w podzieleniu swoich wojsk na kilka kolumn, co przyczyniło się do klęski w pierwszej fazie bitwy - tak samo krytycznie oceniają nierozwagę Polaków po pierwszym starciu. Nadciągnięcie odsieczy w osobie Ottona von Luterberga i komtura Henryka Reuss von Plauena zaskoczyło ich? Długopolski i Strzyża są raczej jednomyślni. Pierwszy podaje:
"Przebieg tej drugiej bitwy znany jest tylko w jednostronnym oświetleniu krzyżackim", kiedy drugi informuje czytelników: "
Przebieg drugiej części zmagań nie jest dokładnie oświetlony przez źródła". Później uzupełnia swoją myśl o uwagę:
"Całe starcie miało niewątpliwie charakter bezładnych pojedynków między poszczególnymi rycerzami czy mniejszymi lub większymi oddziałami, które przetaczały się po rozległej okolicy Płowiec". W krzyżackiej
"Kronice oliwskiej" znajdziemy zapis, jak
"...król [Władysław - przyp. K.N.]
uszedł ze swoim wojskiem, a syn jego [Kazimierz - przyp. K.N.]
z nim, i w tej ucieczce zostali zabici liczni tak jeźdźcy, jak też piesi, i osiągnęli panowie [zakonni], jakkolwiek z wielkimi stratami swojego wojska, zwycięstwo i triumf". Znamy niektórych rycerzy polskich, którzy zginęli pod Płowcami:
Krystyn z Ostrowa (chorąży ziemi krakowskiej),
Jakub z Szumska, Grzegorz Nekandy (chorąży ziemi sandomierskiej),
Grzegorz z Morawicy. Autor monografii o bitwie zwraca naszą uwagę, że wszyscy wymienieni zaliczali się do małopolskiego możnowładztwa i wywodzili się z
rodów Toporczyków i
Okszów! Stąd postawiony wniosek, że
"...straty polskie musiały być rzeczywiście duże. Ponadto śmierć chorążych obu ziem małopolskich (krakowskiej i sandomierskiej) oznaczała upadek niesionych przez nich chorągwi".
Jakiekolwiek były straty - dla Zakonu był to poważny cios! Długopolski napisał
"Ogólny wynik walki był dla Łokietka korzystny, bo ugruntował wiarę rycerstwa polskiego we własną wartość i siłę, a Krzyżaków zmusił do szybkiego strategicznego odwrotu, wstrzymując ich dalszą nieprzyjacielską akcję na terenie Kujaw".
Pozostała też piękna opowieść o dzielnym
Florianie Szarym. To on jest głównym bohaterem powieści "Jelita". Król następnego dnia chodził po bitewnym polu. Znaleziono śmiałka, który "trzema drzewy przebity".
Bartosz Paprocki tak opisał to zdarzenie w swoim dziele
"Gniazdo Cnoty, zkąd herby Rycerstwa Polskiego swój początek mają" z roku 1578:
"Ujźrzał rycerza swego głowę podnoszący.
Trzema drzewy przebity był, zarazem rzecze:
Równa męka nie może być takowej męce.
On rycerz odpowiedział: więtsza męka jeszcze,
Gdy zły sąsiad w jednej wsi, co się zgadzać nie chce.
Spytał król: możesz być żyw, ja przyrzekam tobie,
Sąsiada mieć nie będziesz ku przekazie sobie.
Odjeżdżając kazał go swym barwierzom leczyć (...)"
|
Gościmski "Bitwa pod Płowcami" |
|
Herb Jelita |
|
Pieczęć Kazimierza III Gniewkowskiego |
.Tak tedy powstał herb
Jelita. Na ile ta opowieść miała odbicie w rzeczywistości? Nie wiadomo. Takie opowieści były potrzebne w XIV wieku i kolejnych ku pokrzepieniu serc i wzmacnianiu dumy rodowej, w tym wypadku potężnych Zamoyskich.
Zakon jednak nie dał za wygraną. Rok później ponowiono atak! Tym razem skuteczniejszy! Pod ich ciosami padały kolejno Brześć Kujawski! Inowrocław! Królewski bratanek książę Kazimierz III Gniewkowski musiał zburzyć swój gród i oddać w niewolę własnego syna. Czy był nim Władysława Biały? O. Balzer ma pewne wątpliwości. "
Krzyżacy zajęli nadto na Kujawach Bydgoszcz, kowal, Kruszwicę - wylicza Długopolski. -
Przypust, Radziejów, Służewo, Solec, Strzelno i Wyszogród". W walce poległ Wincenty z Szamotuł. Władysław Łokietek, otrzymawszy wsparcie od zięcia
Karola Roberta, ruszył na ostatnia w swoim życiu wojnę. Zawarto jednak ugodę. Zawieszeni broni miało potrwać do Zielonych Świątek roku 1333. Jakby mało było tego konfliktu doszło do buntu w Wielkopolsce! Krwawo i bezwzględnie obszedł się z nim królewicz Kazimierz. W
"Roczniku małopolskim" zanotowano:
"...przypuściwszy szturm z Węgrami i swoimi wtargnął do grodu [Kościan - przyp. .K.N.]
i przemocą zajął (go). Blisko 100 ludzi tam wygubił, a wśród nich było w hełmach 50, zarówno Ślązacy, jak Czesi i Niemcy, bardzo szlachetnie urodzeni ludzie,z których żadnego nie pozostawił przy życiu książę Kazimierz". Kujawy jednak na długie lata utracono.
|
Bitwa pod Płowcami rys. Marek Szyszko - komiks |
* * *
"Rocznik małopolski" podał ostatnie słowa umierającego króla? Chcę wierzyć, że anonimowy autor oddał sens słów odchodzącego. Dlatego pozwalam sobie, za biografią króla, przytoczyć jej fragmenty:
"O mężowie moi i mojego potomstwa poplecznicy. Oby mój syn, mym przykładem kierowany, z Wami jak ja obchodził się, i chciałbym wierzyć, że go będziecie kochali tak, jak to czyniliście ze mną". Jan Baszkiewicz w
"Poczcie królów i książąt polskich" tak żegnał się ze swoim królewskim bohaterem:
"Z wawelskiego sarkofagu Łokietka patrzy na nas twarz jasna, bardzo słowiańska, o rysach grubo ciosanych, a przecież nie pozbawiona ani szlachetności, ani majestatu. spójrzmy na nią z szacunkiem. Jest to twarz człowieka, któremu historia pozwoliła stać się jednym z budowniczych naszej państwowości. I jednym z rządców, o jakich modlił się dla Polski poeta, rządców mocnych w mądrości i dobroci'.
|
Sarkofag Władysława Łokietka - Wawel - zdjęcie z 1913 r. |
Naród u nas durnieje od TV i seriali,kto dziś czyta Kraszewskiego?!Piękny kawał historii. Szukam innych postów,
OdpowiedzUsuńPowodzenia. I do przodu,jak mawia klasyk z T.
Avanti! - zawołali Rzymianie i poczęli pierzchnąć z lasu teutoburskiego... Dziękuję za cenną ocenę. Staram się na nią pracować.
OdpowiedzUsuńCykl o Łokietku bardzo ciekawy. Jak to możliwe, że trafiłem na niego rok od napisania.
OdpowiedzUsuń